Skocz do zawartości

asiulA84

Mamusia
  • Liczba zawartości

    286
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez asiulA84

  1. Agaash na ostatnim USG lekarz powiedział, że Malutka ma ułożenie główkowe i raczej pozycji już nie zmieni, ale jak to kobietka w ciąży zastanawiam się czy oby na pewno, skoro taka z niej wiercipiętka 😜 A druga moja myśl to jak tym naszym dzieciakom może być wygodnie tak dwa miesiące głową w dół... 😜
  2. paulinka ja to już od kilku ładnych tygodni te skurcze mam (przynajmniej tak mi się wydaje że to one), ale właściwie ich nie odczuwam w żaden sposób, po prostu brzuszek staje się twardy i po krótszej lub dłuższej "chwili" odpuszcza. Czasami takie jakby bardzo delikatne "mrowienie" jest, w momencie gdy zaczyna twardnieć, ale właściwie to wszystko.

    I tak jak alwo napisała dzidzi dajemy czas od 9 do 21 na wykonanie 10 ruchów. Chociaż też czytałam o innej metodzie liczenia: siadamy sobie spokojnie i skupiamy się na ruchach (ale uwzględniamy rytm dnia naszej dzidzi i wybieramy czas, kiedy czujemy że na pewno nie śpi), zwykle w pół godziny z liczeniem można się uwinąć, ale górna granica to 2 godziny. Jeśli w tym czasie nie doliczymy do 10 ruchów to trzeba trochę pochodzić, napić się czegoś, zjeść i zrobić drugie podejście. Ta druga metoda wymaga posiadania czasu na to, aby tak sobie usiąść i się skupić "tylko" na liczeniu.
    A jeśli chodzi o ból przy ruszaniu się mojej Córci to mi akurat się nie zdarzyły bolesne "kopniaki". Raz tylko, kilka dni temu, jakoś tak się ułożyła, że odrobinę mnie w boku coś kuło, ale poprosiłam ją żeby się przełożyła, pozaczepiałam ją i dość szybko zmieniła pozycję 😜 A teraz obok swojego pępka czuję jej piętkę 😜 nie mam pewności że to piętka, ale na piętkę mi to wygląda 🙂 I Kruszynka łaskotek nie ma, bo ja tu ją łaskoczę a ona niewzruszona 😜
  3. Widzę, że chyba większość z nas minimalistycznie podchodzi do dziecięcych kosmetyków 🙂 Po co tą delikatną skórkę męczyć, ważne żeby oczyścić, odświeżyć i zabezpieczyć 🙂

    Co do kremów, tylko że takich na lato, to w kilku miejscach czytałam, że do 6 miesiąca nie powinno się w ogóle kremów z filtrem u dzieciaczków stosować (a później jakieś mineralne) i na słońce wystawiać... i nasze maleństwa swoje pierwsze lato w cieniu będą musiały spędzić 😜

    alwo też jestem zdania, że bez śpiworka sobie poradzimy z Malutką...
  4. alwo właśnie też ze względu na późniejsze odzwyczajanie od pieluch te tetrowe wydają mi się "lepsze"... Męża siostrzeniec, który we wrześniu 2 latka skończył, nadal w jednorazówkach śmiga i ani myśli nawet na nocnik siadać. Wiem że były plany w minione lato od pieluch go odzwyczajać, ale chyba coś nie poszło z powodu braku czasu na to... a lato było takie fajne ciepłe i mógł pobiegać z mokrą pupą trochę 😜 ale to ich sprawa jak to z tymi pieluchami teraz sobie rozwiążą, nie ja kupuje i nie ja przebieram 🙂 Ale tak jak napisałaś, może na początku, póki ten rytm jej się nie ustali i nie nabierze to wszystko większej "treści" 😜 i póki my się nie ogarniemy, to jednorazówki a potem tetra wejdzie w użycie 🙂
  5. O, i jeszcze jedno pytanie do Was. Jakich pieluszek planujecie używać?? Ale nie chodzi mi o markę, tylko o to czy jednorazowych czy tetrowych/flanelowych? Bo mi chodzi po głowie, żeby "porwać się" na wielorazowe... Wydają mi się zdrowsze dla dziecka i bardziej ekologiczne, ale zastanawiam się czy z tą dodatkowa pracą przy częstszym przewijaniu, ich praniu i prasowaniu się z mężem wyrobimy...

