Skocz do zawartości

Lipiec 2010 | Forum dla mam


kkkkoralik_m

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusie
Dzielna Viki 🙂

My jutro wydłużamy dzień - Stasiek dziś zrobił mi awanturę, że jeszcze chce się pobawić. Powiedziałam mu, że dziś mama przyszła o porze na którą się umówiliśmy, więc idziemy do domu, ale jutro jeśli będzie chciał się dłużej pobawić po podwieczorku, możemy umówić się, że przyjdziemy po niego później. No i chciał. M po niego przyjedzie po pracy ok. 16:15 co oznacza, że będzie w przedszkolu 8 godzin - tak ma być docelowo ale jeszcze nie planowaliśmy żeby to już było teraz.

Stasiek trochę znowu kicha, dziś w przedszkolu była chyba z połowa tylko więc sezon infekcyjny można uznać za otwarty. Poprzednio się wybronił na samej tylko Rutinacei, bardzo mam nadzieję, że i tym razem się nie rozkręci. Zobaczymy jak będzie w tym roku po całym lecie hartowania. W ten weekend też wybieramy się na działkę niezależnie od tego czy będzie padać czy nie. Do tego bierze właśnie ostatnią serię broncho vaxomu i od kwietnia faszerujemy go codziennie prebiotykami, które nam poleciła znajoma farmaceutka - takimi lepsiejszymi. A laryngolog przepisał nam do nosa nasanex - miejscowy steryd do psikania, podobno to lek najnowszej generacji, który działa miejscowo i nie przenika do organizmu. Mamy psikać przez kilka dni jak tylko coś zacznie furgotać w nosie. Dwa razy się już sprawdził i katar był ubity zanim się jeszcze rozkręcił.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 6,3 tys.
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusie
Edytko - dużo dzieciaczków teraz choruje, znajomej syn ma obustronne zapalenia ucha. Dużo zdrówka dla Emi, mam nadzieję, że szybko jej przejdzie.

Dzięki, mam nadzieję, że coś wyjdzie z TEGO 🙂


Aniu - dzięki za info, będę miała na uwadze to przedszkole 🙂

Olusiu - fajnie Viki się spisała 🙂


I już nie wiem, co miałam napisać, bo mi młody brzęczy 😠
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Cześć kochane.
Powiem wam szczerze, że nie mam pojęcia co się ze mną ostatnio dzieje...Mam jakieś stany depresyjne i nie mówię tutaj na wyrost...płacz mam ciągle na końcu nosa. Fakt faktem ostatnio nic mi się nie układa tak jakbym tego chciała, rodzinnie też idzie marnie (mówię tu o M.), Emi chyba w przedszkolu wyłapała jakieś łobuzerskie zachowania od innych dzieci, bo stała się niesłuchana, a z racji tego, że ja jestem ostatnio kłębkiem nerwów wybucham z byle powodu i niestety na niej też się to wszystko odbija 😞 Kolega polecił mi jakieś tabletki ziołowe na skołatane nerwy KALMS ale nie wiem, czy takie specyfiki coś dają...może miałyście styczność z tym bądź innym środkiem ziołowym, a może polecacie jeszcze coś innego. Muszę coś ze sobą zrobić, bo naprawdę źle się sama ze sobą czuję 😞

Byliśmy teraz jednak na weselu, ale nie była to chyba dla mnie dobra decyzja...umęczyłam się, bo M. oczywiście postawił na zabawę, a ja najpierw musiałam z rana wszystkich nas pakować na bieg, bo decyzję o tym, że jednak jadę z Emi podjęłam w sobotę rano, a o 12 już mieliśmy wyjeżdżać, więc czasu było niewiele. Więc już na starcie byłam kłębkiem nerwów. Potem zajmowałam się Emi, więc wiadomo, że nie wypoczęłam, jak już ją położyłam to M. ciągle gdzieś znikał, więc oprócz paru tańców przesiedziałam sama jak ta pi.da pół wesela, poszłam spać koło 4, a Emi już o 7 mnie obudziła, więc niedziela była masakryczna, Emi jakaś niesłuchana znowu, więc wiadomo...Powrót do domu, sprzątanie, pranie i dziś pobudka o 5 bo trzeba dziecko zaprowadzić do przedszkola i jechać na 8 do pracy.

