Z góry gratuluję tym co wszystko przeczytają 😘 😘 😘 Jakieś 2-3 tygodnie temu napisałam posta o tym jak bardzo chciałabym Wam już oznajmić, że wody mi odeszły i ruszam na porodówkę 😉 … Od tamtego czasu ta myśl nie dawała mi spokoju… Czas leciał już strasznie powoli, a moja nadzieja na poród przed terminem poszła w diabły 🥴 … 14.12.2011 – środa – termin porodu… „Dzień jak co dzień…” - Od ok. 4 dni codzienne skurcze, dosyć regularne … jednak kończące się na noc bolesnym atakiem z główki małego na nieobecną już szyjkę 😮 „Zmasakrowana, zrezygnowana, załamana…” - Ze względu na brak akcji porodowej w dniu terminu jadę cała w skowronkach i z ogromną nadzieją na dobre wieści na KTG 🙂 Leżę podłączona, mały jak zwykle szaleje, brzuch się napina i fale gorąca atakują…skurcze 120-130% 🤪 Położna stwierdza z uśmiechem na twarzy, że po moim spoooorym brzuszku widać, że jakieś 4kg żywego ciałka tam się chowa i że mały już się do wyjścia szykuje biorąc pod uwagę zapis KTG 🤪 Powiedziała też, że jak do lekarza pójdę z zapisem to pewnie mnie zbada i może już w szpitalu zostawi 🤪Ależ się ucieszyłam 🤪 !!!!!!!!!! Już nawet nie miało znaczenia dla mnie to, że mojego Gina akurat na dyżurze nie było 😎 Nic się nie liczyło bo już miałam nadzieję, że bez małego do domu nie wrócę 😉 !!!!!! Poszłam z zapisem do lekarza…i szybko humor mnie opuścił 🤢 Trafiłam na konowała, który obejrzał zapis i nawet kątem oka na mnie nie spojrzał…wycedził tylko pod nosem „ …nic się nie dzieje, zapraszam na kolejny zapis w piątek…” Echhh…szczęka mi opadła do samej podłogi…nie czekałam na kolejne jego puste stwierdzenia i wyszłam szybciej niż weszłam trzaskając drzwiami !!!!! Daleko nie poszłam bo już na schodach zalałam się łzami i osunęłam się po ścianie na schody…z bezsilności, bezradności, bólu…sama nie wiem co się wtedy ze mną działo 😞 Miałam już po prostu dosyć dźwigania tego ogromnego brzucha i dolegliwości z nim związanych…kochałam mojego maluszka tam w środku ale mój organizm dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że MA JUŻ DOŚĆ !!!!! Płakałam tak chyba z 10 minut i miałam gdzieś ludzi patrzących na mnie jak na idiotkę … Poszłam do samochodu zadzwoniłam do „naszej” Asi wylałam z siebie wszystko ( i tu dzięki Asiu za to, że mnie wysłuchałaś 😘 )… Lepiej mi się zrobiło i postanowiłam połazić po sklepach 🙂 „Popołudniowo-wieczorne zbieranie myśli…” - Wróciłam do domu…Ola załamana przywitała mnie tekstem: „mamo miałaś ze szpitala wrócić z Kajtkiem 😮 …" No i cóż…dół emocjonalny powrócił 😞 To było ciężkie popołudnie ale Kajtek skutecznie odwracał moją uwagę od wszystkiego co negatywne swoimi kopniakami i delikatnym smyraniem w brzuszku 🙂 Jakby chciał mnie tym pocieszyć 🙂 Pamiętam, że napisałam posta, że nawet 4000 stron na niego nie działa i, że suwaczki pousuwam bo mnie drażnią 😠 A i jeszcze, że Pamm Beacie ciśnienie podnosiła bo fotki sajgonek zamieściła hihih 😁 Ok.. 23:00 dopiero