Skocz do zawartości

O tym jak rozpakowałyśmy nasze grudniowe prezenciki :) | Forum o ciąży


novaM

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusia
MÓJ PORÓD ;
rano w sobote zaczął mi odchodzić czop .o 10 byłam z Julką na przedstawieniu o Mikołaju po czym umyłam na kolanach podłogę w jej nowym pokoju i pojechałam na zakupy po meble co teściowa upatrzyła.najpierw do jednego sklepu.potem do IKEI z jakieś 30 min drogi.wróciłam i umyłam resztę podłogi w całym mieszkaniu ale już mopem 🙃 później umyłam brodzik,wykąpałam Julkę i zjadłam kolację przed 22.po kolacji coś mi się mokro zrobiło,myślałam ze to śluz a tu na kibelku leci i leci.więc sobie myślę,że to juz i gadam do Milenki ze dobrze bo wszystko zrobione 🙂 no i tak dla pewności jeszcze chwilkę pochodziłam i męża poinformowałam,poszłam do mamy na dół i powiedziałam,ze to już i zeby przyszła do Julci.poszłam do mamy i chwila moment dostałam skurczy.umyłam się i już byłam pewna ze jedziemy.zanim dojechaliśmy do szpitala to ja miałam skurcze co 3 min.jechaliśmy z 15 minut.na izbie położna podłączyła mnie pod KTG i już miałam skurcze co 2 min albo czasami i częściej więc powiedziała - tylko niech pani mi tu nie urodzi! - rozwarcie 5 cm i lecimy na porodówkę.doszliśmy,przebrałam się w koszulę,zbadała mnie na łóżku i masaż szyjki mi zrobiła jakby tego było mało!!takie bóle!! chwila moment bóle parte.zaczęłam na kolanach na podłodze i kazała mi wejść na łóżko bo już parte.na podłodze oddałam to i owo 🤪 więc w miarę czysto na łóżku mialam 😎później to już szybka akcja.rodziłam na lewym boku z prawą nogą wspartą na podstawce.przez głowę mi przeleciało,że jakby oparciem od łóżka była ręka Łukasza to bym mu palce połamała 🤪 więc przemy.wydaje mi się że na 4 razy i wyskoczyła 🙂 słuchajcie jaki jazz! najpierw się rodzi główkę,nie? no.więc urodziłam główkę a ta moja drze się jakby klapa dostała!!sama główka na wierzchu a ona krzyczy!!musiałam śmiesznie wyglądać,dosłownie jak KOSMITA!!z główką między nogami która krzyczy 🤪 póżniej wyskoczyła cała i od razu jak mi Milenkę na brzuch położyła to mówi do pediatry,ze słyszała jakby pyknięcie,więc ja od razu szok i oczy jak 5 zł.szybko mi streściła i chodziło jej o to,że czasami jak się rodzi to dziecku bark wyskakuje.naprawiła się szybko jak małą zmacała pediatra i powiedziała,że jest dobrze.jaka ja byłam szczęśliwa,dziewczyny to się nie da opisać...maślana się zrobiłam...nie nacinały mnie ale sama pękłam.urodziłam o 23:52.godzinę mnie zszywała,bo ciągle jej krew leciała gdzie tylko szyć chciała.strasznie to szycie wspominam bo jak dla mnie to trzecia godzina w bólach porodowych...potem już było całkiem nie źle.siedzę na pupie i nawet tak nie boli bardzo jak z Julką.czuję się o niebo lepiej niż po porodzie Julci.całkiem inaczej.latam,sprzątam tylko szwy troszkę ciągną.życzę Wam dziewczyny tylko takich krótkich porodów jak mój albo jeszcze krótszych!! dacie radę,bo my jesteśmy do tego stworzone,nie 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Pozegnanie z brzuszkiem
W rolach glownych:
- Yasmine
- pani z brzuchem czyli ja
- tata Yasmine
- personel szpitalny - tu brawa
miejsce akcji: CHU Estaing Clermont Ferrand
czas akcji: 07.12.2011 godz. 08:20- 08.12.2011 godz 13:16

Pammat no wycwanilam sie.

Ale, ale... nalezalo mi sie caly dzionek ze skurczami przeciez dzialam odwaznie. Marudzilam nawet, ze za malo boli, ze to chyba nie na porod
Do szpitala pod naciskiem meza chyba pojechalam, bo nie moglam sie zdecydowac, - choc NovaM i Happysad mnie nastraszyly troche Ech ta pustka w miescie, srodek nocy - nigdy nie zapomne "Moje pozaegnanie z brzuchem"
Jak juz wlazlam na IP to powiedzialam oczywiscie " Do porodu... prawdopodobnie"
Polozna o anielskim wyrazie twarzy zrobila badania. Rozwarcie na 3 cm i skurcze. Pyta meza: Czy ja zawsze taka zen? Przy takich skurczach?!" Nie dowierzalam, ze proponuje mi sale porodowa i epidural, albo sale z wanna, albo, albo...
Ja "twardzielka" stanowcze niet na epidural!!! Dawac wanne - przeciez marzylam o niej.
Polozna Hehe (co powiedziala to sie zasmiala :huh przygotowala kapiel. A w owej sali skurcze dawaly o sobie znac coraz bardziej! Jak juz wlazlam do wody to myslalam, ze odplyne, niesamowita ulga. Maz w fotelu ja w wannie - no wczasy, brechtalismy sie nieziemsko.
Spedzilam jakies 2 i pol godziny pluskajac sie, ale oczywiscie kazdy skurcz to coraz wiekszy bol i proba ulzenia sobie.
5.15 Hehe przyszla podlaczyc mnie do KTG - Boze co za koszmar Pol godziny meczarni - i tu poczulam co znaczy skurcz. Ale bol byl do wytlumaczenia, po kapieli rozwarcie 6 cm
Na propozycje chodzenia, pilki, wanny bez watpliwosci wybralam wanne, naiwnie myslac, ze to bedzie znowu ulga. A bylo wielkie gowno!!! Przesiedzialam pol godziny i wilam sie z bolu, nie wiedzialam co mam z soba zrobic. Maz co chwile "Wiem wiem ze cierpisz.... nie rowumiem dlaczego nie bierzesz znieczulenia, po co to cierpienie"...............
........... Coq se poddal powiedzial " Wzywaj polozna chce znieczulenie, NATYCHMIAST!!!"
Niestety na wszystko musialam czekac, bo anestezjolog byl przy innej patience, a w dodatku musialam zostac podlaczona do KTG W tym momencie nastapil kryzys na lini zona-maz. Maz nie mogl patrzec jak zwijam sie z bolu, na jego twarzy widzialam swoje cierpienie Wypalil wiec "Sama tego chcialas" - czyli po co tyle cierpialas, moglas wziac znieczulenie natychmiast I w dodatku poszedl ochlonac.
Nigdy z taka nadzieja nie patrzylam na drzwi... w koncu wparowaly baki z epiduralem. Hahaha no tak jak caly personel bil profesjonalizmem to tu pomyslalam sobie " A skad ten PRL tutaj?"
Ulga jakiej nigdy nie doznalam bylo anielsko. Maz wrocil i atmosfera sielankowa zaistniala
W koncu przyszla polozna, ktora miala odbierac porod - fantastyczna kobieta, motywujaca, pozytywna. Jej towarzyszyla stazystka, ktora mnie dozorowala caly czas. Fantastyczna dziewczyna, skrupulatnie wykonujaca swoja robte.
Rozwarcie postepowalo, ale Mala siedziala ciagle wysoko. Wiec przbijaly mi wody plodowe - zero bolu.
Mala usadowila pupe gdzies na prawa strone, wiec musialam przekrecona troche lezec - poczatkowo ulga, bo zmiana pozycji,a potem nie wiedzialam jak wyrobic. Podlaczyla mi tez cos- moze oxy-na zwiekszenia skurczy. To sobie dawkowalam epidural i wmiare szlo.
Ale dawka oxy zostala zwiekszona - wiem ze bez znieczulenia chyba bym po suficie skakala, ale i ze znieczuleniem bolalo masakrycznie, tak ze powrocilam do wicia sie. wszystko mialo Mala sprowadzic na ziemie tzn. sprowokowac zejscie w dol.
Myslalam ze oszaleje.... i z nowu patrzylam w drzwi, zeby przyszli i kazali juz przec!!!!
Parlam moze 10 moze 15 minut, jakies 3 parcia na kazdy skurcz. Zadnego bolu nie czulam. Nie prawda jest tez ze polozna musi mowic kiedy przec, doskonale czulam skurcze i parlam bez zadnych komend. Maz mial mi glowe pchac w przod, ale jak go zapytano czy chce przeciac pepowine to z lekka odlecial i musial usiasc
Ciecie krocza - przez te ramionicha wielkie i biala karnacje podobno, ktora ma to do siebie, ze latwo sie peka. Ale - zero bolu.
I hop!!!!!! Malutka w moich ramionach
Cieplutka, dwa czarne guziki, za moment wydala pierwszy glos z siebie Najpiekniejszy zapach to zapach mojego dziecka po narodzinach !!!! Zdecydowanie.
Szycie - zero bolu. Obserwowalam w tym czasie co z nia robia. Byla tak nieziemsko spokojna. Wszstkie kobity zachwycaly sie jaka ladnaiutka, ze taka w tluszczyku Ale to przepowiedziala mi pierwsza polozna jak zobaczyla brzuch, powiedziala" Piekny brzuch, ale pani bedzie miala ladne dziecko"
Maz pognal do pracy. Gdyby nie pognal przepadlaby premia spora, wiec Yasmine zmiescila sie w czasie. Ja polezalam dwie godziny, coby mnie kobity do porzadku doprowadzily. Wszystkie kabelki w koncu odczepiono i wio do pokoju Yasmine
A, no i wielkiepragnienie !!!!!! A pic nie moglam duzo bo na znieczuleniu jechalam. dostalam karafke z jakims ichniejszym napojem eneretyzujacym i mialam sobie dawkowac po lyku.

