Cześć jestem nowa na forum. OM 13 października. Płodne (obfity śluz) zaczęło się 28 października, 30 października kochaliśmy się z mężem. Tylko dwa razy jednego dnia, bo wcześniej i później po tym dniu nie było jak. Dlatego myślałam, że nic z tego nie będzie. 13 listopada byłam u gina na kontroli i usg, nic nie było widać, ale też nie czekałam na nic. 16 listopada zrobiłam dwa testy i na obu dwie kreski (jeszcze blade). 20 listopada powtórka, dwa testy i już dwie mocne krechy. Wczoraj to jest 27 listopada byłam u gina na badaniu i usg. Z OM wyliczył mi 20 lipca 2013 i 6/7 tydzień, a potem z usg wyliczył mi 5 sierpnia i 4 tydzień ciąży, bo widać tylko kulkę 1,05cm. Mam zrobić badania z krwi podstawowe i stawić się za 2 tygodnie. Wpisałam sobie w necie w kalendarz porodu 5 sierpnia i wtedy wyskakuje, że zapłodnienie musiało być 9-15. listopada, a to przecież nie możliwe. 15 listopada to już czekałam na okres i następnego dnia wyszły testy pozytywne. Piersi bolały mnie już od 8 listopada. No i jak mówię, płodne dni mam bardzo widoczne, śluz się rozciąga na pare dobrych centymetrów, i to było 28-31 października. Co o tym sądzicie?
