Skocz do zawartości

bojalubie

Mamusia
  • Liczba zawartości

    126
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez bojalubie

  1. Dziewczyny, dostałam okres!!! Czemu tak wcześnie? To normalne? Ja karmię częściowo z piersi, częściowo z butelki, więc to pewnie inaczej jest niż u matek karmiących non stop piersią. Ale żeby już niecałe 6 tygodni po porodzie? Spodziewałam się kilku miesięcy bez okresu a tu już się przyplątał :/ No chyba, że to jeszcze odchody połogowe, ale już były takie bledziutkie, jasne, a tu nagle kriwsta czerwień? Eh no to powróciłam do stanu sprzed ciąży. Można rozmnażać się dalej 😉
  2. Dziewczynyyyy zwiążcie mnie, bo nie wytrzymam!!! Ten Mój mnie tak wk*****, że nie mogę!!! W zeszłym tygodniu zjechała się u niego rodzina, bo jego Babcia była umierająca. Jeden dzień pił, nie wrócił na noc. Następnego Basia miała miesiąc, obiecał, że pójdziemy na spacer, ale to olał, bo był nawalony jeszcze następnego dnia po całonocnym piciu. Potem we wtorek znowu poszedł i siedział cały wieczór i dzisiaj to samo tlyko, że jak wyszedł o 13 z domu to nie ma go cały czas. Nie mam nawet kropli wody mineralnej, nawet kromki pieczywa i kończą mi się pieluchy. Zadzwoniłam, żeby wrócił wcześniej, a on NIE, bo rodzina się zjechała! Dodatkowo Baśka całe popołudnie wrzeszczy, noszę ją na rękach, bo tylko tak nie płacze. Kręgosłup mi siada, umieram z bólu. Mówię mu k**** przez telefon, że nie daje rady, że mógł mi powiedzieć, że nie będzie go cały dzień i cały wieczór to bym pojechała za dnia do mamy i tam bym siedziała, a on to ma w dupie!!! Przyjedzie z Warszawy, porozwala wszystko, nasyfi, a ja potem nie dość, że 24 na dobę z dzieckiem to jeszcze sprzątam po nim jego brudy!!! Skąd się tacy ludzie biorą? Czego go do cholery nauczyła jego matka? Bo jak otworzy opakowanie to tam gdzie stoi tam je zostawi, jak skończą mu się papierosy to zamiast wywalić pudełko do kosza to pierdzielnie na stół i dopóki nie sprzątnę to tam leżą, Przez jeden dzień jak mnie nie było w domu bo byłam u Mamy to zsoatwiłam przed wyjściem otwarta pieluchę z kupą w pokoju w którym śpi (przez nieuwagę, nie specjalnie). Jak wróciłam dwa dni później to ona tam nadal leżała!!!! A dodam, że leżała na podłodze koło łóżka!!! Ja już nie wyrabiam!!! Rozmawiałam przed chwilą z jego bratem, żeby może namówił go, żeby wrócił dwie godziny wcześniej, bo ja potrzebuję wody i chleba, bo jestem masakrycznie głoda, a w lodówce tylko serek homogenizowany (którego nie mogę, bo Baśka ma skazę od nabiału) i pomidory!!!!!! No a brat stwierdził, że w każdy inny dzień by mu powiedział, żeby wrócił, ale dzisiaj siedzą całą rodziną!!!! K**** to ja mam tu z głodu zdychać, bo nie zrobił wcześniej zakupów, a teraz woli siedzieć i chlać z nimi!!!!! Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr jaka jesteeeem złaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Jakbym miała z kim Basię zostawić to bym se sama poszła!!!!!!!!!!!!!!!! A tak jestem zdana na jakiegoś barana!!!!!!!!!!! Sorry musiałam się wykrzyczeć, bo już mnie tak nosi, że zaraz coś zrobię. A oczywiście w tle towarzyszy mi non stop krzyk Basi 😞
  3. a u nie to jeszcze w drugą stronę idzie... wchodzę dzisiaj na wagę a tam 1,5 kg więcej! nie ma sprawiedliwości na tym świecie! a nie specjalnie sobie folguję. no ale teraz to już w ogóle biorę się za siebie. zaraz idziemy z Basią na spacer, bo piękna pogoda, a że ja nie lubię wolno chodzić to trochę spalę 🙂 no i muszę trochę regularniej jeść, bo ostatnio to co chwilę coś podjadam i może tu jest pies pogrzebany. a u nas kwestie kolki i zaparć chyba się pojawiły. Basia się pręży i nie może kupy zrobić. możliwe, że to od mleka, bo zmieniłyśmy z NAN PRO na NAN ACTIVE z większą zawartością żelaza, także teraz powrócę znowu do PRO. może przejdzie.
