Skocz do zawartości

lala89

Mamusia
  • Liczba zawartości

    1089
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez lala89

  1. Heyo! Kukunari, ja też mam czasem głupie sny. A jeszcze jak oglądam jakieś filmy straszne to pozniej dużo trudniej niz przed ciaza zasypiam. Budze sie w nocy i wogóle. Ogólnie to mało śpie teraz.Chyba wyspałam się za wszystkie czasy na początku ciąży 😁 Dziewczyny, mam smaki na słodkie. Staram się to ograniczac, ale czasem to silniejsze ode mnie. Macie jakies propozycje jak to zwalczyc? 🤨.. Jutro mam wizyte na 15.45, i nareszcie zobacze swoje maleństwo. Tak mi się wydaje, że to chłopczyk.. Zawsze chciałam córcie, ale wszystko się zmieniło w momencie kiedy dowiedziałam się o ciąży. Teraz mam pod serduszkiem swoje maleństwo i kompletnie nie interesuje mnie to czy ma sisiolka czy nie 😁 A ta myśl że to chłopczyk, nie wiem skąd się wzięła. Dzisiaj ogólnie, jakoś dziwnie się czuje. Taka zmęczona jestem, może to przez pogode bo burzysko idzie. Nawet ucięłam sobie drzemke godzinną po 14.00. Co mi się daawno juz nie przytrafiło 🙂 A jak wasze samopczucie i wasze smaczki?
  2. Hej brzucholki 🙂 Ja śpiocham często na brzuszku, uwielbiam tak spać. Póki brzuszek jest jeszcze mały to śpię, ale staram się to ograniczać, bo jednak nie chce naciskać na niego. Dobrze mi się też śpi na lewym boku. W sumie to dobrze, bo po mojej lewej będzie łóżeczko, a w nim nasze dzieciątko 😁 Już nie umiem się doczekać!!! Zuzannaa35, jak ja byłam w h&m, jeszcze przed ciążą to ceny tych ubrań ciążowych mnie przerosły. ''Ciążowych'' bo niektóre koszulki to zwykłe tuniki - tylko z nazwy h&m mama. A płacić za coś 90zł, gdzie na allegro można kupic za 30 naprawdę się nie opłaca. Nie mówię, bo też ubieram się w firmowych sklepach, ale uwielbiam wyprzedaże. Wolę kupić 3 koszulki np w NY niż w Cubusie jedną. Po szperaczkach też lubię chodzić. Ostatnio znalazłam spodnie ciążowe, rybaczki jeansowe takie rureczki, z wysokim pasem na brzusio. No i prosze rozm 36, h&m mama, kompletnie nie zniszczone, nigdzie nie poplamione ani nie przetarte a cena 15zł. Dzieciątku wynalazłam super welurkowe śpioszki w paseczki i sweterek z lewkiem z frotki cena 4 zł.Jak nowe. Nie szaleje z kupowaniem w sklepach typowo ciążąwych ubran, bo tak naprawde przydadza sie one podczas ciazy tylko. Brzuszek będziemy miały latem , wiec świetnie się zdadza tuniki, leaginsy , jakies sukienki zwiewne. Potem jak się juz zimniej zrobi, to jakieś grubsze sweterki itd. Myślę, że dzidziusiowi też sporo nakupie w szperaczkach, takie welurkowe spodenki i śpioszki tam są po 4 zł, i to naprawde jak nówki, niektóre nawet z metkami, a wiadomo przecież , że i tak wszystkie ubranka trzeba bedzie wyprac i odpowiednio przygotowac zanim maluszek bedzie je nosic. Byłam w realu, i spodobały się tam mojemu męzulkowi bluza i pajacyk, tez wlasnie z weluru, rozmiar 56, bluza 27zł pajacyk 59. No szok, przeciez malenstwo w tym długo nie obchodzi. Chodzeniem po szperaczkach zarazilam się w szkole. Zawsze wydawało mi sie ze sa tam takie szmaty tylko. Ale kiedy kumpela przychodzila do szkoly w czyms naprawde extra to zawsze mowila ze to z lumpa ma. I tak mnie kiedys wziela na szperanie. Ahh, tesknie czasem za tymi naszymi wypadami na lumpy 😁 Przeciez, jak mój maluszek bedzie mial na sobie te welurkowe spioszki to nie pisze na nich made in lump. 🙂
  3. Faktycznie fajna ta akcja, pierwszy raz o niej słysze. Szkoda, że najbliżej mnie - w sosnowcu już była. Pojechałabym nawet z samej ciekawości. Co do przesądów, to też dostałam instrukcje od starszego pokolenia 😁 Np. Jak byłam u rodziców, jeszcze nawet brzuszka nie było widać, to jak stałam na balkonie to mama krzyknęła ''nie opieraj się o sznurki, bo się dziecko pępowiną może owinąć'' , potem że jak się wytrasze to też mam się nie chwytać itd. Nasze mamy babcie, prababcie w to wierza, ale ja jakos podchodze do tego z dystansem. A jak tam wasze samopoczucie laleczki?