Emi ma jeszcze lekki katar, do tego jak ją zadrapie coś w gardle, to ma jeszcze resztki odrywającego się kaszlu, ale na szczęście sporadycznie w ciągu dnia. Ale do przedszkola ją wysłałam, bo nie miałam z nią co dzisiaj zrobić. W tamtym tygodniu planowałam, że wezmę urlop na ten poniedziałek, ale potem w piątek podjęłam decyzję, że nie idę z Emi na wesele więc wolnego ostatecznie nie wzięłam, a teraz żałuję, bo na wesele jednak pojechaliśmy, a dziś mnie przydałby się dłuższy sen no i Emi też jeszcze kolejny dzień podkurowałaby się w domu, ale cóż...

Aniu właśnie wczoraj mama mi przypomniała o instytucji syropu z cebuli i u nas też się przez noc robił 😉 Muszę dziś zakupić większą ilość cebuli, bo wczoraj tuż po weselu miałam w lodówce tylko jedną główkę. Zastanawiam się tylko, czy można taki syrop podawać dziecku dłuższy czas, lub nawet codziennie na odporność...bo czytałam dziś o nim i oprócz właściwości przeciwkaszlowych ma też ogólne działanie przeciwprzeziębieniowe...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Tak na szybko: nam pediatra powiedziała że można podawać stale, na zasadzie wzmacniania odporności, tyle że wtedy nie dodawać czosnku, bo jest zbyt ciężkostrawny na codzienne jedzenie przez dziecko. Z dodatkiem czosnku za to robimy syrop jak już przeziębienie jest.
Stasiek też wrócił już do przedszkola, wygląda na to że i tym razem się wybronił.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Ja właśnie robię z samej cebuli, więc chyba przez dłuższy czas będę Emilce podawać. Do tego codziennie Preventic Junior i wit. C w kroplach. Dzięki Aniu 😘

Super, że Stasiek się wybronił, Emi ma to przeziębienie zaskakująco długo...od poprzedniej soboty w sumie ją trzyma...tez już mam dość, szczególnie kataru, bo mała nie umie wysmarkać takiego gęstego i muszę używać gruszki żeby jej to odciągać, a to wiadomo łączy się z histerią...W ogóle jakoś nie potrafię jej wytłumaczyć, żeby mocno dmuchała w chusteczkę, a jak już wchodzimy na nieco gęstsze katar to ona ma zaraz jakiś odruch, że nie daje rady tego nosa wysmarkać...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Edytko rozumiem cie bo tez jakis czas tak mialam zreszta ja naleze do nerwowych i wybuchowych osob, a to ze kacper poszedl do przedszkola dobrze mi zrobi bo nie wyladowuje swoich nerwow na nim..... I moge ci polecic tabletki neopersen forte dla mnie sa rewelacyjne nie bralam ich ciagle tylko od czasu do czasu.a powiem ci jeszcze zebys zaczela brac magnez bo jego brak ma tez wplyw na nasze zachowanie 🙂A o tych tabletkach co piszesz to brala je moja siostra i sa takie srednie,ale mysle ze zalezy to od organizmu 🙂Po takiej niewielkiej kuracji nastapila u mnie poprawa juz tak nie wybucham z byle powodu i mam nadzieje ze tak zostanie... 🙂
Wspolczuje ci takiego wesela,ja na twoim miejscu nie bralabym emilki na wesele niezaleznie czy bylaby chora czy zdrowa zreszta w sierpniu bylismy na weselu i zostawilismy malego z mam. Bo z doswiadczenia wiem ze wesele z takim malym dzieckiem to nie wesele zreszta sama wiesz jak bylo,ani sie nie pobawilas,ani konkretnie nie zjadlas tylko biegasz za dzieckiem i niepotrzebne tylko nerwy tym bardziej ze na M.nie moglas liczyc...A wogole jak wam sie uklada pisalas kiedys ze postapila znaczna poprawa,ale z tego co piszesz widze ze kryzys wrocil...Mam nadzieje,ze wszystko wam sie szybko ulozy 🙂
A u nas nastapila poprawa dzisiaj pierwszy dzien moj kochany synek nie plakal,ale zanim wyszlam musialam go z piec razy ukochac i wycalowac,az mi kamien z serca spadl,niema to jak szczesliwe dziecko to od razu mama tez jest szczesliwa 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
A co do przeziebien to kacper w zeszly piatek nie byl w przedszkolu bo mial katar,ale w pon juz poszedl i nadal sie zanim ciagnie,zreszta ja mam juz drugi tydzien,wiec trzeba cierpliwie czekac chociaz to jest meczace jak niewiem,bo Kacper nie umie sie wysmarkac do chusteczki i wszystko wciaga z powrotem,czasem uda nam sie mu wyczyscic nos odkurzaczem,ale to musi byc cos za cos hehe.... 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Edytko współczuje, powiem Ci, ze ja przez to przedszkole teraz tez uspokajacze łykam bo w nocy nie śpię i zaraz mi niedobrze. Valerin łykałam kiedyś ale niewiele dal, hydroksyzyna dopiero pomagała bo już nerwice miałam ale to już lekarz przepisuje. Poza tym takie wspomagacze to tylko działają na chwile, likwidują napięcie i uczucie ciągłego podenerwowania ale nie likwidują problemu. Dobrze by było gdybyś mogla z kimś porozmawiać, psychoterapeuta? Wygadasz się i na sercu będzie lżej, bo jak się emocje w sobie trzyma to tylko się pogarsza. Poszukaj w internecie bo często sa poradnie, ktore przyjmują za darmo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Dzięki kochane za rady 😘