  4. a u mnie z tym odbijaniem to różnie. Basia czasem w ogóle nie odbija, a czasem jest tak, że kładę ją już po jedzeniu i odczekaniu 10-15 minut na odbicie, za 2 godziny budzi mnie płacz, podnoszę ją, ona beknie i idzie spać dalej 🙂 no i kładę na boczku jak nie odbije, żeby w razie czego pokarm wyleciał na zewnątrz
  5. ech chłopy. oni czasem nie mają w ogóle mózgów. dopóki nie urodziła się Basia nie sądziłam, że dziecko to taka ciężka praca. jestem szczęśliwa jak akurat tak się złoży, że jak chcę coś zjeść to ona śpi, bo notorycznie jadam zimne obiady, śniadania na raty, sikam w pośpiechu itd. ale i tak oni mają gorzej 😉 zostaliby sami z dzieckiem na parę dni to by nie wiedzieli w co ręce włożyć 🙂
  6. Kokosanko, ja mam dokładnie to samo. Mała wisi na cycu, a się nie najada. Mówiłam tym babsztylom w szpitalu, że mam za mało to mówiły: no jak tak Pani twierdzi to tak będzie! Dupa kurde. Jak myślę o tym, że mam od cholery pokarmu to mam go tyle samo i Baśka się nie najada. Nic moje pozytywne myślenie nie zmienia. I po prostu dokarmiam modyfikowanym. dzisiaj poszłyśmy na spacer pierwszy raz. Basia dostała takiego apetytu, że ściągnęła 90ml z butli za jednym zamachem i śpi jak zabita 🙂 a ja myślałam, że upadne tak mi się kręciło w głowie od powietrza 🙂 ale jak wniosłam 18 kilogramowy wózek na czwarte piętro to poczułam, że żyję 😉
  7. Macie rację Dziewczyny. Dla mnie to jest niezrozumiałe, że w dzisiejszych czasach, kiedy każda z nas może decydować z kim chce mieć dziecko, kiedy, czy chce być zapłodniona naturalnie czy przez in vitro, może też zdecydować o przerwaniu ciąży (nielegalnie, bo nielegalnie, ale jednak), nie można mieć swobodnego wyboru co do rozwiązania. Oczywiście znajdą się takie miejsca gdzie za jakąś tam kasę rodzi się jak chce, ale na przykład ZZO powinno być według mnie dla każdej kobiety, bez opłat itd. Ja miałam to szczęście, że mój poród był mega szybki i nie nacierpiałam się długo, ale nie wyobrażam sobie tego bólu przez ileś tam długich godzin i pozostawianie kobiety z takimi bólami tak długo jest dla mnie po prostu niehumanitarne.
