Skocz do zawartości

mikaanka

Mamusia
  • Liczba zawartości

    499
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez mikaanka

  1. mikaanka

    czerwiec 2011

    Dopisałam jeszcze wiadome mi zmiany na liście- nie wiem czy wiecie, ale Beti rozpakowała się dzień po mnie i już też w domku, prawda? 🙂 Beti, i ja się przenoszę na mamusie już, a zdjęcie próbowałam dodać, ale coś mi się chrzani i Error wyskakuje... 😠
  2. mikaanka

    czerwiec 2011

    Cześć dziewczyny! 🙂 Wczoraj przyjechaliśmy z Oskarkiem ze szpitala. Boże! jakie to wszystko bolesne i wykańczające... W niedzielę o 22 obudziły mnie z wieczornej drzemki bóle delikatne, w nocy zaczęłam je mierzyć, doszło do co 6 minut i przerwa dłuższa, rano do szpitala, bo akurat mój gin miał być i liczyłam na ktg i położenie w szpitalu, ale oczekałam się pod drzwiami, bo bez kolejki nie wbiję przecież, ale już ostatnią kobitę miał i i jak wyszła asystentka jego to powiedziałam jej, że ja do dr bo mam bóle co 6 minut i nie wiem czy to już, ale się nie doczekałam, bo zaczęłam mdleć niemal pod drzwiami, mąż mnie pod okno podprowadził i jak doszłam do siebie to się wkurzyłam i na zakupy wydałam zalecenie 😉 godzinkę później prywatnie się oczekałam w kolejce u niego, wreszcie go ujrzałam i stwierdził rozwarcie na 3 cm i skierowanie do szpitala, on ma dyżur i tak, więc zaraz będzie, ja mu o zwolnieniu gadam, bo już miałam przerwę 3dniową, a on, że się nie opłaca, bo dziś urodzę... 😮 Zaczęli wywoływać, bolało jak cholera, mroczki przed oczami, kroplówka, znieczulenia (jakieś nie działające), w przerwach pomiędzy zaczęłam przysypiać prawie, ale bóle wyrywały ze snu cały oddział- remont się zaczął porodówki i akurat otwierałam warunki polowe i cały czas latała położna po coś, bo nie wiedziała gdzie jest i gromadziła co może być potrzebne, w końcu parcie na kupkę, kazali się położyć, zawołali kobitkę od noworodków, darłam się niesamowicie, że aż ochrypłam, przy partych poszło raz dwa, krzyknęłam jeszcze między rykami, że mi dupę rozerwie- nie pomyliłam się, zszyta jestem na nodze prawie, znaczy się poza obszarem domyślnym i cięciem. Sami się zdziwili, że urodziłam i to tak szybko, ale oni bardzo chcieli mi 'pomóc' bo noc była już, jak Oskarek plumknął to ulga od razu, ale zszywanie to tragedia była u mnie, a jeszcze gaziki dwa wyjął ze mnie na koniec, to myślałam, że umieram. Trzymało mnie tylko to, ze Oskarek sobie postękiwał, dostał 10 pkt. od razu, 4100g, 58cm 5lipca2011 o 0.50godz.. Bali się o mnie, bo łóżko we krwi całe, aż po plecy. Ale po 8 godzinach nawet nie miał kto podejść dziecko przełożyć na drugiego cyca, ani do kibla/prysznic pójść.... Teraz staram się jakoś dawać radę i synka karmić cycem, ale nie łapie całej tylko z góry bardziej wyciągnięta jest... a pokarmu do groma, że już ciężko bardzo... mykam, bo płacze... pa;*
  3. mikaanka