  4. hej dziewuszki 🙂 Nareszcie okąpana, wybalsamowana w łóżeczku 🙂 Dzisiaj z moim mężulkiem i moim tatuśkiem wybraliśmy się do zoo, tak pospacerować. Popołudnie naprawde nam się udało, pogoda dopisała no i zawsze to jakieś urozmaicenie. Ogólnie miałam ochote na basenik, ale wyszło zoo. Może za tydzien jakiś aquapark ahh. Nosi mnie energia 😁 nie chce mi się spać, popołudniami tez już nie śpiocham. Często wstaje o 5 wyspana, może dlatego , że do pracy wstawałam na 5.00 . No ale nie bede buszować po domu tak wcześnie, wiec lece siku, zmieniam boczek i śpię do 8.00 potem śniadanko i lekka drzemka do 10.00. Zasypiam po 23.00 Normalnie siebie nie poznaje 😁 Mój mężulek też mnie ma dość z tego powodu, bo nocą bierze mnie na ''gadane'' a on już myślami na innym świecie jest. 😎 Zawsze dla żartów opowiada mi bajke, i zawsze tą samą : dawno dawnooo temu, żyli długo i szczęsliwie. Mistrzunio mój. Brzusio rośnie, nie umiem się doczekac kiedy dzidzia zacznie kopać! a we wtorek usg, jupi!
  5. Witaj, masz termin zaraz po mnie 🙂 Mysle, że pewnie termin porodu jeszcze się zmieni przy okazji kolejnych badan usg. Dzisiaj znow słoneczko świeci. Tak sobie myśle, że może tak na basen bysmy dzisiaj z moim mężulkiem pojechali. Mam ochote popływac troszku. Buziaczki dziołszki i miłego dzionka!
  6. zuzannaa35, słyszałam że jak brzusio rozchodzi się na boki to na dziewczynke, a jak pnie się do przodu to na chłopczyka 🙂 ciekawe ile w tym prawdy 😁 Mój brzuś też poszedł troszeczke na boczki, właściwie to od 12 tygodnia stał się już takim małym brzuszkiem ciążowym. Nie umiem doczekać się naszego maleństwa 🙂 We wtorek usg! będę miała już filmik. Kukunari, brzuszek przykrywam bo do konca pierwszego trymestru wole byc przezorna, no i na słonku wylęgiwałam się w samo południe. Ale nie wyobrażam sobie, żeby na mazurach latać z reczniczkiem na brzusiu. Uważam, że dzidziuś powinien tez złapać troszku witaminki D 😁 nie przesadzając oczywiście 🙂 Uważajcie na siebie laleczki, dziś 13 piątek :*
  7. zuzannaa35, jeszcze tydzien temu był mniejszy. Teraz pewnie będzie rosnąć i rosąć 🙂 Ale cieszę się , że jest już widoczny 😁 kukunari, my wybieramy się początkiem lipca na mazury. Myślimy jeszcze o pieninach, ale zobaczymy jak nam zdrówko dopisze. Póki co jest dobrze, mdłosci nie mam i ogólnie czuję się fajnie. Czasami szybko się złoszczę, no ale to normalne 🙂 Póki co promyki łapie na ogródku, słoneczko już fajnie opala. Oczywiście brzusio przykrywam, ale i tak dłużej jak godzinke na słonku nie wytrzymuje 😁 bo mnie nosi, ostatnio bardzo aktywna jestem, i nie chce mi się spać 🤨
  8. ] z moim Taysonkiem a to brzusio Nareszcie się udało!
