Skocz do zawartości

Majóweczki 2021🤰 | Forum o ciąży


Angella

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Emi_ja napisał(a):

No oby, bo to jest przecież wykańczające. Przynajmniej masz piękną pogodę w tych niezbyt miłych okolicznościach. Daj znać, jak coś pójdzie. 

Całe popołudnie mam skurcze. Ale nie są regularne.. zaraz chyba idę do położnych niech mnie podłącza pod ktg czy będzie się coś pisało w końcu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tylko_ONA napisał(a):

@Emi_jano u mnie to już tylko to sprzątanie zostaje, bo schodów nie mam (dom parterowy) zaś z mężem żyjemy na wojennej ścieżce 😒  chociaż i sprzątanie jest utrudnione bo trzeba się cały czas synem zajmować. Strasznie mnie denerwuje,że nawet na końcówce nie mam taryfy ulgowej,dziś na przykład zaszylam się na chwilkę w domu żeby odpocząć,strasznie mnie sen zmógł, a po paru minutach słyszę,że już mnie wołają.

Uparcie leżałam dalej to mój potrafił przyjść tylko po to żeby mi pokazać jak kark sobie spalił  bo przecież ja tylko udaje że śpię...a za parę minut znowu stanął nademna, ogłaszając że jak już odpocznę to mam małego brać bo on chce iść pokosić działkę, a za chwilę znów przyszedł bo wysadził syna na kibelek ale on go nie podetrze, a na koniec przybiegł syn z wielkim płaczem i tyle było mojego "snu".

Jestem już tak umęczona tym wszystkimi 😞

Chwilami myślę,że w szpitalu bym bardziej odpoczęła niż we własnym domu😒

Kurcze, nawet nie wiem co Ci poradzić. Ja to pewnie olałabym wszystko i leżała kiedy tylko się da i robiła tylko to na co mam ochotę. Nawet bym nie gotowała i nie sprzątała. Mój mąż też miał kiedyś takie podejscie i wszystko a zwłaszcza dzieci na mojej głowie ale już się dotarliśmy do tego stopnia, że wiem jak na niego wpłynąć. Pewnie w szpitalu faktycznie więcej byś odpoczęła a oni musieliby sobie poradzić bez Ciebie ale pobyt w szpitalu to też taka średnia przyjemność. Chociaż nie powiem, ja jak byłam ostatnio to dużo mi to dało, zregenerowałam się i odpoczęłam od domu i obowiązków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Paaula napisał(a):

Całe popołudnie mam skurcze. Ale nie są regularne.. zaraz chyba idę do położnych niech mnie podłącza pod ktg czy będzie się coś pisało w końcu...

Strasznie Cię męczą w tym szpitalu i takie czekanie będzie coś czy nie będzie, masakra. A chociaż mocniejsze masz skurcze czy tylko takie sobie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj miałam mieć ktg, pojechałam i okazało się że wizyta przełożona na czwartek i nikt mnie nie poinformował... Jutro mam wizytę u gina i mam nadzieję że już jestem coraz bliżej rozpakowania się... Wczoraj zaliczyłam 3h spacer a dzisiaj na RODO's się powyginałam, wymalowałam piaskownice, wyrwałam zielsko, podlałam trawkę... Cudownia pogoda nareszcie!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Eda85muszę właśnie się chyba nauczyć olewać takie sytuację i wprowadzić w życie chociaż odrobinę zdrowego egoizmu 😒 bo o ile w pierwszej ciąży poprostu  nie byłam przez niego rozpieszczana tak odkąd mamy syna najchętniej zrzuciłby cała opiekę na mnie, co w ciąży naprawdę jest męczące dwa razy bardziej.

Gorzej bo ilekroć nie próboje zaraz są krzyki i płacz. I albo przylatuje do mnie jedno z buzia albo drugie z płaczem.

