Skocz do zawartości

Mój poród | Forum dla mam


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusia
o i ja wlejam opis swojego porodu i kilku dni po:
Pierwsze trzy dni po porodzie były dla mnie i meza najwspanialszymi dniami w zyciu. Po długim staraniu sie i jednym poronieniu w koncu udlao mi sie urodzic zdrowe dziecko (tak przymnajmniej myslałam przez te trzy dni) Ale zacznijmy od poczatku:
Od 38 tygodnia mialam skurcze tzw przepowiadajace. Dwa razy trafiłam z tego powodu do szpitala, a raz to juz mnie na porodowke chcieli klasc bo skurcze mialam cala noc i nad ranem wygladalam koszmarnie. Jak zglosilismy sie na izbe to polozna powiedziala ze nie musze nic mowic bo widac po mnie ze rodze, ale jak mnie doktor zbadala to sie okazalo ze rozwarcie sie nie robi wiec wyslali mnie na patologie ciazy na obserwacje. Do 15 meczyly mnie skurcze, na ktg pisaly sie co dwie minuty, bolesne jak cholera, a rozwarcia brak. Az o 15 wszystko ustało i po trzech dniach wypuscili mnie do domu. I tak meczyło mnie jeszcze dwa tygodnie. % marca od 12 mialam skurcze co 5 min. ale ze dla mnie to nie była nowosc to stwierdzilam ze nie jade do szpitala. Zmienilam zdanie gdzies kolo 14.30 bo byly coraz mocniejsze. Do szpitala zajechalismy gdzies kolo 15.30. Zbadala mnie polozna i powiedziala ze rozwarcie nie rosnie! No i pomyslalam pewnie znow mnie odesla do domu, no ale kazala poczekac na lekarza. Przyszedl mlody lekarz i najpierw wzial mnie na usg. Gdy tak lezalam a on robil jakies pomiary, angle zapytał kiedy mialam ostatnio usg i czy wszystko byo dobrze? No to zapytalam przestraszona czy wszysto ok a on mi na to ze nie mam wod plodowych i musze zostac w szpialu. Poprostu mi zanikły!
Kolo 17 trafilam na porodowke, przyszedl lekarz głowny dyzurny i powiedzila ze jak nie bedzie roslo rozwarcie to pojde na patlogie. Zostawili mnie i meza i poszli do innych pacjentek!
Wrocił doktor o 18:50 zbadal mnie i powiedzial ze rodzimy bo sa 4cm rozwarcia i poczulam wielka ulge ze w koncu sie zacznie a moj dwu tygodniowy koszmar sie skonczy. Przebił mi od razu pecherz bo powiedzial ze w takim tempie do do jutra bede rodzic. Wod polecialo bardzo malo! No i sie zaczeło, skurcze coraz mocniejsze, szyjka twarda nie chciala zrobic sie miekka, skurcze coraz gorsze a polozna do mnie powiedziala ze mala ma problem z przejsciem bo nadal szyka twrda i jak chcem to moga mi podac lek zeby szybciej zmiekła ale skurcze beda dluzej trwały, zgodzilam sie bo chcialam miec to za soba, a skurcze byly coraz dluzsze az w koncu nie bylo przerwy miedzy jednym a nastepnym i tak o 22:30 urodziła sie moja córcia. Potem juz było dobrze nic nie bolało, nawet jak mnie szyli. A i tu nie obyło sie bez problemow bo powiedzial mi lekarz ze ma problem z szyciem bo gdzie sie nie wbije tam leci krew bo tak ukrwiona jestem. No ale sie udalo i po godzinie bylismy na oddziale polozniczym. I do wypisu bylo spokojnie.
Na 3dobe poszlismy do domu i Tu sie zaczeło! Wieczorem zauważyłam ze mala ma drgawki, od razu zadzwoniłam do szpitala, kazali poczekac do rana i przyjechac, chyba zeby sie nasiliły to przyjezdzac od razu. Mala wpadla w taki ryk ze postanowilismy 0 4 rano ze jedziemy. Tam ja badali, pobierali krwe na badani, ale nikt nie potrafił powiedziec co sie dzieje, podejrzewali zakazenie - sepse. Podczas badan wpadla w bezdech, ja juz wpadlam w histerie bo wiem czym to sie moglo skonczyc. Miala rozne badania i rozni lekarze ja badali ale nikt nic nie wiedzial, wylkuczyli zakazenie. Wysłali ja na tomografie głowy i po kilkudniowym okresie niepewnosci okazało sie ze mala miala udar niedokrwienny w wyniku czego doszlo do niedotlenienia. W koncu wiedzilismy co jej dolega, ale chyba wolałam inna diagnoze! Na szczescie w tej chwili wszystko jest dobrze, mala jest usmiechieta, dobrze sie rozwija. Musimy jezdzic na kontrol i rehabilitacje.Dni pelne strachu, zmeczenia, podaczas ktorych nic nie jedlismy, nie spalismy mamy za soba, taka mam nadzieje! Choc przed nami jeszcze dwa miesiace niepewnosci, bo ponoc skutki niedotlenienia pojawiaja sie wlasnie w 3 i 4miesiacu zycia!