  9. a to mój brzuszek p.s nie umiem dodać zdjęcia, nie pokazuje się.
  10. Kukunari, odpocznij, ostatnio miałaś dużo wrażeń. Połóż się i jak nie jest to konieczne to nie wstawaj. Ja kiedy miałam bóle brzucha i plamienie w 5tyg właśnie to mi lekarz zalecił. Po dwóch dniach przeszło. Nie martw się na zapas, może zadzwoń do twojego prywatnego lekarza? Mam nadzieje, że wszystko ok. Mogłaś się przemęczyć wyjazdem, no i córcie też pewnie nosiłaś.. Moje usg też za tydzień. Buziaczki
  11. Jakie świetne! 1. miesiąc Spotkanie z komórką Było tak: tata przez całe popołudnie stał przy kuchni i pichcił. Chińszczyzna to jego danie popisowe. Mama zapaliła świece, żeby zrobić nastrój. Wypili trochę wina. Potem puścili sobie fajną muzyczkę. A później to już niestety nie wiem, co było, bo musiałem walczyć o „swój kawałek podłogi”. Zrobiło się strasznie ciasno. Co sekundę dokwaterowywali nam trzy tysiące nowych plemników. Normalnie nie było czym oddychać! Na dodatek każdy się wiercił. To się musiało źle skończyć. W pewnym momencie atmosfera stała się tak gorąca, że nie mogliśmy już tego wytrzymać. Nie pamiętam, kto krzyknął „naprzód!”. Nagle wszyscy wystrzeliliśmy jak z procy z zawrotną prędkością. Pierwsze chwile to była dosłownie walka na śmierć i życie. Musiałem pokonać prawie półmetrowe, zwinięte nasieniowody. Potem jeszcze cewka moczowa, a dalej... Kochani, dalej to był już inny świat. Pochwa, macica i w końcu jajowody. Lecieliśmy wszyscy na złamanie karku. Choć może to złe określenie, bo właściwie trzeba było piąć się w górę. Peleton przyśpieszył. Najsłabsi nie wytrzymywali tempa. Na ostatniej prostej z 400 milionów zostało nas już tylko kilka tysięcy, a i tak większość była wyczerpana. I właśnie wtedy ją ujrzałem: gigantyczną kulę o średnicy 0,2 milimetra. Komórka jajowa. Piękna. Nie miałem wątpliwości – przede mną meta. Nie było łatwo się do niej dostać. Resztką sił odpaliłem swoją enzymatyczną piłę łańcuchową, rozciąłem otoczkę i wcisnąłem się do środka. Ha! Wszyscy próbowali, a udało się tylko mnie. Drugiego miejsca nie przyznano. Po drodze zgubiłem gdzieś ogonek, ale co tam. Coś mi mówi, że warto... 2. miesiąc Jak samotna rybka Narzekałem, że nic się nie dzieje? Przeciwnie, dzieje się aż za dużo. Przede wszystkim nie jestem już przystojnym plemniczkiem. Przypominam galaretkę. Chociaż nie, chyba raczej kijankę. Albo rybkę. Tak. Wyglądam jak mała rybka. Dzisiaj, bo jutro mogę przypominać coś całkiem innego. Wszystko zmienia się z sekundy na sekundę. Rosnę jak na drożdżach. Wyrosły mi ramionka i nóżki z takimi śmiesznymi paluszkami. Po bokach głowy mam dwie ciemne plamki i dwie niewielkie dziurki. Myślę, że to będą po prostu oczy i uszy. Nie chwaląc się, mam też kilka osiągnięć. Otóż, udało mi się odczepić od ściany macicy i znowu mogę się poruszać. Wprawdzie nie tak szybko jak we wczesnej młodości, ale i tak jest nieźle. Próbuję też otwierać buzię (choć na razie nie mogę powiedzieć, że jestem w tym mistrzem). Za to wczoraj dokonałem wiekopomnego odkrycia: mam już serduszko! Malutkie jak ziarenko maku, ale pulsuje jak oszalałe. Prawdziwa rewolucja dzieje się w środku mojego ciała. Skórka jest cienka jak pergamin, więc wszystko widać jak na dłoni. Mam już kręgosłup i żebra grubości włosa. Rosną płuca, wątroba, nerki, mózg. Wszystko naraz. Przyznam