Skocz do zawartości

Ann

Mamusia
  • Liczba zawartości

    2281
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O Ann

  • Urodziny 17.06.1972

Moje dziecko/dzieci

  • Płeć dziecka
    Chłopczyk
  • Imię dziecka
    Staś
  • Planowana data porodu
    12.07.2010

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Ann's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

374

Reputacja

  1. Co tam u Was, dziewczyny? U nas rewolucja - Staś dostał się do bardzo dobrego państwowego żłobka (w Warszawie rzadki rarytas) i postanowiliśmy spróbować 🙂 Prawdopodobnie zaczniemy od sierpnia, więc przygotowania w toku 🙂
  2. Hej 🙂 Wróciliśmy od dziadków 🙂 Co do darcia się dwulatka, to Staś też od jakiegoś czasu jest jak podmieniony, do histerii doprowadza go byle głupota, typu że skarpetka się podwinęła albo zaczęłam zakładać bluzę od nie tej ręki. Taki wiek, trzeba przetrwać. Dziecko ma w tym wieku wybujałe emocje, a nie potrafi sobie jeszcze z nimi radzić. U nas działa przytulenie bez zbytniego gadania, ew. tylko coś w stylu: "Acha, chciałeś najpierw tamten rękaw założyć!", logiczne gadanie w czasie ataku nie ma sensu bo dziecko Cię i tak nie słucha. No i uczymy że zanim wpadnie w furię że mu się coś nie udaje, może np. poprosić o pomoc, powoli zaczyna działać. No ale przy jednym dziecku można sobie bardziej na takie sztuczki pozwolić. W każdym razie może to wcale nie jest zazdrość albo w każdym razie nie przede wszystkim?
  3. Ja szczepiłam na ospę, wspólną szczepionką z tą na różyczkę itd. Nie mieliśmy po tym żadnych sensacji, choć niektóre dzieci ciężko znoszą to szczepienie. Co do chodzenia, to Staś długo chodził bardzo pewnie ale za rączkę, jak już się odważył iść samodzielnie to właściwie od razu (po kilku dniach) zaczął biegać. Nawet się dość mało obijał, ale miał wcześniej solidny trening chodzenia z pomocą 😉 Staś się już całkiem rozgadał i robi się coraz większym despotą, o wszystkim chce decydować 😉 Wczoraj wychodziłam z domu i usłyszałam: "Mamusia idzie do doktola. Ublać musi! Zjąć tą bluzkę! Tamtą bluzkę założyć! (tu przyniósł mi z szafy to co miałam wg niego włożyć na siebie 😉 )." Na dzień dziecka na razie dostał plastikowe taczki i prawie z nimi śpi 😉 Jeszcze dostanie od jednych dziadków huśtawkę na działkę, a od drugich kosiarkę, ale to za kilka dni.
  4. Hej 🙂 Nieco się obrobiłam więc wreszcie mam czas coś napisać 🙂 Wróciliśmy w sobotę wieczorem, po ok. 10 godzinach jazdy. Było niby łatwiej niż rok temu, ale i tak Staś nie jest w stanie wytrzymać w foteliku dużo dłużej niż godzinę na raz. Tzn. wsiada chętnie ale po godzinie jazdy zaczyna wysiadać 😉 I to dosłownie, bo już prawie umie się wyswobodzić z pasów 😲 Jazda na śpiocha jest jeszcze gorsza, bo po obudzeniu w foteliku tak strasznie płacze że już w ogóle nie da się go uspokoić bez postoju. Na wakacjach było super, większość czasu była piękna pogoda, śmiejemy się z mężem, że na ten rok lato mamy już zaliczone 😉 Staś był na dworze praktycznie cały dzień, bo w gospodarstwie gdzie mieszkaliśmy, był olbrzymi teren z zadaszoną wiatą, plac zabaw z huśtawkami, piaskownicą, zjeżdżalnią, nawet mała fontanna itd. W sumie chodziliśmy nawet w czasie deszczu i tu jeszcze raz się sprawdziło że kalosze i przeciwdeszczowe ciuchy są dla nas wyposażeniem obowiązkowym. Ośrodek był super, to było coś pośredniego między kompleksem pensjonatów a agroturystyką, kilka domów z różnej wielkości pokojami, każdy z własną łazienką i z dostępem do wspólnego aneksu kuchennego. Jak na takie warunki cena była znośna, bo płaciliśmy 70 zł za duży pokój z trzema łóżkami, balkonem i łazienką. Był nawet internet, ale nie mieliśmy czym się do niego podłączyć 😉 Zdecydowaliśmy się korzystać z obiadów u gospodarzy i były świetne, a w drugim tygodniu, kiedy byliśmy jedynymi gośćmi, były gotowane pod Stasia 🙂 Umawialiśmy się na taką godzinę na jaką było nam wygodnie, jeśli Staś spał właśnie to jedliśmy na raty a dla niego wynosiliśmy na później (zamawialiśmy tylko 2 porcje dla nas ale było tego tyle że spokojnie się we 3 osoby z dużym apetytem wyżywiliśmy 🙂 ). W pierwszym tygodniu mieliśmy komplet więc było dużo dzieci i w zasadzie można było się nie ruszać z miejsca, a w drugim tygodniu byliśmy tylko sami, więc więcej wtedy chodziliśmy na dalsze wycieczki. Staś sprawdził się bardzo dobrze jako górski piechur, tzn. chyba od trzeciego dnia przestaliśmy nawet brać ze sobą wózek, większość czasu szedł na nogach (pod górę!) a jak się zmęczył, któreś z nas brało go na ręce. Tak było łatwiej, niż targać ze sobą wózek. Wiadomo tylko, że wybieraliśmy mało ambitne trasy, takie tylko trochę pod górę 😉 Rozgadał się jeszcze bardziej, teraz już właściwie w codziennym życiu potrafi powiedzieć o co mu chodzi, nawet czasami nie wiemy skąd zna niektóre słowa 😉 Ma tylko jeszcze problemy z odmianą, np. jak coś mi oddaje (bawimy się w pożyczanie), mówi: "Pasialol pożyczony, Staś oddaje mamusiowi" 😉 No i mamy już w pełni czas trudnych dwuletnich emocji, ale głównie wtedy kiedy nie przypilnujemy żeby był wystarczająco dużo na powietrzu, wybiegał się, zmęczył, ale nie za bardzo. Jazdy ma zarówno wtedy kiedy ma nadmiar energii, jak i wtedy kiedy jest już za bardzo zmęczony (wtedy potrafi np. walić głową o podłogę ze złości). Jak trzymamy rękę na pulsie, jest w miarę ok, daje się dogadać przy odrobinie manipulacji za pomocą pytań typu "masz do wyboru dwie możliwości... co wolisz?" Mamy za sobą już i pierwsze wyciąganie drzazg z ręki (nie da się uchronić, no nie da się kompletnie!), jak i pierwsze pogryzienie przez mrówki (grzebał w jakiejś rurze gdzie łaziły mrówki, no i w końcu go pogryzły). Na szczęście dzielnie to znosi, a my uważamy że trzeba mu na takie przeżycia pozwolić, bo inaczej nie nauczy się nigdy ostrożności (przypomnienie wyciągania drzazgi nieźle jak na razie działa 😉 ). To chyba tyle na razie 🙂 Nie dam rady Was raczej doczytać, więc na bieżąco postaram się być od teraz.
  5. Hej 🙂 Melduję się że wszystko ok, jutro wyjeżdżamy na 2 tyg. w góry więc nie mam na nic czasu... Trzymajcie się 🙂
  6. Mnie kazali po porodzie powoli wygaszać dietę cukrzycową, nie musiałam mierzyć cukru (chyba?). Co do tego ile powinna trwać i jak to sprawdzać, to są różne szkoły. Teraz zgadzam się z poglądem, że po połogu należy na spokojnie zrobić test z obciążeniem i on już powinien być ok jeśli to była tylko cukrzyca ciążowa. Bo czasami tak jest, że cukrzyca była już wcześniej tylko się o niej nie wiedziało i wyszła dopiero w ciąży bo wtedy robiło się po raz pierwszy porządne badania pod tym kątem. U mnie po pół roku test z obciążeniem wyszedł jeszcze źle, badania po kolejnym kwartale były już w normie. Cukrzycy nie mam ale muszę trzymać rękę na pulsie.
  7. Teraz już nie mam, ale trzymała się dłużej niż powinna. W związku z tym teraz jestem zakwalifikowana jako "podwójny stan przedcukrzycowy", mam trzymać dietę z niskim indeksem glikemicznym i co kwartał robić badania w laboratorium.
  8. U mnie też problemem była biała mąka a cukier znacznie mniej. Bez problemu mogłam jeść sernik wiedeński a cukier mi skakał po kromce białego chleba. Są różne szkoły - moja obecna diabetolog mówi że źle robiłam że jadłam ten sernik, a z kolei mój internista mówi że dobrze bo każdy powinien dostosować zalecenia do swojego przypadku. Byłam ostatnio u diabetologa, wszystko w normie, ale dostałam roślinne lekarstwo do brania w trakcie kolacji, żeby jeszcze obniżyć glukozę na czczo. Generalnie mam teraz problem z dietą, bo okazało się że mam zniszczony staw żuchwowy i zasadniczo mam jeść miękkie i gotowane a unikać wszystkiego co wymaga żucia. Pani doktor się podłamała bo to zalecenia odwrotne do jej ale na szczęście znalazła jakieś rozwiązanie patowej sytuacji 😉 A ja będę musiała pogłówkować, jak pogodzić te dwie diety 😉
  9. Dobrych Świąt, dziewczyny! Bez skaczących cukrów, ale i bez zbyt wielkich wyrzeczeń :-)
