Skocz do zawartości

Mój poród | Forum dla mam


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusia
ok to i ja opiszę swój 🙂 wspomnę tylko ze to moje drugie dziecko

to było 3 tyg. przed terminem, w nocy(ok. 4tej) przyśniło mi się że poszłam do szpitala rodzić, nagle obudziłam się z lekkimi skurczami i poszłam do ubikacji gdzie okazało się że odchodzi mi krwawy czop, miałam przez 2 godz. słabe skurcze co 5 min potem usnęłam.

obudziłam się ok 8smej i za chwilę dalszy ciąg skurczy i brązowo krwawy śluz, o 10tej zadzwoniłam do mojego ginekologa który po wysłuchaniu co się dzieje stwierdził ze już się zaczyna ale prawdopodobnie jeszcze trochę potrwa, kazał czekać i pozwolił nawet iść do dentysty jeśli się dobrze czuję( tydzień wcześniej miałam rozwierconego zęba i trzeba go było dokończyć, na szczęście 2 piętra niżej w tej przychodni znajduje się pogotowie więc w razie czego by mnie ratowali 😁 😉) zaliczyłam dentystę i siedziałam w domu aż w końcu stwierdziłam ze ile jeszcze można czekać i o 16stej poszłam do szpitala, niech mnie zbadają chociaż.

w szpitalu od razu mnie przyjęli na oddział ginekologiczny z racji tego że to jeszcze 3 tyg. do terminy, zadzwoniłam żeby mąż przyniósł mi rzeczy a w tym czasie zbadała mnie czarownica ( mówię o pani ginekolog która potrafiła by zabić wzrokiem) która stwierdziła że dzidzia jest juz duża i nie będą powstrzymywać porody ale nie wiadomo ile jeszcze potrwa więc mąż po przyniesieniu rzeczy poszedł do domu bo rano miał iść do pracy skoro najprawdopodobniej jeszcze nie urodzę bo ta durna baba dała mi zastrzyk rozkurczowy ( nie wiem po co skoro nie mieli powstrzymywać porodu:angry 🙂 to była godz 20 sta o 22giej był obchód i mówiłam ze zastrzyk nie działa bo brzuch boli jeszcze bardziej co lekarki jakoś nie zainteresowało najwyraźniej,

o 23 podłączyli mi KTG w czasie którego akurat zanikły mi skurcze więc przestali się mną interesować wogóle, wtedy zaczęły się skurcze z powrotem , leżałam i zwijałam się z bólu

ok 2giej nie wytrzymałam i po wizycie w toalecie gdzie okazało się że krwawię poszłam do pielęgniarki która niechętnie zadzwoniła do lekarki ( kiedy poszła dzwonić stałam na korytarzu i słyszałam jak jedna do drugiej mówi " dzwoń i mów co się dzieje" wyglądało to tak jak by się bały zawracać głowę lekarce " czarownicy" 😠
kazali przyprowadzić mnie na porodówkę więc musiałam spakować wszystkie rzeczy w torbę i na piechotę na porodówkę szłam i zaciskałam nogi bo bałam się ze po drodze zgubię dziecko( dobrze ze pielęgniarka wzięła ode mnie torbę chociaż)

na porodówce kazali mi się przebrać w szpitalną koszulę i położyć na łóżku , położna zajrzała i mówi ze rodzę na co pielęgniarka która mnie przyprowadziła pobladła i ze strachem wydukała że przecież nie było skurczy na KTG 🤨

za 5 min Misiek był już na świecie, oczywiście musieli mnie naciąć i naciskać na brzuch bo mały nie mógł się przecisnąć a był owinięty pępowiną na szyjce 😞

No i w taki to sposób mało co nie urodziła bym dziecka na szpitalnym korytarzu 😞
na szczęście wszystko dobrze się skończyło i młody właśnie śpi sobie smacznie łóżeczko a jutro kończy 4 miesiące 🙂

ŻYCZĘ WAM DZIEWCZYNY LEPSZYCH WSPOMNIEŃ Z PORODU 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 142
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusia
No to Bob faktycznie nie masz zbyt miłych wspomnień 😞 Ja cały czas nie mogę pojąć, dlaczego w służbie zdrowia pracują osoby, którym szczerze wisi zdrowie innych ludzi 😠 😠 😠 Ehhhh szkoda słów. Mam tylko nadzieję, że uda mi się trafić lepiej... 🥴
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Cześć dziewczyny, mój poród wyglądał tak:

Był to 37 tydzień 5 dzień, wieczorem zaczął boleć mnie brzuch, tak jakbym miała mieć okres. Ale nie było się nad czym rozczulać więc poszłam spać. Całą noc się kręciłam z boku na bok, a wrażenie miałam takie, jakbym zaraz miała mieć okres. Ale próbowałam zasnąć i się nad tym nie zastanawiałam.
Około godziny 6 coś mi „buchnęło” w brzuchu, myślę sobie, chyba pójdę do łazienki, ciekawe co się dzieje. Idę a tu po nogach wody mi płyną. Więc budzę męża i mu mówię, kochanie jedziemy do szpitala, wody mi odeszły… Żebyście widziały jego minę, ja żałuje że pierwsze aparatu nie wzięłam żeby mu zdjęcie zrobić, oddech załapał po 5 sekundach.
I tak się zbieraliśmy, że ok. 9 byliśmy w szpitalu na Ujastku (bo ja się jeszcze kąpałam z 10 razy przed wyjściem). Jak mnie przyjmowali to miałam już 4 centymetry rozwarcia i regularne skurcze, ale rzadkie.
Ok. 10 dostałam kroplówkę z oksytocyną i podpięto mnie pod te wszystkie aparaty. Po 11 przyszła położna i się mnie pyta, już są w ogóle skurcze, co ile, 5 minut? A ja się zwijam z bólu, czułam się jakby mnie ktoś po plecach kijem walił. Mówi, proszę się położyć, sprawdzimy co się dzieje. Sprawdziła i mówi, szybko przechodzimy do sali porodowej, Pani już może rodzić (a skąd ja mogłam wiedzieć, to mój pierwszy poród 🙂).
I wtedy przyszedł mój lekarz, patrzę, a tu taki przystojniak. Myślę sobie, rany, taki facet będzie mnie oglądał w takim stanie, no trudno, wyboru nie miałam He He. I tak parłam 2 razy, na trzecim skurczu położna mnie nacięła, ale za mało bo połowa główki mojego synka tylko wyszła i nic, mówi stop, o i wtedy bolało, prawie odleciałam, musieli mi tlen podać żebym doszła do siebie. A zaraz był 4 skurcz, docięła mnie porządnie i nasz synek był już na świecie (godzina 11.35). No a teraz przystojniak musiał mnie zszyć…

Powiem Wam, że bardzo miło wspominam mój poród. Rodziłam razem z mężem i bardzo się cieszę, że był ze mną przez cały czas. Teraz już myślimy o drugim dziecku, a może jeszcze parę miesięcy poczekamy… Zobaczymy 🙂