ze mnie wszystko zeszło i napisałam Wam o doktorku co mi humor zj*bał 😠 Skurcze wieczorne miałam „jak zwykle” 🤨 Tyle, że już na nie uwagi nie zwracałam bo wiedziałam, że o północy wszystko przejdzie… Było koło 24:00…mały spał…pisałam jeszcze z kimś na forum…chyba z Pamm i Happysad…hmm nie pamiętam dokładnie 😉 Ale pamiętam, że dziwnie się poczułam… Skurcze odpuściły ale jakieś ogólne pobudzenie mnie ogarnęło 🙂 Jeszcze godzinę wcześniej oczy mi się zamykały, a teraz miałam wrażenie, że mogłabym siedzieć przy kompie calutką noc 😉 No i siedziałam 😎 To forum, to allegro,to wiadomości i głupie obrazki 😎 Pamiętam, że pas poporodowy właśnie licytować miałam…i ciepełko mi się zrobiło między nogami 😮 Zacisnęłam wszystkie mięśnie i ręka między nogi odruchowo poleciała i w te pędy do wc pobiegłam 🤪 „Mieszane uczucia…zaczęło się 🤪 🤪 🤪 !!!!!! „ – 00:24 – novaM napisała : „Marzyłam o tym żeby wam to napisać 🙂 !!!! Wody mi odeszły 🤪 Ale numer 🤪" Chwila spokoju wewnętrznego i wmawianie sobie, że panuję nad wszystkim i, że będzie dobrze 😎 Ale organizm zrobił swoje i trzęsawki z nadmiaru emocji dostałam 🤪 Wszyscy w domu już spali, a ja biegałam w tą i z powrotem z kibelka do pokoju 😜 Leciało ze mnie jak z niedokręconego kranu 😜 Na spokojnie przejrzałam torbę, dołożyłam papierki „ciążowe”, które w torebce do tej pory nosiłam w razie „Wu” 🙂 Ze stoickim spokojem jeszcze herbatkę zrobiłam i bułkę z żółtym serem wciągnęłam 🙂 Brzuszek mimo odchodzących wód w ogóle nie bolał ale z czasem martwiłam się, że mały się nie rusza i schizę dostałam, że zaraz mu wody tam zabraknie i się dusić zacznie :/ Nie wiem kiedy mi ten czas zleciał ale zanim się obejrzałam była już godz. 2:00… Postanowiłam w końcu ojca obudzić. Pamiętam, że z łóżka jak z procy wyskoczył i w biegu się ubierał 🙃 Zestresował mnie swoim zachowaniem i do spokojnej do tej pory Novej zaczęło dopiero docierać co się tak naprawdę dzieje 🤪 Droga do szpitala trwała 5 minut, a dla mnie było to jak teleportacja 😁 „Dobry wieczór 🙂 Proszę o pomoc w wyciągnięciu mojego synka 😎 „ – 02:10 – 15.12.2011 – IP…po tych słowach wyżej położna przyjmująca mnie na oddział stwierdziła, że z takim podejściem do porodu szybko mi pójdzie 🤪 Podpisałam kilka papierków, zawiozła mnie na porodówkę…Pożegnałam się z przyszłym dziadkiem i czekałam na badanie ginekologiczne podłączona pod KTG. Rozwarcie 4cm, skurczy porodowych – brak. Zdążyłam jeszcze ostatnią fotkę brzuszka zrobić 😉 Brzuch boli coraz bardziej, a KTG nadal nic nie wykazuje 🤢. Odłączyli mnie i położna radziła się jeszcze przespać dopóki mogę…Ale co ona wiedziała…czułam jak Kajtuś wciska mi się w kanał rodny rozpierając mi miednicę … Przysnąć nie mogłam też przez laskę, która akurat rodziła za ścianą…jak ją słyszałam to mi się wszystkiego odechciewało 🤢 Na dodatek słabo jej to szło i czas wlókł się na maxa 🤢 Koło 4:00 moje skurcze przybrały na sile…tak nagle… I tak jak z Olą