  8. Co do jedzenia to faktycznie tych ciężkostrawnych rzeczy nie jem Wszystko gotowane albo pieczone, zero smażonego. Ale ostatnio zastanawiałam się czy np jeśli w małych ilościach raz na jakiś czas zjem czekoladę na przykład to czy zaszkodzi Basi i postanowiłam spróbować. Zjadłam 2 kostki mlecznej czekolady i z brzuszkiem wszystko dobrze, zero uczulenia itd. A teraz właśnie jem pieczone jabłko z cynamonem i miodem, bo iałam tak straszną ochotę na coś słodkiego że myślałam, że kogoś zamorduję 🙂
  9. Hej hej 🙂 ja też na chwilę 🙂 Wróciłam właśnie na parę dni do Mamy. Tata Basi zjechał na weekend ze szkolenia. Powiem Wam, że jestem pozytywnie zaskoczona jego podejściem do Basi. Na początku miałam obawy, bo widział ją tylko po porodzie, potem były problemy ze zdrowiem. Niby się interesował, ale też nie tak do końca, a teraz po trzech dniach z Basią jest zakochany. Pierwszego dnia podchodził jak pies do jeża, ale kolejnego kiedy dałam mu butelkę, żeby ją nakarmił chyba coś pękło 🙂 No i teraz wychodzi na to, że Basia będzie córunią tatusia. Wczoraj darła się niemiłosiernie. Ja ją tuliłam, karmiłam, przewijałam - nic. tata wziął na ręce i po 30 sekundach była cisza 🙂 Marzenka ja mam trochę podobnie. Tzn dla mnie to jest jakieś takie nierealne, że mam dziecko. Robię wszystko, siedzę z nią 24 na dobę, przewijam, karmię, przytulam, ale mam takie poczucie jakbym była trochę poza tym. Jakbym wykonywała te rzeczy automatycznie. Ciężko to opisać. Kocham ją bardzo, ale np nie mam aż takiej cierpliwości jak niektóre matki. Jak nie mogę jej pomóc i ona płacze to ja ryczę razem z nią, ale wydawało mi się, że jak zostanę MATKĄ to będę się czuła inaczej, poważniej itd. a ja ciągle jestem takie fiu bździu w głowie. W sumie to wydawało mi się cały czas, że jestem beznadziejna jako matka, ale dzisiaj Marcin powiedział, że mnie podziwia i, że daję radę, także jestem podniesiona na duchu 🙂 Dzisiaj też wreszcie zarejestrowaliśmy Basię w USC. Wreszcie nabyła tożsamość 🙂 Obywatelka Barbara Magdalena Be 🙂
  10. O super! 🙂 Dzięki Gosiu No to teraz czas się zacząć stosować.
  11. kasiuszka u nas w szpitalu lekarze mówili, że można dziecku pomasować odbyt palcem przez chusteczkę nawilżaną tą do wycierania pupy i może coś takiego pomóc. a widzicie może tu jest mój błąd, bo ja do niej nawet w nocy nawijam. światło zapalam delikatne, ale gęba mi się nie zamyka. z wybudzaniem mam problem, bo naprawdę ciężko to zrobić. nawet zmiana pieluchy nic nie daje. a dzisiaj Baśka dostała jakiegoś mega głoda. O 9 jadła z cyca, zasnęła, zbudziła się o 11 - cyc. 12- cyc. 13 - cyc. 14 - cyc. 15 -cyc. Właśnie skończyłam karmić... Padam już, a piersi to mnie tak bolą, że chyba zaraz je sobie urwę 😞
  12. No własnie a propos nocy i dnia. Moja Basia w szpitalu była przyzwyczajona, że rano jest kąpiel (szumne słowo, raczej płukanie pod kranem po wcześniejszym namydleniu czymś śmierdzącym) i potem przesypiała ok. 5 godzin bez możliwości wybudzenia. Próbowałam ją codziennie obudzić na jedzenie, ale nie dało rady, więc odpuściłam. W każdym razie za dnia zachowywała się jak w nocy, a wnocy jak za dnia. Znacie jakieś metody, żeby dziecko przestawić czy musi się jakoś samo przyzwyczaić do nowych warunków? Kąpiel teraz robię wieczorem i teoretycznie powinna po niej spać, a ona jest rozbudzona i ciężko ją uśpić.
