Skocz do zawartości

CESARKA | Forum dla mam


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusie
z cesarkami to różnie bywa. Tak samo jak z porodami naturalnymi. Jedne "wyplwuwają" dziecko, inne się męczą 3 dni...

Ja zawsze podkreślam, że cesarka to nie zabieg, tylko operacja. Taka sama, jak przy usuwaniu mięśniaków macicy. Taka sama, jak przy usuwaniu macicy. Tylko efekt duużo przyjemniejszy 🙂 ale operacja wygląda tak samo. I nie jest to w pełni bezpieczna operacja - niestety...

Jak leżałam w szpitalu, przywieźli jakąś dziewczynę po cc. Około 30-tki. Leżała sama na sali, bo była podłączona pod respirator. Samodzielnie zaczęła oddychać po 3 dniach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 137
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusie
bo widziałam kobietę która po paru godzinach od porodu naturalnego normalnie chodziła i dobrze sie czuła

ja po pierwszym porodzie sama na własnych nogach poszłam do pokoju...kobitki się z szokowały te co tam leżały..a córcia się nie mała urodziła bo 4,300 i 60 cm...
też mnie porozrywało i byłam szyta...gorzej było potem w domu bo dupska ruszyć nie mogłam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Ja rodziłam w dwóch różnych szpitalach. Po 1 porodzie "kazali" wstać po 12 godzinach i od razu zaczęłam zajmować się małą. Po 2 cc wymęczona tym 12-godzinnym rodzeniem nie miałam siły na nic ale w tym szpitalu wstawało się wczesniej i też dało radę. Tutaj jednak miałam za mocno naciągnięte szwy i strasznie mi było ciężko. Bolało jak diabli, wyprostować się nie mogłam, zajmowanie się dzieckiem było spowolnione i ciężkie w takim stanie. W 2 dobie po cc powiedziałam o tym lekarzowi i mi położna coś tam poluźniła stanęłam w pionie i było już wszystko ok
W tym wszystkim KOSZMARNIE wspominam te skurcze i to 12 godzinne rodzenie. Przy tym te 2 cesarki i dochodzenie do siebie po nich to była przyjemność dosłownie 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie... i widzisz lezala 3 dni popodlaczana...
I jeszcze sie zgodzila na to 🤨
najlepsze w tym wszystkim jest to podpisanie zgody.... 😠
Lezysz na tym "wyrze" wymordowana, zwijasz sie w bolu, widzisz jak na ekranie KTG sie cos zle dzieje, dr piguly lotaja jak oparzone, maz siedzi oczy jak 5 zl blady...
A one Ci 3 str papieru do podpisanai podtykaja i PROSZE PRZECZYTAC 😠 😠 😠 😠 😠

Myslalam wtedy ze wyjde z siebie 😠
Ja czulam ze bede miala CC bo raz ze za zdlugo trwalo, 2 ze badaly mnie za czesto, 3 ze odwrocily mi ekran KTG gdzie bylam podlaczona potem juz caly czas...
Ale noszku***ckeigo kto w takim stanie ( nieraz o wiele gorszym ) jest w stanie myslec trzezwo racjonalnie i ze zrozumieniem czytac to???
Ja gdy do mnie z tym podeszla skwitowalam to tylko ze nie bede tego czytac nie mam nad czym myslec podpisuje i jazda....
A ta niee prosze czytac bla bla bla. 😮
no szkur** kobieto co mnie to dziecko mi odjezdza a ty mi akzesz czytac... patrzylam na ta kartke to slowa nie potrafilam przeczytac 🤨
Potem troche anestezjolog mi powiedziala co i jak wiecej, niz ta co mi dala ten paier.
A u Was jak to bylo?
Bo czasto dziewczyny podpisujac to nie wiedzia na co sie godza 🤨
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no w meiscie gdzie rodzilam nie wazne czy po cc czy po sn dostajesz dzidzie i sie nia zajmuj.
