Skocz do zawartości

asiulA84

Mamusia
  • Liczba zawartości

    286
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez asiulA84

  1. hej 😘
    Ja wczoraj nie zdecydowałam się na spacer, bo wiało mocno, za to przespałyśmy pół dnia 😜 Mała coś nie dała rady spać więc brałam ją na łóżko, kładłam się razem z Niunią i tak spałyśmy sobie. Aż kąpiel przespałyśmy 😜 Obudziłyśmy się po 22 więc już było za późno, tylko buźkę, szyjkę i łapki jej umyłam i przebrałam, a dziś wieczorem będziemy same, więc czeka nas pierwsza kąpiel bez tatusia... Dziś też raczej nie wyjdziemy, bo niby słońce, ale wiatr jest okrutny, a bardziej niż niskiej temperatury to tego wiatru się boję.

    Najprawdopodobniej w niedzielę się dowiem co i jak z chrzcinami. Jak chrzciłam dzieciątko trzy lata temu to na żadne nauki mnie nie zapraszano, ale może coś się pozmieniało. Teraz moja siostra chrzciła i też nic nie wspomniała o tym, że była na naukach.... Może do nas na Podlasie jeszcze ta praktyka nie dotarła 😁 A te ofiary to takie symboliczne jak widzę. Cieszy mnie to 🙂 A dawałyście pieniądze przed chrztem, przy pierwszej wizycie czy to się robi w dzień chrztu?

    Trzymam kciuki za Wasze "sprawy łóżkowe" 🙂 My nie próżnujemy i nadrabiamy czas oczekiwania 😜 Mnie jakoś nie ciągnie do chemicznej antykoncepcji... Może i to wygodne, ale u nas sprawdzają się gumeczki i chyba przy nich pozostaniemy. Chyba że moja ginekolog mnie przekona do czegoś innego, ale wątpię że będzie chciała 😜

    Miłego dnia Dziewuszki 😘
  2. Moje dziecko też pionowe 😁 Nie wiem, czy to kwestia tego, że ją tak przyzwyczaiłam, bo jakoś od początku wygodniej mi było w pionie ją nosić, czy po prostu wtedy więcej widzi i dlatego tak jej się ta pozycja podoba 🙂 Ale do pewnego trzymania główki to jej jeszcze daleko. owszem, potrafi ją przytrzymać, ale generalnie majta jej się na różne strony w sposób niekontrolowany 😜 Ale wyczytała w mądrej książce, że sztywne trzymanie główki pojawia się w okolicach 4. miesiąca więc niech spokojnie Niunia sobie ćwiczy 🙂 Najgorsze, że nie mam nawyku, żeby ją często na brzuszek kłaść, jak sobie przypomnę co drugi dzień to dobrze :/ a powinnam, żeby ćwiczyła mięśnie... postaram się poprawić w tej kwestii 🙂

    Chrzciny planujemy też w Święta tylko że jeszcze nic nie załatwiliśmy w kościele w tej kwestii, mam nadzieję, że się nie spóźnimy... To jest właśnie jedna z tych spraw, które ma załatwić mój mąż. sam się zadeklarował, że to zrobi, a od dwóch tygodni jakoś mu się nie składa... No, oby ksiądz problemów nie robił... Małamyszko co to za nauki przed chrztem?? Pierwsze słyszę 😲 I też się zastanawiam ile na ofiarę w związku z chrztem trzeba dać, czy w tej parafii jest jakiś taryfikator czy każdy sam ile uważa tyle daje?... Ale tak sobie wymyśliłam, że jak coś to chcę, żebyśmy dali nie mniej niż na alkohol kasy wydamy 😜 Poczęstunek planujemy w domu. W sumie jeszcze nie podliczyliśmy ile osób będzie, ale na pewno będziemy musieli trochę zastawy od babć pożyczyć 😜 No i o pomoc w pieczeniu i gotowaniu, ale o to to chyba nawet nie będę musiała prosić, same się deklarują 🙂

    I na koniec się pochwalę, że wczoraj nadarzyła się okazja, mieliśmy trochę czasu i pogadaliśmy sobie z mężem tak od serca. On oczywiście też przeżywał tą sytuację... Skończyło się naszym pierwszym razem po porodzie 😁 Mieliśmy poczekać i dopiero po moim przeglądzie u ginekolog spróbować, ale stwierdziłam, że nie ma co czekać, można spróbować wcześniej (od jakiegoś czasu miałam już ogromną ochotę 😎). I to ja musiałam przekonywać męża, że możemy 😜 Miałam stresa na początku i byłam trochę spięta, ale potem się rozluźniłam i było mega 😁 Także wszystko jest na dobrej drodze, żebyśmy przebudowali nasze relacje i przystosowali się do nowej sytuacji z sukcesem 🙂 Nanusiu, Alwo, Wam tego samego życzę.