Okropność... A szpital,zgadzam się nic przyjemnego, no chyba że ma się to szczęście i trafi na pojedyncza salę z tv wtedy można leżeć i odpoczywwc do woli😉

Ale wiadomo jakie są realia,dlatego zapieram się rękami i nogami żeby póki co tam nie trafić ,no chyba że na samiutki  poród i to też najchętniej jakbym zajechała z przynajmniej 5cm rozwarciem i skurczami co 8minut🙈 Żeby zajechać i szybko urodzić 😁

Jutro mam termin i ustalony zapis ktg, ale torby nie biorę. Lekarz prowadzący na wszelki wypadek ustalił mi jeszcze kolejne ktg na po terminie, 14tego i wtedy ewentualnie planuje ją zabrać chociaż też mi się to wcale a wcale nie uśmiecha bo to piątek,a leżeć przez weekend i patrzeć w sufit to żadna perspektywa 😞 Liczę,że może jednak ta moja córa zlituje się nademna i wyskoczy wreszcie😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Tylko_ONA napisał(a):

@mamigratuluję 😊😊😊

1,5 h partych i akrobacje oj znam znam, u mnie było równe 2 i chyba wszelkie pozycje świata 🙈 dobrze,że masz już to za sobą,obyście jak najszybciej wyszły do domku 🤞😊

Ja mam termin porodu JUTRO.... I w sumie na tym koniec bo nic się nie zapowiada.

Dzisiaj lazilam po działce góra dół z pełnymi konewkami i podlewalam rośliny, wieszam prania, chodzę,schylam się,już ledwo żyje ze zmęczenia ale skurczy jak nie było tak nie ma.

Zaczynam wątpić,że urodzę jeszcze w tym tygodniu 😞

Mam to samo termin co prawda na piątek, ale nic się nie zapowiada. Żadne porządki, pranie, gimnastyka nic nie pomaga. Skurczy brak 😆 Tylko mam się przyjąć na oddział w poniedziałek jak nic się nie zacznie, więc już staje na głowie żeby zacząć rodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Tylko_ONA napisał(a):

@Eda85muszę właśnie się chyba nauczyć olewać takie sytuację i wprowadzić w życie chociaż odrobinę zdrowego egoizmu 😒 bo o ile w pierwszej ciąży poprostu  nie byłam przez niego rozpieszczana tak odkąd mamy syna najchętniej zrzuciłby cała opiekę na mnie, co w ciąży naprawdę jest męczące dwa razy bardziej.

Gorzej bo ilekroć nie próboje zaraz są krzyki i płacz. I albo przylatuje do mnie jedno z buzia albo drugie z płaczem.

Okropność... A szpital,zgadzam się nic przyjemnego, no chyba że ma się to szczęście i trafi na pojedyncza salę z tv wtedy można leżeć i odpoczywwc do woli😉

Ale wiadomo jakie są realia,dlatego zapieram się rękami i nogami żeby póki co tam nie trafić ,no chyba że na samiutki  poród i to też najchętniej jakbym zajechała z przynajmniej 5cm rozwarciem i skurczami co 8minut🙈 Żeby zajechać i szybko urodzić 😁

Jutro mam termin i ustalony zapis ktg, ale torby nie biorę. Lekarz prowadzący na wszelki wypadek ustalił mi jeszcze kolejne ktg na po terminie, 14tego i wtedy ewentualnie planuje ją zabrać chociaż też mi się to wcale a wcale nie uśmiecha bo to piątek,a leżeć przez weekend i patrzeć w sufit to żadna perspektywa 😞 Liczę,że może jednak ta moja córa zlituje się nademna i wyskoczy wreszcie😉

Myślę, że to nawet nie byłby zdrowy egoizm, tylko coś naturalnego, coś co zwyczajnie ci przysługuje. Siła rzeczy też twój mąż będzie musiał przejąć większą część opieki nad starszym, bo ty zwyczajnie nie dasz rady sama przynajmniej w tym okresie początkowym. Może to ustali jakieś zdrowsze proporcje. Pogadaj z córunia, może cię posłucha 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Anonimowa napisał(a):

Mam to samo termin co prawda na piątek, ale nic się nie zapowiada. Żadne porządki, pranie, gimnastyka nic nie pomaga. Skurczy brak 😆 Tylko mam się przyjąć na oddział w poniedziałek jak nic się nie zacznie, więc już staje na głowie żeby zacząć rodzić.

No może akurat się uda😉A jak twoje ciśnienie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Paaula napisał(a):

Całe popołudnie mam skurcze. Ale nie są regularne.. zaraz chyba idę do położnych niech mnie podłącza pod ktg czy będzie się coś pisało w końcu...