Kto dotrwal do konca ten mistrz Gratuluje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
no to moja kolej...o 21 poczułam ogromna ochote na pierogi z kapucha i grybami i oczywiscie wszamałam pol paczki sama. o 22 skurcz - ysle sobie zaraz mnie po tych pierogach pogoni na kibelek...a po kibelku po ok. 18 min kolejny skurcz i czerwona lampka sie załaczyla...poszłam pod prysznic, ale skurcze dalej co ok. 16 min. mowie do mojego ze to dzis, ze ma sie przespac jeszcze zanim pojedziemy. do polnocy skurcze skrócily sie do 12 min i ...koniec. do 4 rano ciagle co 12 min tylko juz silniejsze. mysle sobie ze w takim tempie to za 3 dni nie urdze...ale ze bol byl juz tak duzy to mysle, a w dupie najwyzej odesla spowrotem-jedziemy. w samochodzie nagle z 12 min zrobily sie co 5 min. Na IP rozwarcie 4 cm, i na porodówke. Polozna na Ip "zapomniala" zrobic mi lewatywe i sama juz nie wiem co tak narobilam:-) potem do 10 rno zajebisty bol (nie wiem co bym bez mojego zrobila, tak sie ciesze ze byl ze mna). Przebili mi potem pecherz i sie zaczelo...normalnie odjazd, darcie sie, płacz, panika, opierdziel od poloznej ze mam sie uspokoic:-) i zaczynamy przec...az zakwasy na rekach mialam z wysilku. Nacinali mnie, a ja to czulam, bo podobno nie parłam z całej sily...po 15 min Mała juz jest, nigdy nie zapomne szoku, jakiego doznalam jak zobaczylam te jej czarne włoski:-) takiego zdziwienia chyba nigdy nie przezylam. pierwsze co powiedzialm, to ze przeciez nie miallam zgagi w ciazy:-)
potem lozysko, które nie chcialo wysc..wiec 3 razy musialm zrobic mostek i bezwładnie opasc na łóżko, w końcu wyszło. No i to na tyle - wtedy jeszcze nie bylam swiadoma jaka odpowedzialnosc mnie czeka..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
To ja też opiszę chociaż to było cc.
Pojechałam do tego szpitala z tym prawdopodobnym zatruciem. W piątek wieczorem usłyszałam że wszystko jest w porządku i rano w sb wychodzę do domku i będziemy sobie czekać na poród naturalny.
Wieczorem mąż dowiózł mi wyniki badań które zaniosłam lekarce. Kochany przyniósł mi jeszcze pizze i paczkę chipsów. Pooglądaliśmy tv i poszłam spać z nastawieniem że rano jadę do domku.
W sb 10 grudnia na dyżurze był mój lekarz prowadzący, przyszedł i powiedział że owszem mam się pakować ale na piętro wyżej bo natychmiast muszą rozwiązać ciążę. Szybki tel do męża i już byłam na górze.
Chyba nigdy nie byłam tak spanikowana, leżałam na łóżku i głaskałam ostatni raz nasz brzuszek.
Idąc na salę operacyjną zaczęłam płakać jak głupia.
Pani anestezjolog zrobiła wkłucie w kręgosłup a ja ciągle tylko powtarzałam że na bank mnie nie znieczuliła, na co ona pyta się ''co zrobiłam?'' ja ''dotknęła mnie pani'' po czym okazało się że mam w brzuch powbijane igły. No to ufff postanowiłam zaufać. Po 5 min usłyszałam stłumione kwilenie, po sekundzie najpiękniejszy płacz na świecie.
Oczywiście zaczęłam buczeć jak głupia, a pan doktor pokazał mi moją Ninkę z burzą czarnych włosów.
Ech odpłynęłam z tego szczęścia..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
katja26 napisał(a):
To ja też opiszę chociaż to było cc.
Pojechałam do tego szpitala z tym prawdopodobnym zatruciem. W piątek wieczorem usłyszałam że wszystko jest w porządku i rano w sb wychodzę do domku i będziemy sobie czekać na poród naturalny.
Wieczorem mąż dowiózł mi wyniki badań które zaniosłam lekarce. Kochany przyniósł mi jeszcze pizze i paczkę chipsów. Pooglądaliśmy tv i poszłam spać z nastawieniem że rano jadę do domku.
W sb 10 grudnia na dyżurze był mój lekarz prowadzący, przyszedł i powiedział że owszem mam się pakować ale na piętro wyżej bo natychmiast muszą rozwiązać ciążę. Szybki tel do męża i już byłam na górze.
Chyba nigdy nie byłam tak spanikowana, leżałam na łóżku i głaskałam ostatni raz nasz brzuszek.
Idąc na salę operacyjną zaczęłam płakać jak głupia.
Pani anestezjolog zrobiła wkłucie w kręgosłup a ja ciągle tylko powtarzałam że na bank mnie nie znieczuliła, na co ona pyta się ''co zrobiłam?'' ja ''dotknęła mnie pani'' po czym okazało się że mam w brzuch powbijane igły. No to ufff postanowiłam zaufać. Po 5 min usłyszałam stłumione kwilenie, po sekundzie najpiękniejszy płacz na świecie.
Oczywiście zaczęłam buczeć jak głupia, a pan doktor pokazał mi moją Ninkę z burzą czarnych włosów.
Ech odpłynęłam z tego szczęścia..