Jeszcze zapomnialam wspomnie c ze gdy rodzilam na sali obok polozono mloda dziewczyne ktora rodzla wczesniaka w 22 tygodniu. Strasznie plakala i krzyczala, a nam chcialo sie palkac razem z nia! Z jednej strony sie cieszylismy ze nasza niunia sie rodzi a z drugiej bylo nam zal tej kobiety!
Wiem ze ta dziewczynak zyje i ma sie w miare dobrze (jak na 22 tydzien) ale napewno jeszcze wiele przed nimi!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc później...
  • Odpowiedzi 142
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusia
Oj to było 3 lata temu i trochę uciekło. Ale najważniejsze zostaje w głowie.
Na 27.09.08 miałam termin. Do szpitala jednak trafiłam 02.09.08. jednak nic się nie działo. Leżałam, odpoczywałam, śpiewałam małej, a ona nadal nie chciała ze mnie wyjść. 13 dnia po planowanym terminie czyli 09.09. rano wywalili mnie na schody z pielęgniarką, żebym się troszkę zmęczyła... i tak jak na mój stan zrobiłam z 20000 kilometrów... Na moje oko mieli mnie już dość i chcieli się mnie pozbyć. Po południu dostałam upławów, silnych bóli krzyża i podbrzusza, ale to jeszcze nie był czas. Nadszedł późny wieczór. Leżałam w łóżku i opowiadając mojej księżniczce o jej tatusiu dostałam skurczy... Później odeszły mi wody i lekarze nie mniej szczęśliwi ode mnie zabrali mnie na porodówkę gdzie spędziłam 14 dłuuuugich, bolesnych i ciężkich godzin (od 23:30 do 13:30). Bez znieczulenia, sama z najpotrzebniejszymi... No i w końcu moje największe szczęście wyskoczyło ze mnie i swoim przepięknym , głośnym "AAAAAAAAAAAAA! " spowodowało, że zapomniałam o ogromnym bólu.! To tyle 🙂
Aida urodziła się 14 dni po planowanym terminie, zdrowa, śliczna, różowiutka, 10/10, 57 cm., 3850g. 🙂) Niedługo skończy dwa latka i będzie miała braciszka Igora którego już bardzo kochamy.
Mam nadzieje, że ten poród będzie równie piękny jak poprzedni.
Przyjemnych godzin na porodówce, zdrowych dzieci i dużo miłości 🙂))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Opowiem Wam jak to bylo 15 lat temu 😁
Ojciec dziecka (wtedy jeszcze moj mąż) pracowal ok 400 metrow od naszego mieszkania i jak codzien poszedl do pracy zarabiac na rodzine 😉 o kolo godziny 8.00 rano poszlam zrobic siusiu, robilam i robilam az zdalam sobie sprawe ze to nie siusiu a wody pomalutku sie sacza, a ze nie posiadalismy w tamtym czasie telefonu komorkowego ( wtedy byl luksusem hehe) wypchalam majtki sciereczkami i malymi recznikami i ruszylam do meza do pracy. Nie mialam zadnych boli, bylam wyjatkowo spokojna i jakbyscie na mnie popatrzyly wtedy w zyciu nie powiedzialybyscie ze wlasnie zaczelam porod. Kiedy doszlam do portierni bylam tylko lekko zmeczona, poprosilam wtedy portiera aby wezwal mojego meza a on sie pyta na jakim dziale pracuje a ja nnie wiem jakim sposobem ale zapomnialam wiec powiedzialam facetowi ze nie pamietam ale musi go natychmiast zawiadomic ze przyszla jego zona i wlasnie rodzi, gdybyscie widzialy mine tego faceta jak on sie przestraszyl ze ja mu urodze na tej sluzbowce hehe tego faceta nie zapomne do konca zycia chyba, ale wrocmy do opowiesci, kiedy przybiegl moj owczesny maz ruszylismy powolutku z powrotem do domu, jak juz do niego dotarlam poszlam sie umyc wymienic "wklady" , przebrac i samochodem pojechalismy.....do mojej mamy , bo ja stwierdzilam ze nie pojde do szpitala zanim jej nie powiem ze sie zaczelo, wiec dojechalismy do mojej mamy ktora juz nie byla tak spokojna jak ja jak sie dowiedziala, zadzwonila do szpitala i zapytala co ma ze mna zrobic bo odeszly mi wody ale nie mam zadnych boli, kiedy kazali przyjechac ruszylismy wkoncu do szpitala, zostalam natychmiast przyjeta, zrobiona mi lewatywe, ogolono i polozono na porodowce. Mijala godzina za godzina, co jakis czas wpadala do mnie jakas polozna, albo pielegniarka, albo lekarz.... obok