    Czekam na Wasze odpowiedzi w sprawie kombinezonu i pieluszek. I liczę na pociągnięcie tematu kosmetyków 🙂
  6. Mam jeszcze jedną rozkminę... Czy kupiłyście swoim dzieciom zimowe śpiworki/kombinezony? Bo tak się zastanawiam czy kupować... Właściwie dzidzia pojawi się pod koniec lutego a więc praktycznie pod koniec zimy i taki kombinezon pewnie tylko ze 2-3 razy jej się przyda a potem to już wiosna i z malutkiego śpiworka wyrośnie a latem w ogóle takowy nie jest potrzebny (wiosną zimowy też raczej nie, a mam kilka takich grubszych wdzianek, które moim zdaniem akurat na wiosnę będą dobre...) Tylko to wyjście ze szpitala... Ale to chyba jak ciepło się ją ubierze i w cieplutki koc owinie to wystarczy i obędzie się bez kombinezonu... Bardzo jestem ciekawa jak Wy rozwiązałyście tą kwestię...

    A jeszcze tak o tych kosmetykach mi się przypomniało... W mojej szkole rodzenia też nam polecali jak najmniej kosmetyków. My planujemy kąpać Malutką w Oilatum, zaopatrzyć się w oliwkę (chociaż ponoć przy kąpieli w emolientach nie jest potrzebna, bo te preparaty bardzo ładnie natłuszczają skórę niemowlaczka, ale to tak na wszelki wypadek, ewentualnie ja ją zużyję 🙂 ), puder (chociaż tu faktycznie może i mąka ziemniaczana bardziej naturalna) i coś od odparzeń pupy, no i sól fizjologiczna. Mam nadzieję, że wystarczy 🙂
  7. Diuna ja to sobie darowałam malowanie paznokci u stóp już od kilku miesięcy. Bardziej chyba z lenistwa (i tak w skarpetkach i zakrytych butach przez te ostatnie miesiące chodziłam 😜), ale obcinanie ostatnio sprawiło mi pewien kłopot. Śmiałam się do męża, że następnym razem on mi będzie chyba obcinał 😁 A co do malowania to też bym chyba jego prosiła 🙂

    Moja Córcia czasami tak się w brzuszku ułoży, że cały "zdeformowany" i powyginany jest 😜 Wasze dzidzie też tak mają? Niech tam sobie się układa jak chce, oby pozostała główką do dołu i oby wygodnie jej było 😁
  8. cześć Dziewczynki 😘
    Wiem, że może się powtórzę, ale trudno nadrobić zaległości nawet przy jednodniowej nieobecności tutaj 😜 Ech te ciążowe dolegliwości, bolączki i niedomagania... Ale potem będą tylko większe 😜 mimo tej podświadomej wiedzy, chyba wszystkie i tak nie możemy się doczekać naszych maluszków 😁 bo szczęście, które nam przyniosą będzie o niebo większe niż te problemy, których na pewno nie da się uniknąć.

    Nie pamiętam dokładnie co której osobiście odpisać, więc napisze ogólnie do wszystkich, że ściskam mocno kciuki za Was wszystkie, żeby nic nie bolało, dzieciaczki dokazywały a nie dokuczały, szyjki się niepotrzebnie nie skracały, napady gorąca ustąpiły, noce (a u niektórych i dni) przynosiły wypoczynek i relaks, mężowie byli cierpliwi i wyrozumiali, a teściowie nie denerwowali 🙂

    Miałam dziś w pracy spotkanie wigilijne, które musiałam prawie że sama przygotować, dla jakichś 25 osób, nawet nie wiem ile ostatecznie się zjawiło... Trochę się nastałam i nalatałam przy tych przygotowaniach, plecki mnie teraz bolą i czuję, że dziś szybko padnę. Na szczęście jutro mam wolne więc się pobyczę (chwilę... a potem wezmę się za sprzątanie 😜).