to w takim razie ja tez chce cesarke!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😁 😎 😎 😎
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
no to teraz ja hihi
a więc po przedwczesnej wyprawie do szpitala tydzień przed postanowiłam że teraz pojade dopiero na ostatnia chwile zeby znowu z fałszywym alarmem nie jechac.....
w sobote 17go od rana praktycznie ćmił mnie brzuch...ok 12 pojawiły sie pierwsze skórcze ale były podobne do tych przepowiadających więc nic sobie z tego nie robilam-nawet powiedziałam Adamowi że nie ma sie tak cieszyć bo to nie to jeszcze.... Adam poszedł kłaść kafle bratu a ja siedziałam w domku skórcze sie nasilały i nasilały a ja mu kazałam dalej te kafle kłaść bo najwcześniej pewnie w nocy jak już pojedziemy..... potem przyjechał jego kolega i załatwiali jakieś interesy w tym samym pokoju w którym ja miałam skórcze już co 3 minuty hehehe prawie nie widzieli co sie ze mną dzieje-jak jego kolega wyszedł to powiedziałam że jedziemy -jak weszłam do auta skórcze były już mega silne i co 2 min -do szpitala mieliśmy ponad 40km w połowie drogi przesiadłam sie do karetki a Adam jechał za nami -myślałam że nie dojade,że urodze w karetce. na IP rozwarcie na 5 no i na rodzinny sru.... a tam nerwówka straszna bo.....podłączyli mnie do KTG a tam dupa-nic ja sie zwijam z bólu a tam skórcze na 4,5,26 w szoku byłam -mówie Adamowi że coś tu nie gra bo mam skórcze jak cholera a tu nic nie pokazuje-przyszła kobita i jej też mówie a ona mi na to że to się dopiero zaczyna i widac że są skórcze ale bardzo słabiutkie-załamałam się bo myślałam że jestem odporna na ból a ona mi tu sugerowała że przesadzam ostro-zero kroplówki-kazała iść pod prysznic-poszłam a tam jeden skórcz i wyszłam bo nie mogłam tam wytrzymać a ona do mnie-nie pomogło???? a ja nie!!!! MAM SKÓRCZE SILNE CO MINUTE!!! -no to prosze sobie pochodzić po korytarzu bo to jeszcze potrwa kilka godzin-ja załamka!!!
nie poszłam spacerować bo się nie dało tylko od razu na naszą sale rodzinną i tam skórcz i....... o kurde prę!!! na stojąco wtulona w Adama-kazałam mu załować ją-przyszła pyta co się stało to mówie że ja pre a ona z miną obojętną i nawet trochę wkurzoną-Pani się położy -zajżała i akcja liść dębu ,ona wielkie oczy i w sekunde się przebierała i zawołała jeszcze jedną -ledwo mnie dotknęła wody sru -kazała mi się na boku położyć,Adam mi noge trzymał i kilka parć i położyli mi to cudo na piersi -myślałam że umre z bólu i radości-jak tak mała leżała na mnie powiedziałam do Adam -widzisz kotek-nie udawałam a ta kobita z uśmiechem teraz juz-no nie udawała Pani ,ma Pani u nas 6+ za poród itd wszystko trwało łącznie koło 2 godzin-życze wszystkim takiego porodu!!!!

a malutka niesamowita -grzeczna,płacze tylko jak jest głodna, już rodzinka się wkurza że ciągle śpi i nie mogą zobaczyć jej oczu i minek hehe
NIE WIEM CZYM ZASŁUŻYŁAM SOBIE NA TYLE SZCZĘŚCIA 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Z góry gratuluję tym co wszystko przeczytają 😘 😘 😘

Jakieś 2-3 tygodnie temu napisałam posta o tym jak bardzo chciałabym Wam już oznajmić, że wody mi odeszły i ruszam na porodówkę 😉 … Od tamtego czasu ta myśl nie dawała mi spokoju… Czas leciał już strasznie powoli, a moja nadzieja na poród przed terminem poszła w diabły 🥴