Życzę wszystkim brzuszkom takich porodów jak ja miałam, bolało, nie powiem, ale przynajmniej szybko 🙃.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
u mnie to było tak:
Termin miałam na 14 maja już się nastawiłam że przenoszę aż tu 12 przed 5 rano dostałam silnych skurczy zaczęliśmy z mężem liczyć były co 5 min. zebraliśmy się i 6 pojechaliśmy do szpitala. W szpitalu lekarz mnie zbadał i miałam już 7cm rozwarcia, podłączyli mnie do Ktg, wykazywało skurcze co 3-5 min, w sali przed porodowej chodziłam, skakałam na piłce po jakimś czasie znów mnie zbadano i było już 9cm więc jeszcze pochodziłam, przykucałam potem kolejne i już pełne rozwarcie leżałam na fotelu o 10:15 przebili mi pęcherz i zaczęły się skurcze parte. Dopiero wtedy zaczęło mnie konkretnie boleć bo miałam też bóle krzyżowe i myślałam że kręgosłup mi wyskoczy ale po paru parciach o 10:35 na moim brzuszku leżał już mój synek Oliwierek całe 3300g i 54 cm szczęścia wyjątkowa i nie zapomniana chwila 🙂 A jutro mój synuś kończy miesiąc 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rodziłam 3 i pół miesiąca temu. To mimo bólu, wspaniała chwila 🙂 O 2 w nocy odeszły mi wody. Pojechaliśmy z mężem do szpitala. Nie miałam jeszcze skurczy, więc po zbadaniu kazali mi wracać do domu. Trochę się oburzyłam, bo nie miałam pojęcia jak to wszystko wygląda, po za tym 40 minut drogi do szpitala. Wstałam po badaniu z łóżka i dostałam skurczy.... 🙂 Więc zadecydowali, że mogę zostać w szpitalu, a męża chcieli wysłać do domu. Nie zgodziliśmy się. Leżałam ,chodziłam, mąż te parę godzin był ze mną i liczył skurcze. Takie chwile zbliżają 🙂 Za jakieś 3 godziny zbadali mnie i wysłali na porodówkę. Byłam tam o 10, ale zanim położyłam się, kazali mi jeszcze pochodzić, kucać...Sam poród był bardzo krótki,kilka parć, wielki wysiłek i nie obyło się bez nacięcia. Młody miał 3.570 i 53cm. Jedna z pięknych chwil to ta gdy mój synuś leżał na mojej piersi 🙂 🙂 🙂 Potem zbadali mojego synka i oddali go pod opiekę dumnego tatusia. Urodził się o 13.13. Końcowa sprawa, łożysko i zszywanie, można powiedzieć, że nie pamiętam, bo nie mogłam oderwać wzroku od moich chłopaków. Potem rozmawiała ze mną młoda dziewczyna która asystowała przy porodzie i piła ze mną herbatkę. Już przy tej rozmowie powiedziałam, że chcę kolejnego takiego szkraba. O 15 byliśmy na oddziale. Bardzo dobrze wspominam poród. Mój synuś już ma 3 i pół miesiąca, rośnie i jest cudowny. Życzę każdej dziewczynie która przegląda te forum, przygotowując się do porodu, dużo siły i pozytywnego nastawienia. Będzie dobrze, kobiety są silne, powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące później...
  • Mamusia
Rodziłam trzy tygodnie temu. Byłam już 4 dni po terminie i nie mogłam się wręcz doczekać kiedy uda mi się wypchnąć to maleństwo z siebie, bo to już był koszmar, nie mogłam spać, chodzić, siadać, wszystko mnie bolało 🙂 i nadeszła sobota, 6 rano. Na wkładce zauważyłam podbarwioną krwią wydzielinę i już wiedziałam, że się zaczyna 🙂. Przez cały dzień miałam lekkie skurcze, te podobne do miesiączkowych, najpierw rzadko, później coraz częściej, były znośne więc pomyślałam że tak to ja moge rodzić 😁. O 20 były mniej więcej co 5, 2 min i bolały dość mocno więc poszliśmy na izbę przyjęć z mężem, bo do szpitala mam dwa kroki. Położna podpięła mnie pod ktg i ...skurcze jak gdyby ustąpiły. przez godz miałam może 3. Przyszedł lekarz, zbadał mnie i powiedział że mój poród jest jeszcze w zaświatach. Przeraziłam się, stwierdzili że to może potrwać jeszcze z kilka dni! Oczywiście wróciłam do domu. Przy wychodzeniu ze szpitala złapał mnie taki skurcz, że aż zaklęłam, takiego jeszcze nie czułam...myślałam że mi rozedrze kręgosłup. I zaczął się horror. Teraz dostałam prawdziwych skurczy krzyżowych. Leżałam w domu i wyłam,mąż mi masował kręgosłup, ale praktycznie nic to nie dawało. O 1 nie wytrzymałam, skurcze miałam co 5 min. Ledwo bo ledwo dotarłam do szpitala. Po przejściu na porodówkę podpięli mnie ponownie do ktg, zbadała mnie lekarka i stwierdziła rozwarcie na 1 palec. Czyli czekamy do rana. Przemęczyłam się tak do 6, pod koniec wyłam przy każdym wydechu. Po całej nocy męki już nawet nie myślałam, marzyłam żeby to się wreszcie skończyło. skurcze co 2 min. Lewatywa, prysznic i ponowne podpięcie do ktg rozwarcie na 3 palce. Akurat przyszła ranna zmiana i Bogu dzięki. Przejęła mnie jakaś konkretna położna która stwierdziła, że bierzemy się za rodzenie bo nie chce jej się czekać 🙂 dostałam coś w żyłe, później zmusiła mnie do zejścia na piłkę. Prawie straciłam przytomność z bólu jak mnie na niej przytrzymała, ale już mi było wszystko jedno 🙂 urodziłam 3 godz później, bóle parte były koszmarem, jeszcze gorsze niż do tej pory co czułam, param długo, miałam ich chyba z kilkanaście. W końcu przyszła lekarka i zaczęła wypychać ze mnie to dziecko kładąc mi się z całej siły na brzuchu. pod koniec już nie patrzyłam na nic tylko darłam się wniebogłosy 🙂 w tym że już nie mam siły i nie dam rady. podziw dla położnej, była naprawdę ok, mówiła do mnie, dawała mi wody, ocierała mi czoło zimną szmatką i twierdziła że mi wspaniale idzie. Powiem że to naprawdę pomaga, po każdej pochwale miałam jeszcze jakąś resztkę siły do dalszego oddychania 🙂 Najgorzej wspominam wychodzenie główki. W życiu nie przeżyłam gorszego bólu, a jestem osobą bardzo odporną na ból i zawsze twierdziłam że mam wysoki próg bólowy. Po 3 parciu wspomaganym przez lekarkę i jej łokieć oraz nacięcie wycisnęli w końcu ze mnie moją córcię i położyli na piersiach, to był najbardziej niesamowity moment w moim życiu, łzy same zakręciły mi się w oczach i juz w tamtym momencie żadne bóle nie miały znaczenia. Zeszyli mnie szybko i już po kilku minutach tuliłam Amelkę w ramionach.

Miałam mieć poród rodzinny, mąż się oferował że będzie ze mną, choć widziałam po nim że boi się bardziej ode mnie, ale jak mnie przyjęli o 1 i stwierdzili że poczekamy do rana to nie było sensu żeby był ze mną. Na sali w której leżałam było jeszcze 4 inne rodzące. A rano kiedy położna zapytała czy dzwonimy do męża, to powiem szczerze że nie chciałam żeby tu był, chyba jednak nie wszyscy są stworzeni do oglądania takich rzeczy, mój M na pewno 🙂 i wcale nie żałuje.

Po porodzie wyglądałam jak potwór 🙂 popękały mi naczynka na twarzy dekoldzie i plecach, byłam cała czerwona. Wyglądałam ja po wojnie. A teraz 3 tyg po chodzę już w ubraniach sprzed porodu i zrzuciłam to co przytyłam. Ta jakbym w ogóle nie była w ciąży 😁

Pozdrawiam Was serdecznie 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Mamusia
Moje podejście do porodu po wszystkim jest takie, jak cosmopolitanin. To nic strasznego 😉
Ja zawsze chciałam mieć dziecko, ale bałam się porodu. Kiedy w końcu zaszłam w wyczekiwaną ciążę, od razu przestałam się bać, bo naprawdę nie ma czego !!! Wszystko da się znieść 🙂