    To miłego dnia. Nie wiem jak u Was, ale u mnie dziś szaro-buro za oknem i pewnie nie będzie spaceru... Tak czy siak - miłego dnia 🙂
  3. Nanusiu, trzymam za Was kciuki. Jak napisałaś, jesteś cały czas zakochana i Twój mąż na pewno też, więc to z pewnością kwestia czasu kiedy się dogadacie i będzie znów Wam ze sobą dobrze. Nie ma co się nakręcać, bo to tylko może pogorszyć sytuację a nie poprawić. Trzymaj się.

    Ja wierzę, że u mnie też wszystko wróci do normy. Wczoraj potrafiliśmy spokojnie ze sobą przebywać. Chociaż tak po prawdzie to widzieliśmy się dosłownie ze dwie godziny tylko... Gdy wrócił do domu po 17 to ja zaczynałam spanie z Niunią (marudziła od brzuszka i znów spała na mnie 😜 ), on poszedł na podwórku posprzątać, wstałyśmy po 20, mąż wykąpał Ulę i ona zaraz po kąpieli zasnęła, i tyle ją tego dnia widział czuwającą... A my obejrzeliśmy "Usta usta" i poszliśmy spać... i kiedy tu naprawiać relacje? 😜

    Joanna u mnie też szczypanie wiąże się z napływaniem mleczka do piersi, czasem pojawia się nawet wtedy, gdy tylko pomyślę o karmieniu Niuńki 😜 Na początku tego nie miałam i jak usłyszałam, że znajoma mojej siostry mówiła, że czuje jak mleko napływa to pomyślałam, ze coś wymyślała, ale teraz na własnych piersiach przekonałam się że to prawda 😁
  4. Kasiu moja Ula śpi w dzień w swoim łóżeczku, w nocy też się staram, żeby po karmieniu trafiała do łóżeczka, chyba że tak jak dzisiaj doskwierał jej brzuszek to wzięłam ją do naszego łóżka, żeby ją dogrzać (spała przez jakiś czas u mnie na brzuchu), żeby spokojnie mogła pospać. No i poranna drzemka zwykle w łóżku naszym się odbywa. Zależy mi na tym, aby rano mieć czas na śniadanko i chwilę przy komputerze, więc nie chcę jej rozbudzać przenoszeniem (choć pewnie dałoby radę) i sobie śpi u nas 🙂 No ale u nas jednopoziomowe mieszkanie, więc mam do niej blisko i w każdej chwili mogę do niej zajrzeć w razie jakby kwiliła. Aha, i wczoraj w wózku spała sobie na podwórku, więc w sumie tych razów poza łóżeczkiem trochę się nazbierało 😜
  5. Nanusiu, jeśli chodzi o kupki to u mojej Ulci od początku są rzadkie, ale z takimi grudkami ("płyn" plus grudki), jak jest zielona to Niuńka się męczy i marudzi i płacze przy wypróżnianiu się, bo ją boli (brzuszek albo pupka) a jak żółta to wszystko wychodzi elegancko i obie jesteśmy mega zadowolone 😁 Jeśli chodzi o męża to jakoś nie potrafimy się dogadać... ;( Od dłuższego czasu boczymy się na siebie, kłótniami tego może bym nie nazwała, ale codziennie praktycznie mamy nieprzyjemną wymianę zdań, mąż strasznie niecierpliwy się zrobił... Strasznie mi ta atmosfera doskwiera, ale nie potrafimy na razie sobie z tym poradzić ;( Zastanawiałam się skąd to może się brać i doszłam do wniosku, że to chyba moja frustracja wychodzi... On chodzi do pracy, wraca wieczorem, w weekendy też ma różne sprawy do załatwienia, a to jakiś wyjazd, a to spotkanie, a to jeszcze coś tam, a jak prosiłam go o załatwienie dwóch, ważnych dla mnie spraw, dla nas w sumie, bo związanych z Ulą, to nie potrafi znaleźć na to czasu... No a ja w domu od sześciu tygodni... Nie doskwiera mi to, uwielbiam ten czas z Ulą, ale jak on wróci do domu to fajnie by było, żeby mąż miał dla mnie czas, żeby zaopiekował się w tym czasie Ulą, a on najczęściej odpoczywa sobie... nawet pogadać ze mną nie ma za bardzo ochoty. Jasne, że po pracy ma prawo i powinien mieć czas na odpoczynek, ale ja też go potrzebuję... a on jakby tego nie widzi i denerwuje się na mnie, gdy zwracam mu uwagę... Ech, muszę się wziąć za tą sprawę poważnie, bo bardzo brakuje mi naszych dobrych relacji... trzeba je czem prędzej odbudować. Trzymajcie za nas kciuki.
  6. Cieszę się, że to nie tylko ja taka "dzika", chociaż w sumie nie wiem czy jest z czego 😜