Irciu spróbuję tych tabletek, dzięki. Co do relacji z M. to jest ostatnio bardzo źle. Widzimy się rzadko, a jak już to ciągle się kłócimy tzn. ja się na niego drę, tylko to nie jest kwestia błahych problemów typu porozrzucane skarpetki, a kwestii finansowych i braku odpowiedzialności jeśli chodzi o dziecko...Na weselu wszystkim mówił jak on to mnie kocha, ale jakoś w życiu codziennym nie potrafi tego okazać...ja wiem, że takim mędzeniem tez nie jestem atrakcyjna dla niego, ale tak jak mówię, to nie są błahostki, które można sobie darować...Męczy mnie już brak stabilizacji finansowej z jego strony, co miesiąc nie mam poczucia bezpieczeństwa finansowego, a przecież przy małym dziecku jest to podstawa, zresztą nie muszę wam przecież tłumaczyć. A on ma taki charakter, że nie da się z nim pogadać jak z dorosłym człowiekiem, gdy poprosiłabym go o zmianę w jego zachowaniu to albo musiałby nagle gdzieś wyjść, albo nie wydusiłby słowa...
Oczywiście jak ja się nie czepiam to on naprawdę potrafi być kochany. Zrobiłam ostatnio eksperyment i przez parę dni w ogóle nie wspominałam o kwestii finansowej, byłam miła, buziaczek na dobranoc itp., i układało nam się świetnie, ale czy o to właśnie chodzi, abym skuliła ogon...?? Przecież on musi pewnie kwestie zmienić, chociażby poszukać stabilnej pracy na umowę, wracałby wtedy o normalnej porze do domu, kasa nie byłaby większa ale teraz też nie zarabia kokosów, wręcz zarabia tyle co ja, a wraca ok 1 w nocy do domu...znalazł sobie teraz drugą robotę czyt. fuchę ale to jest przecież sprawa na chwilę czyli znów brak stabilności...i tak w kółko...bo niby pracy nie ma...ja rozumiem, że jest ciężko z pracą, ale wielu moich znajomych jakoś pracuje, może na początku nie dostają wiele, ale awansują, dostają podwyżki, a on odkąd jesteśmy małżeństwem czyli już 4 lata nie ma pracy na umowę...ileż można...przez jego późne powroty nasze relacje małżeńskie też na tym cierpią...teraz na weselu było między nami coś więcej, ale powiem szczerze, że nie odczułam z tego powodu większej przyjemności...za duża przepaść się między nami chyba robi...ehhh ale się uzewnętrzniam...
Po prostu jestem już chyba przemęczona, wszystko jest na mojej głowie, jego nie interesuje nic co związane z domem, dzieckiem...ciągle słyszę, że na wszystko jest czas...jemu się nigdy z niczym nie spieszy...gdybym ja nie płaciła rachunków ze swojej wypłaty to pewnie już byśmy mieli wezwania do zapłaty, bo przecież nie ma ciśnienia...wpłacę jutro...jutro...jutro...i tak w kółko...A to mieszkanie nawet nie jest moje i przy pierwszej okazji zostaję na lodzie...