    czerwiec 2011

    Beti, miałam iść ale byłam w piątek, więc jutro do gina planowałam tylko.... ale niespodzianeczka- cholera wie czy to czop jest, czy już coś więcej, bo bardzo rzadkie to jest ale z krwią, tak od północy mniej więcej, staram się zupełnie spokojnie do tego podchodzić, bo jak ja zacznę panikować, to mąż zeświruje momentalnie i nie będzie mnie miał kto zawieźć- szwagier jeszcze bardziej wrażliwy. Ból kręgosłupa paskudny- normalnie na brzuchu bym się położyła, a tu psikus... no i w dole brzucha boli... zdaję sobie sprawę, że jest coraz bliżej, ale żebym wiedziała jeszcze kiedy i czy to już, czy za tydzień, to byłoby fajnie 😁 a pomidorków też nie można?? no to już rozbój w biały dzień... idę i ja się najeść z pasztetem... 😁
  4. mikaanka

    czerwiec 2011

    Ivi, w tym samym czasie termin miałyśmy! 🙂 ciekawe, która się rozpakuje pierwsza.... Porypane te zwolnienia są. A w temacie naleśników dzisiaj dowiedziałam się, że jak robiłam ostatnio, to szwagier miał ochotę nałożyć sobie z 10., ale się wstydził i 'po pańsku' dwa sobie nałożył. A ja się wtedy wkurwiłam zdrowo, bo nastałam się przy patelni jak głupia i się tylko wpatrywałam później w kopiasty talerz naleśników jakby jakieś parszywe były... 😞 a on się wstydził i jak tak nikt się nie rzucił, to i mąż grzecznie trzy zjadł tylko, a ja przecież podstawiać pod nos każdemu nie będę, starczy, że nałożę ładnie z dekoracją po dwa, a potem to już droga wolna.... no i jutro zamierzam machnąć znów leczo i duuużo naleśników 🙂 Dziś mężuś przepyszne kotleciki schabowe zrobił, aż się w ustach rozpływały, do tego sałateczka z pekinki i pomidorków koktajlowych, ziemniaczki.... mniamiii 🙂
  5. mikaanka

    czerwiec 2011

    Tzn. że już w ogóle mogę nie latać za tym zwolnieniem o ile w ciągu dwóch tygodni uda się urodzić i przesłać do ZUSu odpis aktu urodzenia? Synek gapa jest, wcale nie wie, ze trzeba wyjść dołem. Teraz to już na maksa w górę się wspina jak u Butterfly było. Jeszcze trochę i do gardła dojdzie i go wypluję paszczą jak wąż... 🤢 koniec ciąży się nadaje na zwolnienie chorobowe ale psychiatryczne jakieś w moim przypadku głównie....
  6. mikaanka

    czerwiec 2011

    Butterfly, daj znać jak wrócisz... może z dzidziem powrócisz na łono brzuszka 😎 Przed chwilą rozmawiałam z koleżanką i dwa tyg. temu jej znajoma urodziła chłopca, a miała być trzecia córeczka.... 😆 ja w prawdziwym szoku bym była gdyby się córcia urodziła, już tak długo z synkiem, gadam, śmigamy quadem, autami różnymi, z psiakami się wściekamy, w warsztacie się wtryniamy, że córka to chłopczyca by była straszna.... 😉 nie wyobrażam sobie zupełnie......
  7. mikaanka

