Skocz do zawartości

Lutoweczki 2013 | Forum o ciąży


innicone

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusia
Dziewczynki-trzeba być dobrej myśli-jak już TULI kiedyś Ci mówiłam różne możliwości w życiu otwierają się całkiem niespodziewanie. Dziś praca jest taka a jutro inna-jest nadzieja,że lepsza RYSIU-nie ma co się załamywać. trzeba wyciągać ręce po więcej od życia. U nas też nie jest za różowo-mieszkamy ciągle w kawalerce więc mozecie sobie wyobrazić jak jest masakrycznie. Ale robimy wszystko by to się zmieniło-będziemy spłacać kredyt przez uwaga 40 lat-trochę mnie to już śmieszy bo jak ostatnio wypełnialiśmy wniosek o dofinansowanie wakacji to chciałam policzyć kredyt jako członka rodziny 😉 😉 😁 😁 😁 ale nie o tym-trzeba myślec pozytywnie bo tylko takie myslenie ściąga dobrą passe. Wiem,że to nie łatwe jak wszystko idzie nie tak ale u mnie to sie sprawdza. Bo kiedyś miałam depresje i wszystko wtedy było źle, nic się nie udawało i miałam wrażenie że taki stan nigdy się nie skończył i wtedy pojawił się ktoś w moim życiu-żeby było śmieszniej-moja szefowa-kto mnie naprostował-uwierzyłam w siebie, zaczełam zmieniać swoje życie-zaczęłam od siebie, potem zaczęłam wymagać od innych i od 3 lat wszystko się zmieniło o 180 st-mam kochanego męża, któremu do ideału daleko brakuje ale jakoś mnie to nie wkurza 😉 mam przecudną córeczkę, mam plany na mieszkanie marzeń, dalej się rozwijami i dalej szukam nowych szans.
Rozpisałam się i straciłam wątek ..... 🙃 🙃 🙃 🙃 Chodziło mi o to że Wasze życie jest w Waszych rękach i jeszcze wszystko przed Wami wiec brać sie do roboty a wszystko się ułozy tak jak chcecie!!!
A dwójka dzieci w dzisiejszych czasach Tuli to też dużo-zdecydowana większość moich znajomych nie chce 2-go dziecka-wogóle jakoś tak się zrobiło,ze dziecko to luksus 😞

A wracając jeszcze do tego blw to ja zabradzo nie rozumiem jak dziecko ma zjeść jak nie ma zębów 🤢 🤢 🤢 moze ta książka mi coś rozjaśni bo jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić 🤢
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 4,3 tys.
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusia
Och Tuli, jak ja Cię rozumiem, ja chyba dlatego mam tak ogromny sentyment, wzruszam się na wspomnieniach ciążowych, ba cięzko mi było przejść z jedynek na dwojki (pampersy), bo to były z założenia ostatnie jedyneczki w moim życiu i dlatego też teraz mi tak ciężko wymeldować Tolę z naszej sypialni z kołyski do normalnego łóżeczka, bo to będzie oznaczać, że już nigdy Jej tam nie utulę.. wiecie, że jak to piszę, to już mam mgłę przed oczami z powodu łez.. tak bardzo bym chciała jeszcze kiedyś ujrzeć dwie kreseczki i cieszyć się z nich jak szalona razem z T, a wiem, że jak tak by było, t tylko ja się ucieszę. I nie dlatego, że T nie chce, czy ma dość - On jest po prostu rozsądny, myśli przyszłościowo, chce każdemu dziecku w życiu pomóc i zapewnić im godny byt, a wiadomo im Ich więcej tym trudniej, a nigdy nic nie wiadomo, no i mi powiedział dość poważnie, że psychicznie by chyba już nie dał rady w kolejnej ciąży, jakby znowu okazało się coś złego, bo On się martwił nie tylko o Maleństwo jak ja, ale i o mnie, wie jak przeżyłam poronienie, wie jak przechodziłam rozterki z braku zaciążenia, wie co się ze mą działo jak lądowaliśmy na IP ze strachem itd. I ja go rozumiem. Wiem też, że zawsze chciał mieć jedno dziecko, a w rezultacie ma już troje, bo i Zuzkę tak traktuje. Po Tymku jak chciałam mieć jeszcze dziecko, On nie specjalnie, ale przyszedł taki dzień, że i On zamarzył i wspólne marzenie się spełniło. Byłoby cudownie, jakby znowu taki dzień kiedyś nadszedł, ale raczej to się nie zdarzy. Rozmawiała z moim Doktorem co On na to, abym była jeszcze kiedyś w ciąży - niby powiedział, że ok, ale zaznaczył aby to było najpóźniej za 3 lata i że raczej na 100% kolejna ciąża będzie też wysokiego ryzyka i może być gorsza, więc myślę, że T już o tym nie zamarzy najzwyczajniej z obawy. Ja marzę, ale i boję się swojego powiedzmy "egoizmu", dostałam już tyle i mam takie dziwne odczucie, że jestem z byt zachłanna i los mi może zagrać na nosie, ale z drugiej strony, czy chęć posiadania dużo dzieci, to coś złego? Mnóstwo mam takich przemyśleń, żyję sobie gdzieś taką ukrytą nadzieją, że jednak może coś kiedyś się wydarzy, że poczuję jeszcze te cudowne kopniaczki, a póki co tulę, całuję i wącham tą moją Toleńkę, aby jak najwięcej zapamiętać, aby się tą cudownością nachapać...

