Skocz do zawartości

lenymama

Mamusia
  • Liczba zawartości

    644
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez lenymama

  1. Cześć Mamy 🙂
    Tutaj upał, ale w domu się go nie odczuwa na szczęście. Po obiedzie jadę do miasta, to zrobię zdjęcie obiecanego znaku. A wiecie jak się tu jeździ?? Hehehe, to jest wyższa szkoła jazdy, tzn. klakson reguluje wszystko 🙂 Są owszem szerokie ulice, kilkupasmowe, ale ważniejsza jest masa i refleks. No i najśmieszniejsze, przynajmniej mnie rozbawiło bardzo - władze Kataru zapowiedziały, że od przyszłego roku prawo jazdy będzie trzeba również zdawać testem teoretycznym a nie tylko praktycznym. Niezłe co 🙂)) Czyli żeby jeździć samochodem trzeba opanować trzymanie kierownicy i zmianę biegów 🙂) To wiele wyjaśnia...
    Co do imion, hmmm fajny temat... Mnie zawsze podobały się imiona Pola, Lena i Borys. 1/3 już mam 🙂
    Dziewczyny, co zrobić, żeby wkleić zdjęcie nie sobie do profilu, tylko tak,żeby pojawiło się pod postem?
  2. Cherry napisał(a):
    w sensie przypraw polskich czy w ogóle... wydawało mi się zawsze, że w Azji tyle tego jest....



    W sumie strasznie mnie cieszy t zainteresowanie i ciągle nie mogę się oprzeć i odpisuję. Cherry, masz rację - przyprawy są takie właśnie azjatyckie. Ale nie ma takich jak u nas, takich oswojonych, tu są takie mocno aromatyczne, wcale przyjaźnie nie pachnące. W weekend będę na ichniejszym bazarze, może uda mi się w końcu znaleźć coś co mi podpasuje, tzn mojej kuchni.
  3. gosiaq napisał(a):
    ja zdjecia wklejam przez fotosik.pl


    Ok też spróbuję, ale już nie dzisiaj, przeceniłam się. Energia ze mnie zeszła.Jutro nowy dzień, temperatura może się obniży do jakichś 42 😉) próbuję jeszcze żartować, więc nie jest ze mną tak źle 🙂
    Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za atencję 🙂
  4. gosiaq napisał(a):
    i angielski w jednym paluszku, co? zawsze zazdroszcze (ale tak pozytywnie) jesli ktos potrafi swobodnie poslugiwac sie jakimkolwiek obcym jezykiem 🙂


    gosiuq - ja też zazdroszę 🙂 bo,mój mąż oczywiście tak, ale ja to się chwalić nie mam czym 🙂
  5. hmmm a jaki tam czas? chyba ciut pozniej niz u nas, co? wie ktos?
    ,

    Katar to Azja, czas mamy o godzinę do przodu, u nas teraz 22:02 a w katarze 23:02, ale to mi pasuje, czuję, że oszczędzam godzinę z dnia, bo w Polsce nikt jeszcze nie śpi, gdy tu już szykują się snu, zwłaszcza, że pracę zaczyna się o 07 rano. I to punktualnie 🙂
  • Ojojoj 🙂)
    Gotuję po polsku, ale oni nie mają za wiele przypraw. I to mnie wścieka, bo chcę Lence ugotować to co lubi a nie mogę. Oni głównie ryby, ryże z mięsem, wołowina, grillowane warzywa. Przepyszne mają ryby, trzeba Im to oddać, mięsa mają taki specyficzny smak nie naszego domu. Jak się zorientuje jak się wkleja zdjęcia, to zaraz mogę puścić nasze z wczoraj z Zatoki Perskiej, tylko ja to słaba jestem w tych sprawach, może się nie udać 😞
  • Krajem rządzi Emir, wszyscy Go szanują, bo dba o swoich mieszkańców, rządzi niepodzielnie od około 40 lat, i mam wrażenie, że Katarczycy są takim szowinistami, ze gdyby mgli to wymalowaliby sobie samochód na biało-bordowo (kolory flagi narodowej). Hmmmm w sumie można im tego pozazdrościć.
    Póki co smutno mi tu samej, znajomych to za duże słowo prawie znajomych mam niewielu. Polonia szacowana jest na około 100 - 150 osób. No teraz to chyba naprawdę już wszystko 🙂 Dzięki, ale się wygadałam, chyba mi dzisiaj lżej - dzięki Wam 🙂
  • Wszystko już wiecie. Jeszcze was do snu rozśmieszę. Jak u nas są znaki drogowe, że uwaga piesi i namalowany jest taki chłopek który przechodzi, tak u nich tez jest taki znak, tylko namalowana jest kobieta w tych habitach, więc wygląda jakby znak mówił, uwaga pingwiny 🙂) czyt: siostry zakonne 🙂 Zrobię fotkę tego znaku, wyślę Wam, bo jest naprawdę śmieszny 🙂
  • gosiaq napisał(a):
    a jaka masz tam opieke medyczna? jak sie prowadzi ciaze?


