Skocz do zawartości

Gratulacje dla Inirtam i Tymusia!!!!! | Forum o ciąży


Doti

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusia
[size=4]Dziś o 17:50 przyszedł na świat Tymuś! Urodziny SN waży 2750g i mierzy 52cm! Jest zdrowy i ładnie ssie mleczko 🙂

[size=3]Gratulacje Inirtam!!!!!

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/855/zdjcie0477j.jpg/][IMG]http://imageshack.us/a/img855/8872/zdjcie0477j.jpg[/IMG][/URL]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
dziekujemy dziewczyny 🙂 🙂

dziś wróciliśmy do domu... Tymuś jest zdrowy, 10pkt, wszystkie badania eleganckie... a mnie boli jak cholera 😜 i na górze i na dole... cyce obfite 😜, krocze... aj nie będę nikogo straszyć (zajrzałam sobie lusterkiem ☺️ 😁 😁 😁 ) 🤢 ale co tam!!Jest cudownie!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
czas na moją historię... 😉

tak, jak pisałam w czwartek, nad ranem posączyły mi się wody... potem przez pół dnia nic a nic się nie działo, żadnych objawów porodu, nawet na zakupy się wybrałam, godzinny spacer po sklepie, na czekoladę miałam chęć... jakoś koło 14 zaczął mnie boleć brzuch (dobrze nam wszystkim znany ból jak na okres, w dole brzucha, tępy, jednostajny, nie żadne skurcze)... i tak bolał i bolał i bolał... no-spa nie pomogła, ciepły prysznic nie pomógł i po "na wspólnej" zdecydowaliśmy się jechać na IP... gdzie dostałam zjebkę od położnej a później jeszcze od lekarz, że z sączącymi wodami dopiero po całym dniu się zgłaszam... a ponoć trzeba natychmiast reagować, ze względu na możliwość różnych zakażeń.. mniejsza z tym... w każdym razie, zabarwili mi wkładkę, nie znaleźli na niej śladu wód, ale że było podejrzenie, to zostawili na obserwacji, bo do terminu zaledwie 4 dni...na noc założyłam gazik i rano mieli sprawdzić czy to wody czy nie wody... rano gazik też się nie odbarwił, już myślałam, że będę mogła spokojnie wrócić do domu, ale wysłali mnie na usg, na którym wyszło, ze faktycznie wód jest mniej... na obchodzie pani doktor stwierdziła, że to może być moja pora, więc zaleciła badania... sama je wykonała i myślałam, że odlece, a oczy mi z orbit mało nie wyskoczyły 😜 i mi mówi "przenosi się pani na porodówkę", a mnie wryło... usłyszałam coś tam 2cm i bylam pewna, że chodzi o rozwarcie, skoro kierują mnie na porodówkę, ale w jej ocenie moja szyjka miala tyle długości... co lekarz, to inna miarka w paluchach :/:/ w każdym razie szykowali mi miejsce na porodówce, i o 10.55 zaczęli ze mną działać... w związku z tym, że wyciek wód miał miejsce poprzedniego dnia, stwierdzili, że do 20 muszę urodzić, a jak nie, to będą myśleć, co dalej... oczywiście dostałam oksy... i zaczynałam totalnie od zera, a lekarza i położne mówili między sobą, że to jeszcze "głęboka" ciąża... nie miałam żadnych warunków porodu, żadnych oznak, na ktg skurczów brak :/ po mniej więcej godzinie zaczełam czuć skurcze krzyżowe i do samego końca tylko takie odczuwałam... brzuch nie bolał mnie w ogóle, czułam tylko jak się napina, a plecy napieprzały tak niemiłosiernie i jednostajnie, że momentami nie potrafiłam określić czy to skurcz, czy przerwa między skurczami... o 15.15 nie było jeszcze żadnego postępu w porodzie!! 😮 🤢 a ból krzyża coraz silniejszy 😞 😞 dokładnie o 17 rozwarcie już było 3-4cm i zdecydowali o podaniu znieczulenia... przyszła anestezjolog, przygotowała mnie, zrobiła wkłucie i podała "probną" dawkę, żeby sprawdzić jak zareaguję i po 10min. miałam dostać już normalną dawkę... jednak skurcze zamiast słabnąć, nabierały na sile... położna sprawdziła a tam pełne rozwarcie... :/ :/ :/ w związku z czym ze znieczulenia nici, bo juz za późno, a na parte nie działa... w tym momencie dotarło do mnie, że odwrotu nie ma i że chcąc nie chcąc zostanę hardcorem rodzącym bez znieczulenia 😜 rodziłam w dwóch pozycjach, a tych konkretnych najgorszych skurczów to miałam chyba 4 i tak najgorszy był moment "wyskoczenia" malucha, az odskoczyłam do tyłu i wrzasnełam w niebogłosy hehehe " o szit, ja pierdziele, booooli" 😁 😁 😁, ale chwilę później miałam obślizgłego ufoludka na swojej piersi i potem przy zszyciu (bie obyło się bez nacięcia" śpiewaliśmy już razem przy każdym ukłuci, hehe....
baaardzo długo był ze mna M i mega się cieszę, choc wcześniej sobie tego nie wyobrazałam... pomagał, wspierał, masował plecy, żartował razem ze mną 😉 a potem zawołali go do przecięcia pępowiny i tej miny nie zapomnę do końca życia 🙂 widok bezcenny, a on z przejęcia pępowinę ciął na dwa razy, bo za pierwszym nie trafił dobrze 🙂 maluch leżał na mnie, resztę miałam przykrytą, więc na napatrzył się na żadne obrzydliwe obrazki 😜

generalnie, jak dla mnie, nie da się tego zapomnieć... i nie wierzę, że nie pamięta się bólu.... bynajmniej ja nie chcę nie pamiętać... to było dla mnie niesamowite przeżycie i pragnę je zapamiętać dokładnie i na dłuuugo, mimo bólu, który temu wszystkiemu towarzyszył... Kocham Tymka nad życie i codziennie ryczę ze szczęścia...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
inirtam napisał(a):

to było dla mnie niesamowite przeżycie i pragnę je zapamiętać dokładnie i na dłuuugo, mimo bólu, który temu wszystkiemu towarzyszył... Kocham Tymka nad życie i codziennie ryczę ze szczęścia...


... i piękne słowa na koniec !
jeszcze raz gratulacje dla rodziców i synusia! 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...