  13. Kawa i ciasteczko? 😞 ja chcę kawę i ciasteczko i czekoladkę, a tu nie wolno... A właśnie ja mam problem a propos karmienia. Moja prawa pierś postanowiła być nadaktywna i mam w niej zdecydowanie więcej pokarmu niż w lewej. natomiast z lewą ani ja, ani Basik nie możemy się dogadać, bo nie dość, że nie za wiele w niej jest to jeszcze jakoś Basi nie podchodzi z niej. No i mam problem tego typu, że ta prawa zrobiła się większa od lewej. WIDOCZNIE WIĘKSZA! Czy tak mi już zostanie czy one się wyrównają? Ściągam pokarm z lewej, staram się ją rozochocić do działania, ale na razie z marnym skutkiem. Ratunku! Co będzie jak mi tak zostanie? A jak przyjdzie mi jakieś bzyczenie po drodze po połogu to co ja zrobię? 😞
  14. 5 października 2011r. Siedzę w domu Mamy. Marcin pojechał trzy dni wcześniej na szkolenie. Muszę jechać do naszego mieszkania, żeby dokończyć skręcanie łóżeczka i dopiąć ostatnie meiszkaniowe sprawy. Jadę, skręcam. Wszystko wygląda cudnie. Myślę: "no! mam już wszystko gotowe, teraz tylko rodzić!". Zakłądam buty, idę na przystanek, wsiadam do autobusu. Siedzę i czuję dziwne pobolewanie od krzyża aż do brzucha. Patrzę na zegarek. Kiedy pojawia się po raz kolejny patrzę znowu. 10 minut. Kolejne sprawdzam tak samo. Czasem są co 10, czasem co 8 minut. Różnie. Nie są bardzo intensywne. Myślę "pf! jak tak mają wyglądać te bolesne skurcze to to jest pestka!". Przyjeżdżam do Mamy, jem obiad, krzątam się po domu. Cały czas mam te skurcze. Wszyscy kładą się spać, ja idę się wykąpać, przebieram w pidżamę, kładę do łóżka. Zasypiam. Po jakimś czasie budzą mnie skurcze, są coraz silniejsze, ale jeszcze do zniesienia. Chodzę trochę po domu, klękam, kucam, ruszam się. Kładę się znowu spać. 6 pażdziernika 2011r. godzina 2:40 Budzi mnie nagłe szarpnięcie w brzuchu. Jakby coś tam wystrzeliło i nagły ból. Czekam sekundę i zaczynają wypływać wody. Pierwsza moja myśl: "o kur**! koc z wełny. Matka mnie zabije!" 🙂 wstaję, przygotowuję torbę, idę zbudzić Mamę. Zamawiamy taksówkę. Bóle są już mocne. W taksówce robią się naprawdę silne. Kierowca jedzie ze 120 na godzinę ciągle pytając czy aby na pewno nie urodzę u niego na siedzeniu 🙂 Dojeżdżamy o 3:10 do szpitala. Izba przyjęć, wywiad. Ląduję na porodówce. Mama czeka przed. Położna mnie bada. 3 cm rozwarcia. Pytam się jej ile potrwa aż będzie rozwarcie w pełni. Odpowiada, że około 6-7 godzin pewnie. Stwierdzam, że nie wytrzymam tego pzez tyle czasu, pytam o zzo. Niestety nie ma, nawet płatnie. Położna robi lewatywę mówiąc, że delikatnie powinna przyspieszyć akcję porodową. Latam do kibla jak głupia. O 4:10 wychodzę do Mamy i mówię, żeby nie czekała, bo nie wiadomo ile to potrwa, niech jedzie do domu. Wracam, bóle są już nie do zniesienia, nie wiem co ze sobą zrobić. chcę mi się co chwilę kupę. Biegam do kibla, boli tak bardzo, że wpadam na ściany nie mogąc utrzymać równowagi. Wchodzę na łóżko porodowe, mija 5 minut i krzyczę do położnej, że to jest nienormalne, że te skurcze są za silne i za częste, że ja już nie daję rady i nie wytrzymam jeszcze tyle godzin. Podchodzi do mnie spokojnie, mówi, że mnie zbada. wszystko wykonuje n takim totalnym luzie. Wkłada mi rękę, widzę jak powiększają jej się oczy i krzyczy: BŁAGAM CIĘ! NIE PRZYJ! RODZISZ!". Biegnie po resztę personelu. wszyscy zbierają się w ciągu 3 minut i zaczyna się parcie. Za około piątym parciem lekarz dociska mi lekko brzuch i wyskakuje Basia. Nie płakałam ze szczęścia. Byłam w tak ogromnym szoku, że to już, że patrzyłam na nią jak na ufoludka. Trzymałam ją i nie mogłam uwierzyć, że to ONA była w środku we mnie. Taka malutka, rozkrzyczana. Potem leżałysmy dwie godziny razem. Od momentu porodu nie mogłam zasnąć aż do kolejnej nocy. Cały czas leżałam i patrzyłam na nią. Nie minęło mi to do tej pory. Lubię się położyć obok niej i po prostu patrzeć jak spokojnie śpi, jak oddycha, jakie robi miny. Jestem chyba jedną z tych matek w których miłość narasta stopniowo. Nie doznałam takiej mocnej fali uczucia od razu, ale z każdym dniem, z każdą chwilą, kiedy musiałam o nią albo dla niej walczyć z bezdennie głupimi ludźmi, miłość była coraz silniejsza i wiem, że nie umiałabym już życ bez niej i zrobię dla niej absolutnie wszystko!
