Melduję się po trudach i znojach.. Rodziłam 28godzin, odmówiono mi znieczulenia... do cesarki się nie garnęli - z dzidzią było wszystko ok a matka niech się męczy... no ale się udało. Pierwsza doba na korytarzu ale nie narzekam bo mała krztusiła się wodami płodowymi po takim porodzie, 4 razy w ciągu nocy była odśluzowywana mechanicznie a reszta nocy mama i klepanko plecków, więc usnęłam o 8 rano jak wpuścili tatę na oddział. Teraz mamy żółtaczkę i czekamy na wyniki.. naświetlamy się taką wielką lampą a dziecko mogę wziąć na ręce raz-dwa razy na dzień na karmienie piersią reszta przez sondę bo musi się naświetlać.. nawet jej oczu nie widzę bo ma okularki. ale walczymy dzielnie! Cukrzycy nie ma - kuli mała co 4 godziny przez dwie doby. Mam nadzieję że reszta z Was przeszła wszystko o wiele lżej..