    czerwiec 2011

    Aniu 'Andziu', proszę Cię wytłumacz jak krowie na miedzy, bo nie pojmuję jak z tym zwolnieniem jest. Całą ciążę teoretycznie można być na zasiłku, tj. 270 dni, ja od bodajże 7tc jestem na zusowskim, więc i po terminie 7tyg, mogę na zusowskim (tj. do 47tc...:woohoo 🙂, tyle wiem- tak hipotetycznie, tak? a teraz jeszcze nie urodziłam, w ciąży jestem nadal, a zwolnienia nie mam, więc na macierzyński nie mogę przeskoczyć i darować sobie wreszcie tych zwolnień, dziś już zwolnienia nie mam, bo tamten dureń nie chciał napisać, czyli w poniedziałek muszę się do tego mojego koniecznie dostać, tak? bo z tego co piszesz, to dwa tyg. wstecz można, ale po urodzeniu dziecka, tak? a nie tak teraz... Wołami jakbyś mogła mi przetłumaczyć czy źle rozumiem i jak to wygląda, bo już naprawdę mam bułkę tartą zamiast mózgu.......... Aniu 'Butterfly', dobrze mieć tak zdecydowanego faceta 😉 ja się cieszę, że mój porywczy nie jest, bo łatwiej mi go wychowywać 😁 ale czasem się wściekam o to, że nie tupnie nóżką... Wczoraj naprawdę zależało od jego widzi mi się i zacisnęłam zęby w grzecznym uśmiechu i pan 'boski' przełaskawie mnie podpiął, zastanawiam się czy jak bym mu zaczęła pierdolić o pięknych włosach i mądrym spojrzeniu to czy napisałby to zwolnienie... 😜 Już mam tak porąbany nastrój, że szok. Wczoraj jeszcze na tych zakupach chciałam się odstresować trochę i chociaż popatrzeć na sporo artykułów i wszystko niemal mi się podobało byle za szybko nie wrócić do domu, aż mnie mąż zaczął przedrzeźniać niemal, brał naprawdę jakieś głupoty do rąk i mówił, żebyśmy to wzięli, bo się to nam przyda, itd... potem jeszcze w domu ręce ubrudził i oczywiście umył je, widziałam, zresztą brudasem nie jest, ale jak weszliśmy na górę i się przytuliłam taka smutna, zaczął mnie miziać po pleckach dla ulgi, a ja jak oparzona po paru minutach odskoczyłam, że rąk nie umył.... taka jestem nie do wytrzymania, on już też nie może znieść mnie chyba momentami........ I Beti nie zajrzała dzisiaj......... 😞
  8. mikaanka

    czerwiec 2011

    Cześć kobitki... Byłam wczoraj w szpitalu, na IP bardzo miła pani, zmierzyła ciśnienie- w domu miałam 150/83 a u niej 120 na coś tam... zapytałam o ktg i zwolnienie, to skierowała na górę i poradziła, żeby poprosić grzecznie o to badanie, bo troszkę późno już jest, ale po terminie jestem. Na górze się oczekałam bo pan dr strasznie nonszalancki styl bycia ma i normalnie mąż by tam za chwilę porządek zrobił- a mi zależało na badaniu i zwolnieniu... Dr od razu pytał kto prowadzi ciążę (kolejne spotkanie ze szpitalem i kolejny raz wrażenie, że gdyby mój lekarz tam nie pracował, to by mnie nie przyjęli w ogóle 🤢) i czy mnie skierował na ktg, czy to mój wymysł jest- ja na to, że na ost. wizycie kazał się zgłosić na ktg jeśli do 1. nie urodzę, a dziś pierwszy mamy! bo kurna nie mam co robić tylko fantazjować o badaniach... 🤢 łaskawie się zgodził, ale cały czas wielka łaska... przy otwieraniu drzwi nawet powiedział, że jest późno dziś i nie każdy by się zgodził, na co ja sobie myślę 'TY DURNIU JEDEN, PRZECIEŻ TU PRACUJESZ!! OBYŚ MI NIE ZASZKODZIŁ, BO ROZSZARPIĘ' ale mówię do tego lalusia miłym tonem 'wiem, liczyłam na dobre serce i doceniam gest'~~bleeee nic nie tłumaczył, nic więcej nie pytał, tylko rozłożył na kozetce te paski i rękę w tamtą stronę machnął, więc się pytam czy ja się na tych paskach mam położyć, to dopiero chapę rozdziawił i zdziwiony, że pierwszy raz na ktg jestem, dopiero się idiota trochę pohamował i powietrze z niego uszło odrobinę, podpiął, na bok kazał się przekręcić i jak jeszcze mi było strasznie niewygodnie niemal krzyknął, żeby się nie ruszać już i za pół godziny się widzimy, ja na to 'yhm' a on -nie 'yhm', tylko tak trzeba! ~~DŻIZASSSSSSSS...... mąż na korytarzu był i nawet mu powiedział, że może wejść, ale nic nie ruszać, potem w połowie przyszedł z kobitką na usg przy mnie, ale ja odwrócona plecami byłam do świata, męża wyprosił, po wszystkim rozpiął, spisał dane, dał wydruk, odpowiedział na moje pytanie dopiero, że skurczy nie ma, zwolnienia mi nie da, do swojego mam się zgłosić (dobrze, że ta pani z dołu powiedziała, żeby się nie martwić o zwolnienie, bo 3dni wstecz można wypisywać, więc w poniedziałek muszę do tego nieszczęsnego gina mojego) i poszłam na zakupy, żeby się odstresować i nakupiłam ananasów w puszce i jak męża rano odprawiłam do pracy, to się dopiero kapnęłam, że w kawałkach kupiłam, ale i tak wsunęłam go... i też mi się nic nie dzieje nadal, chociaż pani pocieszała, że pewnie w nocy albo jutro do nich wrócę, ale nie zapowiada się jednak... i nadal właściwie nikt mi nie powiedział kiedy mam się na co zgłosić, a swojego gina mam po wszystkie dziurki........... a mąż nie chce, żebym gina zmieniała, bo z kim nie rozmawia i o nim mówi, to każdy poleca, nawet jak na korytarzu czekał wczoraj to się pani go spytała o lekarza i powiedziała, ze bardzo dobrze, że do niego chodzę.... to ja już kurna jestem okropnie durna i wybrzydzam, ale mam go dosyć po prostu po tym jak na ost. wizycie było i przez tel. z jego żoną wczoraj......... i jeszcze pewnie któraś biedna się porwała, żeby te żale przeczytać... dzięki....
  9. mikaanka