Tuli, życzę Ci, aby spełniło się Tobie to piękne marzenie, Ryśku, a Wam coraz lepszej sytuacji materialnej, żeby i u Was jeszcze kiedyś małe Bobo zawitało 🙂
Dziewczynki, a ile macie latek jeśli mogę spytać?

Buluś - ja chcę tym razem też tą metodę wprowadzić, nie wiem czy podołam, bo mogę nie znieść ciągłego bałaganu wokół krzesełka 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Och Tuli, jak ja Cię rozumiem, ja chyba dlatego mam tak ogromny sentyment, wzruszam się na wspomnieniach ciążowych, ba cięzko mi było przejść z jedynek na dwojki (pampersy), bo to były z założenia ostatnie jedyneczki w moim życiu i dlatego też teraz mi tak ciężko wymeldować Tolę z naszej sypialni z kołyski do normalnego łóżeczka, bo to będzie oznaczać, że już nigdy Jej tam nie utulę.. wiecie, że jak to piszę, to już mam mgłę przed oczami z powodu łez.. tak bardzo bym chciała jeszcze kiedyś ujrzeć dwie kreseczki i cieszyć się z nich jak szalona razem z T, a wiem, że jak tak by było, t tylko ja się ucieszę. I nie dlatego, że T nie chce, czy ma dość - On jest po prostu rozsądny, myśli przyszłościowo, chce każdemu dziecku w życiu pomóc i zapewnić im godny byt, a wiadomo im Ich więcej tym trudniej, a nigdy nic nie wiadomo, no i mi powiedział dość poważnie, że psychicznie by chyba już nie dał rady w kolejnej ciąży, jakby znowu okazało się coś złego, bo On się martwił nie tylko o Maleństwo jak ja, ale i o mnie, wie jak przeżyłam poronienie, wie jak przechodziłam rozterki z braku zaciążenia, wie co się ze mą działo jak lądowaliśmy na IP ze strachem itd. I ja go rozumiem. Wiem też, że zawsze chciał mieć jedno dziecko, a w rezultacie ma już troje, bo i Zuzkę tak traktuje. Po Tymku jak chciałam mieć jeszcze dziecko, On nie specjalnie, ale przyszedł taki dzień, że i On zamarzył i wspólne marzenie się spełniło. Byłoby cudownie, jakby znowu taki dzień kiedyś nadszedł, ale raczej to się nie zdarzy. Rozmawiała z moim Doktorem co On na to, abym była jeszcze kiedyś w ciąży - niby powiedział, że ok, ale zaznaczył aby to było najpóźniej za 3 lata i że raczej na 100% kolejna ciąża będzie też wysokiego ryzyka i może być gorsza, więc myślę, że T już o tym nie zamarzy najzwyczajniej z obawy. Ja marzę, ale i boję się swojego powiedzmy "egoizmu", dostałam już tyle i mam takie dziwne odczucie, że jestem z byt zachłanna i los mi może zagrać na nosie, ale z drugiej strony, czy chęć posiadania dużo dzieci, to coś złego? Mnóstwo mam takich przemyśleń, żyję sobie gdzieś taką ukrytą nadzieją, że jednak może coś kiedyś się wydarzy, że poczuję jeszcze te cudowne kopniaczki, a póki co tulę, całuję i wącham tą moją Toleńkę, aby jak najwięcej zapamiętać, aby się tą cudownością nachapać...