14.12.2011 – środa – termin porodu…

„Dzień jak co dzień…” -

Od ok. 4 dni codzienne skurcze, dosyć regularne … jednak kończące się na noc bolesnym atakiem z główki małego na nieobecną już szyjkę 😮
„Zmasakrowana, zrezygnowana, załamana…” -
Ze względu na brak akcji porodowej w dniu terminu jadę cała w skowronkach i z ogromną nadzieją na dobre wieści na KTG 🙂 Leżę podłączona, mały jak zwykle szaleje, brzuch się napina i fale gorąca atakują…skurcze 120-130% 🤪 Położna stwierdza z uśmiechem na twarzy, że po moim spoooorym brzuszku widać, że jakieś 4kg żywego ciałka tam się chowa i że mały już się do wyjścia szykuje biorąc pod uwagę zapis KTG 🤪 Powiedziała też, że jak do lekarza pójdę z zapisem to pewnie mnie zbada i może już w szpitalu zostawi 🤪Ależ się ucieszyłam 🤪 !!!!!!!!!! Już nawet nie miało znaczenia dla mnie to, że mojego Gina akurat na dyżurze nie było 😎 Nic się nie liczyło bo już miałam nadzieję, że bez małego do domu nie wrócę 😉 !!!!!! Poszłam z zapisem do lekarza…i szybko humor mnie opuścił 🤢 Trafiłam na konowała, który obejrzał zapis i nawet kątem oka na mnie nie spojrzał…wycedził tylko pod nosem „ …nic się nie dzieje, zapraszam na kolejny zapis w piątek…” Echhh…szczęka mi opadła do samej podłogi…nie czekałam na kolejne jego puste stwierdzenia i wyszłam szybciej niż weszłam trzaskając drzwiami !!!!! Daleko nie poszłam bo już na schodach zalałam się łzami i osunęłam się po ścianie na schody…z bezsilności, bezradności, bólu…sama nie wiem co się wtedy ze mną działo 😞 Miałam już po prostu dosyć dźwigania tego ogromnego brzucha i dolegliwości z nim związanych…kochałam mojego maluszka tam w środku ale mój organizm dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że MA JUŻ DOŚĆ !!!!! Płakałam tak chyba z 10 minut i miałam gdzieś ludzi patrzących na mnie jak na idiotkę … Poszłam do samochodu zadzwoniłam do „naszej” Asi wylałam z siebie wszystko ( i tu dzięki Asiu za to, że mnie wysłuchałaś 😘 )… Lepiej mi się zrobiło i postanowiłam połazić po sklepach 🙂
„Popołudniowo-wieczorne zbieranie myśli…” -
Wróciłam do domu…Ola załamana przywitała mnie tekstem: „mamo miałaś ze szpitala wrócić z Kajtkiem 😮 …" No i cóż…dół emocjonalny powrócił 😞 To było ciężkie popołudnie ale Kajtek skutecznie odwracał moją uwagę od wszystkiego co negatywne swoimi kopniakami i delikatnym smyraniem w brzuszku 🙂 Jakby chciał mnie tym pocieszyć 🙂 Pamiętam, że napisałam posta, że nawet 4000 stron na niego nie działa i, że suwaczki pousuwam bo mnie drażnią 😠 A i jeszcze, że Pamm Beacie ciśnienie podnosiła bo fotki sajgonek zamieściła hihih 😁 Ok.. 23:00 dopiero ze mnie wszystko zeszło i napisałam Wam o doktorku co mi humor zj*bał 😠
Skurcze wieczorne miałam „jak zwykle” 🤨 Tyle, że już na nie uwagi nie zwracałam bo wiedziałam, że o północy wszystko przejdzie… Było koło 24:00…mały spał…pisałam jeszcze z kimś na forum…chyba z Pamm i Happysad…hmm nie pamiętam dokładnie 😉 Ale pamiętam, że dziwnie się poczułam… Skurcze odpuściły ale jakieś ogólne pobudzenie mnie ogarnęło 🙂 Jeszcze godzinę wcześniej oczy mi się zamykały, a teraz miałam wrażenie, że mogłabym siedzieć przy kompie calutką noc 😉 No i siedziałam 😎 To forum, to allegro,to wiadomości i głupie obrazki 😎 Pamiętam, że pas poporodowy właśnie licytować miałam…i ciepełko mi się zrobiło między nogami 😮 Zacisnęłam wszystkie mięśnie i ręka między nogi odruchowo poleciała i w te pędy do wc pobiegłam 🤪
„Mieszane uczucia…zaczęło się 🤪 🤪 🤪 !!!!!! „ –
00:24 – novaM napisała : „Marzyłam o tym żeby wam to napisać 🙂 !!!! Wody mi odeszły 🤪 Ale numer 🤪"
Chwila spokoju wewnętrznego i wmawianie sobie, że panuję nad wszystkim i, że będzie dobrze 😎 Ale organizm zrobił swoje i trzęsawki z nadmiaru emocji dostałam 🤪
Wszyscy w domu już spali, a ja biegałam w tą i z powrotem z kibelka do pokoju 😜 Leciało ze mnie jak z niedokręconego kranu 😜 Na spokojnie przejrzałam torbę, dołożyłam papierki „ciążowe”, które w torebce do tej pory nosiłam w razie „Wu” 🙂 Ze stoickim spokojem jeszcze herbatkę zrobiłam i bułkę z żółtym serem wciągnęłam 🙂 Brzuszek mimo odchodzących wód w ogóle nie bolał ale z czasem martwiłam się, że mały się nie rusza i schizę dostałam, że zaraz mu wody tam zabraknie i się dusić zacznie :/ Nie wiem kiedy mi ten czas zleciał ale zanim się obejrzałam była już godz. 2:00… Postanowiłam w końcu ojca obudzić. Pamiętam, że z łóżka jak z procy wyskoczył i w biegu się ubierał 🙃 Zestresował mnie swoim zachowaniem i do spokojnej do tej pory Novej zaczęło dopiero docierać co się tak naprawdę dzieje 🤪 Droga do szpitala trwała 5 minut, a dla mnie było to jak teleportacja 😁
„Dobry wieczór 🙂 Proszę o pomoc w wyciągnięciu mojego synka 😎 „ –
02:10 – 15.12.2011 – IP…po tych słowach wyżej położna przyjmująca mnie na oddział stwierdziła, że z takim podejściem do porodu szybko mi pójdzie 🤪 Podpisałam kilka papierków, zawiozła mnie na porodówkę…Pożegnałam się z przyszłym dziadkiem i czekałam na badanie ginekologiczne podłączona pod KTG. Rozwarcie 4cm, skurczy porodowych – brak.
Zdążyłam jeszcze ostatnią fotkę brzuszka zrobić 😉