się wam, że to strasznie męczące. Najgorsze jest to, że odwalam tu taką robotę i nie mogę liczyć na niczyją pomoc. Zresztą, wcale nie jestem pewien, czy ktoś w ogóle wie o moim istnieniu. Halo! Jestem tu! 3. miesiąc Ujawniam się Mama już wie. Postarałem się o to. Jakich metod użyłem? Wykorzystałem cały wachlarz możliwości: mdłości, huśtawkę nastrojów, senność, wrażliwość na zapachy, obrzmienie piersi, zachcianki, trądzik... W końcu cel uświęca środki, prawda? OK, może rzeczywiście trochę przesadziłem, ale trzeba było dziewczynę przywołać do porządku. W końcu będzie moją matką. Musi o siebie zadbać. Moja strategia, choć kontrowersyjna, już przyniosła pierwsze efekty. Mama rzuciła palenie i zaczęła więcej odpoczywać. Przestała też wysiadywać po nocach przed komputerem. Ulżyło mi. Godzinami byłem ściśnięty jak sardynka. Na dodatek te okropne dżinsy. Nie znoszę ich! Co z tego, że mama rozepnie jeden guzik? Kobieto! Ja mam już prawie sześć centymetrów i potrzebuję przestrzeni. W końcu zaczynam przypominać człowieka. Mam wszystko, co trzeba. Nawet powieki i paznokcie. Tylko głowa ciągle jest jakaś nieproporcjonalnie duża. Za to twarz – poezja. Wyraźna szczęka, podbródek i całkiem fajna górna warga. Nosa jeszcze nie ma, ale są już dziurki. Podsumowując: niezły ze mnie przystojniak. Mama jeszcze o tym nie wie, ale wam już mogę zdradzić tę tajemnicę: jestem chłopcem. Właśnie wyrosły mi jądra i malutki penis (co jak co, ale ten to na pewno jeszcze urośnie). Spodziewałem się tego. Z moją wybujałą ambicją i wielkimi wymaganiami chyba nie nadawałbym się na dziewczynkę. 4. miesiąc Ćwiczę i robię się mądrzejszy Powoli oswajam się z sytuacją. Nie mogę narzekać. Mam tu ciepło i cicho. Miejsca sporo, więc spaceruję, ile mogę. Jedyny minus to niewiele atrakcji. Z nudów zacząłem ssać palec. Drobiazg, a cieszy. Od czasu do czasu łyknę sobie też trochę tego płynu, w którym pływam. Słodki. Nie jest to może pitna czekolada, ale i tak smaczny. A więc piję, siusiam... i tak to się kręci. Cały pokryłem się śmiesznym meszkiem. Mam już brwi i pierwsze cienkie włoski na głowie. A jak za długo kopię, to zaczynam się pocić. Dziwna sprawa, co nie? Przerzucam się wtedy na spokojne ćwiczenia oddechowe. Człowiek nigdy nie wie, co może mu się kiedyś w życiu przydać. A propos ćwiczeń. Nauczyłem się już wydymać policzki i marszczyć czoło. Szkoda, że nie mogę spojrzeć w lustro. Czuję, że w robieniu min jestem absolutnie bezkonkurencyjny – mam taki śmieszny zadarty nosek. Martwi mnie tylko, że staję się coraz bardziej wrażliwy. Wystarczy najlżejsze muśnięcie pępowiny, a już cały staję na baczność. Takie przygody zakłócają mi drzemkę, a dopiero co odkryłem jej uroki. Domyślam się, skąd ta nadwrażliwość. Co minutę w mózgu tworzy mi się aż 250 tysięcy nowych komórek nerwowych. Coraz wyraźniej dociera do mnie, jak bardzo jestem unikalny. Jedyny na świecie. Mam już nawet linie papilarne. Tylko czy komuś w ogóle potrzebne są moje odciski palców? 