  15. Hej hej 🙂 U mnie z pokarmem też lipa. trochę go jest, ale Basia się nie najada. W szpitalu też latały, darły na mnie ryja i ściskały za cyce mówiąc, że urządzam jakieś fanaberie i, że z takim nastawieniem to ja ngidy nie będę karmić piersią. A ja w dupie to miałam wtedy, bo dziecko głodne, darło się jakby je ze skóry obdzierał. Miałam taką fajną laskę na sali i ona w nocy mi mówi, że jeśli bym chciała to ona może mi dokarmić dziecko z piersi, bo już nie może patrzeć jak się męczę. A ja już świra dostawałam, chodziłam, bujałam, tuliłam, łaziłam do dyżurki, żeby mi ą dokarmili, a oni, że mogą, ale tylko dwa razy na dobę!!! i ja już ten limit wyczerpałam. Także ja teraz karmię tyle ile mogę piersią, a potem dokarmiam z butelki. Zresztą w szpitalu też były akcje, bo skoro one mogły ją dokarmiać dwa razy na dobę to ja musiałam działać na własną rękę. więc kupiłam mleko NAN 1, miałam dwie butelki, które moja Mama ciągle mi wygotowywała i parzyła itd. Wodę ciepłą miałam w termosie i po kryjomu rozrabiałam mleko i dokarmiałam ją, bo szpital nie zezwala na karmienie dziecka samemu butelką z tego względu, że dziecko może się zadławić i oni wtedy ponoszą odpowiedzialność. Nie rozumiem tego w ogóle, bo ja ją karmię więc ja ponosze odpowiedzialność. Mlekiem z cycka też się może zadławić i co? wtedy ponoszę odpowiedzialność ja? Absurd! Także Dziewczynki nie ma co się stresować tym pokarmem. Ja byłam wykarmiona na butelce, moje rodzeństwo też i żyjemy, jesteśmy zdrowi, mamy normalną odporność, a to, że nie mamy tyle pokarmu, albo w ogóle go nie mamy nie jest naszą winą i powinno się na to patrzeć tak, że robimy wszystko, żeby nasze dzieci były najedzone i szczęśliwe! No, a ja teraz pochwalę się moim Baśkiem 🙂 http://imageshack.us/photo/my-images/8/img7044bsmall.jpg/ http://imageshack.us/photo/my-images/580/img7038bsmall.jpg/ http://imageshack.us/photo/my-images/268/img7067b1small.jpg/
  16. Dziewczynki wróciłyśmy! Obie całe i zdrowe! Mam do nadrobienia mnóstwo stron, ale zrobię to z przyjemnością w wolnych chwilach, a tych jest niewiele jak się ma taka małą istotkę obok. Ale będę się starać podczytywać co naskrobałyście jak mnie nie było przez te 9 długich dni. Dziękuję za wsparcie. Zaglądałam na fb regularnie i dałyście mi mnóstwo siły! A było naprawdę ciężko. Nie sądziłam, że te dni po porodzie, które miałyśmy spędzić szczęśliwe w domu spędzimy w dusznej szpitalnej sali wśród wrzasków, nieżyczliwych ludzi i niekompetentnych specjalistów. Szczegółowa relacja już niebawem, a jest co opowiadać, bo napatrzyłam się w tym szpitalu na takie rzeczy, że aż głowa boli. Teraz powiem wam tylko, że Basia miała założony wenflon... niepotrzebnie! I niepotrzebnie podano jej dwie dawki antybiotyku! W badaniach moczu wyszły leukocyty i lekarka stwierdziła, że trzeba zrobić powtórne badania i posiew i zanim to zrobiła to zadecydowała o podaniu antybiotyku. Nikt mi nie dał znać, że moje dziecko będzie mieć zakładany w głowę wenflon. Przyszła pani pielęgniarka, zabrała Basię na badanie moczu i Baśka wróciła z wenflonem. No