Skocz do zawartości

Kasiula_m

Mamusie
  • Liczba zawartości

    1824
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Kasiula_m

  1. właśnie od wczoraj wiem,że córcia się dostała do przedszkola integracyjnego...cieszy mnie to bardzo,bo Maja potrzebuje kontaktu z dziećmi.Chociaż będzie w grupie sześciolatków...Na początek zaczniemy od 1h dziennie,potem będziemy w miarę zwiększać... 😆
  2. Szczepic czy nie???Od września mała idzie do przedszkola i zastanawiam się,czy jej nie zaszczepić co by łagodniej to przeszła..Z córcią jest taki problem,że ma troszkę alergię i jak coś ją wysypie- to od razu się drapie,potrafi drapać się nawet przez sen do krwi...Czy jeśli będzie zaszczepiona na ospę to tego drapania uniknie?,albo będzie go chociaż troszkę mniej???
  3. i jeszcze cos historycznego.....
    Żelazna klatka, której używanie zalecała rodzicom rada jednej z londyńskich dzielnic w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Dzięki takim wynalazkom maluchy mogły cieszyć się słońcem i świeżym powietrzem. Urzędnicy zdawali się nie zwracać uwagi na to, jak upiornie wygląda pomysł umieszczania dziecka w klatce zawieszonej do kilkunastu metrów nad ziemią.

  4. no dobra..teraz kolej na moje dwa opowiadania...
    termin pierwszego porodu miałam na sylwestra 2008 roku,gdybym, nie urodziła to 2 stycznia miałam się stawić na wywoływanie.Pojechałam do szpitala,dostałam coś na wywoływanie skurczy i czekałam...nic się nie działo,czekamy ..i nadal nic...nawet położna zapytała-rodzi pani czy przyszła pani poleżec??Za pierwszym podejściem nie udało się,Na drugi dzień powtórka ,dzwonie do męża ,że idę na porodówkę a on jak che być przy porodzie to niech powoli się zbiera.Pamiętam wymienialiśmy wtedy okna w domu i on poganiał tego majstra ,bo żona rodzi.. Wpadł na salę o godz.12-tej,akurat miałam przebijany pęcherz...i od tego momentu zaczęło się..Mówię mu-jak tak wyglądają pierwsze bóle,to ja nie chce wiedzieć jakie są te ostatnie....Dzielnie mnie wspierał,masując mi plecy,podawał picie,obserwował KTG i mówił kiedy będzie skurcz,a ja wrzeszczałam,że ma mi nie mówić..O 14-tej już nastąpiła ostateczna akcja porodowa,..mała jednak okazała się duża i nie mogłam jej wypchnąć...położna połozyła mi się na brzuchu i siłą wręcz wypchnęła mi dziecko z łona..o 14-15.Lekarz będący przy porodzie powiedział-nie spodziewałem się,że będzie taka wielka..MAJA miała 4,300 i 60 cm.Dziecko zabrali,powiedzieli że 10 punktów...a mnie zszywali,lekarz zapytał się tylko męża czy całkowicie zaszyć czy troszkę zostawić... włozyli mi zamrożoną butelkę po wódce między nogi itak sobie odpoczywałam,przez godzinkę na tej sali jeszcze.Potem wstałam i o własnych nogachdoszłam do pokoju.............................drugi poród.....................
    terminu drugiego porodu za cholerkę lekarz nie potrafił uzgodnić,a to z miesiączki inaczej mówił,z usg inaczej,z rozmiarów dziecka też co innego wychodziło...W sumie też pojechałam na poród wywoływany.o 19-tejDostałam kroplówkę,potem zastrzyk.trochę poleżałam,potem spacerowałam,piłka, drabinki itp.Nic się nie działo,lekarz co chwilka do nas zaglądał,pytał,czy już mam chęć rodzić..No cheć to ja miałam,ale skurczy-żadnych...No ile można tak chodzić w kółko,kobity obok rodziły,a ja nic i nic...Mąż w między czasie wypił sobie na sali porodowej kawkę z położną,mnie poił colą..bo kazali...zdążył dojechać do domu i wykąpać Maję i uśpić,,przyjechał i nadal nic..O północy lekarz wchodzi i mówi-rodzi pani czy nie,bo mnie się chce spać!!ustalił,że za dwie godzinki maja go obudzić do porodu.Ja sobie myślę,ciekawe??!!! Dostałam coś na wyciszenie organizmu,na relaksik,żebym zebrała siły do tego porodu za dwie godziny.. Położne zgasiły mi światło na sali,włączyły muzyczkę,przyniosły mi kołdrę i poduszkę i nakryły na tym łóżku do rodzenia..Ja do nich-kobity,co wy!!ja tu przyszłam rodzić,a nie spać!!. I zasnęłam..O godzinie drugiej w nocy ruch na sali ,światła,pobudka,lekarz...Ja taka pół przebudzona,pytam,podnosząc kołdrę-urodziłam już??..hmm,każdy by tak chciał we śnie urodzić...iiii..juz żarty mi się skończyły,bo dostałam takich mega skurczy,że wyginało mi palce u rąk i nóg,oczy z orbit wychodziły..wrzeszczałam na cały szpital.Wody płodowe..zielone..wystrzeliły ze mnie jak z fontanny..kurde pamiętam,że naleciało położnej do butów i trochę,nie przyjemny zapach był...Trzy parcia i synek był na świecie o 2,15...MARCEL 3,900-50cm..13-tego w piatek 2010]Z tego bólu to nawet nie zareagowałam na to,ze mały nie płacze od razu,patrzyłam na niego i cieszyłam się,że on jest już z nami..Mąz zdrętwiał,bo mały był cały siny od tych mazi płodowych,leżał i nie płakał.dopiero po chwili go mocniej odśluzowali,i krzyknął ..tak cichutko...z męża zeszły wtedy całe nerwy,łezka mu poleciała...bo myślał,już o najgorszym..do mnie jakos takie myśli nie docierały..Zszywali mnie na żywca,nie wiem czemu- wyrywałam im się i z tykiem uciekałam..bolało jak nie wiem co...Męża wysłałam do domu ..a ja jeszcze leżałam na tej sali...Po półtorej godzinie dostałam tam wymiotów,zawroty głowy ,bóle brzucha i przeogromny krwotok..normalnie całe łózko w krwi...lekarz szybko przybiegł i znów na żywca bez znieczulenia mnie czyścili,łyżeczkowali,a ja darłam się w niebogłosy,bo na siłe to robili -trzymały mnie siostry za ręce,podobno to musiało być tak szybko zrobione..i dlatego.Dostałam kroplówki przeciwkrwotoczne i leżałam dale..po następnej godzinie,ponowny tak samo intensywny krwotok..rety..jeszcze nie widziałam tylu krwi..szczególnie swojej...Znowu mi macicę oczyścili i dostałam zastrzyki jakieś po których usnęłam..Obudziłam się na sali - synka nie było przy mnie bo ciągle musieli go odśluzowywać,ale ogólnie było ok z nim.w sumie urodził się dwa tygodnie po terminie..Lekarz potem sam się przyznał,że dobra była decyzja o wywoływaniu tego porodu....Gorzej ze mną.. Nachodziły mnie takie myśli,że jeśli bym odeszła to dzieci zostawię takie malutkie..i myślałam,żeby tylko wyjść z tego...Po 24h poczułam się lepiej -widocznie ,nie chcieli mnie jeszcze na tamtym świecie..
    ...........oba moje dzieciaczki urodziły się o godzinie drugiej..MAJA o 14-15 po południu ,Marcel o 2-15 w nocy..
  5. admin napisał(a):
    Kasiula, popraw to proszę, wpisz wszystkie te linki do jednego postu, a ja usunę te pojedyncze z linkami.
    Czemu nie zamieściłaś tych wszystkich linków w jednym poście np. edytując go i dopisując kolejne ?