No a jest jakieś rozwarcie?Tamto się zupełnie cofnęło?Niech w końcu dadzą ci ta cholerna oxytocyne i może to załatwi sprawę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Emi_ja napisał(a):

No może akurat się uda😉A jak twoje ciśnienie?

Czasem tam podjeżdża pod górną granice, ale ostatnio nie narzekam. Leki robią robotę 🙂 Na szczęście mam jeszcze studia, więc zajmuje czymś głowę i nie myślę o pierdółkach. Co ma być to będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Tylko_ONA napisał(a):

@Eda85muszę właśnie się chyba nauczyć olewać takie sytuację i wprowadzić w życie chociaż odrobinę zdrowego egoizmu 😒 bo o ile w pierwszej ciąży poprostu  nie byłam przez niego rozpieszczana tak odkąd mamy syna najchętniej zrzuciłby cała opiekę na mnie, co w ciąży naprawdę jest męczące dwa razy bardziej.

Gorzej bo ilekroć nie próboje zaraz są krzyki i płacz. I albo przylatuje do mnie jedno z buzia albo drugie z płaczem.

Okropność... A szpital,zgadzam się nic przyjemnego, no chyba że ma się to szczęście i trafi na pojedyncza salę z tv wtedy można leżeć i odpoczywwc do woli😉

Ale wiadomo jakie są realia,dlatego zapieram się rękami i nogami żeby póki co tam nie trafić ,no chyba że na samiutki  poród i to też najchętniej jakbym zajechała z przynajmniej 5cm rozwarciem i skurczami co 8minut🙈 Żeby zajechać i szybko urodzić 😁

Jutro mam termin i ustalony zapis ktg, ale torby nie biorę. Lekarz prowadzący na wszelki wypadek ustalił mi jeszcze kolejne ktg na po terminie, 14tego i wtedy ewentualnie planuje ją zabrać chociaż też mi się to wcale a wcale nie uśmiecha bo to piątek,a leżeć przez weekend i patrzeć w sufit to żadna perspektywa 😞 Liczę,że może jednak ta moja córa zlituje się nademna i wyskoczy wreszcie😉

Oj pamietam jaka ja byłam głupia przy pierwszym dziecku. Wszystko robiłam w domu sama i praktycznie sama zajmowałam się małym. Mało co w depresję nie wpadłam. Mój mąż potrafił co niedzielę spać do 12 a ja od samego rana na pełnych obrotach. Cały tydzień to ja zajmowałam się dzieckiem. Jak poszli na spacer to zaraz byli z powrotem bo mały marudził, że chce do mamy. Przy drugim było mi na początku bardzo trudno bo jednocześnie 3,5 latek i noworodek to nie lada wyzwanie ale szybko poszłam po rozum do głowy i zmieniłam podejscie i podzieliłam obowiązki. Doszłam do wniosku, że sama jestem sobie winna bo tak przyzwyczaiłam męża, że ja wszystko zrobię a jemu było wygodnie. No ale nikt nie powiedział, że życie tyle lat ze sobą będzie proste. Uważam, że najpierw trzeba sporo przejść, żeby się dotrzeć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Anonimowa napisał(a):

Czasem tam podjeżdża pod górną granice, ale ostatnio nie narzekam. Leki robią robotę 🙂 Na szczęście mam jeszcze studia, więc zajmuje czymś głowę i nie myślę o pierdółkach. Co ma być to będzie.

No i slusznie. Grunt to sobie nie brać aż tak bardzo do głowy. I nie nastawiać się negatywnie😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My jesteśmy już razem od 16 lat ale "prawdziwe życie" zaczelo się tak naprawdę po urodzeniu dziecka ,a i w sumie wtedy też przenieśliśmy się do siebie.

Wcześniej to wiadomo swoboda,luz, mieszkanie na wynajmie,lub u moich rodziców, jakieś spięcia itd ale dopiero kiedy w naszym życiu zagościł synek i przyszło zajmować się całym domem i ogrodem nagle okazało się że każde z nas ma swoją wizję podziału obowiązków w domu i jakoś ciężko jest się nam się dotrzeć.