Mnie obudziły skurcze o 3.00 13 kwietnia. Nie były silne, ale regularne, mniej więcej co 10 minut i na tyle "irytujące", że nie mogłam usnąć. Chodziłam po domu, bo miałam skurcze krzyżowe i bolały mnie plecy. Po jakiejś godzinie odpadł mi czop i wpadłam w euforię, bo wiedziałam, że już niedługo zobaczę moją Królewnę 🙂 Do godz. 6.00 skurcze nasiliły się i odstępy między nimi skróciły się do 5 min. Obudziłam swojego narzeczonego i mówię mu, że ja zaczęłam rodzić, a on biedny był tak zaszokowany, że nie wiedział co ma zrobić i jak się zachować 🙂 Wszyscy wysyłali mnie do szpitala, ale ja była zdania, że skoro bez problemu znoszę skurcze, mogę jeszcze zaczekać. Pojechałam dopiero o 13. Pamiętam jeszcze, że kiedy wyjeżdżaliśmy z CPN-u spojrzałam na zegarek i była godz. 13.13 (13 kwietnia 🙂 ). Pod ktg leżałam godzinę i wychodziło, że mam skurcze parte 😮 W tym czasie znacznie się nasiliły, ale każdy z nich starałam się rozchodzić pod prysznicem. Po umyciu się pożegnałam narzeczonego, kazałam mu jechać do domu, bo chciałam rodzić sama, a on nie czuł się na siłach by widzieć poród i poszłam na porodówkę. Była godzina 16.00. Miałam już rozwarcie na 7cm, więc położna kazała mi jeździć na piłce. Z każdym ruchem skurcze były coraz bardziej bolesne (ale jak najbardziej do zniesienia) 🙂 . KOlejne 2 cm rozwarcia poszły bez problemu, ale nie mogłam doczekać się 10-go centymetra, bolał mnie bardzo krzyż, a łóżko mi się pod tyłkiem rozjeżdżało 🤢 Pęcherz płodowy przebiła mi położna, jak wykonywała masaż szyjki macicy. W końcu usłyszałam upragnione słowa, że "po tym skurczu zaczynamy przeć". Powinny być przy mnie 2 położne, ale jedna zaginęła gdzieś w akcji i dobrze, bo była starą jędzą. Ta, która odbierała mój poród była kochana, cały czas mnie chwaliła, co nie ukrywam, bardzo motywowało mnie przy tym całym bólu 🙂 Kiedy miałam zaczynać przeć przypałętały się dwie salowe (też super babki) i już zostały przy porodzie. Jedna podtrzymywała mi głowę, a druga przypominała, żebym nie zamykała oczu. Wszystkie bardzo mnie chwaliły, myślę, że też dlatego, że widziały, jak dobrze to na mnie wpływa. Jedno parcie, nacięcie (KOMPLETNIE NIC NIE CZUŁAM, mimo, że rodziłam bez jakiegokolwiek znieczulenia), drugie parcie, położna kazała mi na chwilę przestać, ale ja nie mogłam go powstrzymać, więc potem trzecie parcie i Oliwka przyszła na świat. Była godzina 17.55. Najcudowniejsza chwila, kiedy leżała na moich piersiach i darła się wniebogłosy- była taka cudowna, powiedziałam do niej wtedy: "Cześć Kochanie", a świat naokoło przestał istnieć !!! Ta jedna jedyna chwila była tylko nasza !!! Potem ważenie (3540g- położna mówiła, ze bardzo duża jest jak na mnie, bo ja w ciąży przytyłam ledwie 16 kg, chudziutka jestem jak szczypior i mam wąskie biodra, lekarze mówili, ze dziecko nie będzie nawet miało 3 kg ), mierzenie (56 cm) i zabrali ją, a ja urodziłam łożysko (ostatni bolesny skurcz), lekarz zaszył co miał zaszyć 😉 i pojechałam na salę poporodową. Najlepsze było to, że w trakcie najbardziej bolesnych skurczy- burczało mi w brzuchu 😮 Byłam wściekle głodna i marzyłam o jakimś pieczonym kurczaczku etc. ☺️