Tuli, życzę Ci, aby spełniło się Tobie to piękne marzenie, Ryśku, a Wam coraz lepszej sytuacji materialnej, żeby i u Was jeszcze kiedyś małe Bobo zawitało 🙂
Dziewczynki, a ile macie latek jeśli mogę spytać?

Buluś - ja chcę tym razem też tą metodę wprowadzić, nie wiem czy podołam, bo mogę nie znieść ciągłego bałaganu wokół krzesełka 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
to jeszcze dopiszę, bo Buleczek mi się tu "wtrącił" i dopiero odczytałam, jak swój post opublikowałam, zresztą nie wiem dlaczego aż dwa razy 🙂
Napisałaś pięknie i potwierdzam, ze to święta prawda. przeszłamw życiu to samo, miałam kiedyś moment, ze moje życie się skończyło, że chyba swoje 5 minut już miałam i nic już dobrego mnie nie spotka.. nabrałam w końcu pokory, wiele sobie wytłumaczyłam i zaczęłam doceniać to co mam i wtedy ni stąd ni zowąd na mojej drodze stanął mój T, ale żeby nie było za różowo i żebyśmy umieli docenić to co mamy, to tż nam życie trochę kolcy dało, ale przeszliśmy po nich razem i to było najważniejsze. Dziś mamy wymarzony dom, cudowne zdrowe dzieci, T ma dobrą pracę, ja może jeszcze kiedyś też jeszcze znowu taką będę mieć i marzę sobie dalej, oczywiście ceniąc i ciesząc się wszystkim co mam, ale marzę, bo bez marzeń żyć się nie da 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Ja w tym roku skończę 30.

Sonka ciągle jestem pełna podziwu dla Ciebie za Tosiową ciążę. Tyle miałaś stresu i tyle ograniczeń-prawie całą przeleżałaś na kanapie a nigdy się nie poskarżyłaś. Taka dzielna z Ciebie Mama.. Piękne to jest 😘
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Dzięki Buluś, ja nie narzekałam, bo nie miałam na co, ja kochałam swoją ciążę, jaka by nie była, to nie dostrzegam niedogodności ciąży, bo zbyt piękny to dla mnie stan 🙂