A tu gdzie mieszkam jest ze biora dzidzie i tylko do karmienia przynosza- ale tak to bym chyba zajoba dostala 🤢
nie dosc ze widzialam go pol sekundy po porodzie to tylko na cyca przynosza???? 🤨
dziwnie troszku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Ja dużo wcześniej wiedziałam, że będę mieć cc - nie było to odkładane na ostatnią chwilę 🙂 więc miałam czas, żeby się na to przygotować. A poza tym jestem pielęgniarką, więc wiedziałam "z czym to się je" 🙂
fakt faktem takie podsuwane papierów pod nos, gdy liczy się czas, jest bez sensu. Ja w ogóle zauważyłam, że w szpitalach zwykle leży i kwiczy informowanie pacjentów o czymkolwiek... 🤢

A co do tej dziewczyny, to ja nie wiem, jaka była u niej sytuacja. Z tego co słyszałam, była niepełnosprawna i nie mogła rodzić naturalnie. Stąd cc. Więc chcąc nie chcąc - musiała się zgodzić na cc. W ogóle chyba każda matka bez mrugnięcia okiem zgodziłaby się na cc wiedząc, że gdy będzie się upierała przy porodzie sn, może stracić dziecko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No powiem Ci ze mam znajoma ma termin na sierpien, ma alergie na prawie wszystko astme straszna...
I prowadzi jak najlepsza dr w meiscie i ordynatorka ( cud kobieta, mnie prowadzila od polowy porodu bo wczesniej jakas mloda siksa co nie wiedzial nic co robic 🤢)
I ma od samego poczatku powiedziane se cc i bez dyskusji a ta sie upiera... 😮
na co po co....???????????/
nie wiem, bo chyba doskonale wie czym to grozi 🤨
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Aniu, u mnie dają możliwość. Tzn. po porodzie naturalnym od razu dziecko przynoszą i jest z matką cały czas. A po cc czasami zabierają na noc, żeby można było się wyspać. Poza tym, leżąc plackiem przez tych kilkanaście godzin, ciężko się dzieckiem opiekować...
ja tego "problemu" nie miałam, bo moja córeczka wylądowała od razu pod kroplówką i przez 12 godzin nie miałam z nią kontaktu 😞 😞 owszem, w nocy położna mi ją przyniosła na 15 minut między jedną a drugą kroplówką, żebym ją mogła w ogóle zobaczyć, ale nawet nie mogłam spróbować jej do piersi przystawić, bo "nie mają tyle czasu".

Ale u mnie w szpitalu też w ogóle jest zakaz odwiedzin. Nie może do dziecka przyjść tatuś ani nikt inny. Był wydzielony już poza oddziałem taki malutki pokoik, w którym można się było spotkać, ale zwykle on był strasznie oblegany... z jednej strony taki zakaz jest dobry, bo ja np. leżałam w 7-osobowej sali. Gdyby do każdej z dziewczyn przyszła chociaż jedna osoba, to byłaby masakra 🤢 a tak był względny spokój i można było nawet w dzień spokojnie się zdrzemnąć i odpocząć. A z drugiej strony to było takie rzucenie na głęboką wodę. Pod prysznic się leciało z duszą na ramieniu, ze świadomością, że dziecko może zaraz zacząć płakać. Czasami pomoc męża czy kogokolwiek innego by się przydała...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Ania8888 napisał(a):
No powiem Ci ze mam znajoma ma termin na sierpien, ma alergie na prawie wszystko astme straszna...
I prowadzi jak najlepsza dr w meiscie i ordynatorka ( cud kobieta, mnie prowadzila od polowy porodu bo wczesniej jakas mloda siksa co nie wiedzial nic co robic 🤢)
I ma od samego poczatku powiedziane se cc i bez dyskusji a ta sie upiera... 😮
na co po co....???????????/
nie wiem, bo chyba doskonale wie czym to grozi 🤨


Może ma nadzieję, że uda jej się urodzić bez ataku astmy. Ale chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielki to wysiłek dla organizmu. A jeżeli dostanie ataku astmy, to nie dość, że nie będzie mogła urodzić, to jeszcze dziecko będzie niedotlenione i dostanie potężną dawkę sterydów już na samym początku życia...