i okazało się, że już jeden antybiotyk jej podano. Potem w nocy zabrano ją na dokarmienie i dano jej dugą dawkę. Dzisiaj pytam lekarki co z tymi badaniami, a ona, że powtórka wyszła dobrze i, że czekają na posiew. Jeśli posiew będzie ok to wychodzimy. No i posiew był ok. I wiecie co się okazało? Że te niekompetentne krowy pobierając mocz Basi zanieczyściły próbkę!!! I moje dziecko nacierpiało się tylko dlatego, że badanie było źle wykonane... Mogłabym się z nimi sądzić, ale nie mam już na to siły. Mam zdrową Basię przy sobie i cieszę się domem. Nie chcę nic więcej 🙂
  17. pisze wprost ze szpitalnej sali. Basia ur. Sie o4:45. Wody odeszly mi o 2:40. Wazy 2750 i ma52cm. Relacja niebawem 🙂 a no i porod sn bez nacinania, z drobnymi peknieciami
  18. akneri, cały czas co 9-10 minut. trwają jakieś 30 sekund, średnio bolesne raczej. na razie czekam i liczę. nie jadę na razie do szpitala, bo teoretycznie mam się tam pojawić jak będą co 7. ale wiecie co, jakiś taki spokój mam wewnętrzny. myślałam, że jak poczuję jakieś skurcze to będę panikować, a jest stosunkowo nieźle 🙂 także spisuję sobie do Was numery i w razie gdybym wylądowała w szpitalu to będę dawać znać 🙂
  19. Dziewczyny a ja mam znowu problem. Jakaś problemowa się stałam ostatnio ehh. W nocy bolał mnie brzuch jak na okres. Przez cały dzień mam jakieś takie skurcze, ale nie stricte w brzuchu tylko od kręgosłupa. Nagle brzuch robi mi się twardszy i zaczyna mnie boleć krzyż i promieniuje to aż na brzuch i mam takie uczucie jakby mi się za przeproszeniem chciało do WC 🙂 no i teraz mierzę czas tym skurczom i występują średnio co 9-10 min. Poza tym dzisiaj biegałam do łazienki już kilka razy. Czy to mogą być już te skurcze? Bo ogólnie jeśli tak to są lajtowe. Tzn są bolesne, ale zupełnie do przeżycia. Jak by mi tak cały poród przeleciał to byłabym bardzo zadowolona 😉 Na razie mierzę czas dalej i idę na wszelki wypadek umyć włosy, żeby nie straszyć ich w szpitalu jakby co 🙂
  20. Bajeczka, trzymamy kciuki!!! może już niedługo będziesz mieć Dzidziusia przy sobie 🙂 A ja po wizycie. Szyjka skrócona i miękka, główka nisko, próbki na antygen HBs pobrane. Tylko jedna rzecz mnie martwi - Basia prawie w ogóle nie tyje. Na ostatniej wizycie było 2200, teraz jest między 2200 a 2400. Pytałam czy to nie za mało. Gin powiedział, że no trochę za mało i, że gdybym miała stare łożysko i małą ilość wód to mógłby sądzić, że dziecko jest upośledzone albo wystąpiła hipotrofia płodu. Mam wody i łożysko w stopniu 2, ale i tak się martwię tym strasznie. 😞 😞 😞
  21. A ja jutro mam wizytę o 17.45 Rano jeszcze skoczę na morfologię i siuśki i mam część badań aktualnych do szpitala. Jeszcze ma mi pobrać coś tam na antygen HBs (brzmi jak coś z samochodami 😉) i będzie super. Zobaczę sobie moją córę na USG, zobaczę czy Klusek utył czy stoi w miejscu. Mam nadzieję, że utyła 🙂 No i może coś się z tą moją szyjką ruszyło, może już jakaś prognoza co do przewidywanej daty porodu będzie. chciałabym bardzo już mieć to za sobą, bo już świruję od tego myślenia pt." jak to będzie". No a