za materialowym parawanem zdarzyl sie odbyc jeden poród, potem drugi poród, na wieczor pozwolono mi zwlec sie do pojedynczej salki na zdrzemniecie, moja drzemka trwala do rana hehe, rano znow wpakowali mnie na lozko porodowe popodlaczali do aparatury i znowu czekalismy, w miedzy czasie byl kolejny porod obok na lozku. Ja sobie lezalam, gazetki czytalam, jadlam ( i tyle bylo porzytku z lewatywy hehe) w koncu zlitowali sie nademna i w srode 1 maja po ponad 24 godzinach "porodu bezbolowego" do kroplowki dodali mi cos na wywolanie skurczy, przez 2 godz i 30 min mialam tak koszmarne bole ze balam sie ze nie dam rady urodzic, ale jednak o 14.30 narodzil sie moj synek Bartosz, ktory teraz jest wyzszy ode mnie, zakochany i lobuziarny ale bardzo nadal kochany 😁.
Tak naprawde to najbardziej bolalo mnie zszycie a mialam je bardzo zle wykonane bo pozniej przyszla lekarka mnie przepraszala ze to ten doktor mnie zszyl a nie ona, prze trzy miesiace po porodzie paskudzilo mi sie zszycie, przez co mialam prblem z chodzeniem, siedzenie, podnoszeniem sie a nie wspomne o opiece nad dzieciatkiem..

A teraz jestem w ciazy z drugim dzieckiem i boje sie chyba bardziej niz za pierwszym razem....
I to chyba tyle tej mojej opowiesci. Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc później...
Ja miałam cesarskie cięcie...a było to tak...
O cesarce dowiedziałam się tydzień przed porodem...wskazania okulistyczne! Ogólnie chodzę w szkłach kontaktowych i mimo wpisu w karcie ciąży od okulisty lekarz nie zwracał na wpis uwagi tzn. ( przeciwwskazany wysiłek fizyczny ) a, że chciałam rodzić naturalnie wydawało mi się, że podejmę próbę siłami natury, a gdyby w przebiegu porodu były problemy to od razu cesarka...No i tydzień przed porodem na wizycie u anestezjologa podczas wywiadu...zapadła decyzja, że nie pozwolą mi rodzić naturalnie...byłam załamana...
Do szpitala przyjechałam w przeddzień cesarki wieczorem...wenflon, jakieś leki, czopek glicerynowy i spać...o 6 rano pobudka, antybiotyk, lewatywa, oksytocyna...i KTG.
Po 8 znieczulenie w kręgosłup, cewnik i na stół...trochę udało mi się podejrzeć w lampie, bo się obijało i o 8:45 zerwali parawan i pokazali mi córeczkę...a ja zaczęłam płakać...dziś ma tydzień i kocham ją najbardziej na świecie !!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Ja rowniez mialam cesarke.Mialam wywolywany porod i z racji,ze nie bylo postepow,a minely juz 22 godziny od odejscia wod,to wyblagalam u nich cesarke.I teraz z perspektywy czasu bardzo sie ciesze.Zero bolu,caly czas smialismy sie z anastazjologiem.Maz caly czas byl przy mnie i za reke mnie trzymal 🙂Tego samego dnia po poludniu juz wstalam(wiem,swir jestem),a 4 dnia po cesarce juz na spacer z mala poszlismy 🙂Po 2 tygodniach zapomnialabym,ze mialam jakakolwiek cesarke...gdyby nie ten paskudny flaczek ktory do dzis wisi 😉Na szczescie jest juz troche mniejszy.A opis mojego porodu jest kilka stron wczesniej 😉 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Kasia ja od razu przystawilam mala do piersi.Niestey,dlugo to nie trwalo,bo po 4 tygodniach nie mialam juz w ogole pokarmu.Z reszta od samego poczatku musialam ja modyfikowanym dokarmiac i mleko swoje sciagac.Ale u mnie to bylo spowodowane lekami,ktore musialam brac w ciazy.Moja kolezanka miala cesarke 2 miesiace temu i caly czas szczesliwie Zuzie piersia karmi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
MonisiaD napisał(a):
Kasia ja od razu przystawilam mala do piersi.Niestey,dlugo to nie trwalo,bo po 4 tygodniach nie mialam juz w ogole pokarmu.Z reszta od samego poczatku musialam ja modyfikowanym dokarmiac i mleko swoje sciagac.Ale u mnie to bylo spowodowane lekami,ktore musialam brac w ciazy.Moja kolezanka miala cesarke 2 miesiace temu i caly czas szczesliwie Zuzie piersia karmi.