jedyne co mi pomagało to siedzenie na kibelku 😉 Położna przytargała mi piłkę, bóle były co 6 min. Ale już nie do zniesienia…heh wtedy mi się tak wydawało 😜 Piłka dawała radę ale tylko między skurczami bo podczas ich trwania i tak bolało jak cholera 🤢 Położna widząc jak się zwijam z bólu postanowiła KTG podłączyć…i to był największy jej błąd w zachowaniu ze mną zdrowych relacji hehe 😜 Skurcze co 4minuty… Wlazłam na to łóżko z wielkim bólem…jak kazała mi się na bok położyć wyszło szydło z worka – bóle z bioder !!!!!!! Czyli to czego obawiałam się najbardziej 😮 To co spowodowało zdrętwienie mnie całej przy rodzeniu Oli 🤢 Wpadłam w panikę !!! Skurcz - ból nieziemski , KTG nic nie wykazuje :/ Krzyczę do położnej, że nie dam rady, że biodra mi zaraz eksplodują !!!!!! Przybiegła z poduszką - klinem, który wcisnęła mi pod brzuch żeby mnie tak nie ciągnęło, wytrzymałam jednak tylko kilka minut…Jęczałam z bólu i jakbym mogła to bym po ścianach chodziła !!! Nie wytrzymałam i sama się odłączyłam od KTG !!! Położna widząc moją wściekła minę nawet nie protestowała, a zapis KTG i tak żadnych skurczy nie wykazał :/ Jakiś zje*any był, a ja się przez niego tyle namęczyłam :/ Była dokładnie 5:15 bo laska, która całą noc się męczyła w końcu urodziła 😉 Położna nadchodzi z odsieczą i przynosi mi „kaganiec na bolesne skurcze” – TENS 🙂 czyli traktowanie delikatnym prądem ciała w trakcie skurczu 😎 (na końcu opowiadanka link do tej metody 🙂 ) …jednak też złą wiadomość przyniosła bo okazało się, że gazu rozweselającego, na który tak bardzo liczyłam po prostu NIE MA 😮 No cóż…podłączyła mi TENS i zaprowadziła do innego pokoju, ułożyła mnie na worek sako i zadarła mi nogi na sofę stojącą obok…co za ulgaaaaaa dla moich bioder !!!! Straciłam wątek i nawet nie liczyłam co ile minut mam skurcze, bardziej koncentrowałam się na długości ich trwania…i tak 1,2,3,4….9,10,11 i ulga, za chwilę znowu idzie skurcz 1,2,3…10,11 i ulga… Zmęczona już byłam ale czas nie wiem kiedy zleciał 😮 Parę minut po 8:00 przyszła położna, już inna bo zmiana była… Na pierwszy rzut oka wredna sucz sobie pomyślałam…ale jak bardzo się myliłam 😎 Pogadała ze mną, wymasowała stopy…powiedziała, że przed 9:00 będzie obchód i ona po mnie przyjdzie. Nawet nie wiem kiedy minęła prawie godzina 🤪 Wyluzowałam się konkretnie ale bioder to z bólu nie czułam…zblokowało mnie od pasa do połowy ud 🤢 Przyszła położna i zaczęła mnie pospieszać…wkurzyłam się bo nie mogłam z tego worka wstać 😠 Pomogła mi…i jak tylko na nogi stanęłam tak upadłam na sofę !!!!! Nie dość, że skurcz akurat miałam to jeszcze przez napieprzające biodra nogi mi odjęło !!!!! Nie mogli mnie podnieść, a ja płakałam z bólu 🤢 Skurcz puścił i od razu do badania…pani ordynator wielkie oczy zrobiła bo wiedziała ile ja tam już na tym worku w spokoju siedzę i krzyk do położnej : „przecież tu już pełne rozwarcie !!! dlaczego ta Pani jeszcze nie jest na łóżku