    czerwiec 2011

    Ja pierdzielę.... dzwonię na gabinet tego gina mojego i mówię do pani jaka sprawa, a ta się miota, wytrząsa, karty znaleźć nie może, ja jej powiedzieć próbuję, że może doktor nazwiska nie zmienił na tamtej karcie, ale na swojej już mam zmienione, a ta, że ja sama nie wiem jak na nazwisko mam i inny nr karty jej podaję, na karcie inny, nazwisko inne, a ja mówię jeszcze inne.... nosz kurwa ich wszystkich mać! wreszcie cipa znalazła tą kartę w między czasie innej kobiecie tłumacząc, że jej dupę zawracam i inne numery i nazwiska podaję, aż wreszcie wrednie nadal mówi, że tylko do 1. lipca mam zwolnienie i jak będę następnym razem na wizycie, to mam zgłosić o tym nazwisku, bo trzeba nową kartę wypisać jak tak.... 🤢 🤢 🤢 🤢 🤢 normalnie jak tu nie mieć rzucawki na telefoniczne załatwień spraw....?? kurna 6 minut i człowiek ciśnienie ma takie, że krew uszami zaraz mi zacznie tryskać... pierdolę, myję się i idę do szpitala, bo sama sobie CC zrobię jak tamta Indianka po szklanie spirytu........
  10. mikaanka

    czerwiec 2011

    beti82 napisał(a): O swoim nic konkretnie nie mówiłam, tylko jej chyba chodziło o to, że jak lekarze są (więcej lekarzy między 10-14) to ogólnie więcej rąk do pracy i w tym czasie najlepiej przyjść (w domyśle- żeby nie popaść na h*jowy humor pracowników).
  11. mikaanka