Olusiu mnie chyba rozmowa z psychologiem nic nie da, bo to nie jest tak, że ja jestem z tym sama, jestem osobą raczej otwartą i o swoich problemach mam z kim pogadać...rozmawiam z mamą, mam najbliższą przyjaciółkę, którą też nieraz zasypuje opowieściami, mam sąsiadkę z klatki, z którą często się widzę i też szczerze gadamy, mam też bliską koleżankę w pracy...no i oczywiście mam was 🙂
Więc to nie siedzi we mnie ukryte...ale tak jak mówisz, można podleczyć objawy, ale najważniejsze to wyleczyć przyczynę...a u mnie jak tak dalej pójdzie to receptą będzie po prostu rozwód...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Edytko, a może zamiast zrzędzenia lepiej sprawdzi się pisanie listów? W liście łatwiej jest napisać bez emocji, o co Ci chodzi i dlaczego masz takie obawy, jak się z tym czujesz itp. A czytającemu też łatwiej bez emocji to przetrawić i nie czuć się atakowanym. Ja bym spróbowała napisać list w duchu takim, żeby mu napisać zarówno o tych dobrych rzeczach z jego strony, jak i o tym, co według Ciebie jest problemem. Nie atakując, a raczej zwracając się do niego, żebyście razem spróbowali rozwiązać Wasz wspólny problem. Nie ma gwarancji oczywiście że się uda, ale myślę że warto spróbować, szczególnie jeśli mówisz, że wybuchasz przy byle okazji - wtedy nie ma przestrzeni na dialog.

Jestem dumna ze swojego Dużego Przedszkolaka 🙂 Obiecał mi, że postara się słuchać tego o co prosi Pani i tak się dziś postarał że Pani opadła kopara 😉 Pierwszy ustawiał się w pary, natychmiast kończył zabawę kiedy Pani ich wołała. Na szczęście Pani przytomnie go chwaliła za każdym razem 🙂 Ciekawe, na ile mu starczy zapału bo o ile go znam, wysiłek musiał być ogromny 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
A u nas z przedszkolem srednio... Tak sie stresuje, ze spie w nocy po 2 godziny.
Mala nie chce jezdzic do przedszkola autobusem, dzisiaj w ogole nie chciala wsiadac i pani kierowca musiala mi pomoc ja posadzic bo sie mala wyrywala. Najgorsze jest to, ze w przedszkolu jest ok, jak wraca tez nie ma problemu z busem a rano sa cyrki. Czeka w domu juz pol godziny wczesniej zeby wyjsc a jak tylko zobaczy busa to ryk. Nie wiem, dajemy jej 2 tygodnie i jak sie nic nie zmieni to bedziemy myslec co dalej... Najgorsze, ze tlumaczenia, nagrody itd nic nie daja, mowi, ze bedzie ok i nie bedzie plakac a zapomina o tym jak bus podjedzie...
Dzis zapomniala zabrac z przedszkola swojego ulubionego misia, powiedziala ze pojedzie po niego jutro a ja mam nadzieje, ze moze to cos zmieni bo bedzie wiedziala ze musi jechac...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Olusia, a nie możecie Viki przez jakiś czas wozić sami do przedszkola? Nawet przez miesiąc, jeśli macie taką możliwość.
Nam mówił psycholog na warsztatach dot. adaptacji, że tęsknota dziecka jest czymś naturalnym i łzy też, ale pod warunkiem, że są w sensownej proporcji i ograniczone tylko do tego co konieczne. Mówił, że momentami, kiedy dzieci rozklejają się najbardziej, to są momenty kiedy nie mają nic konkretnego do roboty, np. spanie, czekanie na posiłki itd. Dlatego też na początku, dopóki nie poczują się pewnie, dobrze żeby takich sytuacji było jak najmniej. Dla mnie ewidentnie poranna jazda busem jest właśnie taką sytuacją - najpierw trzeba sie rozstać z rodzicami, co samo w sobie nie jest łatwe, a potem trzeba siedzieć spokojnie jakąś kosmiczną ilość czasu - wtedy przychodzą do głowy wszystkie smutki. Wydaje mi się, że jeśli po rozstaniu Viki od razu leciałaby do zabawek czy jakichś konkretnych zajęć, byłoby jej łatwiej przeżyć to rozstanie. A tak to od razu z samego rana rzut na głęboką wodę. Wydaje mi się, że jak się poczuje już pewniej w samym przedszkolu, pozna dzieci, to i te jazdy nie będa już dla niej niczym strasznym, a na razie może lepiej byłoby ograniczyć się tylko do samodzielnego powrotu do domu? Oczywiście, jeśli macie takie możliwości.