Mój na szkoleniu pierwszy dzień, brata się z ludźmi, więc już dzwoni do mnie i na razie jest jeszcze na poziomie, ale coś mi się zdaje, że za godzinę, dwie będą telefony w stylu:"chhhhoooochhhaaammm cieeeeee mazzzzziuuuuuu" 🙂 no ale cóż, póki jeszcze nie ma Basi, a on tyle km ode mnie to niech się bawi. Potem już tak pięknie nie będzie 😉 Kurcze jak tak czytam o Waszych porodach to nie mogę wyjść z podziwu. Dałyście radę, jesteście szczęśliwymi Mamami i te Wasze kruszynki wynagradzają Wam całe cierpienie. Mamusie, które będą rodzić po raz drugi już wiedzą jak to jest, a my pierworódki jesteśmy jak dzieci we mgle. Przynajmniej ja się tak czuję. W ogóle ja jeszcze doznałam przedporodowego wariactwa i zmieniłam szpital w którym mam zamiar rodzić. Po ostatniej wizycie w szpitalu, który wybierałam do tej pory stwierdziłam, że nie czuję się tam komfortowo. Po pierwsze nie podają znieczulenia, więc jeśli będę umeirać z bólu to nic mi nie poradzą. poza tym bardzo niemiło byłam traktowana, kiedy pielęgniarki i lekarze dowiadywali się, że mam prowadzącego, który nie pracuje u nich. Także darowałam sobie. Mam nadzieję, że nie będę żałować.
  22. Witajcie Brzuszki rozpakowane i nierozpakowane 🙂 U mnie dzisiaj było ważenie. Nadal 10kg na plusie. Myślę, że już niewiele się w tej kwestii zmieni, bo zostały mi dwa tygodnie do terminu. Całą noc jak spałam to wydawało mi się, że to się zaraz zacznie, więc sen miałam jakiś taki czujny i co chwilę wypatrywałam jakiegoś bólu w dole brzucha. Nawet przez chwilę myślałam, że coś mnie ćmi, ale przeszło. Coś mi się wydaje, że ja tu do końca posiedzę. Wy będziecie miały swoje maleństwa przy sobie, a ja nadal będę wypatrywać objawów porodu 😉
  23. Kasiuszka gratulacje!!! 🙂 Kolejny bobas na świecie 🙂 My dzisiaj byliśmy na zakupach cały dzień. Nogi mi odpadają ze zmęczenia. Kupiliśmy śpiworek do spania w tesco, bo promocja była i kosztował 30zł, trochę pieluch, nawilżane chusteczki do pupy. Teraz ostatecznie łóżeczko zostanie skręcona, a od 19 zostaję sama na tydzień albo dwa 😞 i tak 7 tygodni, ehh. Dzisiaj cały dzień mam to dziwne kłucie w środku. Pisałyście, że to chyba oznaka skracania się szyjki macicy, więc niech się skraca i skraca i już chcę imeć to za sobą. Strach przed porodem w tym momencie jest u mnie posunięty do tego stopnia, że chce mi się wymiotować na samą myśl. Chyba powiem o tym lekarzowi, może jakoś mnie uspokoi :/ i w sumie jak tak analizuje czego się boję najbardziej to tego nacinania krocza ble. I jeszcze moja potrzeba picia wody zamieniła się w potrzebę picia pepsi. Nie wiem o co chodzi, ale tak mi się ciągle chce pepsi, że nie mogę. Powstrzymuję się, żeby nie przesadzić, ale ciągle myślę o pepsi. Ciekawe czemu...
  24. Otwieramy październik!!! 🙂 Według tabelki następne są bajka i asiula. No właśnie, a co z Asiulą? Ktoś wie?
  25. Dzięki Dziewczyny za miłe słowa odnośnie zdjęcia 🙂 Świeżutkie, jeszcze z poranka dzisiejszego 🙂 No właśnie, czemu nie mamy się na facebooku? Jakby ktoś mnie chciał 😉 to jestem "Magdalena Wu" na FB
×
×
  • Dodaj nową pozycję...