    czerwiec 2011

    OMG! 😮 przez takie właśnie osoby stwierdzam, że ludzie, którzy sami nie są przystosowani do życia, nie powinni się rozmnażać, ale jak to w życie wprowadzić? jakiś test dojrzałości powinien być i dopiero narządy rodne powinny być uruchamiane, ile dzieci niechcianych mniej, i jaki spadek liczby urodzeń 🤪 Kasiu, nie doczytałam tych późniejszych postów Twoich. A czemu aż do końca lipca zdecydowałaś się zostać, skoro warunki masz kiepskie, a początkową drogę za sobą? Mąż na wyjazdach jest?
  12. mikaanka

    czerwiec 2011

    Beti, tak też zrobiłam w końcu, żałuję, że od razu się Ciebie nie zapytałam, ale w końcu sama na ten nr wpadłam i się dodzwoniłam do bardzo miłej, normalnej pani i oto co się dowiedziałam: na ktg zwykle od 10. się zgłaszają pacjentki, a najpóźniej do kiedy jest lekarz, tj. do 14. -dziwne, ale potrafię zrozumieć, że później jest dyżur już tylko dla nagłych i szpitalnych pacjentek, a nie z ulicy; najpóźniej do szpitala na ktg trzeba się zgłosić do 3 dni po terminie, ale to najpóźniej absolutnie i to o ile ciąża przebiegała prawidłowo- kilka razy pani to zaznaczała i dopytywała się, więc ja powiedziałam, że dobrze wszystko jest już u mnie, a nadciśnienie kontroluję; więc podsumowałam, że w poniedziałek z walizką już mogę się zgłosić, na co usłyszałam, że owszem, może zajść potrzeba pozostania w szpitalu.... oby wszystkie panie były tak rzeczowe, troskliwe i uprzejme... po tych wczorajszych telefonach do biura obsługi dziś do tego szpitala z drżącymi rękami zupełnie dzwoniłam, gotowa na najgorsze.... Kasienkaks, faktycznie lepiej by Ci było chyba z mężem w domku, ale skąd mogłaś wcześniej wiedzieć jak to będzie wyglądać. Grunt, że Oliwka jest zdrowa i ma taką dzielną mamusię! 😎 Butterfly, ta rodzina patologiczna tak konkretnie jest? Piją, biją, czytać nie potrafią, czy tak po prostu sobie nie radzą z dziećmi? bo tak, czy siak 6. letnie dziecko tak późno bez opieki to przegięcie i państwo się powinno tym zainteresować........ masakra... a przepraszam, to nie jest ta słynna para sąsiadów grzmocących się po kilka godzin, aż furczy w całym bloku?? 😁 może karteczka jakaś by wystarczyła? 😁
  13. mikaanka

    czerwiec 2011

    Małgorzatta pocięta już pewnie... Też się oczekała na swojego maluszka. Ja się próbuję do pielęgniarki oddziałowej dodzwonić, żeby zapytać do której się można zgłosić na to ktg, ale nie odbierają... bo do lekarzy to już nie ma co chyba dzwonić. Taka jestem ciapa, że nawet nie wiem do kiedy zwolnienie ostatnie mam wypisane i znowu głowę zawracać będę mojemu ginowi....... a mąż stoi bez sensu w deszczu zamiast wcześniej przyjechać, bo jak twierdzi- nie ma jak wyjechać... i jak się dodzwonię, to mam powiedzieć, że na 18. będziemy... już nie wiem czy się śmiać, czy płakać... 🤢
  14. mikaanka

    czerwiec 2011

    Ożesz... nie wiedziałam o córci Kniek... a z tą informacją mam podobne zdanie na ten temat, ile ja się nerwów najadłam przez to nieodzywanie Nequiti, tylko nie chciałam gadać nie potrzebnie. Tak, ze śliwkami w bułce tartej przysmażane knedle robiłam, ale wieki temu- sprawdziłam w necie, czy o tym mówię w ogóle 🙂 a z serem nigdy nie wiedziałam, jak mam ochotę na coś takiego, to pierogi leniwe robię- 'kopytka z serem' jak mężowi tłumaczę 😜
  15. mikaanka