Ech...obawiam się jak to będzie jak już mała pojawi się na tym świecie bo u mnie też będzie różnica dokładnie 3,5 roku między dziećmi.

Kłótnie to u nas szara codzienność bo jednak mimo wszystko nie zamierzam dać sobie wejść na głowę chociaż wszystko jak narazie idzie w złym kierunku.

No nic, zobaczymy, poorostu muszę być silna chociażby dla tych moich dwóch szkrabów 💪😉 chociaż ani jedno ani drugie nie dało mi tej radości i nie wyszło w wymarzonym 38 tygodniu😅

@Anonimowa musimy zacząć prosić te nasze dzieci o opuszczenie brzuszków 🤣

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
8 godzin temu, Eda85 napisał(a):

Spokojnie, małymi kroczkami, musicie poprostu uzbroić się w cierpliwość, każde dziecko jest inne i na jednego będzie działać jedno a na drugie co innego. Mój np. młodszy bardzo lubił spacery i spanie na świeży powietrzu, na karmienie musiałam go wybudzać a w jak byliśmy w domu to co chwilę pobudka i wiszenie na cycu. A na starszego spacery w ogóle nie działały ale za to od razu spał jak wsiadaliśmy do samochodu. Wszystko metodą prób i błędów. 

My wczoraj byłyśmy na balkonie i jak tylko wjechałam wózkiem tak zasnęła ☺️jutro idziemy na pierwszy spacerek więc myślę że też będzie ok. 

Teraz znowu jest płacz i zaraz będzie wiszenie na cycku aż dobrze sobie przyśnie 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Eda85 napisał(a):

Oj pamietam jaka ja byłam głupia przy pierwszym dziecku. Wszystko robiłam w domu sama i praktycznie sama zajmowałam się małym. Mało co w depresję nie wpadłam. Mój mąż potrafił co niedzielę spać do 12 a ja od samego rana na pełnych obrotach. Cały tydzień to ja zajmowałam się dzieckiem. Jak poszli na spacer to zaraz byli z powrotem bo mały marudził, że chce do mamy. Przy drugim było mi na początku bardzo trudno bo jednocześnie 3,5 latek i noworodek to nie lada wyzwanie ale szybko poszłam po rozum do głowy i zmieniłam podejscie i podzieliłam obowiązki. Doszłam do wniosku, że sama jestem sobie winna bo tak przyzwyczaiłam męża, że ja wszystko zrobię a jemu było wygodnie. No ale nikt nie powiedział, że życie tyle lat ze sobą będzie proste. Uważam, że najpierw trzeba sporo przejść, żeby się dotrzeć. 

No tak istna matka polka, zajechać się i nie dać sobie pomóc😉. Na szczęście, jak piszesz , poustawialas sobie wszystko, jak należy. Pamiętam jedna osobliwa sytuację z jakoś drugiego roku życia naszego synka. Ja musiałam czymś tam innym się zajac , a mąż po powrocie z pracy przejął synka. Trochę to trwało i w końcu przychodzi do mnie i mówi, że to nie może być tak, że on od ponad półtorej godziny zajmuje się dzieckiem bez chwili odpoczynku...O żesz ty, myślałam, że wyjdę z siebie. Tak mu zmylam głowę, że szybciutko naprostowal swoje myślenie. Potem już nigdy więcej się na to nie powołał 😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Emi_ja masz o tyle mądrego faceta,że się po tym razie nauczył 😉bo mój co chwila rzuca takimi  osobliwymi tekstami i stale o to wojujemy. 

Przytoczę taką jedną historię z naszego życia, synek miał wtedy hmm około półtora roku, ja ta która" siedzi "wiecznie w domu i on który oprócz wyjścia do pracy miał jeszcze wtedy swoje wyjścia z kolegami (ale byłam naiwna!), pewnego wieczoru, po kąpieli małego, posprzeczalismy się bardzo i w tym czasie kuzynka z domu obok napisała żebym wpadła do niej pod altankę bo ma koleżanki. Pomyślałam "dosyć, poradzą sobie, wychodzę" i tak zrobiłam i wiecie co? Wyszedł za mną na balkon nawołując jaką to wyrodna matką jestem, że "opuszczam" swoje małe dziecko i tego typu bzdury... Słów brak🤦

Ale do dziś dnia jak tylko zaczynam się stawiać to potrafi iść do syna i nagadywac mu tego typu idiotyzmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Tylko_ONA napisał(a):

@Emi_ja masz o tyle mądrego faceta,że się po tym razie nauczył 😉bo mój co chwila rzuca takimi  osobliwymi tekstami i stale o to wojujemy. 