Młodziutka jesteś Buleczku 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Sonka ja teraz troszkę muszę przystopować z Ewką. Co drugi/trzeci dzień ćwiczę 😞 😞 😞 😞
Szkoda mi trochę bo tracę rozpęd i nie chce mi się. Jak ćwiczyłam codziennie było mi łatwiej....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
A to nasze Kobietki się tu przeniosły, coby rozważać na życiowe tematy 🙂
Tak czytałam co piszecie i powiem Wam, że chciałabym mieć tyle optymizmu co Wy Kochane. Ja należę do pesymistów i wychodzę z założenia, że wolę się miło rozczarować niż nastawić się na same dobre rzeczy i być zawiedzioną. I tak przeszłam całe studia, a na ostatnim egzaminie nastawiłam się pozytywnie, bo tak mi wszyscy mówili i dupa blada, bo oblałam trzy terminy i musiałam czekać aż rok na kolejny 😞 Jeden głupi egzamin i rok w plecy, bo wszystko inne miałam już zaliczone. Więc po tym moim pozytywnym nastawieniu i wielkim rozczarowaniu jestem jeszcze bardziej ostrożna.
Ja tak marzyłam o pracy jako przedstawiciel handlowy i dostałam propozycję w weterynaryjnej firmie. Ale w dniu w którym miałam podpisać umowę wstępną o pracę, dowiedziałam się, że jestem w ciąży i musiałam zadecydować czy iść do pracy nic nie mówiąc, czy powiedzieć z nastawieniem że mnie nie będą chcieli. No i powiedziałam i mi podziękowali z zaznaczeniem, że jak będę już gotowa, żeby wrócić do pracy, to mam zadzwonić. No i dzwoniłam z ciekawości, zanim jeszcze Tusk zgodził się na roczny urlop, ale miejsca dla mnie już nie mieli. Powiedzieli, że mają moje CV i jak znajdzie się miejsce, to zadzwonią. Już się nawet nie łudzę... Bo się znów nastawię, a będzie lipa...
Oj się rozpisałam, a sama nie wiem o czym miałam pisać...
Aha, Sonku, ja 1. stycznia tego roku skończyłam 29, czyli leci mi trzydziesta wiosenka, tak jak Buleczkowi.
Dobra, lecę spać, bo późno już...
Może mi się przyśni chociaż coś pozytywnego 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Ryśku, faktycznie po czymś takim można przestać wierzyć w swoje siły, ale powiem Ci, że po burzy wychodzi słońce i przyjdzie taki dzień, że dostaniesz super pracę i wtedy zobaczysz, że dobrze się stało, że tamtej jednak nie dostałaś - zawsze tak jest, nic nie dzieje się bez przyczyny. Mi się to sprawdza i od jakiegoś czasu, aż tak bardzo się nie załamuję porażkami, bo wierzę, że są one po to aby potem coś było jeszcze lepszego.
Ty też młodziutka widzę jesteś, Buleczek w tym roku skończy 30 lat, Ty w przyszłym, swoją drogą niezłą datę urodzinową masz, ciekawie się rok Twoim rodzicom kiedyś zaczął 🙂
Byliśmy wczoraj na kolacji u sąsiadów - są to ludzie w wieku naszych rodziców, ale super się z nimi dogadujemy i czasami tak się wzajemnie gościmy. Mają dwóch synów w mniej więcej waszym wieku i jeden z nich mieszka w bliźniaku obok nas. W zeszłym roku mieli ślub, a wczoraj nam się pochwalili, że jeszcze w tym roku urodzą. Jak byli oglądać Tosię, to śmialiśmy się, że muszą się sprężać, aby nasze dzieci były z jednego rocznika, a potem okazało się, że już byli w ciąży, o czym jeszcze nie wiedzieli. Ale się cieszę, przegadałyśmy wczoraj pół kolacji z tą Olą o ciąży 🙂 Cieszę się i bardzo Jej zazdroszczę. Będzie chyba chodzić do mojego Doktora, bo Jej prowadzący nie specjalnie się podoba.