    czerwiec 2011

    Beti, nigdy nie robiłam knedli- ale to nie są czasem te ze śliwkami…? bo takie coś zmajstrowałam jak byłam dziewczynką, ale już nie pamiętam, a prawdziwe pyzy z surowych ziemniaków dawnooo temu zrobiłam dla tatusia… strasznie ściemniały, ale tata był zachwycony, bo takie właśnie powinny ponoć być 😁 Muszę knedli spróbować! 🤔 A KTG dopiero dziś ewentualnie, ale nie wiem jak się mężuś wyrobi z czasem. Nie nakręcam się, bo przed ostatnią wizytą u ginka zawiodłam się strasznie i nadciśnienie wyskoczyło, więc teraz leje na to… 🤨 Cieszę się, że Nequitia już jest po, a Marysia taka duża i pulchniutka… do schrupania 😎 Martitta, ja miałam na wczoraj termin, po ost. wizycie niby na dziś i też nie rodzę, pochodzimy sobie... 😁
  16. mikaanka

    czerwiec 2011

    Beti, ja naprawdę gorąco polecam zrobić takie pyzy z ciasta kopytkowego 🙂 farsz- mięsko gotowane/pieczone można z włoszczyzną ugotowaną i cebulką duszoną albo i inaczej po swojemu wlepić w kopytkowe i superowe wychodzą 🙂 Butterfly, pewnie masz rację z nazwą tej firmy- nie znam jej zupełnie, a INPOST bardziej logiczne jest w tym przypadku 🙂 i smaka na nutellę i mi narobiłaś... ale chyba wezmę sobie ubiję 'lekką bitą śmietanę' z wody na podpłomyczka, ale najpierw kanapki z pasztetem i pomidorem 😁 Widzę, że już każdy dziecko próbuje przekonać do wyjścia... przed momentem Andrzej mój się pyta Oskarunia czy dzisiaj wyjdzie, czy jutro? ale mógłby dziś, bo może akurat na weekend byłby w domku, a takie fajne rolety są... 😁 ale zero reakcji... no i w końcu nawet nie wiem kiedy się wybierzemy na to ktg, bo późno mąż wróci, a jak się nic nie dzieje, to nie chcę jeździć bez potrzeby... jeszcze sprawdzę jak z moim zwolnieniem... 🤔
  17. mikaanka

    czerwiec 2011

    Jeszcze się wpieniłam na maksa przez ten Internet chrzaniony... drugi miesiąc już, a ja do tej pory listu z rachunkiem nie dostałam, tylko sms wysyłają, pomimo zaznaczenia formy papierowej na umowie... i znowu wydzwaniam do nich , z pół godziny w sumie, 11zł zmarnowane, bo za pierwszym razem łepek jakiś mi powiedział, że to wina poczty i lada dzień przesyłka będzie, a tu ni hu hu i wysłałam na pałę, teraz znowu tylko sms i się wkurwiłam, dzwonię, przełączają mnie, czekam po 5 minut... no nerwicę mam już przez nich... w końcu dorwałam kogoś, kto mi powiedział, że faktycznie powinnam tak mieć jak mówię i powiedział, że jakaś firma IMPORT (tak usłyszałam) powinna dostarczyć, teraz na moje życzenie zmienił na pocztę polską, i tamte faktury (już obie, bo w tym czasie czekanie zapłaciłam i tą) też chcę i złożył wniosek i pocztą dostanę i tamte i teraz nowe będę dostawać, przy czym namawiać mnie chciał na formę elektroniczną przy czym zdecydowanie mu wypaliłam, że Internet raz działa, raz nie działa i nie będę siedzieć cały dzień przy komputerze w oczekiwaniu na połączenie i rachunek, bo będę mieć nieprzyjemności z niepłacenia ja, a nie jakaś tam pośrednicząca firma......
  18. mikaanka