    Ależ ja kocham tą moją małą Wiercipiętkę 😁 I mojego niesfornego męża też 😁 Czasami wręcz tą moją miłość aż fizycznie odczuwam - jakaś fala mnie nachodzi i ściska od samego środka. W samym serduchu... 🙂 Tak mi się jakoś wyrwało... Sorry, ale nie mogłam się powstrzymać 🙂 Was też "kocham" ale to zupełnie inna "miłość" 😜

    To zajrzę jutro, żeby zaległości sobie nie robić 🙂 Dobrej nocki wszystkim 😘
  9. Cześć Dziewczęta 😘
    Kurcze, uważajcie na siebie z tymi bólami i skurczami, chorobami, dolegliwościami... trzymam za wszystkie kciuki... Aż mi głupio się pochwalić, że dziś na USG pan doktor powiedział, że moja Córcia (jak dla mnie na 100% córcia, bo tym razem ewidentnie cipeczkę widziałam 😁 ) rozwija się prawidłowo, proporcjonalnie, je, siusia, leży główką w dół, serduszko działa i bije miarowo, łożysko OK, nic o szyjce nie wspominał, więc też prawidłowa chyba, termin na 18.02 został określony (czyli tylko 3 dni wcześniejszy niż był ten podstawowy)... Ale nic mi nie mówił o wadze Kruszynki ani jej "wzroście", na wydruku też nie widzę, więc nic mi o tym nie wiadomo... No i jeszcze łobuziara leżała buźką w stronę mojego kręgosłupa i nie dało się jej pooglądać więc nie wiem czy będzie śliczna czy bardzo śliczna 😜 Ale co mi tam, ważne że zdrowiutka 🙂

    Oprócz tych nocnych skurczy łydek to nic mi właściwie nie dolega, mimo że zdarza mi się latać jak szalona po mieście (i to często dosłownie muszę podbiec, żeby tu i tam zdążyć...), czego nie powinnam już robić. Ale co zrobić jak trzeba...
    A dziś w nocy udało mi się oszukać skurcz! 😁 Kiedy poczułam, że się zbliża szybko wzięłam stopę i palce do góry i mimo, że już się zaczynał to odszedł 😁 ależ byłam zadowolona 🙂 Ale magnez i tak raczej zacznę brać, we wtorek wybieram się do mojej ginekolog to pogadam z nią o tym, może na receptę tańszy ciut będzie (choć akurat magnez nie jest drogi).

    To ja tyle... trzymajcie się Ciężaróweczki. Dobranoc 😘
    PS. A jutro w końcu będę miała meble kuchenne w kuchni 😁
  10. Hejka 😘
    Ja to bardzo lubię mleczko, więc nie muszę się zmuszać do jego picia 😁 Ostatnio to mój organizm jakby sam się go domagał wręcz. A z budyni to tylko czekoladowy 😁 Tylko że mam mały kłopot z tym mlekiem, bo przyjmuję żelazo w tabletkach (mimo to HGB i tak tylko na poziomie 11,5 w ostatniej morfologii...) a mleko zmniejsza wchłanianie żelaza i w okolicy połykania tabletki nie powinnam pić mleka, a piję tabletkę rano i tabletkę wieczorem, czyli wtedy kiedy jestem w domu i dostęp do mleczka i chęć na nie... Ech...

    alwo a z tą pamięcią to bardzo miły komplement, zwłaszcza gdy ostatnio czuję się roztargniona i zapominalska i mój mężuś się śmieje, że chyba musi mi lecytynę na ta pamięć kupić 😜

    Dziewczyny czy Wy macie skurcze łydek? Bo ja ostatnie dwie noce miałam po takim okrutnym, że myślałam, że pod sufit z łóżka wyskoczę a i tak nic to nie pomoże... 😞 Aż do rana mięsień mnie pobolewał... Niby magnezu mało, jak są te skurcze, ale łykam Femibion i myślałam, że tam jest magnez... ale właśnie to sprawdziłam i nie ma 🤢 ...czyli jutro biegnę do apteki i kupię jakiś za radą farmaceuty (bo do mojej lekarki trochę mi nie po drodze 😜 przed Świętami i tak mam ją odwiedzić)

    Dobrej nocki (bez skurczy 😜 ) Brzuchatki 😘
  11. I nie chorować mi tam dziewczyny! 🙂 Nie dajmy się tym śniegom, temperaturom, wirusom, przeziębieniom...

    Malwinko, dobrze, że udało Ci się załatwić ze szkołą i dołączam się do pozostałych brzuchatek, jak w chórze 🙂 leż, leż i jeszcze raz leż, tak jak lekarz przykazał, dbaj o siebie i bobaska i bądź dobrej myśli 😘