A druga sprawa, to zastanów się, czy jej się nie udziela Twój stres. Dzieci strasznie łatwo wyczuwają i przyswajają wszystkie napięcia. Ja to miałam dziś rano jak na dłoni - okazało się że pomyliły mi się dni i niespodziewanie dziś mam zaraz po pracy wizytę u lekarza - musiałam na szybko w stresie wyszukać wyniki badań, zorganizować inny niż planowany odbiór Stasia z przedszkola. Zaraz przejął moje zdenerwowanie i była całe rano jazda bez trzymanki. Jak jestem spokojna, wygląda to zupełnie inaczej. Nie zdziwię się jeśli pani dziś powie, że płakał w przedszkolu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Aniu wlasnie o to chodzi, ze ja nie chce jej wozic bo po pierwsze to 40km a po drugie i najwazniejsze to mala zaraz zalapie i bedzie jeszcze gorzej. My ja tylko pierwszego dnia zawiezlismy i ona ciagle mowi, ze chce naszym autem jechac a nie autobusem...
Ale dzis dala sie ladnie posadzic i tylko troszke plakala a jak wracala to zasnela w busie wiec mam nadzieje, ze teraz pojdzie z gorki. Jak wraca to nie ma problemu zeby ja pani zapakowala do busa... Tez pewnie bedzie lepiej jak juz niemiecki zalapie lepiej i bedzie mogla sie bez problemu dogadac...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Edytko - przykro mi, że nie układa się 😞 Niestety doskonale Cię rozumiem i wiem jak to jest....lepszy 1000zł ale pewny co miesiąc, niż życie na ciągłej pochylni.
Widać niestety, że Twój m nie dorósł do życia, do rodziny i obawiam się, że szybko nie dorośnie. R ma 42 lata i także jest dzieckiem w tej kwestii...

Niestety niewiele mogę Ci poradzić, bo tak naprawdę nie wiem co, z resztą jestem ostatnio osobą, która powinna udzielać takich rad 😉

Moja mam od lat stosuje Persen, teraz Neopersen forte i sobie chwali, a jest bardzo nerwową osobą. Więc spróbuj 🙂

Jak mnie się nie układa niestety Franek też oberwie trochę, bo jednak kiedy człowiek jest regularnie w nerwach to ciężko jest pohamować złość i frustrację, i każdy drobiazg potrafi wywołam lawinę. Drażni wtedy wszystko, nawet drobiazgi wywołuję negatywne emocje.

Dobrze, że masz się komu wygadać, bo to bardzo ważne. Ja od niedawna pozwoliłam sobie na taką wylewność względem mojej przyjaciółki, wcześniej trzymałam wszystko dla siebie. Oczywiście rodzice też wiedzą, co się dzieje, więcej mój tata 🙂 I oczywiście Wy, a szczególnie Ty 🙂

Jednak jak widzisz, musimy same podjąć decyzję, która prędzej czy później będzie musiała zostać podjęta, bo tak dalej żyć się nie da....