ziękuję 🙂 tak zapytałam, bo gdyby u mnie w razie czego była cesarka to nie wiem jak zrobić z tym karmieniem. Bo do 12 godzin trzeba leże, wiec mały nie mógłby być przy mnie cały czas.. no chyba ze przywoziliby go o mnie na karmienie, to spoko 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Tu jest troche inaczej,bo dziecko jest ze mna caly czas.Nigdzie jej nie zabieraja i sami kazali mi ja do piersi przylozyc.A wstac juz mi kazali tego samego dnia.Cesarke mialam o 4:50,a o 15 juz stalam z mala na rekach.No chyba,ze naprawde ktos sie na silach nie czuje,to go sila nie zmusza.Ale we mnie taka energia wstapila jak mala juz byla z nami,ze moglabym chyba biegac 😉 😉Jesli Michalka od razu nie dadza,to nie boj sie upomniec,bo bardzo wazne jest,zeby od razu malenstwo do piersi przylozyc 🙂A jak tam somopoczucie?I powodzenia zycze,bo widze,ze juz do mety sie zblizasz 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc później...
  • Mamusia
termin wedlug miesiaczki mialam na 4 wrzesnia ale nie liczyłam ze urodze o czasie bardziej ze przenosze ciaze. 2 wrzesnia nie czulam wcale malej i pojechalam kolo poludnia na ktg do szpitala , wszystko bylo ok ale brak skurczy. lekarka ktora byla akurat na obchodzie powiedziala ze moge zostac w szpitalu albo jechac do domu gdyz na mnie czas, nie wzielam tego za bardzo do siebie i pojechalam jeszcze z mezem do tesciow i tam tesciowa zrobila mi zdjecie i powiedziala ze to moje ostatnie z brzuchem bo jutro urodze a ja jak zawsze puscilam to milo uszy gdyz takich proroctw slyszalam miliony od 20 sierpnia jak wskazywal termin z usg. 3 wrzesnia o 2 50 w nocy obudziłam sie i poczułam jakbym sikała, ale to były wody na poczatku nie wierzylam gdyz myslalam ze najpierw beda skurcze i spytalam meza czy mi sie to sni czy jest na prawde mokro,uwierzyłam dopiero jak wkładka zabarwiła mi sie na czerwono. pojechalismy wiec do szpitala ale najpierw na stacje po batonika i podpaski gdyz jak zawsze nie bylam przygotowana na poród 😜po przyjeciu do szpitala wykonano mi lewatywe zbadano mnie i mialam 4 cm rozwarcia i skurcze co 7 minut . polozono wiec mnie na sali porodowej maz oczywiscie był obok. na poczatku skurcze byly znosne smialam sie z mezem robilismy zdjecia wyglupialismy ale o 4 rano przyszla polozna nowa i powiedziala ze poda mi oxy i sie zaczeło.. wyłam z bólu darłam sie w niebogłosy.. kryzys nastapił podczas 7 cm gdzie błagałam wrecz o znieczulenie , połozna powiedziala ze da mi ale moze u mnie spotegowac ból bo tak tez sie czasmai dzieje ale liczyłam ze mi usniezy.. no i sie przeliczyłam skurcze i bóle pleców byly nie do zniesienia.. etap do 10cm pamietam jak przez mgłe gdyz byl to taki ból że zasypialam pomiedzy skurczami pamietam tylko ze gryzlam i bilam meza . II etap porodu trwal 50min choc dla mnie wydawal sie znacznie dluzszy , byl on rownie bolesny jak pierwszy choc to inny ból pamietam że chcialam wepchnac corcie reka i trzymały mnie 4 osoby i tak bylo im ciezko.. chcialam uciec z łózka az dostalam ochrzan od poloznej ktora odbierala mi porod że mam sie wziaźć z garsc bo cala posciel i wszystko bylo na ziemi tak sie rzucalam na łózku.o 11 11 w południe nadinka sie urodzila nie chcialam na nia nawet spojżec ale kiedy mi ja podali bylam szczesliwa no i widzialam łezki w oczach meza córcia miala 55 cm i wazyla 3900g obyło sie bez nacinania niestety podczas parcia pojawily sie hemoroidy zalozyli mi dwa szewki gdyz bylam lekko otarta od srodka.