    malamyszko dzięki za info 🙂 pewnie się wybiorę sprawdzić jak to w białostockich hamach jest 🙂
  12. Hej 😘
    Wczoraj w szkole rodzenia pojawiła się przedstawicielka w sprawie komórek macierzystych, ceny jakie podała były praktycznie takie same jak podałyście (wstępna opłata 600zł + 1390zł a potem abonament 430 lub 490 przy opcji kaseta plus rocznie za przechowywanie). Faktycznie krew pępowinowa jest dużo bogatsza w komórki macierzyste niż szpik i zgodność antygenów przy przeszczepie wystarczy 4/10 a nie jak w szpiku 10/10, więc użycie tej krwi dla rodziców czy rodzeństwa jest dużo bardziej możliwa. Pani opowiadała o rozwijającej się medycynie regeneracyjnej, można dokonać regeneracji mięśnia (tu Pudzianowski za przykład posłużył), uszkodzonego rdzenia (tu Monika Kuszyńska z Varius Manx), wargi czy podniebienia (przy rozszczepie) a nawet piersi po amputacji i ta gałąź medycyny ponoć cały czas się rozwija. Krew można przechowywać kilkadziesiąt lat bez uszczerbku dla niej (kobietka nie podała żadnego limitu czasu), a to ważne, bo ponoć zaczynają leczyć parkinsona i alzheimera komórkami macierzystymi, więc może się przydać rodzicom w podeszłym wieku. Myk jest tylko taki, co mnie trochę negatywnie zaskoczyło, że taką krew można rozmrozić i wykorzystać tylko raz, do jednego zabiegu... Teraz sprowadzili ze Stanów tzw. kasety plus, w których krew podzielona jest na dwie części (w stosunku 1/3 do 2/3), które można wykorzystać niezależnie od siebie, bez uszczerbku dla którejkolwiek (ta opcja jest ciut droższa). Z tego co czytałam (na stronie Polskiego Banku Komórek Macierzystych można nawet blankiet umowy sobie przeczytać) krew jest badana czy nadaje się do przechowania i czy w ogóle pobrano jej wystarczająca ilość. Ale oczywiście "firma" ubezpiecza się przed roszczeniami i pretensjami różnymi paragrafami.
    Co jeszcze zapamiętałam... Z białostockiego oddziału wykorzystano do przeszczepu 4 kasety (2 dla dorosłych, 2 dla dzieciaczków), a ogólnie w Polsce kilkanaście (przechowywane 30tys. z tego co pamiętam), więc właściwi to rzadkość, ale takie przypadki się zdarzają.

    Jeśli chodzi o mnie to rozważaliśmy to, ale wydaje nam się to narazie zbyt mało... nie wiem, sprawdzone, wykorzystane, pewne... Może przy kolejnym dzidziusiu się zdecydujemy (ponoć w ogóle są przypadki, że gdy rodzice mają chore dziecko, albo ktoś z rodziny potrzebuje przeszczepu to specjalnie dla tej krwi pępowinowej, żeby pomóc w wyleczeniu, decydują się na kolejne dziecko... bo pobieranie i przeszczep komórek macierzystych ze szpiku chyba nie jest refundowane w Polsce, nie jestem tego pewna, ale jakieś procedury są drogie i nierefundowane...)
  13. hej 😘
    Ja słyszałam, że pleśniowych i innych nie można jeść, jeśli są z niepasteryzowanego mleka... Ale może faktycznie zrezygnuję z tej fety... Zobaczę jeszcze, bo mnie kusi bardzo 🙂

    Od dzisiaj zaczynam liczyć ruchy mojej Kruszynki. Lekarka mówiła, że jeszcze nie trzeba, ale tak dla siebie będę to robić. I oczywiście jak wczoraj szalała cały dzień tak dziś przed 9 się obudziła, pokręciła się, a teraz, kiedy już "mogę" liczyć łobuziara nie chce za bardzo się ruszać 😜 (ale 6 ruchów już naliczyłam...)

    Co do pakowania do szpitala, to odłożyłam to sobie na poświętach, myślę że to nie za późno (termin mam na 21.02), a będę mogła po przedświątecznym szaleństwie spokojnie skompletować co trzeba i spakować, zarówno siebie jak i Maleńką (w białostockich szpitalach noworodki
    dostają szpitalne ciuszki i ubranko potrzebne jest "dopiero" na wyjście).