porodowym ???” Zaaplikowano mi Dianatal – żel położniczy dla lepszego poślizgu dla dziecka. No i zaczęło się !!! Pospolite ruszenie…wszystko w pośpiechu i w panice bo ordynatorka to taka zimna babka … Od tej pory byłam sam na sam z położną… Była dokładnie 8:57 jak wspięłam się z jej pomocą na to wielkie wyro… Początkowe parcie to był lajcik… zanim mały się wykręcił buźką do wyjścia…później zaczęły się schody 🤢 Zestresowałam się jak zaczęły mi drętwieć ręce 🤢 Przypomniał mi się poprzedni ciężki poród i jak ręką odjął skurcze zaczęły zanikać !!!!!! Były tak słabe, że na szybkiego oksytocynę dostałam, jednak i ona słabo zadziałała 🤢 Położna masowała i szczypała mi brzuch żeby skurcze wywołać, a mi kazała szczypać piersi i sutki…trochę pomogło, skurcze powróciły…ale ich siła pozostawiała wiele do życzenia 🤨 Na dodatek bóle z bioder matkoooo jak ja przez nie cierpiałam i płakałam jak dziecko bo mnie unieruchamiały i skurczy przez nie nie czułam 🤢 Co to jest za ból to nie mam pytań 😠 !!!!! Godzina 9:16 – teraz albo nigdy !!! Podjęłyśmy z położną wspólną decyzję, że trzy do pięciu parć i mały ma już być na świecie 😎 Zawołała do pomocy salową…widziała, że nie dam rady przeć przez ból bioder 🤔 Złapały mnie za nogi, a ja miałam tylko kontrolować parcie… Za pierwszym razem się udało idealnie 🙂 Położna krzyczy, że blondynek mi się rodzi 😎 Następny skurcz – nacięcie krocza i panika bo parcie miało być na trzy razy, a skurcz był tak krótki, że udało mi się przeć tylko dwa razy !!!! Krzyczałam i jęczałam z bólu 🤢 Szybka decyzja parcia na sucho bo mały zakleszczył się na wysokości swoich brwi 🤢 !!! No i co innego miałam zrobić ??? Parłam na sucho…co to był za ból dziewczyny to nie życzę nikomu 😮 Udało się urodzić główkę 🤪 Położna w stresie razem ze mną co z resztą będzie…kolejny skurcz – nadzieja na szybkie parcie i koniec męczarni dla maluszka…i znowu to samo !!!! Zbyt krótki skurcz 🤢 !!! Ale tym razem już sama wiedziałam dla kogo to robię i co mam robić… Darłam się jakbym ciężary podnosiła 😉 !!!! 9:30 nareszcie poczułam to, co chyba najbardziej pamiętałam z rodzenia Oli – to dziwne uczucie jak resztę ciałka dziecka się rodzi 🤪 I usłyszałam go 🤪 !!!!!! To było najwyraźniejsze „ Nieeeeeeeeeeeee” jakie kiedykolwiek słyszałam hihihihih 😁 Aż się położna zaśmiała bo skomentowała na przekór : „tak, tak, tak pora żebyś mamusię poznał 🙂” Pokazała mi go od strony dupencji i pyta mnie co mam 🙂 ??? Długo nie myślałam patrząc na tą jego dupinkę małą i zawartość między nogami krzyknęłam „JAJKA” 🤪 !!!! Położyła mi go na brzuchu i szybko wytarła 🙂 Założyła czapeczkę i już był cały mój 🤪 Przyklejony do mnie, taki cieplutki i pachnący 😉 Wiedziałam, że warto było dla niego cierpieć 🙂 Bardzo szybko zaczął szukać cyca i od razu na porodówce „zjadł” swój pierwszy posiłek 🤪 Echh…bezcenne przeżycie prawda mamusie 😉 Kajetan ; dn. 15.12.2011 ; godz. 9:30 ; 3640g ; 56cm ; 10pkt TENS 😎