Witam wszystkich. Moja pierwsza ciąża była obumarła. Poszłam na kontrolną wizytę w 11 tc. a okazało się że dzidziusiowi już nie bije serduszko. Jego rozwój zatrzymał się na ok 9 tc. Ja nic nie czułam. Nic mnie nie bolało, nie krwawiłam, nawet nie plamiłam, nie bolał mnie brzuch... To było straszne uczucie, a jeszcze mój mąż wszedł ze mną pierwszy raz żeby zobaczyć dzidzie...i zobaczył...ostatni raz. Ale...trzeba żyć. Teraz jestem w drugiej ciąży (prawie 9tc.) i ciągle o tym myślę. Ostatnio na usg zanim nie zobaczyłam bijącego serduszka to myślałam że moje nie wytrzyma napięcia. Ale wiem że najgorsze będzie dopiero na następnej wizycie...bo wizyta bedzie tez w ok 11 tc. Chodzę tak często ponieważ cierpię za PCO i ciąża jest zagrożona. Bardzo dużo leżę i biorę leki: Duphaston 3x1, nospa, siofor 500 no i witaminki. Tak bardzo bym chciala zeby wszystko bylo dobrze. Strasznie długo nie mogłam zajść w ciążę po tym poronieniu...ale najważniejsze że się udało. Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia. Wielu pozytywnych myśli!!! Chociaż to czasem trudne... 🙂