Może nikt z nią nie rozmawiał na ten temat? Wcale bym się nie zdziwiła... tak jak pisałam - informowanie pacjentów przez lekarzy leży i kwiczy. A nie każdy ma wiedzę medyczną, żeby móc określić skutki jakichś działań. Może każdy lekarz myśli, że "przecież to oczywiste", a to wcale takie oczywiste nie jest... 🥴
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja mialam porod rodzinny, mialam swoj pokuj gdzie mogli do mnie rpzychodzic po 2 osoby, oczywiscie wchodizlo wiecej bo oczywiscie nikt nie patrzyl... Ale potem byl zakaz bo jakis wirus panowal, nikogo nie chcieli wypuscic.
Ale wogle to mysle ze nie dobre jest to ze jest zakaz odwiedzin.. bo dzieci maja jakis kontakt z kims zewnatrz, z bakteriami itd a jak nie to wychodzi natlok tego powietrza wszystkiego i dzieci roznie to znosza.
Co Wy o tym myslicie?
A co do mojej kumpeli to nie ogarniam jej, ona przy wiekszej smiechawie ma atak a gdzie porod.. nie wiem. Mysli ze to jej pojdzie raz dwa? nie wiem nie wypowiadam sie 🙂
Ale uswiadamianie nie tylko jesli chodiz i zgody na cc czy swiadomosc o porodzie ale i o jakim kolwiek zabiegu itd ludzie nie wiedza, a pielegniarki no nie oszukujmy sie sa tak zapracowane ze nie maja czasu i nawet nie za bardzo im sie chce 50 raz mowic to samo i uwazaja ze ludzie sami z siebie posiadaja wiedze o tym.
Ale oczywiscie nie mowie za wszystkie i o wszytskich 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
koraliku, u mnie był niespodziewany poród - zaczęłam w 37 tygodniu krwawić, podłączyli mnie pod ktg, od razu podsunęli pod nos zgodę na cc.
Wydaje mi się, że w przypadku zagrożenia życia dziecka czy ze zgodą, czy bez zgody operują. To tak jak zagrożenie życia dorosłego. Nikt nie czeka, aż on się ocknie i podpisze papiery 🙂
to tak na logikę. Ale nie wiem jak jest w zyciu, bo życie z logiką czasami ma g..no wspólnego 😉
Aniu, ja się absolutnie z Tobą zgadzam z tym informowaniem...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A maz nic nie podpisywal?....
Ja mialam tez zagrozenie zycia malego , raz ze ok 7 rano wody odeszly, 2 ze nie milam skorczy 3 ze kroplowka nie pomogla a maly dostal od niej strasznie wysokiego cisnienia.
No i tez ze za dlugo to juz trwalo.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
No to i ja w końcu opiszę mój poród. Było 6 dni do terminu porodu. Obudziłam się 20 min po północy i zachciało mi się siusiu. Ne bardzo chciało mi się wstawać, zresztą od kilku dni miałam "przeczucie" i trochę się bałam że to już TO. Okazało się, że miałam rację 🙂 Spać już się nie położyłam bo zaczęłam odczuwać bóle. No to zaczęłam patrzeć na zegarek co ile są te skurcze i jednocześnie pomyślałam, że dziś zobaczę mojego syneczka. Skurcze raczej nie były regularne, raz co 10 raz co 8 innym razem co 3 minut. PO dwóch godzinach usiadłam na łóżku bo zaczęło coraz bardziej boleć. Mąż się obudził i się pytać czy to już. Nie panikował na szczęście. Postanowiłam wziąć kąpiel i moczyłam się w wannie chyba z godzinę. O 6 zadzwoniłam do mamy z głupim pytaniem czy jechać już do szpitala. PO 7 wyruszyliśmy i punkt 8 byłam na izbie przyjęć. Zrobili mi KTG i stwierdzili, że skurcze są bardzo niewielki. Lekarka wzięła mnie na badanie i stwierdziła że sączą mi się wody. Gdyby nie to to pewnie do domu by mnie odesłali bo rozwarcie na 1.5 dopiero było. Przebrałam się poszłam na porodówkę, położna spisała co trzeba i tak leżałam sobie w bólach do 14. Wtedy zbadał mnie znów lekarz (co to był za ból) i stwierdził, że dają oxy. Odeszły mi wtedy wody, tzn lekarz przebił jakim urządzonkiem pęcherz i wody odeszły, stwierdził jeszcze, że zielonkawe. No nic, leże sobie dalej. Myślę jak dali kroplówkę to jeszcze kilka godzin i po wszystkim. ALe nie. O 18 to już