z góry przepraszma za błedy ale chcialam to z siebie jak najszybciej wyrzucic. 😁
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
to i ja opowiem o swoim 2 porodzie 🙂

16 wrzesnia nic nie zapowiadało że następnego dnia urodzę.
17.09 wstałam przed 9 i poczułam skurcz, potem coraz bardziej regularnie. Zjadłam śniadanie i pojechałam z M do szpitala. Tam mnie zbadano i przyjęto na porodówkę gdyż było 3,5 cm rozwarcia. Była godz.11. Zrobiono mi lewatywę, przeniosłam się do sali porodowej i było juz 4 cm rozwarcia. M pojechał do domu bo stwierdził że to jeszcze potrwa 🙂 po zapisie ktg kazano mi chodzic po oddziale by rozruszać tam wszystko. O 12.45 przyszdł doktor, było juz 5 cm rozwarcia, przebito mi pęcherz - zaczeły się naprawde bolesne skurcze, o wiele silniejsze niż w 1 ciąży. Po chwili badają mnie a rozwarce jest już na 7 cm. Kazano zadzwonic po męża bo poród tuż tuż. Po ok 1 minutach rozwarcie było na 9 cm, męża brak. PO chwili wpada mąż, no i zrobiło się 10 cm i zaczęłam przeć. 2 okres porodu trwał 8 minut, parłam może z 4 razy. Niestety nacięto mnie ponieważ główka była za duża i nie chciała wyjść swobodnie. Przy wychodzeniu głowki zauwazono, że szyjka jest owinięta pępowiną, szybko musieli ją przecinać bo z każdym wyjściem zaciskała się o szyjkę Michałka 😞. Wyjęto go po chwil, połozono mi go na brzuch jednak był dość siny i kwilił, nie ruszał się. PO jakims czasie załapal oddech. Dostał ostatecznie 9 pkt. PO zszyciu przyniosiono mi go, był jenak bardzo zmęczony i nie chciał ssać, ale po jakims czasie doszedł do siebie, zlapał piers i ciągnął ładnie 🙂 po 2 godz przewieziono mnie na salę.
ogólnie poród wspominam gorzej niż ierwszy, ale nie było źle 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Bagira napisał(a):
Gratulację Kasiu, szybko zleciały te 9mc nie ? Tez mam identyczne odczucia jak Ty, co do drugiego porodu ale mówią że 3 to formalność 😁 Jak duży Michałek się urodził, wygląda na dużego chlopca 🙂


bardzo szybko zleciały 🙂 Michał urodził się 57 długi i 3630 ważył 🙂 a 3 porodu nie będzie 😜 warunków nie ma no i ja już nie chcę 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
heja, moj porod byl raczej pozbawiony ekscesow - tak jak na cesarke przystalo. Nie powiem, balam sie bardzo przed operacja - jak na rasowego cykora przystalo (obawy w zwiazku ze znieczuleniem, etc.). Sam zabieg - to nic strasznego. Najgorszy jest następny dzien po. Ciezko sie ruszac, etc. Takze drogie forumowiczki - cesarki nie ma co sie bac!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesiące później...
  • Mamusia
Dzien dobry mamusie...
Jestem na etapie ybierania sobie szpitala,szkoly rodzenia.A co sie z tym wiaze dowiaduje sie na tematy znieczulen w ciazy i porodu wodnego.Prosze mi powiedziec czy znieczulenie zewnatrzoponowe jest skuteczne no i bezpieczne?
I czy w wodzie jest ten sam bol?czy jednak jest bardziej komfortowo?
Jestem panikara,wiec wole byc bardziej przygotowana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
  • Mamusia
Mnie lekarz strasznie długo przytrzymał i się namęczyłam zanim zrobili mi cesarkę. Bardzo chciałam urodzić naturalnie ale nie dałam rady 😞. Teraz się słyszy o tym jak lekarze robią problemy z cesarką więc trzeba uważać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...