Przytoczę taką jedną historię z naszego życia, synek miał wtedy hmm około półtora roku, ja ta która" siedzi "wiecznie w domu i on który oprócz wyjścia do pracy miał jeszcze wtedy swoje wyjścia z kolegami (ale byłam naiwna!), pewnego wieczoru, po kąpieli małego, posprzeczalismy się bardzo i w tym czasie kuzynka z domu obok napisała żebym wpadła do niej pod altankę bo ma koleżanki. Pomyślałam "dosyć, poradzą sobie, wychodzę" i tak zrobiłam i wiecie co? Wyszedł za mną na balkon nawołując jaką to wyrodna matką jestem, że "opuszczam" swoje małe dziecko i tego typu bzdury... Słów brak🤦

Ale do dziś dnia jak tylko zaczynam się stawiać to potrafi iść do syna i nagadywac mu tego typu idiotyzmy.

A twój mąż to twój pierwszy chłopak także? No to grubo. Poniżej pasa teksty, które nie powinny mieć miejsca. Heh, musisz wziąć się za tego twojego męża, no bo tak się nie da pewnie kolejnych 16 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, teksty poniżej pasa. Chyba bym mojego zabiła za takie. U nas różnie było ale nikt nie próbował podburzać dzieci przeciwko sobie. To jest coś czego bym nie podarowała. My odkąd wybudowaliśmy dom i mieszkamy sami to się dogadujemy ale tak to też nie zawsze było wesoło. Ja nawet wynajęłam mieszkanie i wyprowadziłam się od tesciowej jak młodszy miał 4 miesiące. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Jakbym tam została to teraz bylibyśmy po rozwodzie. Ja przyjęłam taktykę, że nie robię awantur bo na mojego to nie działa. Poprostu przestaję się odzywać do czasu aż sam nie przyjdzie a w tym czasie nie robię dla niego kompletnie nic, jak piorę to pomijam jego rzeczy, nie gotuję, a jak gotuję to coś czego nie lubi, wychodzę z domu na zakupy i specjalnie je przeciągam itp. Nie raz takie ciche dni trwały miesiąc ale teraz mój mąż się z czasem nauczył, że nie odpuszczę. Ale z drugiej strony jak ja coś zawalę to też się do mnie nie odzywa i też mi nie odpusci i to ja muszę przyjść do niego🙈

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia

Dziękujemy dziewczyny😘

jestem w siódmym niebie❤️ Malutka jest cudowna

sam poród jak się domyślacie był wyzwaniem, parcie 1,5h strasznie ciężkie, 5 osób asystowalo plus mąż, żeby pomoc malutka sprowadzić na swiat. Przewracali mnie w różne pozycje, każdy trzymał nogę w inna stronę, podawali tlen ... sam ból nie do opisania, ale nie wiele krzyczałam. 
Najbarfziej mnie męczyło ze jest mi duszno, maska z tlenem nie wiele dawała, najchętniej bym otworzyła okno a nikt nie chciał przeciągu mi robić 🤷‍♀️ Czułam się przez to słabo i wiem ze na koniec właściwie odlatywałam. 
 

malutka jest glodomorem, ma takie fazy na cycka, ze już dwa razy prawie jej dałam mm. Je takie ilosci, ze moje piersi jeszcze się nie przystosowały. Ale położne mówią ze duże dziecko dużo je... 

problem mamy tez z cukrami u młodej, z uwagi na wagę powyżej 4kg miała mierzone i wyszły na granicy wiec ciagle to monitorują 


zdjecia zaraz dodam w osobnym poście 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, mami napisał(a):