Buluś, ja wczoraj znowu też przez tą kolację nie ćwiczyłąm, a obżarlam się tam, że hoho i też łapię lenia, ale muszę się zmusić, bo patrzeć na siebie w lustrze nie mogę, a mimo, że marne to jednak jakiś efekty są. Od początku cwiczeń mam dwa kilo na minusie, kropla w morzu, ale zawsze coś, wychodzi na to, że takim tempem to za 4msc osiągnę wagę przedciążową, więc nie warto odpuszczać, a i może za te 4 msc i figura się wylaszczy 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
aż mi się miękko na serduszku robi jak was mogę tu znowu poczytać 🙂
niesamowite rzeczy tu piszecie na tematy życiowe - jak to Rysiek określiła 😉
u mnie w życiu też bywało różnie i jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym, że wyląduje w Szczecinie 😉 poznałam swojego G. z malutkim pubie w mojej rodzinnej mieścinie jak opijałam obronę mgr 🙂 to był 28 lipiec 2007r. - niedawno się okazało, że wtedy też są m.in. Wiktora imieniny 😁 ale nie o tym 😉
jak się dowiedziałam, że G. jest ze Szczecina nie wierzyłam, że nam wyjdzie ot po prostu wakacyjna znajomość. Jeszcze bardziej mnie na deprechę wzięło jak zaczęło się nam układać a jego z Grajewa przenieśli do Nysy 😞 pomyślałam - to by było na tyle 😞 ale żadne z nas nie odpuściło jego rzucali po całej Polsce do pracy a ja siedziałam dalej z rodzicami w grajdołku i w kończyłam podyplomówkę w Białymstoku .... i widywaliśmy się tylko na kilka godz. co 2-3 tygodnie, G. w piątek szedł do pracy, po południu wsiadał w pociąg, w sob. rano był w białymstoku a w niedzielę ok .południa miał powrotny, żeby na 6 rano być w Nysie i leciał od razu do pracy (do 19 ). i tak jakoś nam minęło i ostatecznie wylądowałam tutaj w lipcu 2010r. oczywiście martwienie się jak ja sobie poradzę, bo w grajewie dobra praca była i tam cała rodzina i przyjaciele itd. I wiecie - patrząc z perspektywy czasu - lepiej mi się chyba nie mogło ułożyć 🙂 po przeprowadzce na bezrobociu przesiedziałam zaledwie 1,5 miesiąca.we IX dostałam pracę i tak jestem w niej po dziś dzień. G. jeszcze trochę pracował poza Szczecinem, trochę w Szczecinie no i teraz jesteśmy tutaj.
Ja wychodzę z założenia, że wszystko co nas spotyka ma jakieś ukryte znaczenie i nie dzieje się bez przyczyny. G. jak się poznaliśmy miał już załatwioną pracę w Norwegii, ale załapał się do Polimexu i takim cudem wylądował w Grajewie 🙂
także RYśku nie ma co się martwić i gdybać ... co tam egazmin i rok w plecy 😉 ja na studiach statystyki zdać nie mogłam a udzielałam z niej korków 😁 ironia losu, bo skończyłam na egzaminie komisyjnym będąc na 4 roku 😉 wysoka średnia a w indeksie z samej statystyki 6 'szmat' hihihihi
a teraz masz prześliczną ZUzieńkę a pracę też znajdziesz możesz nawet lepszą niż ta, która właśnie ci przebiegła przed nosem 😉 nie musisz optymistką wystarczy być dobrej myśli i czasem troszeczkę szczęściu dopomóc 🙂 nie postąpiłaś podle i nie ukryłaś ciąży, na pewno Ciebie pamiętają i wiedzą, że jesteś lojalną i szczerą osobą, więc masz u nich jakieś szanse. A jakbyś powiedziała o ciąży to wątpię, żeby tak chętnie Cię tam chcieli.
takie jest życie i ktoś chyba tam na górze nad nami czuwa i czasem klepnie nas po plecach albo kopnie do dupce, żebyśmy szli w daną stronę 🙂