5. miesiąc Potrzebuję czułości W końcu udało mi się nawiązać kontakt z mamą! Hurra! Już powoli zaczynałem wątpić, że to w ogóle możliwe. Kopałem, kopałem i nic. A któregoś dnia źle wyliczyłem zakręt i z całym impetem moich 30 dekagramów uderzyłem w ścianę macicy. Mama aż podskoczyła. Poklepała delikatnie w to miejsce. Odpuknąłem jej. A wtedy ona się rozpłakała. Kompletnie mnie zamurowało. Ach, te kobiety... Od tego momentu coś się jednak między nami zmieniło. Nareszcie zaczęła do mnie mówić. Nazywa mnie Robaczkiem albo Groszkiem. I często mnie głaszcze. A ja to po prostu uwielbiam! Coraz lepiej się z mamą poznajemy. Najbardziej lubię, jak idzie na spacer. Tak mnie fajnie kołysze, że natychmiast zapadam w drzemkę. Fakt, nie zgrywamy się jeszcze zbyt dobrze. Kiedy ona czuwa, ja śpię. A kiedy się kładzie, ja się budzę i zaczynam dokazywać. Fikam koziołki i nasłuchuję. Do tej pory słyszałem tylko same bulgotania z brzucha mamy. Teraz stopniowo zaczyna do mnie docierać coraz więcej dźwięków. Najmilszy jest głos mamy. Taki śpiewny i dźwięczny. Słów wprawdzie jeszcze nie rozumiem, ale potrafię już wyczuć, kiedy mówi do mnie, a kiedy do taty. Nie znoszę, jak się z nim kłóci. Oboje wtedy strasznie krzyczą, a hałas to dla mnie męka. Najchętniej gdzieś bym się schował, ale gdzie? Kulę się tylko w sobie i czekam, aż im przejdzie. Na szczęście zawsze się potem godzą. A jak się przytulają, to robi mi się tak błogo, jak w niebie. Wczoraj byliśmy wszyscy u bardzo miłego pana doktora. Coś mi się zdaje, że próbowali mnie podejrzeć. 6. miesiąc Mieliśmy wypadek Nie spodziewałem się takich przeżyć. Jakiś czas temu zacząłem obrastać w tłuszczyk. Ważyłem już prawie kilogram. Nauczyłem się robić nóżkami rowerek i pociągać za pępowinę. Czułem się pewnie i to chyba uśpiło moją czujność... Mama wymyśliła malowanie pokoju „dla dzidziusia”. To się chyba nazywa syndrom wicia gniazda, czy jakoś tak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pozwoliła się wykazać tacie. Ale ona osobiście musiała sprawdzić, czy wszystkie rogi są dobrze pomalowane. Weszła na drabinę, poślizgnęła się i spadła. A ja z nią. Nieźle mną huknęło. Na moment mnie zamroczyło. Potem zacząłem czuć się dziwnie. Było mi zimno i nie mogłem się poruszać. Tata natychmiast zawiózł nas do szpitala. Po drodze złamał chyba wszystkie przepisy. Szkoda mi ich było. Mało nie oszaleli z rozpaczy. Na szczęście w porę trafiliśmy w fachowe ręce. Uff... Wszystko dobrze się skończyło. Teraz mama musi się oszczędzać. Chyba się nieźle przestraszyła, bo ciągle leżymy sobie na sofie i gadamy przez telefon. To znaczy ona gada, ja słucham. Tylko dzisiaj zrelacjonowała naszą przygodę dwanaście razy. Ostatecznie wolę jednak to niż sporty ekstremalne. I tak mam dużo roboty. Aha! Z nowości: już dwa razy dostałem czkawki. 7. miesiąc Widziałem... światło W końcu udało mi się otworzyć oczy. Wprawdzie widoki wokół mizerne (a na dodatek półmrok), ale mruganie bardzo mi się podoba. Przy okazji okazało się, że mam całkiem fajne rzęsy. Od czasu do czasu razi mnie silne światło. Pewnie jest już lato, a mama zadowolona paraduje z brzuchem na wierzchu. Biedactwo, musi dźwigać niezłą „piłkę”. Obliczyłem, że ważę około 1300 gramów. Od czubka głowy do stóp mierzę mniej więcej 40 centymetrów. Trudno wyliczyć dokładnie, bo niestety nie mogę się wyprostować. O fikaniu koziołków muszę zapomnieć. Jedyny sport, jaki uprawiam w tej chwili, to przeciąganie się. Też przyjemne. A propos przyjemności. Uwielbiamy sobie z mamą dogadzać. Na szczęście przeszła jej już ochota na zdrową żywność. Te pestycydy z nowalijek były obrzydliwe! Teraz jemy w miarę normalnie, choć