myślałam że zejdę. Mój mąż cały czas był przymnie a ja przy każdym skurczu tylko mówiłam: nie, znów, ja nie chce. Nawet dwa razy my się wyrwało, żeby mnie dobili 🙂 O 22 przyszedł lekarz i stwierdził, że za godzine mnie zbada i jak nic nie pójdzie do przodu to pomyślą co zrobić. Przyszedł za godzine, dalej 6 rozwarcia więc zrobił mi masaż szyjki. To to już był pełen hardkor, myślałam że pogryze tego lekarza. Mój mąż w tym czasie wyszedł na korytarz i co się okazało zasnął na ławeczce. NAwet któraś pielęgniarka okryła go kocem 🙂 O 12 dalej zero postępu więc decyzja o cesarce. Budzą męża, ja coś tam podpisałam, dali jakieś leki i hej na operacyjną. Przyszedł anestezjolog, młody. Powiedział co i jak. Wkłuł się i powiedział, że poczuje ciepło i nie będę nic czuć. No rzeczywiście poczułam ciepło ale za chwilę przyszedł skurcz. Fakt, był słabszy, ale nadal go czułam. Anestezjolog na to, ze niemożliwe, żebym coś czuła. Lekarz podchodzi ze skalpelem, tnie mnie po brzuchu a ja krzyczę, że szczypie. Na co anestezjolog mówi: no nie k..wa, drugi raz to samo, to chyba nie mój dzień (potem okazało się, że babeczka która ze mną leżała na sali miała to samo, tylko jej nie uwierzyli i omal nie zoperowali na "Żywca"). Dostałam coś w wenflon i nie pamiętam co było dalej. Synka zobaczyłam dopiero o 7 rano, godzine urodzenia ma 0.35. Potem było już lepiej, położne super pomocne, doszłam do siebie szybko. Tylko żal mi tych straconych pierwszych chwil z dzieckiem, ale na szczęście mimo to mam dużo mleka i teraz z Krystiankiem nadrabiamy te stracone pierwsze chwile 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz moja kolej na opisanie porodu .
Był 28 stycznia ,termin miałam na 24 lutego ,mąż poszedł na nockę do pracy ,ja ja poszłam spać.Położyłam się ok pólnocy, bo itak nie mogłam już spać od jakiegoś czasu,do tego ciągle te głupie przeczucia ,ze coś jest nie tak,ale wszyscy mówili że panikuje .Kolejna wizyta u lekarza była na 31,więc myślałam że dotrwam.Przed Po świętach Bożego Narodzenia,byłam na poprzedniej i lekarz stwierdził TYLKO że dziecko ma małą wagę jak na 7 miesiąc ,bo 2 kg.ale poczekamy do końca stycznia i zobaczymy co dalej.
Ok 2 w nocy obudził mnie ból w podbrzuszu,taki zwykły ból brzucha,nie żadne skórcze,i od tej godziny już nie spałam,ok 4 zaczęły się nieregularne skórcze co 10 min,stwierdziłam że chyba się zaczęło,poszłam pod prysznic ,i siedziałam tam 1 godz.do powrotu męża z pracy,skórcze robiły się coraz częstsze.Zapytał czy jedziemy do szpitala ,a ja że nie bo może przejdzie i nie chcę trafić na zmianę zmiany w szpitalu o 7 rano,więc poczekamy.A do tego wszystkiego mąż umówił się tego dnia na 13 z klientem który miał kupić jego SUZI,czyli motor,o 11 już nie dałam rady dłużej czekać pojechaliśmy do szpitala ,skórcze były co 3 min.Pielęgniarka na izbie przyjęć też nie spieszyła się z przyjęciem,cały czas gadała przez telefon,potem zawiezli mnie na oddział, a mężowi kazali chwilę poczekać na korytarzu aż mnie przygotują.Obok mnie w tym czasie rodziła jakaś dziewczyna.Położna podłączyła mnie do KTG i ...spojrzała tylko na drugą połozną i kazała jej wołać lekarza,nie wiedziałam co się dzieje ,a taka niewiedza jest najgorsza,więc spytałam ją i okazało się że tętna małej prawie wcale nie ma ,przyszedł lekarz zbadał mnie (rozwarcie na 1,5)i powiedział że nie ma na co czekać i zrobią mi cesarkę.Szybko mnie przebrali ,a mnie w tym czasie przypomniałao się że za drzwiami czeka mój mąż i pewnie biedaczek już palce gryzie ze stresu ,więc lekarz poszedł go poinformować co się dzieje ,stał tam również mąż tej drugiej która rodziła,lekarz podszedł do mojego męza i pyta czy to on od tej Pani od cesarki ,a mój mówi , że nie, bo jeszcze nie wiedział.