    szczeże..to pomyślałam,że może każdy post...kobietki skomentują..tzn,gdzie były i czy warto???...ale,jak nie pasuje..delete..możesz.cały post wykasować 😮..
  6. Jak wasze dzieci zaczynały raczkowac?
    czołgały się jak w wojsku?
    pełzały do tyłu?
    czy łatwo podniosły się do góry i ruszyły do przodu?
    ..

    Mój ma 9 msc i na razie zasuwa na łokciach ,tyłeczek czasem podniesie,ale tylko nim buja w tył i przód..przez sen tez tak robi-śpi z do góry wypiętym tyłeczkiem..śmiesznie to wygląda..nie ma jeszcze tyle siły by się samodzielnie unieść do siadu,choć sporadycznie to mu się udaję..
  7. Pierwszy ząbek pojawia się na ogół wtedy, gdy maluch ma około sześciu, siedmiu miesięcy, ale równie dobrze może to nastąpić miesiąc, dwa wcześniej lub pół roku później.
    Pamiętacie kiedy pojawił się pierwszy ząbek u waszego maleństwa??
    co podawałyście by ulżyć maluchom w bólu?
    czy dzieciaczki wasze miały temperaturę,katar,albo inne jeszcze objawy?
    a jak było w tym czasie z jedzeniem?i ze spaniem?
    ?czy istnieje jakaś cud metoda by to przejść bez płaczu?
×
  • Dodaj nową pozycję...