    Joasiu, tak jak napisałaś Blanka się wystraszyła... od tamtej pory faktycznie może być bardziej czujna i strachliwa, bo te nasze niemowlaczki to niby twarde sztuki, ale jednak takie kruchutkie... Swoją drogą kolejny maluszek już dwa miesiąc na świecie żyje 😁 Jak ten czas szybko leci... Urlop macierzyński to minie szybciej niż się obejrzymy... :/

    Jeśli chodzi o miesiączkę... Ja to w sumie krwawię od porodu... Pierwsze trzy tygodnie to tak jak podczas okresu zazwyczaj (no pomijając pierwsze dni, gdy leciało ze mnie prawie ciurkiem 😮 ), potem już praktycznie tylko delikatne plamienie a teraz znów się jakby wzmogło... Nie wiem o co chodzi, ale już się zdążyłam przyzwyczaić...

    Dobrej nocki Kobitki
  7. Hej 😘
    Nas też szczęśliwie kolki ominęły na razie, choć Ula miewa problemy z brzuszkiem i wtedy marudzi trochę.

    Wczoraj stwierdziłam, że chyba trochę zdziczałam od bycia w domu tylko z Ulcią przez większość czasu 😜 Odwiedzili nas na chwilę siostra męża z mężem i dwuipółlatkiem, a ja miałam ochotę zamknąć się z moją Kruszynką w sypialni i chronić ją od nich 😜 Oczywiście tak nie zrobiłam, ale byłam w szoku, że tak bardzo chciałam, aby jak najszybciej sobie poszli, bo chciałam być sama z Niunią 😮 Najbardziej chyba chodziło mi o małego Arka bo to szalony, ruchliwy i hałaśliwy dzieciak, co jakoś tak powodowało, że martwiłam się o małą i drażnił mnie... 🤨 No normalnie dzikus ze mnie 😉 Ale Ula wydaje mi się taka kruchutka i że tylko ja mogę się nią opiekować i dotykać, a takie wizyty zaburzają nasz rytm, który mamy, gdy spędzamy razem dnie... Muszę nad sobą popracować w tej kwestii, nie mogę przecież chować jej przed ludźmi 😜 Wy też tak macie, że chcecie dla siebie swoje dzieciątka (z wyłączeniem męża - jemu bardzo chętnie powierzam Ulę pod opiekę, inna kwestia że on według mnie za rzadko ma na to czas...) czy tylko ja taki defekt mam?

    Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnego dnia dla Was i Waszych Maluszków 😘
  8. Cześć Mamuśki 😘

    Co do ubierania na spacerki to ja chyba najlżej z Was ubieram moją Niuńkę - wczoraj (11st + słoneczko) miała body z krótkim rękawem, pajac i polarkowy kombinezon, taki niespecjalnie gruby, niedrapki na rączkach, na głowie cienka czapeczka i kapturek, no i w chustę ją wsadziłam i tak chodziłyśmy ponad godzinkę po lesie 🙂 normalnie nie chciało się do domu wracać, taka przyjemna pogoda była, a ptaki śpiewały jak szalone 🙂 Jak wróciłyśmy do domu to Ula miał ciepłe rączki i nóżki, poza tym blisko mojego ciała jest w chuście, więc ją grzeję swoim ciepłem dodatkowo. A generalna zasada, o której pewnie też słyszałyście, to dziecko o jedną warstwę ciuszków więcej niż wy i tego staram się trzymać.