ciągle nie możemy się zgodzić w sprawie przypraw. Ja lubię łagodnie, a mama pikantnie. Dobrze przynajmniej, że porzuciła fast foody i alkohol. Po lampce wina kręciło mi się w głowie, czułem się jak na karuzeli. Lubię ciepłą kąpiel i fajną muzykę. Nie, nie poważną. Mama też próbowała mnie namówić na Bacha i Mozarta. Nie wiedziałem, co jest grane: przecież zawsze słuchała rocka! Na szczęście długo nie wytrzymała. Teraz słuchamy dużo spokojnych, optymistycznych kawałków. Bywa, że nawet sobie tańczymy. Co to musi być za kobieta! Oddałbym kawałek pępowiny za to, żeby choć przez chwilę ją zobaczyć. Czasami mi się śni, że się do niej przytulam. I jest mi wtedy tak dobrze, tak cudownie... 8. miesiąc Duży i śliczny Co za ciasnota. Chyba się trochę zablokowałem. Przekręciłem się głową w dół, a teraz nie mogę się ruszyć ani w tę, ani w tę. Muszę wyglądać dość dziwnie. Ręce i nogi skrzyżowane, kolana pod brodą, a broda przyciśnięta do klatki piersiowej. Coraz mniej mi się to podoba. Na dodatek ktoś cały czas do mnie puka. Proszę państwa! Ja wszystko rozumiem. Każdy chce dotknąć brzucha na szczęście. Ale co byście powiedzieli, gdyby ktoś wam cały czas tak walił w drzwi? Postanowiłem ignorować te zaczepki. Jak ktoś się dobija, udaję, że mnie nie ma. No, chyba że to mama albo tata. Ich puknięcia rozpoznaję od razu. Śmieszy mnie, jak tata łapie mnie za kolano i podekscytowany wykrzykuje: „Łokieć! Łokieć!”. Szczerze wam powiem, że jest już za co złapać. Zrobiłem się pulchny (codziennie dochodzi mi dodatkowe 10 gramów), a tu i tam pojawiły się nawet małe dołeczki. Skóra też coraz ładniejsza. Cud, nie dziecko. Odzywa się we mnie taka dziwna tęsknota. Mam wrażenie, że coś mnie omija. Z czego mama się śmieje? Czego babcia nie może się doczekać? Dlaczego pan doktor próbował niedawno dotknąć mojej głowy? 9. miesiąc Zaatakuję z główki! Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Nie mam pojęcia. Po prostu czuję i już. Wykorzystuję ostatnie centymetry wolnego miejsca. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilogramy, mierzę około 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal. Mama też chyba w nie najlepszej formie. Ostatnio głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Od kilku dni mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... Zaraz, zaraz. Właśnie coś się ruszyło. Rany boskie! Woda mi ucieka! W czym teraz będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: „Kochanie, rodzimy!”. Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem Możemy rodzić. Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Domek mnie wypycha, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, tylko bez takich numerów proszę! Napiąłem się: walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Zaatakuję z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!! Jejku... Ale numer. Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat! 🙂
  12. Witaj w naszym gronie 🙂 Ja licze tygodnie tak, jeżeli jest np 9tydzien i 4dni , to licze to jako 9. Tez nie wiedziałam jak liczyc na poczatku, ale zostalam przy tym bo nie chce dodawac dzidziusiowi. Moja mama mi mówiła, że jak ona była w ciąży z moją siostrą to lekarka jej powiedziała, że dla dziecka każdy dzień jest ważny. Tym bardziej , że leżała całą ciąże na podtrzymaniu.