Aniu - fajnie, że Staś zrozumiał swoje zachowanie 🙂 Mam nadzieję, że będzie to trwała poprawa 🙂 Z resztą on jest tak inteligentny i rezolutny, że wierzę, że ze swoim zachowaniem pójdzie na przód, a nie cofnie się do złych nawyków 🙂


Olusia - eh, no 40km to kawał drogi! Ja nie wyobrażam sobie, żebym puściła Franka w busie bez mojej obecności, bądź też innego opiekuna. Dla mnie to dziwne, i jakoś nie ogarniam tego. Może tak jak pisze Ania, tyle w niej emocji, że nie umie sobie poradzić, a poza tym same dzieci za przeproszeniem uwiązane jak jakieś zwierzątka pozostawione same sobie - przeraża mnie to 😞



Nadrabiam zaległości późną porą. Odkąd pozwoliłam Frankowi na oglądanie bajek i nie tylko bajek na YT - lubi oglądać prawdziwe pociągi, terenówy itp., to nie mogę nic zrobić na laptopie. Nawet jak nie korzysta z niego, wystarczy że ja usiądę, a już biegnie i próbuje mnie ściągnąć z krzesła, bo on akurat w tej chwili będzie korzystać. Oczywiście nie zgadzam się na takie zachowanie i wyłączam laptopa, a jak śpi, to sama włączam. Mam nadzieję, że "zapomni" 🙂 Wiem, że to nowość dla niego, i jeszcze jak nauczył się obsługiwać myszką i sam sobie zmienia filmiki, ale widzę, że moje dziecko nie zna umiaru!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Olusia, Ty na pewno najlepiej znasz Viki i niekoniecznie to co się sprawdziło u nas, musi się sprawdzić u Was. U nas sprawdziło się początkowe słuchanie potrzeb Stasia i nie wrzucanie od razu na głęboką wodę. Sam regulował wydłużanie swojego pobytu w przedszkolu i teraz już zostaje na własne życzenie do 16:15. W każdym razie nie było tak, że przyzwyczaił się do dobrego i chciał tak ciągle. U nas zresztą tak jest też z różnymi innymi rzeczami: noszeniem, wspólnym spaniem itp. Wszyscy nas straszyli, że Stasiek będzie z nami spał do matury, a tymczasem w tej chwili większość nocy przesypia w całości we własnym łóżku, a do nas przyłazi nad ranem już naprawdę rzadko. Nie było żadnych nacisków z naszej strony, sam do tego dojrzał że mu lepiej u siebie.
Ogólnie, nasze doświadczenie jest takie, że im więcej mu dajemy siebie wtedy kiedy tego potrzebuje, tym szybciej się tym nasyci i sam idzie pewnie w świat. A kiedy próbujemy go wypychać na siłę, trwa to dużo dłużej i jest bardziej bolesne dla wszystkich. W każdym razie już teraz się nie boimy, że się przyzwyczai albo że będzie maminsynkiem, bo u nas to działa właśnie odwrotnie, tak jakby musiał naładować akumulatory przed tym, jak ruszy sam na podbój świata 😉