Brzuchatki, nie bójcie się porodu, bo fakt- boli, ale nie jest to tak straszny ból, jak się wydaje !!! Wolę rodzić tak jak urodziłam Oliwkę, niż żeby bolał mnie ząb, naprawdę 😉 Ja już leżąc na poporodowej wiedziałam, że jeśli tak będą wyglądały moje porodu, to mogę rodzić nawet piątkę dzieci. Każdej z Was życzę tak lekkiego porodu, jaki miałam ja. Brzuchy do góry, nie bójcie się i rodźcie zdrowe kruszynki !!!
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Hej laseczki 🙂
Rodzilam tydzien temu, i szczerze powiem ze bolu sie balam, i tej paniki itd Ale bylo inaczej...Mimo ze porod latwy nie byl 🤨
Na szczescie maz zdazyl i byl ze mna caly czas- I TU POLECAM PORODU RODZINNE, WSPARCIE 2 OSOBY JEST NAPRAWDE POMOCNE.
Mi wody deszly rano ok7... wykapalam sie ze spokojem, wypilam kawke, poszykowalam wszystko co trzeba bylo jeszcze zabrac.
I ok 9 juz bylam na porodowce,niestety bez meza poniewaz wszytskie rodzinne porodowe sale byly zajete. skurcze regularne( bolaly w sumie znikomo...)
ale niestety szyjka nie skrocona, rozwarcie na 1 palec.
Lewatywka byla konieczna-I TU ROWNIEZ JA POLECAM, DA SIE JA ZNIESC A NAPRAWDE POMAGA.
Po odlaczeniu KTG polozne kazaly chodzic, wody oczywiscie caly czas sie saczyly... i to zabarwione lekko krwia( cieszylam sie bo to niby znaczy ze rozwarcie sie robi)
ok godzi 14 zwolnila sie porodowka rodzinna i odrazu mnie tam przeniesli i maz dolaczyl do mnie. Po badaniu szyjka nadal nie skrocona, rozwarcie na 2cm.. 😮 skurcze silnie do 80%.
I znowu kazali chodzic. Ale wody mimo ze nadal sie saczyly byly przezroczyste. Bol podbrzusza momentami okropny.
Okgodz. 18 badanie i rozwarcie 3 cm, skurcze silne i oczywiscie regularne. Na zapisie KTG bylo wszystko ok z tetnem synka, lekko podwyzszone.I nadal nic.
O godz. 20 zapadla decyzja o podlaczeniu kroplowki na przyspieszenie... 😞
Ale neistety szybko ja zatrzymano gdyz tetno synka bylo bardzo wysokie do 170/180 w niektorych momentach 😞 skurcze okropne powyzej 100%.
I lekarze nic nie mowili, odwrocili ode mnie ekran KTG i nie widzialam nic.
Ale wiedzialam ze cos jest nie tak bo polozna pobrala mi krew na jakies badanie, i nie chciala nic powiedziec ze niby lekarz sam mi powie ☺️
Maz pomagal mi, podawal wode, przypominal o oddechu, byl przy mnie caly czas. nie musial nic mowic ale wazne dla mnie to ze byl.
Usiadl sie w takim miejscu ze widzial co sie dzieje.
Wkoncu lekarka powiedziala mi ze mam przeczytac zgode o CC i podpisac... i podala powod
"BRAK POSTEPU PORODU, TETNO DZIECKA ZBYT WYSOKIE".
Oczywiscie podpisalam.... nie patrzylam na to jak ja bede sie czula wazne zeby synkowi nic sie nie stalo.
Przetrzymali mnie w tych strasznych skurczach do godz. 23...
oczywiscie rozwarcie 4 cm...ehh
po 17 godzinach..Przewiezli mnie na sale CC, gdzie meza oczywiscie nie bylo, zrobili mi znieczulenie w kregoslup...okropny bol gdyz lekarz nie mogl znalesc plynu i wbijal mi sie kilka razy.
Potem juz nie czulam nic od pasa w dol, zaslonili parawanik i sie zzaczelo...
jak wyciagali malego strasznie nadusili na brzuch potwornie bolalo.. potem juz tylko ulga ze maly jest caly i zdrowy..
Szycie bolalo bvo juz znieczulenie przechodzilo, dostalam zapasci lekkiej i drgawek. okropnie bolalo. Maz latal od Synka do mnie... Potem juz tylko przewiezli nas na pokuj i postawili mi malego obok.
O 23.52 synek byl na siwecie a cala cesarka itd skonczyla sie przed 2 w nocy... o 3 bylo juz po wszytskim.

strasznie cierpialam, ale powiem szczerze ze to prawda ze ten bol sie zapomina. KIedy widzi sie takie male szczescie wszytsko do okola nie obchodzi tylko on