    czerwiec 2011

    Jeszcze się wpieniłam na maksa przez ten Internet chrzaniony... drugi miesiąc już, a ja do tej pory listu z rachunkiem nie dostałam, tylko sms wysyłają, pomimo zaznaczenia formy papierowej na umowie... i znowu wydzwaniam do nich , z pół godziny w sumie, 11zł zmarnowane, bo za pierwszym razem łepek jakiś mi powiedział, że to wina poczty i lada dzień przesyłka będzie, a tu ni hu hu i wysłałam na pałę, teraz znowu tylko sms i się wkurwiłam, dzwonię, przełączają mnie, czekam po 5 minut... no nerwicę mam już przez nich... w końcu dorwałam kogoś, kto mi powiedział, że faktycznie powinnam tak mieć jak mówię i powiedział, że jakaś firma IMPORT (tak usłyszałam) powinna dostarczyć, teraz na moje życzenie zmienił na pocztę polską, i tamte faktury (już obie, bo w tym czasie czekanie zapłaciłam i tą) też chcę i złożył wniosek i pocztą dostanę i tamte i teraz nowe będę dostawać, przy czym namawiać mnie chciał na formę elektroniczną przy czym zdecydowanie mu wypaliłam, że Internet raz działa, raz nie działa i nie będę siedzieć cały dzień przy komputerze w oczekiwaniu na połączenie i rachunek, bo będę mieć nieprzyjemności z niepłacenia ja, a nie jakaś tam pośrednicząca firma......
  19. mikaanka

    czerwiec 2011

    Kurdesz... jak mnie znowu nic nie boli jak na poród tylko kurna jak zwykle.... 😠 sił już nie mam, żeby latać i działać, a jak sobie na dupie od dwóch godzin siedzę to rok może sobie ten mój syn siedzieć.... już w dupę powinien dostać! i nawet wczoraj dostał, nic że nawet nie poczuł, tylko siebie siepnęłam w tym miejscu co ma pupcię... 🤢 no jak można tak własną matkę męczyć i się drażnić, no jak?? już bym utuliła, popatrzyła, opowiedziała mu wszystko, świat pokazała, a tu gadaj sobie do brzucha i ledwo z łóżka się zwlekaj.... 🤢 😞 🤢
  20. mikaanka

    czerwiec 2011

    Tia... i po nadziei na poród dziś... 🤢 to nie były wody raczej... 😞 już mam dosyć... chciałabym zasnąć i obudzić się już po wszystkim... i po tym liczeniu i czekaniu, i po porodzie... Tak się teraz zastanawiam, bo gin na ostatniej wizycie zbyt rozmowny nie był jak mam dosłownie rozumieć zdanie: jak do 1. pani nie urodzi, to proszę się zgłosić do mnie do szpitala na ktg, na 3.piętro... -mam 1. już pojechać, czy 2.? i zadzwonić do niego czy dyżur ma akurat? czy na ktg całą dobę się można zgłosić? bo mąż późno z pracy wróci w piątek i sobotę... czy na IP zadzwonić i się wypytać- czego nie chcę po prostu, nie lubię odsyłania z jednej linii na drugą... grrr.....
  21. mikaanka

    czerwiec 2011

    Cześć 🙂 Już dopisuję Ankę1562. Beti... ja też się zaczynam nastawiać- wczoraj bardzo słabiutkie skurcze, dziś częściej, ale nieregularne i do wytrzymania jak najbardziej, ale nie wiem, czy mi wody się nie zaczęły sączyć, wkładkę instaluję za chwilę- termin na dziś mamy...
  22. mikaanka