Brzuch boli coraz bardziej, a KTG nadal nic nie wykazuje 🤢. Odłączyli mnie i położna radziła się jeszcze przespać dopóki mogę…Ale co ona wiedziała…czułam jak Kajtuś wciska mi się w kanał rodny rozpierając mi miednicę … Przysnąć nie mogłam też przez laskę, która akurat rodziła za ścianą…jak ją słyszałam to mi się wszystkiego odechciewało 🤢 Na dodatek słabo jej to szło i czas wlókł się na maxa 🤢 Koło 4:00 moje skurcze przybrały na sile…tak nagle… I tak jak z Olą jedyne co mi pomagało to siedzenie na kibelku 😉 Położna przytargała mi piłkę, bóle były co 6 min. Ale już nie do zniesienia…heh wtedy mi się tak wydawało 😜 Piłka dawała radę ale tylko między skurczami bo podczas ich trwania i tak bolało jak cholera 🤢 Położna widząc jak się zwijam z bólu postanowiła KTG podłączyć…i to był największy jej błąd w zachowaniu ze mną zdrowych relacji hehe 😜 Skurcze co 4minuty… Wlazłam na to łóżko z wielkim bólem…jak kazała mi się na bok położyć wyszło szydło z worka – bóle z bioder !!!!!!! Czyli to czego obawiałam się najbardziej 😮 To co spowodowało zdrętwienie mnie całej przy rodzeniu Oli 🤢 Wpadłam w panikę !!! Skurcz - ból nieziemski , KTG nic nie wykazuje :/ Krzyczę do położnej, że nie dam rady, że biodra mi zaraz eksplodują !!!!!! Przybiegła z poduszką - klinem, który wcisnęła mi pod brzuch żeby mnie tak nie ciągnęło, wytrzymałam jednak tylko kilka minut…Jęczałam z bólu i jakbym mogła to bym po ścianach chodziła !!! Nie wytrzymałam i sama się odłączyłam od KTG !!! Położna widząc moją wściekła minę nawet nie protestowała, a zapis KTG i tak żadnych skurczy nie wykazał :/ Jakiś zje*any był, a ja się przez niego tyle namęczyłam :/ Była dokładnie 5:15 bo laska, która całą noc się męczyła w końcu urodziła 😉 Położna nadchodzi z odsieczą i przynosi mi „kaganiec na bolesne skurcze” – TENS 🙂 czyli traktowanie delikatnym prądem ciała w trakcie skurczu 😎 (na końcu opowiadanka link do tej metody 🙂 ) …jednak też złą wiadomość przyniosła bo okazało się, że gazu rozweselającego, na który tak bardzo liczyłam po prostu NIE MA 😮
No cóż…podłączyła mi TENS i zaprowadziła do innego pokoju, ułożyła mnie na worek sako i zadarła mi nogi na sofę stojącą obok…co za ulgaaaaaa dla moich bioder !!!! Straciłam wątek i nawet nie liczyłam co ile minut mam skurcze, bardziej koncentrowałam się na długości ich trwania…i tak 1,2,3,4….9,10,11 i ulga, za chwilę znowu idzie skurcz 1,2,3…10,11 i ulga… Zmęczona już byłam ale czas nie wiem kiedy zleciał 😮 Parę minut po 8:00 przyszła położna, już inna bo zmiana była… Na pierwszy rzut oka wredna sucz sobie pomyślałam…ale jak bardzo się myliłam 😎 Pogadała ze mną, wymasowała stopy…powiedziała, że przed 9:00 będzie obchód i ona po mnie przyjdzie. Nawet nie wiem kiedy minęła prawie godzina 🤪 Wyluzowałam się konkretnie ale bioder to z bólu nie czułam…zblokowało mnie od pasa do połowy ud 🤢 Przyszła położna i zaczęła mnie pospieszać…wkurzyłam się bo nie mogłam z tego worka wstać 😠 Pomogła mi…i jak tylko na nogi stanęłam tak upadłam na sofę !!!!! Nie dość, że skurcz akurat miałam to jeszcze przez napieprzające biodra nogi mi odjęło !!!!! Nie mogli mnie podnieść, a ja płakałam z bólu 🤢 Skurcz puścił i od razu do badania…pani ordynator wielkie oczy zrobiła bo wiedziała ile ja tam już na tym worku w spokoju siedzę i krzyk do położnej : „przecież tu już pełne rozwarcie !!! dlaczego ta Pani jeszcze nie jest na łóżku porodowym ???” Zaaplikowano mi Dianatal – żel położniczy dla lepszego poślizgu dla dziecka. No i zaczęło się !!! Pospolite ruszenie…wszystko w pośpiechu i w panice bo ordynatorka to taka zimna babka … Od tej pory byłam sam na sam z położną… Była dokładnie 8:57 jak wspięłam się z jej pomocą na to wielkie wyro… Początkowe parcie to był lajcik… zanim mały się wykręcił buźką do wyjścia…później zaczęły się schody 🤢 Zestresowałam się jak zaczęły mi drętwieć ręce 🤢 Przypomniał mi się poprzedni ciężki poród i jak ręką odjął skurcze zaczęły zanikać !!!!!! Były tak słabe, że na szybkiego oksytocynę dostałam, jednak i ona słabo zadziałała 🤢 Położna masowała i szczypała mi brzuch żeby skurcze wywołać, a mi kazała szczypać piersi i sutki…trochę pomogło, skurcze powróciły…ale ich siła pozostawiała wiele do życzenia 🤨 Na dodatek bóle z bioder matkoooo jak ja przez nie cierpiałam i płakałam jak dziecko bo mnie unieruchamiały i skurczy przez nie nie czułam 🤢 Co to jest za ból to nie mam pytań 😠 !!!!! Godzina 9:16 – teraz albo nigdy !!! Podjęłyśmy z położną wspólną decyzję, że trzy do pięciu parć i mały ma już być na świecie 😎 Zawołała do pomocy salową…widziała, że nie dam rady przeć przez ból bioder 🤔 Złapały mnie za nogi, a ja miałam tylko kontrolować parcie… Za pierwszym razem się udało idealnie 🙂 Położna krzyczy, że blondynek mi się rodzi 😎
Następny skurcz – nacięcie krocza i panika bo parcie miało być na trzy razy, a skurcz był tak krótki, że udało mi się przeć tylko dwa razy !!!! Krzyczałam i jęczałam z bólu 🤢 Szybka decyzja parcia na sucho bo mały zakleszczył się na wysokości swoich brwi 🤢 !!! No i co innego miałam zrobić ??? Parłam na sucho…co to był za ból dziewczyny to nie życzę nikomu 😮 Udało się urodzić główkę 🤪 Położna w stresie razem ze mną co z resztą będzie…kolejny skurcz – nadzieja na szybkie parcie i koniec męczarni dla maluszka…i znowu to samo !!!! Zbyt krótki skurcz 🤢 !!! Ale tym razem już sama wiedziałam dla kogo to robię i co mam robić…
Darłam się jakbym ciężary podnosiła 😉 !!!!
9:30 nareszcie poczułam to, co chyba najbardziej pamiętałam z rodzenia Oli – to dziwne uczucie jak resztę ciałka dziecka się rodzi 🤪
I usłyszałam go 🤪 !!!!!!
To było najwyraźniejsze „ Nieeeeeeeeeeeee” jakie kiedykolwiek słyszałam hihihihih 😁
Aż się położna zaśmiała bo skomentowała na przekór : „tak, tak, tak pora żebyś mamusię poznał 🙂” Pokazała mi go od strony dupencji i pyta mnie co mam 🙂 ??? Długo nie myślałam patrząc na tą jego dupinkę małą i zawartość między nogami krzyknęłam „JAJKA” 🤪 !!!!
Położyła mi go na brzuchu i szybko wytarła 🙂 Założyła czapeczkę i już był cały mój 🤪 Przyklejony do mnie, taki cieplutki i pachnący 😉 Wiedziałam, że warto było dla niego cierpieć 🙂 Bardzo szybko zaczął szukać cyca i od razu na porodówce „zjadł” swój pierwszy posiłek 🤪

Echh…bezcenne przeżycie prawda mamusie 😉

Kajetan ; dn. 15.12.2011 ; godz. 9:30 ; 3640g ; 56cm ; 10pkt


TENS 😎
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Serdeczne gratulacje! Czytałam z wypiekami na twarzy. U mnie jeszcze trochę czasu zostało, ale tak szybko mi ta ciąża zlatuje, że już zaczynam się powoli bać rozwiązania. Ciekawe jak to u mnie będzie 😉
Czy te bóle bioder były dlatego, że masz bardzo wąskie, a dziecko urodziło się duże, czy to po prostu się tak zdarza czasem?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
lady_m4ryjane -> niektóre kobiety mają bóle parte z krzyża ( słynne bolesne bóle krzyżowe), a niektóre z bioder 🤔 Nie wiem do końca czym to jest spowodowane 🤨
Przy pierwszym porodzie córka ważyła odrobinę więcej niż syn teraz i też miałam bóle z bioder 🤢
Ogólnie jak na mnie to moje dzieciaczki dosyć spore są, a ja jeśli o budowę wewnętrzną chodzi to wielkością nie grzeszę 🤔 Do tego stopnia, że jestem już ponad tydzień po porodzie a nadal czuję dyskomfort w obrębie bioder, miednicy i odczuwam ból kości ogonowej 🤢

Ale każda z nas jest inna i nie ma co się nastawiać i przejmować dolegliwościami innych 😉
Przede wszystkim grunt to pozytywne nastawienie...bez niego ani rusz 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
nova: tak zapytałam, bo słyszałam o jakiejś historii, że komuś miednica pękła przy porodzie 🤢 Trochę mnie to przeraziło, bo mam wąskie biodra.