pozdrawiam 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Moja kumpela miała CC i ja wiedziałam, że to nie jest tak hop siup, szczególnie jak zobaczyłam ją 2 tyg po porodzie, a ona chodziła zgięta wpół jak babulinka, bo ją brzuch bolał 🤢 bardzo chciałam rodzić SN i na szczęście poszło gładko 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Ania ja mialam cesarke z podobnych powodow co Ty- brak postepu porodu, szyjka w ogole nie skrocona... U mnie decyzja zapadla po 9 godzinach od odejscia wod... Ale ja znowu musze powiedziec,ze decyzja o cesarce byla dla mnie jak zbawienie i nie chcialabym rodzic w inny sposob 🙂 Po tygodniu smigalam juz jak nowa 😉 Naprawde jestem zadowolona z cesarki-nie mowie-pierwsze dni sa ciezkie bo boli...ale po naturalnym porodzie tez boli...i wcale nie jestem pewna czy nie bardziej...
W kazdym razie do mamusiek planujacych cesarke-nie ma czego sie bac 😉 Najwazniejsze aby dzidzia urodzila sie zdrowa 🙂 Trzymam kciuki 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
tak Kasiu zgadzam sie z Toba ze dzidzi zdrowko najwazniejsze 😉 I bac sie cesarki to moze az nie bo naturalnego porodu tez jest troche strach...a wiadomo kazda bol odczowa inaczej 😉
I no tez musze powiedziec teraz 2 tyg. po porodzie ze jestem jak nowka niesmigana... 😁 z czego bardzo sie ciesze, i tak jak mowisz pierwsze dni byly masakryczne.
Basiu jak Twoja kolezanka taka zgieta chodzila jeszcze tak dlugo po porodzie to prawdopodobnie nikt jej w szpitalu nie pilnowal zeby sie prostowala, a ona sama tego nie bardzo robila bo to boli.Ale domyslam sie ze juz jest wsio oki 😉
pozdrawiam 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Czesc Dziewczyny 🙂
No to tak jak czekalam do ostatnich skorczy(skórcze zaczely mi sie od godziny 15 i byly co 15 min), ale jak juz bylo co 5-4 min to juz myslalam ze wyjde z siebie, ok zajechalismy do szpitala( okolo 23:00) i pani kazala mi zrobic siku, skorcze byly dosc bolesne, no ale poszlam do kibelka zrobic siku i wtedy odeszedl mi czop, pani wmierzyla rozwarcie a tam UWAGA!! 9cm, zapytala czy chce rodzic w tej wodzie ale uprzedzila ze samo lanie wody trwa 40 min wiec moge nie zdarzyc. A wiec rodzilam naturalnie, zakali sie przebrac w pizamke no i jedziemy skorcze byly naprawde silne i coraz bardziej mocne ale dawalam jakos rady, podali mi ten gas co sie wdycha ale czasami bylo mi slabo, ale cos tam pomagal dzidzia nie byla przekrecona twarza do kregoslupa mojego?(jezu chyba tak troszu w szoku bylam) a wiec podwyzyli mi lozko i kazali stac w takiej jak by pozycji (od tylu) tylko dobrze sie opieralam i powiem odrazu ze polecam ta pozycje jak najbardziej,wsumie innych nie mialam ale dobrze mi sie rodzilo. Wody odeszly mi wsumie 3 razy 2 razy tak potroszku mi sie polalo, a reszta wybuchla jak juz mialam skórcze parte, zaczely mi sie one gdzies okolo po 12 godzinie wsumie to moj lepiej wie bo ja troszku ledwo co zylam ale mowi ze partych mialam tak z poltora godziny no Olenka swoja waga zaszkoczyla pewnie wszystkich rowne 4 kg no i powiem wam kobitki tak jak sie zaczna parte no to dopiero jest jadka te skorcze wczesniej przy tym to nic :/ ale naprawde uwiezcie mi, z mojego nastawienia myslalam ze porod to cos o wiele wiele gorszego! No i tak nie bralam zadnych znieczulen ani nic, nie cieli mie , i nie peklam o dziwo nawet polozna byla w szoku ze przy takim dziecku nic mi nie peklo. No i ogólnie Olenka urodzila sie o godzinie 02:05 w nocy , spedzilismy w szpitalu 24H i wrocilismy do domku.
Ja bardzo dobrze wspominam porod.
Pozdrawiam wszystkie mamcie te po jak i przed 😘 😘
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Lolcia, Jeszcze raz gratulację !!! Szubko poszło 🤪 Widzisz, ja wspominam skurcze parte jak tylko męczące, bo jednak te 6 godzin trwały ale nie były specjalnie bolesne. Dla mnie rozwieranie było nie za fajne ale tez da sie przeżyć.
Dzielna jesteś, taką kluseczką tak szybko i sprawnie wydałaś na świat.
Powiedz opierałaś się o poręcz łóżka czy stałaś na podłodze ? u mnie pozycja na stojąco czy na czworakach nic nie pomogła niestety 😞 ciekawe jak teraz pójdzie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
To jak mam chwilke to napisze o moim porodzie:
No wiec tak. Zawitałam do szpitala kolo 10 po czym podpieli mnie pod ktg i o dziwo wyszly skurcze dwa! Wogole ich nie czulam.
pozniej przeniesli mnie na sale, przykleili plasterek na dupke i zastrzyk dostałam kolo13. No i zaczely sie skurcze ooooj bolalo. Do ok 17 bo wtedy zaczely przechodzi i ok 18-19 juz skurczy nie bylo. Wymeczona bylam jak cholera i wkurzona ze po co mi te skurcze jak dalej nic nie robia i tylko sie nameczylam i nic.
Aaa i wczesniej jeszcze zrobili mi kolejne ktg na ktorym juzz wyszly skurcze ale je czulam. Po czym przyszedl pan doktor i wzial na badanie no i to byl dramat. Zaczelam sie drzec ze boli jak cholera a on grzebie i grzebie i mowi ze trzeba pecherz zbadac 🤢 Bardziej chyba przebic..
Ale mu sie nie udało 😜
No i po 19 przyszla moje lekarka. Wziela na badanie i mowi ze rozwarcie na 2cm.
Lewatywka.. koszmar..
no i sie zaczeło. Sebastian siedzial i sprawdzal co ile i jak dlugo mam skurcze. Pozniej badanie no i chyba jej sie udalo przebic pecherz bo wody odeszlu o 22:30
No i zaczał sie zajebisty ból. Mówili ze szybko idzie, że skurcze sie nasilaja itd. No to piłeczka i inne zeby zrobić większe rozwarcie. Jak były 4 cm to mnie wzieły do wanny z ciepła woda ale ja juz ledwie szłam, skurcze co chwile bolalo jak cholera. Wlazłam do tej wanny i siedziałam pol godzinki ponad i 7 cm 🤪 Ale ze wstaniem bylo gorzej. Aa no i oczywsicie podpieta mialam oxy caly czas 😜 Wstalam powiesilam sie na Sebastianie bo juz nie mialam sily isc. Wróciłam na fotel, skurcze dalej i mowie ze boli i ja juz nie dam rady i ze chce cos przeciwbolowego to uslyszalam ze jak mi podadza to spowolni to porod to sobie mysle no żesz fuck!! Jeszcze chwile, pobadali mnie, co boli jak cholera przy skurczach. Zaraz po 12 uslyszalam ,,wszystkiego najlepszego kochanie" 🙂 Przed pierwsza rozwarcie prawie całkowite. I za chwile parte. Sebastian wyszedl i nawet dobrze bo biedny byl taki przerazony tym wszystkim ze dramat.
Parte ponad 40 minut. KOSZMAR!!!! Nie mialam sily przec. Dwie lekarki wisiały mi na brzuchu. Dodatkowo jeszcze jak mnie nacinała to akurat przestałam przec i wszystko czułam. Bol okropny...
Uslyszalalam ze mala sie cofa z powrotem czy cos takiego. i ostatni party iii bol przy wyciagniu jej i jest na brzuszku!!!!!! CUUUUDNA chwila. Pokazali ze dziewczynka, zobaczylam ciemne włoski i ją wzieli bo tylko kwiliła. No i sie zaczelo szycie. Ze znieczuleniem ale darłam sie bo bolało cholernie i wszystko czułam!! Każde ukłucie itd. Okazało sie ze pękłam koło cewki moczowej i tez musza tam szyc... Szycie chyba ponad godzine gdzies a pozniej przyszedl Sebastian z kruszynka nasza 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Dziewczynki ,to był mój trzeci poród i nie wspominam go najlepiej.
  • W piątek 17.09.2010 o godz.13.40 zaczął pobolewać mnie brzuszek jak na okres zdarzyłam odebrać dzieci ze szkoły wykąpać się,po jakimś czasie odszedł mi czop ucieszyłam się jak nie wiem co,brzuszek ciągle pobolewał.Wzięłam prysznic i poszłam się położyć na wieczór,przebudziłam się w nocy zajrzałam na Brzuszka i położyłam się spowrotem i o 0:30 sobie kichłam a tu naraz wody mi odeszły po 20 min dostałam bóli więc zadzwoniłam po mamę i koleżankę ,która mnie i męża zawiozła do szpitala .Zanim doszłam na Izbę Przyjęć miałam całe gacie mokre podpacha nie wytrzymała i się przelało.Położna pobadała zrobiła KTG i wywiezli mnie na porodówke ,tam znowu badania KTG i tak minęło ze dwie godziny.
  • Po tych dwóch godzinach dostałam bóli partych a tu rozwarcia brak to było najgorsze jedna położna mowi chodzić druga leżeć trzecia pod prysznic już nie wiedziałam co mam robić co jakiś czas podłączali mnie do KTG
  • Oczywiście był ze mną mój kochany pomagał mi jak tylko mógł,dostałam jakiś zastrzyk przeciw skurczą ,a ja po nim miałam skurcze co 1 min myślałam ,że zwariuję omało mojego nie ugryzłam ☺️podali mi jakiś antybiotyk i glukozę bo już byłam słaba i tak się męczyłam do 6 rano ,ze łzami w oczach błagałam mojego męża żeby dzwonił do mojego lekarza i prosił o cesarkę ale cóż nie odebrał był na wyjezdzie.O 7 rano była zmiana personelu,przyszedł jakiś asystent pobadała pozaglądał zbadał tętno dzidzi i poszedł po chwili wrócił i zapytał czy zgadzam się na kroplówkę mi już było wszystko jedno po kroplówce do godziny zrobiło się rozwarcie takie jakie ma być i zaczęliśmy rodzić ja za każdym skurczem i pchaniem pytałam się ile jeszcze razy ,mąż trzymał mnie za rękę i za głowę
  • O godz 8:40 w końcu urodziłam naszą mała istotkę główki nie widziałam tylko pupkę i moje pierwsze słowo jaką on ma pupę włochata hehe,był mały problem bo mały nie umiał załapać był siny ,ciągle go odśluzowano podobno miał dużo wód płodowych w płuckach ale dobrze się skończyło 🙂
  • Najgorsze było to ,że mnie nie nacieli i pękłam długo mnie zszywali znieczulenie działało jakby nie mogło ,musze sie Wam przyznać rodziłam dwa razy ale ani raz nie wrzeszczałam a teraz z tego bólu już nie mogłam wytrzymać.No i co dziwne podobno dzieci się nie ruszają przy porodzie a mój taki ruchliwy był ,że położna mówiła że jest wiercipiętek z niego i co najlepsze sam się pchał nóżki prostował w brzuszku mamy i to było najgorsze przy braku rozwarcia.
  • No ale już to mam za sobą i jestem najszczęśliwszą mamą na świecie z trójka kochanych dzieciaczków 🙂
  • Dziękuję mojemu Mężowi ,że był ze mną 😘
  • Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    • Mamusia
    Mój synuś miał termin na 13 październik

