Skocz do zawartości

Chemioterapia w ciąży | Forum o ciąży


olimoni

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusia
Witajcie dziewczyny. Czy któraś z Was przeszła chemioterapię w ciąży? Zaczynam za ok. 2-3 tygodnie, boję się czy i jaki będzie to miało wpływ na moje maleństwo, czy mam szansę utrzymać ciążę (jestem w 13 tygodniu), będę wdzięczna za każdą informację.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Hej,
jesli mozesz sie powstrzymac z chemia to lepiej to zrob. Chemia z zasady uszkadza dzidzie.
Ja sie na chemie nie zdecydowalam, na szczescie po nastepnych badaniach okazalo sie, ze jest niepotrzebna. Gdyz moja choroba jest nie aktywna.
Swego czasu lezalam na ginekologii z dziewczyna, ktora przechodzila chemie i ona mowila, ze nie ma szans utrzymac ciazy w trakcie chemii - akurat drugi raz stracila ciaze.
Najlepiej jednak zrobisz wypytaujac sie swojego lekarza.
Powodzenia zycze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Niestety, poddanie się chemii to jedyna szansa by utrzymać ciążę. Na początku ciąży planowano przeprowadzić dwie operacje: usunięcia węzłów chłonnych, następnie trachelektomię (usunięcie szyjki macicy+założenie klamry zabezpieczającej ciążę). Niestety po ostatnim rezonansie magnetycznym okazało się że nowotwór nacieka wgłąb szyjki macicy w bardzo szybkim tempie i w tej chwili powinnam poddać się histerektomii (usunięcie macicy z przydatkami, tym samym usunąć ciążę). Nie chcę poddać się aborcji, więc chemia to jedyna szansa... Jestem świadoma tego, że mogę stracić ciążę, ale nie umiałam zdecydować się na jej usunięcie wiedząc że jest alternatywne rozwiązanie zabezpie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
😞 😞 😞 😞 😞
Olimoni dzielna z Ciebie kobieta........Gratuluję odwagii.....To Twoje pierwsze Maleństwo?......Kiedy się dowiedziałaś o chorobie?......Będę się modlić za Ciebie i Maleństwo.....Wierzę,ze wszystko dobrze się skończy....Ty wyzdrowiejesz i urodzisz zdrową Dzidzie,która doda Ci sił w walce......Twoja Dzidzia jest już duża.....jeszcze kilka tygodni i mogłabyś ją urodzić,a wtedy rozpocząć bardziej inwazyjne leczenie......Nie wiem co mam Ci napisać,bo ktoś kto nie był w takiej sytuacji w ogóle nie powinien nic doradzać......Najlepiej chyba podpowie Ci Twój instynkt.....Jak byś nie postąpiła to ogromny szacunek dla Ciebie....
Ściskam Cię mocno i bądz w kontakcie.... 😘 😘 😘
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące później...
  • 2 tygodnie później...
  • Mamusia
Kochane dziewczyny, mój dzidziuś ma już 26 tygodni, rozwija się wspaniale, jest silny, aktywny i niezwykle ruchliwy. Ostatni rezonans magnetyczny pokazał że chemioterapia działa, rozwój nowotworu został powstrzymany. Niestety organizm zaczyna trochę się poddawać, jestem po transfuzji krwi przeprowadzonej miesiąc temu i znowu ostatnie dwie chemie zostały przesunięte z powodu bardzo złych wyników badań krwi, ale ja się nie poddaję... A rozwiązanie planowane jest na koniec marca, to tylko dwa miesiące, dam radę!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • Mamusia
Olimoni strasznie się ciesze.... 🙂....normalnie super wiesci...Odkąd przeczytałam Twojego posta codziennie modlę sie za Ciebie i Dzidziusia....Bedzie dobrze Kochana......Jestes wspaniała kobietą i całym sercem jestem z Wami....Jeśli bedziesz mogła to napisz jak sie czujesz Ty i Dzidzia....A wiesz juz czy to chłopczyk czy dziewczynka?......Jesli mozesz to napisz do mnie [email protected] napisze Ci cos wiecej...
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • Mamusia