Też sobie przeczytałam pozostałe opisy. Cóż jak to różnie bywa z tymi porodami. Pozostaje życzyć tym, które jeszcze prezentów nie rozpakowały i sobie możliwie najkrótszego i najmniej bolesnego porodu. Choć może zbyt szybkiego to też nie, żeby zdążyć dojechać do szpitala 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Więc teraz JA 😆
Jak wiecie byłam po terminie więc mój lekarz postanowił umieścić mnie na patologi ciąży ..
Dnia 16.12 pojechałam rano na IP kazał wstawić mi się o 9 oczywiście gniłam w poczekalni do 11:30 przyjęła mnie baba w recepcji zrobiła mi ktg szału nie było kazała podpisać parę papierków i poszłam się przebrać do łazienki w piżamowe ciuszki 😎 po wyjściu pojechałam windą na salony 😎 tam dostałam swoje łoże królewskie na środku przygotowane pościelone. W pokoju już jedna funfelka leżała przyjęli ją dzień przed bo okazało się że jej dziecko nie przybiera na wadzę od 2 tygodni a była już w 39tyd. ale co się dziwić jak matka prawie nic nie jadła bo jej się nie chciało 😮 ale mniejsza z tym rozpakowałam toboły i moją wałówkę ledwo usiałam .. PACH.! Pani Pamela? tak słucham .. muszę pani zadać kilka pytań .. (studentka)
pogadałyśmy chwilkę i poszła.. za chwilkę zostałam zawołana do pokoju zwierzeń .. 😁 i tam mnie lekarz zbadał no i mówi tu się na razie nic nie dzieje konkretnego będzie Pani leżeć i tu u nas na patologi i będziemy obserwować Panią .. no i poszłam do siebie na rewiry 😎
zagadałam do koleżanki i rozłożyłam się i jadłam 😁 przyszła położna zrobiła mi ktg szału nie było .. dali nam następną koleżankę do pokoju która miała tam bardzo dużo bakteri w moczu więc musiała być cewnikowana i sobie leżałyśmy i gadałyśmy .. 🙂 popołudni mama do mnie przyszła w odwiedziny i tak jakoś minął mi dzień aż zrobiła mi położna drugie ktg .. wieczorkiem skurcze dochodziły do 99% 100% nie powiem trochę kopały 😁 przyszedł lekarz mówi co się dzieje Pani Pamelo a ja mówię że mam skurcze i banan od ucha do ucha 🙃 Lekarz na to.. Już chciałem wziąć Panią na porodówkę ale po Pani minie widzę że wszystko jest na razie ok zobaczymy co będzie dalej.. no to sobie czekałam skurcze pojawiały się co jakiś czas ale nadziei sobie nie robiłam za dużych poszłam spać..
Następnego dnia 17.12.2011 wstałam siku umyłam zęby uczesałam się i z powrotem na swoje kojo 6:57 przychodzi położna atak na mnie zapis KTG no to ok podłączyła mnie i leże skurcze 99%100% mówię ale jadka bolą jak nie wiem.. minęło 40 min leże i mówie kurde chyba popuszczam 😁 co jest 😮 nie trzymam moczu lejce mi same puszczają 😁 SIOSTRO WODY MI ODESZŁY!! przyleciała wody mi lecą po girach szybko do kibla całe majty mokre .. Do pokoju diagnostycznego gin zbadał mówi rozwarcie jest 2 cm ja mówię jak kuźwa dwa 😮 mówi na porodówkę zapraszam !! no to lecę w tych gaciach z dupskiem na wierzchu po patologi mówię a w dupie i tak mnie nie znają 😁 😁 😁 poszłam spakować swoje toboły i zadzwoniłam do mojego M 8:10 że ma wyjść z pracy i zapraszam go na porodówkę 😎
Położna mnie odwiozła 😎 ale oczywiście mi nie pomogła tylko sama wszystko targałam bo po co nie .. 🤨 rozłożyłam się na porodówce przyszła salowa i położna przeprowadziły wywiad co i jak i poszły.. podłączyli mnie pod ktg i czekałam aż tatuś przyjedzie 🙂 jakoś koło 8:40 przyjechał do nas jeszcze wtedy było mi do śmiechu nic mnie nie bolało za bardzo więc było ok i leżałam sobie podłączona do 10:30 bo o mnie zapomniały 😮 przyszła odłączyła mnie.. dostałam czopka i poszłam do wc zrobić figurkę z brązu i się wykąpać 😎
była godzina 12 mina na mojej twarzy już nie była uśmiechnięta skurcze były co 2 minuty strasznie bolesne co skurcz to krzyk .. mój M mówi Pamelka uspokój się Panie chcą ci pomóc .. Ja na to cytuje " Jakby chciały mi pomóc to by tu były te S*ki.. 🙃 idź po nie!! Poszedł a one na to spokojnie my wszystko widzimy co się dzieje słyszymy zaraz przyjdziemy na boleć .. 🤔
Przyszedł do mnie i przyszyły rozwarcie pełne .. godzina 12:20 sprzęt przygotowany proszę przeć ... i jadę z koksem ból nie do opisania takiego bólu nigdy nie czułam na końcu spanikowałam nogi mi się zaczęły zaciskać a położna do mnie cytuje "tej lalka nie zaciskaj tych nóg bo dziecko nie ma jak wyjść mama czy ty to rozumiesz?" a ja ją chwyciłam za karczycho i mówie DOBRA ROZUMIEM!! ten ból to przeżycie ..to po prostu trzeba przeżyć jakby mi krocze miało całe pęknąć 😮 .. Parłam 50min Urodziłam Piękną moją córeczkę o 13:30 .. popłakałam się gdy ją zobaczyłam ze szczęścia a tatuś razem ze mną i nie mogłam uwierzyć że jest moja była taka cieplutka leżała na moich piersiach i byłam taka szczęśliwa.. ☺️ 🙂 mój M wyszedł bo musiałam urodzić łożysko .. 2 parcia i wyszło NA SZCZĘŚCIE CAŁE.. 🙂 lekko mnie nacięli więc musieli mnie zeszyć ale nic nie czułam.. 🙂 tatuś do nas wrócił po 15 minutach i spędziliśmy ponad 2 godziny na porodówce ciesząc się naszą lalą .. i czekając na miejsce wolne bo było oblężenie w ten weekend!! 😁 o 16 przyszła położna zważyła zmierzyła małą i pojechałyśmy do swojego pokoju 🙂 tam dostałam obiad i herbatkę laktacyjną bo od dnia poprzedniego byłam cały czas na czczo.. najadłam się tatuś pojechał a my sobie po ciężkiej pracy odpoczywałyśmy... 🙂 THE END
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam!!! Oto mój poród
Zgłosiłam się do szpitala 6 grudnia ze względu na cukrzycę ciążową termin miałam według szpitala na 8 grudnia i tak się zaczęło 8 grudnia leżę w łóżku szpitalnym o 21 zasypiam ale sikać mi się zachciało i tu chcę wstawać a tu CHLUP tyle wody że hej Wody Odeszły!!!
To na porodówkę mnie wzięli i miałam na 1 cm rozwarcie zero skurczy do 6 godzin nic i podłączyli mi oksytocynę i po tym poszło bóle i rozwarcie!!! O 3 się zaczęło i trwało to 7,40
Ból niesamowity ale do przeżycia!!!
Mój cały poród odbywał się na kucąco na kolanach bo leżeć nie mogłam!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Udało się! 🤪 życzę wytrwałości podczas czytania 😁
Dnia 21 grudnia ok godziny 18 zaczęły się pierwsze skurcze. Nie były one silne, ale dość regularne. Jak to ja postanowiłam siedzieć cicho i nie panikować z zawczasu, żeby potem nie było, że przesadzam 🙂 i tak mijał czas do 23.... skórcze coraz bardziej bolesne i czasami nie do wytrzymania. Chociłam po domu jak za sraczką z kąta w kąt. Mój małżonek oczywiście to zauważył i stwierdził, że jedziemy do szpitala, ale ja stanowczo mówiłam NIE... ale jak to on wziął sprawę w swoje ręce. Zaczął zbierać wszystkie rzeczy i podał mi ubrania, w które mam się ubrać. Wiedziałam, że decyzja została już podjęta. Pojechaliśmy na IP i czekaliśmy aż zjawi się położna. Po niespełna kilku minutach przyszła i zapytała się w czym pomóc... no to ja jej "chyba zaczynam rodzić" no to zaprosiła mnie dośrodka i się pyta co ile skórcze, o przebieg ciąży itp... Mówi, że nie widać po mnie, żebym miała skurcze no to ja jej mówię "nie wiem może to jeszcze nie to nie rodziłam nigdy więc nie wiem dokładnie jakie to uczucie". Wezwała lekarza, który miał mnie zbadać i ocenić sytuację. Przyszedł jakiś młody lekarz, bardzo miły i przystojny 😁 Jak pisałam ostatnio byłam u lekarza 13 grudnia i nic się nie działo poza skróconą szyjką zero rozwarcia i zero skurczów na KTG. Lekarz przy po bardaniu rzekł : główka bardzo napiera i jest już 3cm rozwarcia podłączymy do KTG i przyjmujemy na oddział. Gdy podłączyli mnie do KTG szalało jak szalone dola kreska to co chwilę się podnosiła. Kazali mi się przebrać i zaaprosili na porodówkę. Na odchodne lekarz stwierdził , że do max 4 powinnam mieć już dzieciątko przy sobie. Z jedej striny radość, a z drugiej przerażenie.... Oczywiście poszłam z przyszłym tatusiem, który twardo mi towarzyszył w każdej minucie. Na porodówce położna od razu jak na mnie spojrzała to zrobiła taką zaniepokojoną minę i spytała ile ma dziecko według ostatniego usg. No to ja jej mówię 2830g... wzięła jakiś metalowy przyrząd i zaczęła mi mierzyć