co do wieku ... ja we IX skończę 30 🙂 i jeszcze w planach mam drugie dzieciątko 🙂 co prawda ZG. to już gotowy je mieć, ale jakoś udało mi się namówić na chwilę odpoczynku 😉 ale będzie na pewno, żeby Wiktor miał jakieś wsparcie w życiu jak kiedyś nas zabraknie 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Basiu piękna historia 🙂 w życiu nigdy nic nie wiadomo 😉
Kasiu a Ty to jestes mega szczesciara!! Kto ma takiego wspaniałego męża? Kto ma przesliczna córeczkę? Wszyscy jesteście zdrowi i kochacie się! To jest najważniejsze a reszta sama się ułoży :*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Buleczku, no masz rację. Praca nie jest w życiu najważniejsza. Ja się troszkę pocieszam tym, że zawsze mam jeszcze rodziców, którzy wiem, że zawsze mi pomogą, choćby nie wiem co. I jakoś tak się tą pracą nie martwię, bo może uda się znaleźć coś innego, ale najpierw okrąglutki roczek z moją Marudką 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Hieh.. widzicie? życie każdej z nas to gotowy scenariusz na film i zobaczcie: w przypadku każdej z nas nie będzie to dramat 😉
Bulku, Basiu, Soneczko, Kasiu: wszystkie pięknie napisałyście i tchnęłyście tyle dobrej energii. Wszystko w zyciu dzieje się po coś i czasami kiedy wydaje nam się, że dostajemy kopa, okazuje się że może być to kop do góry..
mamy zdrowe, śliczne dzieci. Jesteśmy fantastycznymi kobietami, mamami, żonami, kochankami..jak nic tylko się cieszyć że i dalej w życiu będzie dobrze 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Czesc Dziewczyny albo i dobry wieczorek 🙂
Weszlam luknac czy aby jeszcze tutaj sie ktos dobija na forum 🙂I z mila niespodzianka czytalam Wasze posty:*Wiecie,ze i mnie tutaj teskno bylo?Choc dotarlam tutaj dopiero od sierpnia bodajze to bardzo Was polubilam 🙂Jestem troche skryta i niesmiala osoba i na poczatku wachalam sie czy zaczac pisac z Wami,wydawalo mi sie ze nie nadaje sie na takie forumowisko.Mysle,ze odnajduje sie wsrod takich fajnych MAMUSIEK jak Wy Dziewczyny 🙂
Ja juz baby kolejnego miec nie bede,wystarczy mi moja babska czworeczka,los tak chcial ,ze nie dane mi jest miec upragnionego synka,Ciesze sie moja Ninusia kochaniutka i slodziutka,najwazniejsze ze jest zdrowa i ja KOCHAMY 🙂
Hehe w zeszlym roku o tej porze rozmyslalam nad podjeciem pracy od wrzesnia 2012 r i zycie chcialo inaczej a mianowicie dowiadujac sie w czerwcu iz po raz kolejny zostane mamunia 🙂Mezus kiepsko te nowine przyjal byl zly na mnie,ale na drugi dzien bylo juz dobrze.Musial przemyslec kilka spraw najwyrazniej.Teraz ciezko mu jest tam w Norway bez swoich dzieci i zonki.
Normalnie zazdroscic Wam bede kolejnych ciaz i miesiecy tak wspanialych takich brzuszkowych,tych kopniaczkow i nadziei oczekiwania na szybki i bezbolesny porod 🙂Piekny czas to byl....Niezapomniane chwile pozostana wspomnieniami na zawsze.Fajnie bylo planowac ,prac ubranka te pierwsze,pakowac walize do szpitala i ten stresik szpitalny spedzony na lozku porodowym przez cala noc a by moc na drugi dzien powitac corenke na swiecie...do tej pory czuje na brzuchu jak mi mala klada taka cieplutka i placzaca,ten pierwszy raz do cycka gdy Ninke przystawialam i te bolesne 2 tygodnie z sutkami-chcialoby sie to przezyc jeszcze raz 🙂 Ale jak juz pisalam to "meta"...
No a meza poznalam w Jastrzebiej Gorze on sie bawil a Ja w pracy na stolowce robilam u ciotki 🙂Przez 3 lata na niego czekalam i udalo sie 🙂Przyjechal ze slaska do mnie i zostal juz na zawsze 🙂Trudne chwile razem przechodzilismy i umielismy stawic czola wyzwaniom...Teraz jest dobrze choc mogloby byc lepej,ale nie narzekam ,dziekuje losowi ze mam tyle i ciesze sie z zycia 🙂
Dziewczynki gdybyscie znalazly sie znow na forum w tym samym czasie,to Ja choc z brzuchem nie bede ,z checia Was poczytam i popisze z Wami 🙂Tylko dajcie Kobity znac 🙂
Kurcze jak Ja Was KOCHAM!!!:***********************************