Dziękujemy dziewczyny😘

jestem w siódmym niebie❤️ Malutka jest cudowna

sam poród jak się domyślacie był wyzwaniem, parcie 1,5h strasznie ciężkie, 5 osób asystowalo plus mąż, żeby pomoc malutka sprowadzić na swiat. Przewracali mnie w różne pozycje, każdy trzymał nogę w inna stronę, podawali tlen ... sam ból nie do opisania, ale nie wiele krzyczałam. 
Najbarfziej mnie męczyło ze jest mi duszno, maska z tlenem nie wiele dawała, najchętniej bym otworzyła okno a nikt nie chciał przeciągu mi robić 🤷‍♀️ Czułam się przez to słabo i wiem ze na koniec właściwie odlatywałam. 
 

malutka jest glodomorem, ma takie fazy na cycka, ze już dwa razy prawie jej dałam mm. Je takie ilosci, ze moje piersi jeszcze się nie przystosowały. Ale położne mówią ze duże dziecko dużo je... 

problem mamy tez z cukrami u młodej, z uwagi na wagę powyżej 4kg miała mierzone i wyszły na granicy wiec ciagle to monitorują 


zdjecia zaraz dodam w osobnym poście 

Brawo, byłaś bardzo dzielna pomimo zgrozy, która przeżyłaś . Grunt że jest już po wszystkim i jestescie razem. Może jednak miałaś niezdiagnozowana cukrzycę ciążowa. Wtedy właśnie tak jest z wagą i cukry u dziecka szaleją. Niestety nasz system badań rutynowych nie zawsze jest w stanie to wyłapać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Godzinę temu, mami napisał(a):

Dziękujemy dziewczyny😘

jestem w siódmym niebie❤️ Malutka jest cudowna

sam poród jak się domyślacie był wyzwaniem, parcie 1,5h strasznie ciężkie, 5 osób asystowalo plus mąż, żeby pomoc malutka sprowadzić na swiat. Przewracali mnie w różne pozycje, każdy trzymał nogę w inna stronę, podawali tlen ... sam ból nie do opisania, ale nie wiele krzyczałam. 
Najbarfziej mnie męczyło ze jest mi duszno, maska z tlenem nie wiele dawała, najchętniej bym otworzyła okno a nikt nie chciał przeciągu mi robić 🤷‍♀️ Czułam się przez to słabo i wiem ze na koniec właściwie odlatywałam. 
 

malutka jest glodomorem, ma takie fazy na cycka, ze już dwa razy prawie jej dałam mm. Je takie ilosci, ze moje piersi jeszcze się nie przystosowały. Ale położne mówią ze duże dziecko dużo je... 

problem mamy tez z cukrami u młodej, z uwagi na wagę powyżej 4kg miała mierzone i wyszły na granicy wiec ciagle to monitorują 


zdjecia zaraz dodam w osobnym poście 

No brzmi nieźle 🙈💪💪💪 Najważniejsze, że masz to już za sobą...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
11 godzin temu, Mama88 napisał(a):

My wczoraj byłyśmy na balkonie i jak tylko wjechałam wózkiem tak zasnęła ☺️jutro idziemy na pierwszy spacerek więc myślę że też będzie ok. 

Teraz znowu jest płacz i zaraz będzie wiszenie na cycku aż dobrze sobie przyśnie 

Idźcie idźcie. My już zaliczamy regularne parę razy dziennie. Taka piękna pogoda ze szkoda siedzieć w domu. 

Wczoraj tak ciepło że bez czapki już jeździł. Body na krótki rękaw plus pajacyku i pięknie śpi w wozku po 2h przynajmniej. 

 

@Tylko_ONA współczuję ci. Musisz postawić granice faktycznie. U mnie mąż wie i już końcówkę ciąży wychodził z córką (3latka) na spacery na rower chodzą we dwoje. Teraz też dużo pomaga jak mały się urodził.  

Daje mu pospać w nocy bo nie wstaje do nas, więc w dzień może się zajmować 😉

A takie teksty to faktycznie podle. 

 

@mami super, że wam się udaje. Cukry się ustabilizuja pewnie zaraz. 

Ja miałam cukrzycę i na szczęście u małego były w normie, ale u mnie spadały bardzo w dół i miałam zjazdy więc ja pełne 3 doby byłam monitorowana. Dopiero jak zaczęłam normalnie jeść to się ustabilizowały. 

 

Już zgubiłam rachubę, kto teraz w szpitalu 😉 więc za te co czekają trzymam nadal kciuki

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...