miednicę, po czym zawołała lekarza i poinformowała, że pacjentka ma zwężoną miednicę.. Na początku nie kumałam o co chodzi...:| Skórcze zaczęły się nasilać, ale rozwarcie nie postępowalo szybko, o godzinie ok 4 w nocy było dopiero 4cm... noc była ciężka, bo raz plecy, a raz brzuch bolały niemiłosiernie i tak męczyłam się do ok 6 nad ranem... podem skórcze zaczęły zanikać.... położna powiedziała, że to nie teraz, ale lada moment skurcze mogą powrócić oraz, że jeszcze mnie poobserwują i jak nic się nie zacznie przeniosą mnie na oddział patologi ciąży.... no to sobie myślę "świetnie". tatuś oczywiście cały czas przy mnie... masował mi pcecy, przytulał, bez niego to bym chyba w głowę dostała... Byłam już wykończona tym wszystkim, wszystko mnie bolało, chciało mi się spać... dostałam jakiś zastrzyk w tyłek, po którym zaznęłam... gdy się obudziłam mój małżonek śpi na podłodze... zrobiło mi się przykro gdy go tak widziałam... obudziłam go i powiedziałam, ze ma jechać do domu się wyspać, że jeśli coś będzie się działo to zaraz do niego zadzwonię. Obserwowano mnie tak do godziny 13 po czym przyszła położna z patologi i wzięła mnie na odzdział. Byłam zmęczona i spuchnięta jak nigdy w życiu... Gdy położyłam się do łóżka r=zaraz zasnęłam. Co jakiś czas przyszła połóżna a to z termometrem, a to z KTG... zawsze musiały mnie obudzić. nawet jak przyszzedł obchód wieczorny to spałam i lekarz musiał mnie obudzić... Był 22 grudnia czyli termin porodu... KTG wykazywało jakieś pojedyńcze skórcze, ale nic poważniejszego. Lekarz zabrał mnie do zabiegowego i zrobił ponowne USG po którym powiedział.."dziecko jest malutkie wg usg ma 2890g, ale niestety problemem jest zwężona miednica. Mniejmy nadzieję, ze dziecko się prześlizgnie, ale nie będę ukrywać, ze większość takich przypadków kończy się CC"... wyszłam z gabinetu niemal z płaczem... myślę sobie "to co chcą mnie męczyć niewiadomo ile godzin a potem i tak zrobić cesarkę....?! A co jak dziecko mi się zaklinuje..." miałam dosyć wszystkiego więc poszłam spać i tak obudziłam się 23 grudnia ok 8 nad ranem.... dzień leciał powoli... o 17 przyszedł odwiedzić mnie małżonek i przyniósł mi jedzonko^^ Nawet nie wiecie jak się ucieszylam kiedy zobaczyłam to jedzonko 😁 no bo szpitalne to takie cieniutkie, jakbym na jakiejś dietce była.... Poszliśmy pochodzić po szpitalu i tak czas nam leciał.... ok 19 znowu zaczęło mnie coś pobolewać, ale było to jeszcze dość delikatne... Mój ukochany musiał już jechać do domu więc się z nim pożegnałam, nie mówiąc mu nic o tym, że znowu mnie coś boli... Po co miałam mu mówić skoro znając życie i tak to ustąpi :/ skurcze zaczęły się nasilać, że czasami to wyginałam się na łóżku... nie byłam w stanie skoncentrować się i liczyć co ile one są.... Widząc mnie położna zapytała się czy coś się dzieje.... no to ja jej mówię "coś mnie tam boli ale to jeszcze nie to" Powiedziała, że jak skurcze się nasilą to mam jej powiedzieć... była godzina 20:30 i do pokoju wszedł wieczorny obchód... położna poinformowała lekarza, że mam czynność skurczową, na co ja mu mówię, ale nie jest to jeszcze to i pewnie i tak ustąpią za jakiś czas. Alee on powiedział, że zaprasza do zabiegowego i zobaczymy co tam się dzieje... No to poszłam podczas badania lekarz był cicho i pokazał tylko położnej otwartą dłoń i powiedział 5 cm i zapraszamy na salę porodówą.... ja z taką miną, że wiecie, bo byłam święcie przekonana, ze i tak wszystko ustąpi.... poszłam podłączyli mnie do KTG a tu skurcz za skurczem... i położna do mnie nie czuje pani, ze skurcze są co minutę? no to ja ehe coś tam czuję.... przed 22 było już rozwarcie 6 cm... i położna przyszła przebić mmi wody płodowe... próbowała kilka razy i się nie udało.... zawołała po drugą, żeby jej pomogła.... ale i tak było ciężko. Mówiły, "Boże jaki gruby ten pęcherz... a główka tak napiera" po bodajże 7 próbach wkońcu się udało i poczułam siepło między nogami.... wiedziałam, że teraz to napewno urodzę więc zadzwoniłam do męża.... skurcze były tak silne, że miałam wrażenie, że umieram.... darłam się do niego przez telefon, ze ma przyjechać, bo zararaz urodzę.... łzy same leciały mi po policzkach... połona widząc jak się męczę podała mi jakiś lek (taka aparaturka z wielką strzykawką, która dodowała mi powoli płyn dożylnie" odczułam wielką ulgę i zachciało mi się spać....... gdy przyjechał maż niemal już spałam oczy same mi się zamykały.... byłam jak pijana nawet zdarzało mi się majaczyć :P.... dziwne ale fajne uczucie... i faktycznie skurcze nie były tak mocno odczówalne. ok 23 przyszła położna i sprawdziła rozwarcie było 9,5cm. Powiedziała, ze musi już odłączyć cudowny lek i podłączyć oksytocynę no i, że zaczynamy rodzić.... po odłączeniu momentaknie zrobiło się 10cm... bolało cholernie... wiłam się z bólu, ryszałam.... gdy tylko wychodzili za parawan wołałam, żeby mnie nie zostawiali, prosiłam, żeby mi pomogli, bo zaraz umrę... gdyby nie to, że byłam podączona pod ktg i kroplówkę biegałabym po ścianach... mój małżonek cały czas mnie przytulał, całował, masował mi plecy, całe ciało.... był dla mnie ogromnym wsparciem! Cieszę się, że był przy mnie. Lekarz i położna pytali czy czuję parcie, ale nic zero.... i tak przed dłuższą chwilę po czym zaniepokojone buzie lekarzy i szept.... chyba nie da rady, duża główka dziecka wezwijcie anestozjologa... Widziałam w oczach lekarza zaniepokojenie, które próbował ukryć.... na sali zjawiło się szybko kilka osób 2 inne położne i 2 lekarzy.... No i tu suprise poczułam małego między nogami jakby miał mi przez tyłek wyskoczyć i wołam ich, że on mi zaraz przez tyłek wyskoczy.... zaczęły się skurcze parte... miałam przeć 3 razy na jednym skurczu.... parłam ok 12-15 razy. Słyszałam jak wołali... ma czarne włoski 😁 i pach udało się mały przyszedł na świat. Nie musiałam odczekać długo i zaraz usłyszałam najpiękniejszy głos na świecie "krzyk mojego maleństwa" to było cudowne uczucie wyłam ze szczęścia jak szalona. Tatuś oczywiście przecinał pępowinę 😁 a potem całował go po całym ciele, aż na buzi była cały umazany w mazi i krwi 🙂 Było ciężko, ale naprawdę się opłacało!! przez całą ciążę ciężko było mi wyobrazić sobie jak on będzie wyglądał itp... wszystko się zmieniło gdy zobaczyłam go na własne oczy 🙂
Gratuluję tym którzy wytrwali do końca 😁 😁 😁[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/804/img3374b.jpg/][IMG]http://img804.imageshack.us/img804/8892/img3374b.jpg[/IMG][/URL]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
a było to tak:
ogladalismy sobie wieczorkiem filmik 🙂 jak się skończył to po 22 szykowaliśmy się do spania. Mąż poszed sie wykapać potem miałam iść ja. No i jak to bywało już kilka razy zaczął mi się napinać brzuch... pod prysznicem jak weszłam pod ciepłą wodę to napinanie nie ustało ale nie miałam żadnego bólu ani nic więc stwierdziłam fałszywy alarm. Więc zanim wyszłam z łazienki była juz 23.00 i nagle nie wiadomo skąd skurcze co 3 i co 5 minut i tak w kółko. Więc zebralismy się i pojechaliśmy na IP. W szpitalu miałam po badaniu 1-2cm rozwarcia więc przyjęto mnie na oddział. i tak o 00.30 poszłam na porodówkę i od razu pod ktg. Skurcze były co raz mocniejsze i praktycznie cały czas... Na porodówce już było 4cm...po pół godzinnym ktg połozna przyszła i mówi o jest 6cm idziemy do wanny. Była godzina 1.00 zanim nalała się woda iz anim wesżła było już 1.10 no i już miałam skurcze parte. przed samym wejściem do wody 9cm... weszłam usiadłam próbowałam się rozluxnić ale wszytsko strasznie szybko sżło no i o godzinie 1.20 Ola już była ze mną. Mąż musiał wracac do domku bo odwoził mnie z młodsza córką więc zanim wrócili i się ogarnęli było już po wsyztskim 🙂 To był ekspresowy poród tak jak nastawiałm się od poczatku 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
To ja opisze jak to bylo u nas, poki jeszcze jestem w miare na swiezo 🙂