    O widzisz i to jest interesujące. Byłam w szpitalu, bo wydawało mi się, schizowałam, że nie mam ruchów. Nie ma tu służby zdrowia państwowej, musisz do prywatnej, ale prywatne są szpitale, kliniki wszystko. Zanim zrobiono mi usg padło fundamentalne pytanie, czy zgadzam się na to, żeby usg robił lekarz nie lekarka, zgodziłam się oczywiście, dla nas Europejek nie ma to aż tak wielkiego znaczenia (oczywiście ma, ale inne niż u nich) więc miałam usg przez powłoki brzuszne za pozwoleniem pacjentki 🙂 Medycyna jest tu na wysokim poziomie, więc liczę, że będzie ok. Jesteśmy objęci ubezpieczeniem z męża pracy, mamy dobry pakiet, więc mogę iść kompletnie wszędzie i koszty nam zwracają. Z Lenką byłam dwa razy po zatruciu pokarmowym, wizyta kosztuje około 200 ichniejszych co jest dla nas jakieś 160zł Lubią tutaj dzieci, a białe traktują szczególnie dobrze...
  • Tak, mój mąż jest Polakiem, ściągnęli go headhunterzy, zastanawialiśmy się kilka miesięcy aż w końcu ulegliśmy pokusie 🙂
    Dobra, to ja dalej o Katarze. Język urzędowy katarski i angielski. Wszyscy ale kompletnie wszyscy znają tu angielski. Napisy na sklepach, nawet filmy puszczane są po angielsku a na dole ekranu arabskie napisy, no wszystko co tylko - to po angielsku. Kobiety są żonami mężów, są bogate, pachnące i zakryte od stóp do głów. Nawet oczy zakrywają, a jeśli nie - to ubierają okulary słoneczne. Jedzenie jest baaaaardzo drogie, raczej niesmaczne. Generalnie wszystko jest droższe niż u nas. Dla przykładu byłam dzisiaj w sklepie dla plastyków i za płótno, kilka farb zapłaciłam 350 kataryjskich, co daje jakieś 300 polskich złotych, gdy za te same zakupy w polsce zapłaciłabym max 100 zł. warzywa i owoce makabrycznie drobie, zakazana wieprzowina, wdg Mahometa - to mięso nieczyste. Jada się tu wołowinę, drób, jagnięcinę. Pisać jeszcze czy już spanie? Zanudzam pewnie...
  • Cherry napisał(a):
    lenymama napisał(a):
    Cherry napisał(a):
    lenymama napisał(a):
    NIe, póki co nie jesteśmy tu długo, tzn. Lenka i ja, bo mój mąż od pół roku. Spakowałyśmy się i za nim. Jeśli mam robić bilans, to większość na nie. Muszę poczekać, ochłonąć, może się polepszy. Ale póki co wesoło nie jest, a powrotu raczej nie planuję i nie mogę planować. Raz, że lot długi, dwa, że dom w Polsce wynajęty. Czyli kicha. Pokochać, albo znienawidzić.