  13. Ja mam cały czas dopochwowo, i też właśnie jestem ciekawa jakie będzie następne. Dzsiaj jak się obudziłam to delikatnie nacisnęłam na brzuszek i poczułam maluszka! Naprawde, chyba się obrócił , nie mam pojęcia ale to napewno był on! Lekarz mówił mi kiedyś , że jak chcemy wcześniej maluszka poczuć to delikatnie naciskamy na brzuch, byłam wtedy w 9tyg, próbowałam raz i nic nie czułam. Teraz jestem w szoku, cos niesamowitego. Nie chce więcej naciskac na brzuszek, niech malenstwo sobie spokojnie fika. Czuje się taka szczęśliwa bo przez to wiem , że z dzidziusiem najprawdopodobniej wszystko wporzadku. Uspokoiłam się jak podczas wizyty usg!! Któraś z was tak próbowała? Buziolki :*
  14. znalazłam fajny przelicznik bo na poczatku ciąży nie mogalm się połapac w liczeniu miesiecy ciąży 😁 0 - 4,5 pierwszy miesiąc 4,5 - 9 drugi 9 - 13,5 trzeci 13,5 - 18 czwarty 18 - 22,5 piąty 22,5 - 27 szosty 27 - 31,5 siodmy 31,5 - 36 ósmy 36 - 40 dziewiąty Mój brzuszek jest już większy niż na zdjęciu wcześniejszym, on rośnie codziennie 😮 i jest już widoczny dla innych oczywiście jak jestem w obcisłej bluzeczce. Dzisiaj szperałam po necie i znalazłam całkiem fajne porównanie odnośnie wielkości macicy w ciąży ; w 7 tygodniu jest wielkości jaja kurzego, w 10 wielkości pomarańczy w 12 wielkością przypomina dużego grejpfruta, a w 7 miesiącu jest jak duży arbuz 😁 Wyobraźnia działa, jak się czyta coś takiego. I pomyśleć , że taki grejpfrucik w sobie mam 😆
  15. jeej faktycznie duży 🙂 ciekawa jestem ile mój dzidziuś ma cm. Jestem dokładnie w 12tyg. Usg mam za tydzień, ale już nie umiem się doczekać!
  16. a jaki duży jest już twój dzidziuś?
  17. gosiaq 🙂 wiem , dlatego mówie , że dokładną wage podam 17 po wizycie u gina 😁
  18. mnie tez brzuszek czasami swędzi - nad pępuszkiem najczęściej 🙂 Ja przed ciążą, zaraz po ślubie ważyłam 48. Podejrzewam , że do ciąży dobiłam do 50. Jak byłam w 6 tyg gin mnie zważył, to wyszło 50.8, na ostatniej wizycie końcem 9tyg waga identyczna - 50.8. Potem ważyłam się u mojej mamy to waga pokazywala 49. Mysle że teraz waze z 52, 53kg. Bo brzuszek rosnie, biust tez sie powiększył, no i wydaje mi się że ciałko troszku się zaokrągliło na biodrach itd. Byłąm dzisiaj u mamci, ale zapomiałam się zważyc. Ale ile dokładnie waze to dowiem się dopiero 17 maja u gina. Nie jem duzo wiecej niż przed ciążą, właściwie tyle samo. No zobaczymy 🙂 mam 165 wzrostu. Ciekawe do ilu dobije 😮
  19. Kukunari w takim razie udanej zabawy! Mamy bardzo podobnie wizyty, ja mam 17 maja, i już się nie umiem doczekać, pierwsze badania mam za sobą (cukier krew mocz). Ciekawa jestem jak tam mój szkrabuś maleńki. Zakupiłam sobie nowy krem a właściwie balsam na rozstępy. Z ziaji mama mia, i powiem wam, że jest super faktycznie nawilża brzuszek i szybko się wchłania. Wcześniej używałam garniera czerwonego, i zwykłej oliwki bambino, dalej ich będe używać bo lubię ich zapach, ale ziajke traktuje jako 1 na rozstepy. Zobaczymy 🙂 U mnie samopoczucie dobre, nie mam mdłości, jedynie jak się strasznie najem to wtedy miewam takie drobne. Ale tu jakaś impreza urodzinowa, tam jakas rocznica i jak tu sobie odmowc kolacyjki 😁 A dziś na śniadanko płatki z mlekiem! Już chodzi to za mną od dłuższego czasu! Ide sobie zrobić! Buziaczki i udanego dnia dla wszystkich brzuszków!
  20. tak wygląda w południe, wieczorkeim jest dużo większy 😁
  21. link do zdjęcia, ale nie wiem czemu wyskoczyl ten x
  22. nie wiem, ale nie chce się załadowac to zdjęcie 😞 tu jest link http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f282d11e77d889ea.html
  23. a to mój brzuszek, 11t4d
×
×
  • Dodaj nową pozycję...