    Monic, kuruj się pilnie, trzymam kciuki 😘

    Pozdrawiam wszystkie :*
  14. malamyszko super 😁 😁 😁

    alwo ja z kolei zaraz "do miasta" jadę z tej mojej wsi, która coraz bardziej zasypana, bo od rana śnieg prószy. Najpierw godzina nauki jazdy mnie czeka a później wykład w szkole rodzenia. Wrócimy przed 20 z mężem i dostanie sobotnią zupę fasolową, która czekała na swoją kolej 😜 żeby nie było, ja już się nią posiliłam, pyyyycha 🙂 A na jutro planuję szpinak z mięskiem i fetą (chyba ciężarne mogą fetę jeść... może bezpieczniej z twarożkiem jednak...) w cieście francuskim, zobaczymy co wyjdzie 🙂

    To miłego dnia Brzuchatki 😘 Do zobaczyska
  15. A co do snów to rzadko mi si moja Dzidzia śni. Raz pamiętam (jakoś niedługo po tym jak zaczęłam czuć ruchy Maleńkiej) śniło mi się, że miałam taką rozciągliwą i cienką skórę na brzuchu, że mogłam wziąć w ręce swoje mikrodzieciątko, takie obleczone w skórę, do policzka przyłożyć, poprzytulać 😜 A niedawno rodziłam we śnie, u dziadków na wsi, niedaleko podwórka, gnojówki i stogu siana 😜 ale poradziłam sobie bardzo dobrze bez pomocy. I kiedy Malutka była już na zewnątrz i owinęłam ją jakąś pieluszką cienką (byłyśmy już wtedy w mieszkaniu, gdzie mieszkałam jako dziecko...) to pomyślałam, że to przecież jeszcze za wcześnie... Oj chyba większość z nas myślami już trochę bardziej przy porodzie niż przy ciąży 😜
  16. Aż normalnie zmierzyłam się w pasie bo do tej pory jakoś nie robiłam tego... No i daleko mi do tych najlepszych bo zaledwie 96cm jest... przy 10kg do przodu. Chyba ta moja macica i Dzidzia z tych co to bardziej wgłąb ciała się chowają, ale nie odczuwam jakiegoś dyskomfortu "tam wewnątrz", do czego wydaje mi się, że skłaniałoby to "schowanie" (jakoś nie dam rady poprawnie po polsku sformułować myśli, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi 😜).

    Co do terminów porodu to wczoraj na wykładzie w szkole rodzenia pan doktor powiedział, że termin z USG do 12tc jest najdokładniejszy, bo rozrzut jest 3-4 dni w przód lub w tył, a z tych końcowych USG to już aż 4 tygodnie rozrzutu, względem rzeczywistego terminu porodu, więc ten pierwszy termin, który poznałyśmy jest "najlepszy", chyba że za każdym razem ten termin jest zbliżony, to wtedy w ogóle można "mieć pewność" co do niego 🙂 Ja to mam nadzieję że urodzę tak bliżej 21.02 niż wcześniej, bo jeszcze tyle przygotowań mnie czeka...
  17. alwo, Twoja historia bardzo mnie poruszyła... jak pomyślałam o tym, że mogłabym stracić moją Kruszynkę... 😞 nie, w ogóle nie chcę o tym myśleć nawet, a Ty to przeżyłaś... podziwiam za siłę i gratuluję męża 🙂 Tym razem na pewno wszystko będzie OK, musi być bo "zasłużyliście" na to 😘
  18. malamyszko nie denerwuj się 😘 może Twój synuś po prostu ma dziś leniwy dzień... Wczoraj na wykładzie lekarz opisał nam metodę liczenia ruchów (chyba Cardif się nazywa ona) i można się zacząć martwić jak od 9 do 21 godziny dzidziuś 10 ruchów nie wykona, więc daj mu jeszcze czas... Trzymaj się 😘
  19. Oj dziewczyny... zgadzam się z Wami i przecież napisałam, że sama też nie odmawiam sobie tej przyjemności, jaką jest kontakt z moją Córcią przez brzusia, między innymi dotykając go, delikatnie uciskając, kładąc na nim rękę, ale jak dla mnie nie jest to jakieś strasznie dziwne, że nagminne głaskanie brzucha może powodować częstsze skurcze, bo dotykając się wysyłamy jakieś impulsy, które odbiera nasz mózg a ten może dalej działać, m.in. wywołując częstsze skurcze... Nie wiem jak inaczej mam to opisać...
    Żadnej z Was nie zabraniam głaskania swojego brzuszka, chciałam tylko podzielić się z Wami informacją która mnie też zdziwiła i porządnie zaskoczyła, bo to przecież takie naturalne to głaskanie... Ale od kilku dni staram się powstrzymywać od częstego głaskania, jak już napisałam kładę sobie dłoń na brzuchu, albo delikatnie uciskam, szukając mojej Myszeczki i jakby faktycznie brzuszek rzadziej twardniał... ale to może tylko taka autosugestia...
  20. nanuś ale jednak moim zdaniem dotyk matczynej ręki na brzuchu to coś trochę innego niż ugniatanie przez lekarza czy obcieranie przez ubrania... Dzidzia i macica na pewno czują różnicę 😜 To może takie niepotrzebne niepokojenie ich... nie wiem.
    Ja absolutnie nie rezygnuję z dotyku brzuszka (często przykładam do niego rękę), a tym bardziej zaczepiania mojej Córci, zwłaszcza teraz, gdy potrafię już ją bez problemu wyczuć, rozmawiania z nią, czytania jej przed snem, śpiewania... 🙂 ale jednak staram się nie głaskać nagminnie, skoro jest możliwość "zaszkodzenia" tym w jakiś sposób.
  21. Ewcia, ja też odkąd dowiedziałam się, że w ciąży jestem nie piję alkoholu. O, sorry... Raz wzięłam łyk piwa, żeby sprawdzić czy ciąża zmieniła jego smak i okazało się że smakowało okropnie (choć i przed ciążą nie przepadałam jakoś mocno za jego smakiem). I po kilku tygodniach znów łyczek, żeby sprawdzić czy nadal takie okropne, i tak, było okropne 😜 Po tych dwóch próbach stwierdziłam, że nic się nie zmieni w tej kwestii i więcej prób nie podejmowałam 🙂