26.12 - drugi dzien Swiat Bozego Narodzenia, o 6 obudzilo mnie lekkie pobolewanie brzucha, takie co 15minut, wiec przytulilam sie do meza i probowalam zasnac, ale skurcze byly coraz mocniejsze i czestsze. O 7 juz nie wylezalam i postanowilam wstac co na mnie jest dosc wczesna pora 😉 maz tez szybko wstal i ciagle pytal jak sie czuje. Oprocz samych skurczow ktore trwaly ok 30 sekund, dopisywal mi dobry humor, smialismy sie jedzac sniadanie i rozmawialismy. O 9 poszlismy jeszcze z psami do parku. Skurcze stopniowo sie nasilaly, tak ze przy kazdym musialam juz trzymac sie drzewa. Najgorzej bylo wejsc po schodach, tam zlapaly mnie 2 takie ze sobie az usiadlam. O 11 wyruszylismy juz do szpitala, Tam na IP rozwarcie bylo, ale tylko na 2 palce, no i zaczal odchodzic czop. Przyjeli mnie wiec na oddzial i zrobili ktg, skurcze byly prawie nie widoczne, poniewaz jak sie okazalo byly to bole krzyzowe, ktore nie wychodza na ktg. Po ktg poszlam juz na sale porodow rodzinnych, z piekna wanna, pilka, workiem sako i innymi sprzetami. Po badaniu okazalo sie ze sa 4 cm rozwarcia. No i polozna zrobila mi ta nieszczesna lewatywe po ktorej myslalam ze umre!!! o ile skurcze byly ok, to efekt po lewatywie byl jak koszmar!!!!!!! 10 wizyt w toalecie, podczas ktorych myslalam ze skonam!! Na szczescie skonczylo sie 🙂 Dostalam kroplowke z oksytocyna, ale nadal bylo tylko 4 cm... Polozna podczas badania przebila pecherz plodowy. Od tej pory wszystko dzialo sie juz duzo szybciej... posiedzialam troche na pilce, skurcze na ktg wychodzily na 140-160%, raz bolal mnie brzuch, raz krzyz, przerw miedzy skurczami juz prawie nie bylo. Weszlam do wanny - a tam nie wiadomo kiedy 6 cm - 8cm - 9cm, mowie ze juz bym chciala przec, jeszcze jedno badanie jest juz 10cm!! No to przemy!! 🙂 Nie wiem kiedy wyrwalam sobie wenflon z reki i do konca bylam juz bez po nie zdazyli mi zalozyc nowego 😉 Po 2 skurczah partych zajarzylam o co chodzi, potem jeszcze kilka nastepnych, maz mowi ze widac juz glowke!!! 🙂 🙂 🙂 no to nabralam sil, jeszcze 2 skurcze i o 16.43 dzidzius plywa juz w wodzie!! 🙂 🙂 🙂 🙂 Potem dostalam go na kilka cudownych minut. Za to zaczelo mnie niemilosiernie szczypac cale krocze!!! Okazalo sie ze jest pare malutkich pekniec, samo szycie choc nie bolalo to dluzylo sie strasznie, a ja myslalam juz tylko jednym - zeby znowu przytulic Juliuszka!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...