Lusia, u nas też jest nałóg laptopowy 😉 W efekcie laptop jest w pokoju, do którego Staś nie ma bez nas wstępu. Generalnie umawiamy się, ile "bajek" może obejrzeć (np. 2 po 10 minut) i potem stanowczo egzekwuję tę umowę, nie zważając na protesty. Czasami sam potrafi odejść od laptopa mówiąc, że już nie będzie więcej chciał 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
U nas z Kacpra tez jest maniak komputerowy,ale juz jest lepiej niz kiedys bo kiedys byl ryk na maksa jak mu nie pozwolilam,teraz od czasu do czasu oglada na youtubie traktory kombajny itp bo na tym punkcie ma fiola,ale czasem jak mnie nie bylo to ogladal rozne filmiki i od tej pory mu nie pozwalam,czasem z tego powodu jest ryk na maksa,ale mam to w nosie poplacze i za chwile zapomni.Jedyny wyjatek jest jak obcinamy mu wlosy to wtedy ma to obiecane bo inaczej nie dalby sobie obciac wlosow 😞 😮
Edytko wspolczuje ci i powiem ci,ze to jest najgorsze jesli facet zachowuje sie nie odpowiedzialnie w kwesti finansowej,bo jak mozna sie tak zachowywac przy posiadaniu rodziny i raz miec,a raz nie miec pieniedzy.Kurcze ja bym chyba nie dala rady jakbym co miesiac miala sie zastanawiac skad wziacs pieniadze na rachunki czy jedzene nie wspominajac o innych rzeczach.Mam nadzieje,ze kiedys w koncu przejzy na oczy twoj maz i sie otrzasnie i zacznie chodzic do normalnej pracy z umowa.Wydaje mi sie jakby dostal kopa w tylek to mozeby zrozumial kilka rzeczy.A pozatym jak mozna pracowac do 1 w nocy i miec pieniedzy tyle co nic???Mam nadz ze nie bedz zla co napisalam na temat twojego M.I zycze ci z calego serca,zeby ci sie wszystko ulozylo bo jestes fajna dziewczyna i zaslugujesz na to co najlepsze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy 😘 😘 😘

Aniu niestety u nas napisanie listu nie przejdzie...M. jest...jakby to powiedzieć...ubogi emocjonalnie...nie wiem, chyba tak go wychowali rodzice...jest bardzo bardzo trudnym człowiekiem w kontaktach międzyludzkich oczywiście tylko w momencie problemów...normalnie jest bardzo towarzyski i otwarty, ale ilekroć chciałam z nim pogadać o naszych problemach (a praktykuję już długo, bo małżeństwem jesteśmy dopiero 4 lata, ale razem jesteśmy już 11 lat) to on zamyka się w sobie, potrafi milczeć nawet przez kilka godzin, a ja cały czas prowadzę monolog. Także nawet jak napisałabym do niego list, to on nie potrafiłby ze mną na ten temat pogadać. Jak mieliśmy straszny kryzys to chciałam go namówić na terapię małżeńską, to mnie wyśmiał i powiedział, że on ABSOLUTNIE na takie coś nie pójdzie...a więc trudną mam sytuację, bo niewiele mogę zdziałać...

Irciu wcale się nie gniewam, bo uważam dokładnie jak ty!!! Zresztą wszyscy wkoło mnie też to potwierdzają, że M. jest po prostu niedojrzały emocjonalnie, jest dzieckiem zamkniętym w ciele dorosłego mężczyzny...