  10. O rety 🙂 Nawet nie zauważyłam, jak Lence stuknął roczek 🙂 Wszystkiego dobrego 🙂 A co do gadania Stasia to mamy czasem ubaw po pachy 🙂 Na przykład dziś: moja Mama miała operowaną zaćmę i przez jakiś czas nie wolno jej nosić Stasia. Tłumaczyliśmy mu to i oto jaką opowieść wstawił dziś przygodnie spotkanej na spacerze starszej pani: "Pan krrrrrrrach noziem, bapcie boli oko!". Ale zaskakuje nas coraz bardziej, np. w piątek ugotowałam zupę rybną, która mu nie bardzo podeszła. Spróbował jedną łyżkę, skrzywił się i krzyczy: "Lyba!".
  11. Nie ważymy zbyt często Stasia, właściwie po raz pierwszy przeszło bez stresów bo po prostu stanął (SIAM!) na wadze łazienkowej 😉 Tak jak patrzę do książeczki zdrowia, to na początku października ważył ok. 9kg więc w pół roku przybył kilogram pomimo kolejnych infekcji 🙂 W każdym razie jest już w skali centylowej, a nie pod nią 🙂
  12. To ja widzę że mieliśmy dużo szczęścia. Staś też był dokarmiany przez ok. miesiąca na początku, ale szło opornie, nie chciał za bardzo ciągnąć z butli, natomiast moje mleko tankował bardzo chętnie i w każdych ilościach 😉 Dość szybko zrezygnowałam z dokarmiania i karmiłam go piersią aż 14 miesięcy. W międzyczasie (na samym moim mleku) przeskoczył z 3. centyla do 50. ale to tylko na moment, potem wrócił pod skalę i widać tam jest jego stałe miejsce 😉
  13. Z tym sprzedawaniem to u nas było tak, że od małego zostawiałam czasami Stasia na 1-2 godziny z dziadkami - mam koleżankę której synek nie chce nawet zostać w pokoju z nikim innym niż mama i bardzo staraliśmy się żeby Staś był bardziej samodzielny. Właściwie nigdy nie było problemu z tym zostawaniem, tzn. płakał z tych samych powodów co przy mnie, raczej nie płakał z powodu tęsknoty za mamą. Tyle że ja go bardzo dużo nosiłam, tuliłam, był dzieckiem chustowym (teraz już nie chce) i myślę że dostał tej bliskości na tyle dużo że nie miał problemu z chwilowymi rozstaniami. Teraz jestem z niego bardzo dumna, chodzimy z mężem na takie warsztaty dla rodziców, gdzie w sali obok zorganizowana jest opieka dla dzieci które są gotowe rozstać się z rodzicami na 2 godziny. Staś jako jedyne z przychodzących tam dzieci zostaje bez problemu, nie płacze i nie domaga się żeby go zaprowadzić do rodziców! Bawi się ładnie i wychodzi zadowolony 🙂 Generalnie to pilnujemy tego żeby w miarę regularnie zostawał na trochę czasu z kimś poza nami, wydaje się nam że jeśli teraz się do tego przyzwyczai (że mama i tata znikają ale wracają), potem będzie mu łatwiej. Ale np. uważam, że na zostawienie go z dziadkami na noc byłoby jeszcze za wcześnie. A co do słabego przybierania na wadze: Staś też przez to przechodził, był poniżej skali centylowej i słabo przybierał. Robiliśmy mu co jakiś czas podstawowe badania, wychodziły dobrze więc nie daliśmy się skołować lekarzom mówiącym że mamy go tuczyć (były nawet pomysły żeby mu dawać zupę jarzynową butlą na śpiocha). Jest bardzo żywotnym zdrowym dzieckiem, które się świetnie rozwija, a że mały i chudy? Nie wszyscy muszą być wysocy i przy kości 🙂 On zresztą potrafi teraz zjeść więcej niż ja (np. po misce gęstej zupy 8 pierogów z mięsem za jednym podejściem!) a mimo wszystko nadal jest szczupaczek, widać ma taką przemianę materii. A, na rękach Staś też uwielbia być szczególnie kiedy coś się robi ciekawego przy kuchni 🙂 Część obiadu gotuję na podłodze przy asyście Stasia (np. razem obieramy obieraczką warzywa), część z nim na rękach (wrzuca sam składniki do garnka), a to co się nie da zrobić w ten sposób, z wyjącym dzieckiem wiszącym na nogawce 😉 Czasami działa posadzenie go w krzesełku tak żeby widział co robię. Najlepsze jest potem jak pakuje plastikowe pojemniki ze swojej szuflady na kuchenkę, mówiąc "Staś siam jajo!" 🙂
  14. Hej 🙂 U nas generalnie ok a w szczegółach to znowu katarowo 😉 Teraz jesteśmy więcej na powietrzu, więc nie mam kiedy zaglądać na forum. Dziś sprzedałam Stasia i mam więcej luzu, więc mogę sobie na więcej pozwolić 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...