Hej dziewczyny. Dziś wreszcie znalazłam chwilkę by podzielić się swoim szczęściem - 10 marca o godz. 9:20 przyszedł na świat mój syn - Adam. Rozwiązanie nastąpiło w 32 tygodniu ciąży poprzez cesarskie cięcie, chwilę potem usunięto macicę z szyjką, kolejne węzły chłonne i... guz, którego nie wykazały żadne badania. Adaś jest niesamowicie dzielnym i silnym dzieckiem, od pierwszej doby oddycha samodzielnie (tlen podawany był przez zaledwie kilka godzin), od trzeciej doby przebywa poza inkubatorem, zaczyna przybywać na wadze i w przyszłym tygodniu podejmę się próby karmienia piersią (na razie pokarm podawany jest poprzez rureczkę bezpośrednio do żołądka). A ja czwartej doby wyszłam ze szpitala (nie tylko ja ale i lekarze są zszokowani tak szybką rekonwalescencją), codziennie dojeżdżam z torebeczką pełną odciągniętego mleka do mojego synka i... czekam na wyniki histopatologiczne. W perspektywie prawdopodobnie już tylko radioterapia. Jestem przeszczęśliwą osobą, momentami ściska w gardle gdy pomyślę ile przeszliśmy by dziś być w tym miejscu. Wierzę że los nam sprzyja, że już nic nas nie złamie, że od tej pory zaczniemy pomalutku żyć normalnie. I wiecie co? - chyba wierzę w cuda... Ja i Adaś jesteśmy tego najlepszym przykładem... 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Olimoni jesteś WSPANIAŁA.........A Twój cud będzie teraz rósł i nabierał sił......Strasznie się ciesze.....Teraz przed Wami już tylko wspaniałe chwile.......Dzięki Bogu wtedy...tzn.kilka miesięcy temu nie posłuchałaś lekarzy tylko swojego instynktu...bez wątpienia kierowała Tobą przeogromna miłosć do swojego Maleństwa...Głeboko wierzę,ze za ten wielki czyn i odwagę będziesz wynagrodzona....szybko wrócisz do zdrowia i formy i niedługo zapomnicie o tym przez co przeszliście....Naprawdę jesteś dla mnie inspiracją 🙂.....CUDA NAPRAWDE SIE ZDARZAJA....Dużo zdrówka dla Adasia i CIEBIE Kochana Wojowniczko....Informuj na bierzaco....Buziaki dla Malucha
Gratulacje jeszcze raz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
olimoni napisał(a):
Hej dziewczyny. Dziś wreszcie znalazłam chwilkę by podzielić się swoim szczęściem - 10 marca o godz. 9:20 przyszedł na świat mój syn - Adam. Rozwiązanie nastąpiło w 32 tygodniu ciąży poprzez cesarskie cięcie, chwilę potem usunięto macicę z szyjką, kolejne węzły chłonne i... guz, którego nie wykazały żadne badania. Adaś jest niesamowicie dzielnym i silnym dzieckiem, od pierwszej doby oddycha samodzielnie (tlen podawany był przez zaledwie kilka godzin), od trzeciej doby przebywa poza inkubatorem, zaczyna przybywać na wadze i w przyszłym tygodniu podejmę się próby karmienia piersią (na razie pokarm podawany jest poprzez rureczkę bezpośrednio do żołądka). A ja czwartej doby wyszłam ze szpitala (nie tylko ja ale i lekarze są zszokowani tak szybką rekonwalescencją), codziennie dojeżdżam z torebeczką pełną odciągniętego mleka do mojego synka i... czekam na wyniki histopatologiczne. W perspektywie prawdopodobnie już tylko radioterapia. Jestem przeszczęśliwą osobą, momentami ściska w gardle gdy pomyślę ile przeszliśmy by dziś być w tym miejscu. Wierzę że los nam sprzyja, że już nic nas nie złamie, że od tej pory zaczniemy pomalutku żyć normalnie. I wiecie co? - chyba wierzę w cuda... Ja i Adaś jesteśmy tego najlepszym przykładem... 🙂


pamiętam, jak jakis czas temu pisałas, że dowiedziałas się o ciąży i o swojej chorobie i miałas dylemat co począć z ciążą. Podjęłas najlepsza decyzję decydując się na urodzenie synka!
Niech rośnie zdrowo, a Tobie życzę całkowitego powrotu do zdrowia i szczęścia rodzinnego.
pozdrawiam 😘
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...