Od 3 dni biorę te tabletki na uspokojenie i powiem wam, że naprawdę widzę rezultaty. Jestem dużo pogodniejsza, nawet wczoraj jak wyciągając z lodówki ciasto wypadł mi z niej też lakier do paznokci i roztrzaskał się w drobny mak brudząc lodówkę i posadzkę w kuchni, nie zareagowałam tak jak jeszcze parę dni temu bym zareagowała. Przyjęłam to naprawdę spokojnie, więc efekty są!!! Oby tak dalej!!! Bo już naprawdę boję się, że to wszystko spowoduje u mnie jakąś nerwicę albo depresję, a wiadomo, że jak się na to zapadnie to już tak łatwo nie da się tego pozbyć...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Edytko a ja nadal radze przejsc sie do psychoterapeuty. Przecież tez prowadza terapie małżeńskie a na pierwsza wizytę możesz iść sama i jakoś poradzicie razem co dalej zrobić w takiej sytuacji. Ja nerwice miałam od 11 roku życia, przez 8 lat... dopóki się z domu nie wyprowadziłam 😉 teraz tez mam objawy ale już nie codziennie a tylko okazjonalnie przy większym stresie. Powiem Ci, ze to nie jest nic przyjemnego a długotrwały stres ma wplyw na dalsze zycie... Trzymam kciuki zebyscie sie jednak dogadali. Moze olej go na jakis czas i pokaz mu, ze nie jest pepkiem swiata to sie chlopak zresetuje? Moj tez niby się nie odzywa jak coś do niego mowie o problemie ale sobie przemyśli i czasem po 2 dniach przyzna mi raceje...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Na terapię tak jak mówię, żadna siła go nie zaciągnie...problem tkwi też we mnie pod tym względem, że ja już chyba nie potrafię być dla niego miła...za dużo się między nami wydarzyło i jakoś tak nie potrafię zachowywać się jak kiedyś tzn. okazywać sobie czułość...żyjemy tak jakoś z dnia na dzień, fakt, że jego ciągle nie ma też tego nie ułatwia, bo coraz mniej ze sobą rozmawiamy nawet o pierdołach...w ciągu dnia wykonujemy do siebie krótkie telefony tylko jak trzeba przekazać jakąś konkretną informację. Nie wiem, zobaczymy jak to będzie może w niedzielę, bo ma wolne chyba. Wczoraj mieliśmy rocznicę to napisał mi wieczorem pięknego smsa (chyba sam go wymyślił), ale chciałabym, żeby słowa, które w nim zawarł przekładały się na życie codzienne, a tak niestety nie jest
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Myślę że Olusia ma rację. Sens ma też to żebyś poszła do jakiegoś specjalisty sama. Wygląda na to że się zapętliliście, nie wszystko jest stracone ale może być trudno z tego wyjść bez pomocy kogoś z doświadczeniem. Jeśli Ci sensownie poradzi, co Ty sama możesz zrobić, żeby zacząć wyprowadzać sytuację na prostą, to już będzie duży krok do przodu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Tylko sęk w tym, że ja wiem co powinniśmy zrobić, aby znów było dobrze...przede wszystkim M. powinien znaleźć normalną stałą pracę, myślę, że to dużo zmieniłoby w naszych relacjach (ja bardzo potrzebuję stabilizacji w życiu). Poza tym zarówno ja jak i on powinniśmy zacząć okazywać sobie chociażby najmniejsze czułości, aby znów stało się to dla nas normalne, bo w tej chwili traktujemy się nawzajem bardziej jak współlokatorzy aniżeli małżeństwo...tylko wszystko pięknie się mówi...gorzej z wprowadzeniem tego w życie...i tu żaden specjalista mi nie pomoże, bo to ja i on powinniśmy sami zrobić ten krok...bardziej zależałoby mi, aby ktoś obcy, kto miałby dla mojego męża jakiś autorytet powiedział mu, co trzeba zrobić, a takiej osoby niestety nie ma...jego rodzice nie mają na niego takiego wpływu, a do terapeuty żadna siła go nie zaciągnie...tzw. pat
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Edytko - cieszę się, że tabletki pomagają 🙂 Ja biorę magnez z melisą Avetpharma i też widzę, że mi jest lepiej, tym bardziej że piję dużo kawy, a kawa wypłukuje magnez.

Ja tutaj muszę stanąć po stronie Edyty. Uważam, że wizyta u psychologa nic nie zmieni, bo to nie z nią jest problem, tylko z M, a on jak już napisałaś jest głuchy na wszelkie argumenty, więc nic nie zdziałasz.
Doskonale cię rozumiem, gdy piszesz że nie potrafisz być miła, że mija dzień za dniem. Ja mam tak samo!
Jesteś z nim bardzo długo, a ja nie wierzę w to, że ludzie niedojrzali tak po prostu się zmieniają:/ Prędzej uwierzę, że złodziej się nawróci, niż facet wydorośleje - chyba że za wiele, wiele lat!
Próbować możesz, ale wiem, że to nic nie zmieni, bo znam to z autopsji. A jak coś zmieni, to na krótko.
Jeśli M nie rozumie tak podstawowych rzeczy, jakimi jest zabezpieczenie rodziny, to co on zrozumie?

Wydaje mi się, że jesteś w podobnej sytuacji jak ja, że jedynym rozwiązaniem jest rozstanie się. Nie chcę generalizować i być może na twojego M patrzę przez pryzmat R, ale mam wrażenie, że są do siebie bardzo podobni!

Niestety w zyciu czasem dzieje się tak, że przepaść między ludźmi jest tak duża, że nie da się tego pokonać 😞 Życzę ci oczywiście jak najlepiej i jeśli sama tego chcesz to ja również, abyście nadal byli razem, ale nie zamierzam czarować, że się ułoży na pewno, bo tak może nie być.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...