    a urodził się o 9:00 20.09.2010 wody już mi odchodziły 11 godzin... 1 faza porodu to 2:45 godziny a parcie 15 więc szybciutko... i niemal bezboleśnie. Bolało tylko przy skurczach te 2:45 godziny... Tragicznie bałam się nacinania krocza ale zrobiono mi je i nawet nie poczułam... szczerze mówiąc wszystko mało co bolało... jedynie teraz cierpię, bo szwy strasznie ciągną i nie siadam... ponoć mam ich dużo bo oprócz nacinanego krocza zszyli mi tam gdzie popękałam. Szycie bolało mnie potwornie...niby mnie znieczulali ale wszystko czułam... Synuś przyszedł na świat prawie miesiąc przed terminem ma 50 cm a wagi 2830 g... ogólny stan zdrowia wybitny poza maleńką buba na nerce na kilka milimetrów - bardzo mnie to smuci ale wierze, że będzie dobrze. Lekarze mówią, że ranka jest w normie... kontrole jej mam za 2 miesiące. Kilka dni temu musiał spędzić (beze mnie) 2 doby pod lampami z powodu podwyższonego poziomu bilirubiny...oddali mi synka z silnym katarkiem z którym walczymy. Dziś zauważyłam u niego pleśniawkę 😞 nie wiem jak sobie z nią poradzić...