    Lista

    Nequitia napisał(a):
  23. mikaanka

    czerwiec 2011

    Już się wykańczam normalnie, jak jeszcze po porodzie mam tak dogorywać, to porąbana ta natura jest... a gdzie kurna faceta wkład w to? jego jakoś nie boli i rodzić nie musi... Mój mąż wczoraj miał zęba rwanego i powiedział, że na fotelu o mnie myślał jak się wycierpię podczas porodu i teraz jak mi ciężko i już tak nie bolało, bo aż mu głupio było... Miło z jego strony ale mi jakoś nie jest lżej... ~~to Mamuśkę trzeba wmajstrować w listę i kogoś jeszcze? Monia, cóż za spojrzenie podejrzliwe ma Szymonek 🙂
  24. mikaanka

    czerwiec 2011

    heh, ja jeszcze tłumaczę mu, że nie tędy droga... i ojciec przemawia, doradza, umawia się z nim na termin kolejne, ale się Mały nie wywiązuje zupełnie... ostatnio ponoć powiedział, że zimno na dworze i nigdzie nie idzie 😁 boćka wczoraj widzieliśmy znowu i nastraszyliśmy go, że skargę złożymy, bo bobaska mu nie spieszno przynieść... już próbujemy żartem to wszystko pokonywać, ale tak szczerze, to naprawdę mam serdecznie dosyć... wczoraj jak z tą butlą mnie teściowa zobaczyła, to wyskoczyła z krzykiem, że mi dźwigać nie wolno, a ja już taka wkurzona, że nie zamierzam rok w ciąży chodzić i kiedyś muszę urodzić przecież....
  25. mikaanka

    czerwiec 2011

    Cześć dziewczyny! Beti, dzięki za troskę 🙂 u mnie nadal nic... kombinuję jak mogę... naprawdę... wczoraj nawet butlę z gazem dotaszczyłam do domu, pół tunelu pomidorów zrobiłam- podcinałam i okręcałam, więc i skłony, i przysiady, i temp. wysokawa w pomieszczeniu, potem truskawki flancowałam, więc wypady w przód, schody siłą rzeczy, bo pokój na piętrze i nadal po byle pierdółkę idę, nawet z mężem worki z ziemią rozładowywałam, na sex dziś rano się załapałam 🙂 i dwa dni temu... i tu ciekawostka- mały w górę się pcha jakby miejsce dla rodzeństwa chciał zrobić 😁 tak się wdrapuje i zostaje jeszcze z pół godzinki.... aż się śmiejemy w trakcie, bo takiego uparciucha mieć, to nie lada gratka może być... a w niedzielę wyskoczyłam na zakupy sama i zgrzewkami do wózka pakowałam i nic mimo to....stukam się po brzuchu jak na maszynie, masuję, macam, dokuczam i nic nie daje efektu... a jutro termin... w sumie to na 1.07 mam wpisany teraz... i na ktg po terminie... Wczoraj aż się popłakałam mężowi, bo już nie mogę z sobą samą wytrzymać... taka opuchnięta, z rozstępami tyloma, że aż się boję pomyśleć jak po porodzie będę wyglądać... a teraz nawet palców u stóp nie mogę normalnie zadrzeć do góry, bo mi skóra przeszkadza, a jak przysiady normalne próbowałam zrobić, to jakby mi aż ta skóra na stopach pękała, przy piątym przysiadzie stwierdziłam, że kolana mi się zablokują za chwilę i skończyłam... w żadne kryte buty się nie mieszczę... wczoraj w męża ledwo weszłam, dobrze, że jest lato, bo w zimie, to bym chyba w gumowcach jakichś musiała chodzić... i jeszcze po dentystach z mężem jeździłam wczoraj i wreszcie mu wyrwali zęba... ale od piątku miałam maluszka do pielęgnacji normalnie- papki, albo bardzo mięciutkie obiadki, kanapeczki z niczym twardym, okłady zimne na ząbka, tulenie, głaskanie, okrywanie... tylko taka wersja niemowlaka po 30. na brak zajęć nie narzekam tylko... no i ruchy Oskarka wyczuwam porządnie, ale skurczów nie mam. Się rozpisałam chyba mocno... ☺️
×
×
  • Dodaj nową pozycję...