Dobra spadam sleep bo mi powieki padaja juz na slepka 🙂Pa pa:*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
normalnie się poryczałam jak przeczytałam post Werci... jak Ty pięknie opisałaś, o tej torbie, o tych ciuszkach, o stresie szpitalnym, powitaniu, potem bolących piersiach... czytałam i wszystko mi przed oczami stanęło i się poryczałam ☺️
...Pamiętam jak początek mojej ciąży był bardzo wyczerpujący, miałam ksywę truposz, mój T wracał z pracy, słyszałam jak na dole rozmawiał z moją mamą, - która wtedy dzień w dzień przyjeżdżała do Tymka i do pomocy, bo truposz nie dawal rady - i pytał "i jak dziś Iwona, zjadła coś, lepiej się czuje", a moja mama na to "nic jeść nie chciała, namówiłam ją na kawałek bułki, wymiotowała kilka razy, chyba teraz śpi.." i w zasadzie trwalo to ok 3 tygodni, koszmar. A ja jak głupia cieszyłam się tą moją ciążą, znosiłam to dzielnie. Smutno mi tylko było, że czas ciąży już w toku i się marnuje takim samopoczuciem, ale czekałam na "ozdrowienie", mając w głowie tyle planów, jak to będę z Tymkiem i brzuszkiem na spacerki chodzić, do lasu jeździć, na basen, po sklepach aby szykować wyprawkę itd. Ozdrowiałam w 10 tygodniu, zostały już tylko nudności, powoli apetyt wracał, w 11 było już fajnie, a w 12 Pan Doktor nas ostudził... nie zapomnę tego dnia, nie zdawałam sobie tak naprawdę sprawy co nam grozi, ale po minie Doktora wiedziałam, że nie jest dobrze. Pamiętam, że spytałam Go jak rozpoznam, że ta szyjka się dalej skraca, bo sobie pomyślałam wtedy, że wdrożę w życie swój plan, a jak będą te objawy skracania, to się położę i będzie ok, a On mi powiedział "Iwonko, nie ma wyczuwalnych objawów skracania się szyjki, ona jest podstępna i robi to po cichu, bezobjawowo, a tak naprawdę w sumie jest jeden końcowy objaw - poronienie, a wtedy już będzie za późno, dlatego musimy działać..." zmroziło mnie to, zrozumiałam trochę już Jego zdenerwowanie. Wróciłam do domu, internet i historie jakich się naczytałam o skracających się szyjkach załamały mnie. Wierzyłam jednak, że hormony i oszczędny tryb życia pomogą, bo szyjka się skróciła owszem, ale jeszcze nie była na granicy. Dwa tygodnie później, pojechaliśmy na wizytę zupełnie spokojnie, bo byłam pewna, że szyjka się wydłużyła i będzie ok, bo wszystko było wcześniej przedstawiane przez Doktora jako "ewentualnie" i tak też to przyjęłam, łykałam leki, oszczędzałam się, miało być ok. A tu padły pamiętne słowa "jest źle, graniczna bezpieczna długość na tym etapie ciąży to 25mm, a my mamy 21mm, jest źle. Dwa tygodnie temu było 26,7mm i wiało grozą. Nie pomogły same hormony, kładę Panią na oddział i tam zobaczymy czy pessar czy szew.. " To była środa, do szpitala miałam się stawić w czwartek bądź piątek. Z powodow logistycznych wybraliśmy piątek. Dostaliśmy zakaz na wyjazd na wakacje - trzeba było odwołać -, przykaz znalezienia opieki dla Tymka i leżenie... jak wyszlam ze szpitala i nie umiałam się odnaleźć w tej dziwnej nie planowanej rzeczywistości, kiedy było mi smutno, targały mną rozterki związane z Tymkiem, ale i ze strachem co dalej z ciążą, znalazłam nasze forum i to było najlepsze co mogłam zrobić. Tak jak już kiedyś wspominałam, równolegle byłam na innych lutóweczkach 2013, nawet wcześniej je odkryłam z racji wszelkich smutnych historii o skracającej się szyjce, to jednak Brzuszek był mi bliższy, po dziś dzień. Tam na luty 2013 nie wchodzę już wcale, nie mam takiej potrzeby, jedynie na wątki szyjkowe itp, bo się też zżyłyśmy z dziewczynami które przeszły, przechodzą bądź wspólnie ze mną przechodziły podobne ciąże. - Jedna nawet urodziła przez taką wadę wtedy w 24 tygodniu, Oscarek żył niecałe dwa miesiące.. i to było Jej trzecie dziecko które pochowała z powodu przedwczesnych porodów przez niewydolność szyjki. Podcięła mi wtedy ta historia skrzydła i bałam się jeszcze bardziej, ale mi się udało. Ta dziewczyna jest znowu w ciąży, ale już ma założony specjalny szew z taką taśmą operacyjnie od środka brzucha, więc w końcu jest szansa na powodzenie. Trzymamy ogromne kciuki, dobija do 30 tygodnia, więc jest dobrze.
Brzuszki moje kochane, rozpisałam się jak głupia, ale tu jest tak magicznie i chce się to wszystko wspominać, zauważcie, że raczej wspominamy tu ciąże, swoją przeszłość, niż zdajemy relacje z dnia dzisiejszego 🙂
😘 😘 😘 😘 😘 😘 😘 😘 😘 😘
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Tuli, na serio to boska sprawa, są też takie wiązania, że można wkładać i wyjmowac dziecko bez rozwiązywania chusty, może Tobie by to ułatwiło sprawę we wspólnych spacerach z Witkiem I Margolcią? Mam chustę natibaby, pożyczoną, ale sprawdzałam, nie są drogie a naprawdę dobre.


a teraz kochane mamy I kwartału -Tutaj podaj wyświetlaną nazwę linku...
KOCHANE ZRÓBMY TO WSPÓLNIE!!! NIE BĄDŹMY SKNERAMI, MAMY DODATKOWE PÓŁ ROKU PŁATNEGO URLOPU, POKAŻMY,ŻE STAĆ NAS NA POMOC INNYM I PRZELEJMY CHOĆBY 5 ZŁ NA OPERACJĘ jULKA , BRAKUJE NAM JESZCZE 63% ABY WYPEŁNIĆ SKARBONKĘ!!!!

Jedna z naszych mam wspólnie z mamą Julka zorganizowały zbiórkę specjalnie dla MIQ http://www.siepomaga.pl/r/matki-1-kwartalu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...