    A co słychać u was kochane ?

    Ps. Przestałam się bać porodu...bez znieczulenia dałam radę i za kilka lat będę chciała mieć kolejnego dzidziusia...

    Pozdrawiam Monisia1989 i Michałek (miał być Cedyk ale jak na niego spojrzałam po porodzie wymksło mi się mój kochany Michałek... - widocznie jego anioł stróż tak chciał)...

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Mój poród jak dla mnie był trudny i bardzo bolesny 😞
    Więc tak od około godziny 17 miałam już skurcze, po godzinie 18 zaczeły być one regularne najpierw co 15 min, 12, 10 i tak malały aż były co 3 minuty więc dopakowałam torbe do szpitala zabrałam dokumenty i pojechaliśmy.
    Tam na izbie przyjęć kazano juz mi się przebrać i pojechaliśmy z mężem na gorę najpierw wzięła mnie położna do pokoju przygotowań do porodu tam zrobiono mi lewatywe, mierzono mi obwód brzucha i bioder musiałam jeszcze wypisać jakiś świstek i było ok.
    Później położna zaprowadziła mnie i męża już na porodówkę to była już godzina 20 podłączono mnie tam do KTG, przyszedł lekarz zbadał mnie rozwarcie było już na 4 cm bóle zaczeły się coraz mocniejsze 😞 😞 położna przychodziła co jakiś czas sprawdzać rozwarcie i badano tętno dziecka. Ok godziny 23 odpadł mi czop. Po godzinie 0:00 położna przebiła mi wody
    bóle sie nasilały a nie chcieli dać mi nic przeciwbólowego 😞 😮
    Myślałam że zwariuje z tego bolu gdyby nie mąż nie wytrzymałą bym tam psychicznie sama 😞
    Chodziłam, leżałam, siadałam na ubikacje, no robiłam dosłownie wszystko tarłam plecami o ściany bo miałam bóle od krzyża 😞
    Później położna kazała mi siadać na wc i przeć po 3 razy na skurcz 😞
    później to samo ale w pozycji leżącej na boku 😞
    Ból okropny prosiłam by coś mi dali i nic 😞
    byłam wykończona, słaba ale nie mogłam zasnąć bo te bóle okropne 😞
    Wkoncu nad ranem przed godziną 6 przyszedł lekarz pielęgniarki położne no i się zaczęło
    kazano mi przeć i trzymać sobie noge mąż mi pomagał trzymał mi głowę i jedną ręką nogę przytrzymywał parłam z całych sił 😞 po 4 parciach malutki był już z nami ale byłam szczęśliwa 🙂
    Kacper wyskoczył o 6:30 miał 56cm i 3640g
    Nie wyobrażam sobie być tam sama ciesze sie ogromnie że był ze mną mąż tyle godzin w tym bólu no masakra jakaś 😞
    Nie wyobrażałam sobie że będzie aż tak cieżko ale ciesze się że mam już to za sobą 🙂
    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    • Mamusia
    W UK nie nacinają i tak ja urodziłam bez nacinania i pęknięcia synka 3280, inna koleżanka 3600 a jeszcze kilka innych 3980 i 4 kilo tak że nie jest to trudne tylko położne i lekarze muszą tego chcieć a w Polsce nie bardzo widać im zależy dlatego wolą ciąć jak idzie - skandal 😠
    Monisia1989, Gratuluje synusia, szkoda ze nie urodziłaś w terminie 13 października rodzą się sami fajni i urodziwi ludzie, wiem z własnego przykładu 😜 😁
    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    • Mamusia
    No tak, ale konsekwencje się moga ciągnąć latami. Jakby nie patrzeć to jest blizna a ta ma prawo bolec chociażby na zmianę pogody. Ja zaraz po porodzie załatwiałam sprawy fizjologiczne bez kłopotu czego sobie nie wyobrażam przy szyciu. Oby się to kiedyś zmieniło bo kobiety zasługują na lepsze traktowanie.
    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

    Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



    Zaloguj się

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...