    Czyli rozumiem że mąż tam pracuję tak? Wiem wiem ciekawska jestem ale to takie "egzotyczne" 😉


    Spoko nie ma problemu. Tak mąż pracuje. Próbowaliśmy najpierw opcji: ja w domu On w Katarze, ale jeszcze gorzej. Ale znowu nie mam co aż tak biadolić nad tym losem. Wczoraj byliśmy nad Zatoką Perską, pływaliśmy po niej jakąś starą krypą, nawet fajnie było, ale dni tu są krótkie, szybko robi się ciemno, a niedziela jest dniem pracy, więc wszystko inaczej niż u nas. Z meczetów ciągle nawołują do modlitw, kobiety od stóp do głó przykryte, mnie również nie wolno dkrywać ramion... koszmar jakiś... Lenka odchorowała już swoje, chyba łyknęła wody podczas mycia zębów, ja póki co się trzymam i mam nadzieję, że już się uodporniłam na ich bakterie. Ot, cały Katar 😉


    W takim razie pociągnę jeszcze temat i zapytam w takim razie jaka jest tam organizacja tygodnia pracy? Kiedy wolne? Mało wiem o tej kulturze ... :/ Pewnie musi być to z początku ekscytujące... Adaptacja pewnie ciężka ale ważne jest to, że jesteś z mężem.


    Rzeczywiście, najważniejsze jest to, że jesteśmy tu razem i Lenka ma Tatę przy sobie, potrzebowała tego bardzo, zwłaszcza,że są bardzo związani z sobą.
    Co do tego jak "to" tu wygląda, tak w kapsułce: mężczyźni pracują, ale nie przemęczając się. Oni muszą mieć siłę na modlitwy, do pracy mają wykształconych europejczyków, albo do roboty Hindusów i Pakistańczyków. Mój mąż mówi, że u niego w biurze Katarczycy podczas pracy potrafią sobie strzelić drzemkę przy kompie 🙂) Cóż pewnie zbierają siły na modlitwę 😉 którą powtarza się tu cztery razy dziennie. Katar to raj podatkowy, nie ma tu Vatu. Katarczycy są bardzo zamożni, lubią Europejczyków, ale to Oni są Bogami, dopiero później w hierarchii są biali z Europy, Stanów itp. Natomiast nikim jest tania siła robocza np. z Indii. Większość Katarek nie wychowuje fizycznie swoich dzieci mają od tego służbę, tzn mieszkają z nimi, wszystko ok, tyle, że pracę przy dzieciach - wykonuje służba. Pracuje się od niedzieli do czwartku. Piątek i sobota wolne, przy czym sobota to dzień święty. Oj mnóstwo jest tego, mogłabym pisać i pisać. Tak jak wspominałam nie należy odkrywać ramion. To raczej ortodoksyjny kraj i przyjezdni muszą to uszanować, jęsli nie - piętnują wzrokiem, przynajmniej takie miałam wrażenie i więcej w bluzce na ramiączkach nie wyszłam. Dopiszę jeszcze kilka ciekawostek, teraz wysyłam, bo uśniesz zanim zdążę wysłać 🙂
  • Cherry napisał(a):
    lenymama napisał(a):
    NIe, póki co nie jesteśmy tu długo, tzn. Lenka i ja, bo mój mąż od pół roku. Spakowałyśmy się i za nim. Jeśli mam robić bilans, to większość na nie. Muszę poczekać, ochłonąć, może się polepszy. Ale póki co wesoło nie jest, a powrotu raczej nie planuję i nie mogę planować. Raz, że lot długi, dwa, że dom w Polsce wynajęty. Czyli kicha. Pokochać, albo znienawidzić.


    Czyli rozumiem że mąż tam pracuję tak? Wiem wiem ciekawska jestem ale to takie "egzotyczne" 😉