    Tym razem to już się naprawdę żegnam 🙂 Do kolejnego razu :*
  22. No to się napisałam, "nagadałam"... Czas kończyć i jakąś kolacyjkę wszamać 🙂

    Do zobaczenia brzuchatki :*

    PS. Wysłałam Monic kilka zdjęć swojego rosnącego brzuszka więc pewnie za czas jakiś będziecie mogły zobaczyć o ile moja córcia go powiększyła 🙂
  23. Ach, i jeszcze jedno. Pani doktor opowiadająca nam o fizjologii noworodków powiedziała, że teraz odeszło się już od zlewania kikuta pępowiny tą fioletową substancją (nie pamiętam jak tam ona się nazywa) i traktowania go preparatami na bazie alkoholu, nawet jest na to jakieś rozporządzenie ministra zdrowia 🙂 Trzeba tylko dbać o to by był suchy (ale jak zamoczy się w kąpieli to nie ma co panikować tylko delikatnie osuszyć) i ewentualnie kupić jakiś preparat do pielęgnacji kikutka na sucho (niestety zapomniałam jak się nazywa, ale jeszcze dopytam).

    A tak słuchając tego, co mówiła pani doktor na wykładzie o tych noworodkach, to pomyślałam sobie, że te nasze dzieciątka wcale nie będą takie śliczne i słodkie, mimo że dla nas na pewno najpiękniejsze. Bo to jakieś wypryski, łuszcząca się skórka, zniekształcona przez jakiś czas główka, opuchnięte brodawki sutkowe itp. itd. 😜 ...i tak nie mogę się doczekać mojej pięknej Niuni, mimo że ani do szpitala nie mam jeszcze dla siebie wyprawki, ani jej jeszcze nie uposażyliśmy i obawy przed porodem są 🙂
  24. A wiecie czego się dowiedziałam w szkole rodzenia? Że nie można za dużo głaskać brzuszka, bo to wywołuje częstsze skurcze i może przyspieszyć termin porodu... Oczywiście przy kąpieli, smarowaniu kremikiem, czy kontakcie tatusia z dzieciątkiem to nie jest zabronione, ale nie powinno się np. siedzieć przed telewizorem, czy czytać i sobie głaskać brzuszka...

    I prowadzące ćwiczenia kazały nam pozdejmować obrączki i pierścionki, bo tendencja puchnięcia palców u ciężarnych jest zwykle duża i niesie ze sobą groźbę, że nie będziemy dały rady ich zdjąć, gdy przyjdzie do porodu. Ponoć były już przypadki rozcinania obrączek przez jubilera na palcach babeczek... Ciężko mi było, ale wczoraj rozstałam się z obrączką i pierścionkiem (nawet bez spuchniętych palców obrączka ciężko mi schodziła z paluszka...). Na szczęście mój mężuś nie miał z tym kłopotów, wręcz sam mnie namawiał, żebym zdjęła, to ja miałam większe opory 😜 Już widzę spojrzenia ludzi - ciężarna i bez obrączki na palcu 😜
×
×
  • Dodaj nową pozycję...