Na sali dostałam znieczulenie,i wydawało mi się ,że jeszcze wszystko czuję a oni mnie szybko kładli i już widziałam skalpel w ręce lekarza,i krzykłam przecież ja wszystko czuję,ale okazało się że tylko mi się wydaje.Jak mnie otworzyli to wody były zielone,Cesarka trwała dośc długo ,bo nie mogli małej wyciągnąć, zaklinował a im się ,a anestezjolog powiedziała mi że była tak ułożona że sama bym jej nie urodziła,2 lekarzy ją wyciągało , i nie mogli dać rady,szarpali całym moim ciałem ,ze aż podnosiło się do góry, aż w końcu ją wyciągli,mała nie oddychała ,szybko zabrała ją neonatolog,a anestezjolog(super babeczka)stała przy mnie i obserwowała małą co z nią robią i powiedziala ,że już wszystko dobrze,po jakimś czasie ,jak mnie zszywali przyniosła mi małą ,była taką kruszynką ,ważyła tylko 2100 sama skóra i kości.Ale na jak wjeżdżałam na salę z ogromnym strachem , tak salę opuszczałam z uśmiechem,trafiłam na fajnych lekarzy potrafiących w całej tej sytuacji żartować sobie z siebie ,rozładowali w ten sposób atmosferę.Całą akcję oglądałam w szybie szafki która stała pod ścianą.Później zawieźli mnie na oddział, tam przyszła Pani ordynator od wcześniaków i usłyszałm raczej to czego nie życzę zadnej mami .mała miała niedotlenienie,krwawienie wewnątrz czaszkowe,no i niską wagę dostała tylko 4 punkty,po 5 min juz 9.leżała w inkubatorze,trzeba było czekać i obserwować,jednak już na drugi dzień przynieśli mi ją do karmienia,Bardzo szybko zaczęła przybierać ,czekało nas masa różnych wizyt u lekarzy,Dziś wiemy że zmiany związane z krwawieniem się cofnęły ,skutków niedotlenienia nie ma ,a mała ma już ponad 7 kg.Wszpitalu trafiłam na wspaniały personel,lekarz który robił mi cesarkę, przychodził codziennie pytać co słychac,jak powiedziałam mu 31 że dziś miałam mieć kolejną wizytę to skwitował to z uśmiechem na twarzy ,że z kobietami to tak jest ,umawiają się a potem nie przychodzą.Mój lekarz prowadzący nie przyszedł do mnie ani razu,a chodziłam do niego prywatnie.Mimo że był w szpitalu codzienniePo cesarce czułam się super,odrazu na drugi dzień wstałam i nic mnie nie bolało ,położne pytały co chwilę czy dać coś od bólu ,a ja że nie bo mnie nic nie boli, mam porównanie ,bo 1 dziecko rodziłam naturalnie,i wtedy nie mogłam chodzić przez 2 tygodnie.Teraz przyszłam do domu i wzięłam się za sprzątanie.Nasza kruszynka przyszła na świat o godz.13 i dokładnie w tym samym czasie ,czyli o 13 szwagier sprzedał SUZI (motor) męża,ale dostał nową Zuzię,która jest córeczką tatusia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam wasze porody i normalnie zazdroszczę cc, drugie dziecko bym chciała w ten sposób urodzić, ale z drugiej strony porody sn są bardziej emocjonujące w czytaniu i chyba przeżywaniu. Ale i tak zazdroszczę!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
O widzę, że więcej dziewczyn było po nieudanym znieczuleniu 🙂 Miałam identycznie z tym skalpelem i również uspali mnie całkowicie. A papiery kazała mi szybko podpisać. W momencie jak zakładała mi cewnik. Drugi raz w ciąży chciała bym być. Ale drugi raz rodzić, ani przechodzić przez pierwsze miesiące po porodzie -NIE!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