    Spoko nie ma problemu. Tak mąż pracuje. Próbowaliśmy najpierw opcji: ja w domu On w Katarze, ale jeszcze gorzej. Ale znowu nie mam co aż tak biadolić nad tym losem. Wczoraj byliśmy nad Zatoką Perską, pływaliśmy po niej jakąś starą krypą, nawet fajnie było, ale dni tu są krótkie, szybko robi się ciemno, a niedziela jest dniem pracy, więc wszystko inaczej niż u nas. Z meczetów ciągle nawołują do modlitw, kobiety od stóp do głó przykryte, mnie również nie wolno dkrywać ramion... koszmar jakiś... Lenka odchorowała już swoje, chyba łyknęła wody podczas mycia zębów, ja póki co się trzymam i mam nadzieję, że już się uodporniłam na ich bakterie. Ot, cały Katar 😉
  • Co ja tu robię? Hmmm dobre pytanie 🙂 Przyjechałam za mężem,który tu pracuje, ale kobiety tu raczej nic nie robią. Więc i ja się dostosowuję 😉 Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że nicnierobienie jest męczące, nie wiem, czy uwierzyłabym. Teraz rozumiem do bólu w czym rzecz.
  • NIe, póki co nie jesteśmy tu długo, tzn. Lenka i ja, bo mój mąż od pół roku. Spakowałyśmy się i za nim. Jeśli mam robić bilans, to większość na nie. Muszę poczekać, ochłonąć, może się polepszy. Ale póki co wesoło nie jest, a powrotu raczej nie planuję i nie mogę planować. Raz, że lot długi, dwa, że dom w Polsce wynajęty. Czyli kicha. Pokochać, albo znienawidzić.
  • Hej,
    chętnie pooglądałabym coś fajnego, ale w katarskiej tv poza al dżazira nie znajdę niczego dla siebie 😞 Zostaje polska książka i komp. Poszłabym chętnie na spacer, ale na takie frykasy temperatura nie pozwala (40-50 stopni). Więc kobiety wolałabym zimne, deszczowe i zmienne ale nasze lato. Teraz to nawet błogosławieństwem jest, że Lenka nie chodzi do przedszkola, przynajmniej mam z kim pogadać 🙂 Co prawda 4letni rozmówca może nie jest marzeniem, ale zawsze 😉
  • Miałam dzisiaj tez poruszyć ten temat, tzn ruchów dziecka. Jestem w drugiej ciąży i zasadniczo powinnam już coś czuć. A jak jest naprawdę? To co czuję nazywam ruchami, bo zagulgocze, kopnie i nie wiem co jeszcze, niewątpliwe coś "tam" się dzieje. Ale znowu potrafi przez kilka długich dni być bez kompletnie żadnych odgłosów i odczuć. Czy dziewczyny, które przerobiły już "17 tydzień +" też tak miały? Czy z perspektywy czasu uważacie, że były to ruchy czy zwyczajnie - jelita? Przyznam się, ze nie pamiętam jak było z Lenką moją córką, a pewnie tu na forum dziewczyny świetnie pamiętają.
  • Cześć dziewczyny 🙂
    przeczytać wszystko co tu piszecie, to naprawdę wyzwanie 🙂 Ale staram się. Gratuluję Mamom, które szczęśliwie są już po badaniach połówkowych i wszystkim tym, które poznały już płeć swoich skarbów! My podczas ostatniej wizyty dowiedzieliśmy się, że nasza córka będzie miała siostrę, więc spełniło się moje marzenie, czy męża (?) ... hmm sama nie wiem 🙂 Zmieniliśmy miejsce zamieszkania, lot trwał 9 godzin, denerwowałam się potwornie, ale chyba wszystko jest ok, bo wczoraj wieczorem nareszcie znowu poczułam pukanie w środku 🙂 Lekarz przepisał mi na tak długi lot Clexane na rozrzedzenie krwi. Za tydzień kontrola.
    Dzisiaj zrobiłam suwak i w związku z tym mam sztandarowe pytanie, gdzie się go wkleja. Ma ktoś cierpliwość wytłumaczyć? Pozdrowienia 🙂
  • Hejka Mamusie!
    Dołączam do Was oficjalnie, bo podczytuję listopadówki od dwóch miesięcy, a to już tak jakbym podglądała 🙂 Termin mam na ostatni dzień listopada. Jestem mamą 4letniej córki, a teraz jeśli się uda - będzie drugie. Nie jestem najmłodszą mamą, więc obaw mam podwójnie dużo. Ciągle nie dowierzam, że znowu noszę w sobie malucha i jestem raczej ostrożna, a - o kupowaniu ubranek - nawet jeszcze nie marzę, choć też chciałabym już się tym cieszyć. Z poprzednią ciążą miałam tak samo, więc u mnie to standard.
    Ciepło pozdrawiam, mam nadzieję, że we wtorek zobaczę płeć bobo, nie omieszkam się pochwalić 🙂
  • ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...