ja rodzilam najpierw naturalnie przez 15godzin.. blagalam juz o cc po 4 ZOP, nie wiem ilu masazach szyjki i oxy.. Skurcze co dwie minutki a rozwarcie 1,5cm. Po 15 godzinach doprowadzili do 6cm.. potem dowiedzialam sie ze nie bylo opcji zebym sama urodzila. Wilam sie z bolu, wrzeszczalam, mdlalam i non stop zanosilo sie na wymioty. Doszly zielone wody i przebijanie.. masakra..,
Hania przyszla na swiat przez cc.. kolejne dzieci tez chce tak rodzic.. Polog trwal a z jakies max 3-4 dni. Czulam sie rewelacyjnie, wstalam od razu..
ale jak sobie przypomne jak mnie diabelnie bolalo to az mi lzy w oczach staja.. 😞
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja też próbowałam naturalnie, miałam wywoływany poród, we wtorek rano założyli mi cewnik do szyjki, wypadł po południu i o 18 zaczęły się skurcze krzyżowe ( nie życzę wrogowi ;/), rozwarcie nie szło i 26 godzin tak mnie męczyli, po 13 h przebili pęcherz i następne 13 to był koszmar, którego nie zapomnę nigdy, ból nie do opisania, błagałam lekarzy o jakąś pomoc, niestety w szpitalu w którym rodziłam znieczulenie nie jest dostępne, rozwarcie szło bardzo powoli więc masaże szyjki, później nie miałam siły już nawet mówić, krzyczeć, gdy o 20.30 doszło do 10 cm i skurczy partych okazało się, że Mały nie wstawia się dobrze do kanału, parłam 20 min i nic, ani cm nie zszedł, zwołali lekarzy i zadecydowali o CC i o 21.17 tym sposobem urodziłam synka. Całą noc przeleżałam z drgawkami, dziecko zobaczyłam dopiero rano. Po całej tej sytuacji ordynator osobiście mnie przeprosił bo 26 h wcześniej powinien sprawdzić ułożenie i wagę dziecka ( 4160 ).

Poród sn był traumą ale samo CC wspominam dobrze, nic nie bolało, wstałam po 13 h i śmigałam już sama z dzidzią, rana przestała boleć po 3 dniach i było ok 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Zazdroszczę Wam, że mogłyście szybko wstać i w miarę normalnie funkcjonować. U mnie był problem ze znieczuleniem zewnątrzoponowym, anestezjologowi dopiero za 3 razem udało się wkłuć. Szwy niby piękne, ale miałam wrażenie, że za ciasno założone. W sensie czułam okropne szczypanie, ciągnięcie skóry i miałam wrażenie, że przy jakimkolwiek ruchu szwy mi trzasną i tyle będzie 🤢 w jednym końcu zaczął mi się zbierać jakiś płyn (ropa? osocze?) i miałam bardzo bolesny obrzęk. Po 3 tygodniach się wchłonęło. Wyprostować się mogłam dopiero po tygodniu od cesarki (po zdjęciu szwów). Dodatkowo - podejrzewam, że po znieczuleniu - miałam niesamowite, nagłe bóle pleców. Tak tuż pod łopatką, jakby ktoś mi ostry szpikulec w to miejsce wbijał. Ustąpiły dopiero miesiąc po cesarce, czasami do tej pory mnie taki ból złapie, ale zdecydowanie rzadziej i zdecydowanie mniej bolesny. Połóg trwał u mnie 4 tygodnie. W tym czasie "urodziłam" kilka gigantycznych skrzepów i generalnie miło połogu nie wspominam.
No ale przeżyło się jakoś 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...