    Jeśli chodzi o czas dla siebie to też ciężkawo z tym u mnie 😜 Tak jak Wy częściej wybieram sen niż zabiegi pielęgnacyjne. Do zrobienia paznokci ze trzy dni się przybierałam 😜 Już nie wspomną o tym, że moje nogi pilnie wymagają potraktowania depilatorem, ale cierpliwie czekają 🙂 Odrosty też już się pojawiły, choć zapobiegawczo odwiedziłam fryzjera przed porodem. A w domu... i przed pojawieniem się Uli rzadko było idealnie czysto więc nie doskwiera mi jakoś strasznie ten mały nieporządek 🙂 Sprzątam co kilka dni, a odkurzam również wtedy, gdy Ula śpi, oczywiście nie w tym samym pokoju, ale w pokoju obok tak i nie działa to na nią, zresztą niech wie, że w dzień toczy się życie 🙂 Do tej pory Córa ładnie spała w dzień i miałam trochę czasu na różne rzeczy, ale wczoraj był jakiś trefny dzień, bo od śniadania nie miałam jak nic zjeść i dopiero o 21 coś wsunęłam :/ Mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Chociaż dzisiaj też poranna drzemka, z którą nigdy nie było problemów jest z przerwami, wybudzeniami i muszę do niej chodzić, a teraz cwaniara wylądowała u mnie na piersi (a laptop na kolanach) 😁 Ogólnie dzisiaj naszła mnie taka refleksja, że do tej pory chyba bałam się, żeby nie rozpieścić Uli (np. w sprawie spania w łóżku z nami), żeby za kilka miesięcy nie mieć problemów z odzwyczajaniem itp. i to mnie jakoś hamowało, frustrowało i odbierało cierpliwość... A teraz stwierdziłam, że co mi tam, to nasz czas, moje ukochane bezbronne dzieciątko i należy jej się 😁 I od razu jakoś tak lżej na duszy i weselej 😁

    Pozdrawiam i miłego dnia 😘
  9. Tak jest, Fasolki, Jeżowska, Kukulska 😁 wydaje mi się, że przedszkolanki nadal uczą dzieci tych starych fajnych piosenek, więc chyba się nie zestarzały za bardzo 🙂

    Ja oswajam się ze smoczkiem, już trochę mniej mnie straszy. Użyłam go do tej pory tylko kilka razy dosłownie, bo na szczęście Ula nie zapałała do niego szczególną miłością i nadal nie zawsze potrafi go złapać za pierwszym razem. Jak kilka prób jest nieudanych to uznaję, że widocznie w tym momencie jednak go nie potrzebuje, a ona jak go "poliże" kilka razy to już odwraca swoją uwagę od płaczu i jest spokojniejsza 😜

    Małamyszko nie przejmuj się za bardzo szybkością osiągnięć swojego Michasia, myślę, że rozwija się bardzo dobrze, bo w swoim tempie. Ja wychodzę z założenia, że każde dziecko jest inne i każde otoczone miłością i wsparciem dotrze do kolejnych etapów w swoim czasie, nie ma co tego nadmuchiwać, popędzać, niecierpliwić się. Wiem, że nie jest łatwe całkowicie uniknąć porównać, ale nie ma co się nakręcać. Jak dla mnie moja Urszulka to mistrzyni w swojej kategorii 😁 😁 😁
  10. nanusiu ja w ogóle nie ściągam mleczka, na początku, jak piersi robiły okrutnie nabrzmiałe (aż normalnie byłam przerażona ich wyglądem - napompowane jak po operacji plastycznej 😜 ) to je masowałam a przy okazji wykapywało trochę mleka (czasem nawet więcej niż trochę :P) i było mi lżej, a dalej to Ulcia już mi pomagała 🙂 a teraz już się unormowało i piersi nie robią się już takie wieeeelkie, nawet jak są pełne A Niunia je sobie też około 10 minut, czasem kilka minut dłużej, czasem krócej, zależy jak potrzebuje 🙂 Za jednym zasiadem karmię z jednej piersi, choć ostatnio dzieje się tak, że Uleńka poje sobie, potem wysiusia i znów chce jedzonka, to daję jej z drugiej, od której zaczynam kolejne karmienie, żeby mniej więcej równo były opróżniane (bo ta pierwsza część karmienia jest jednak intensywniejsza i dłuższa).
  11. Hej 😘
    Jak cenne są chwile, gdy nasze dzieciaczki słodko śpią 😜 Moja Ulcia też coraz dłużej śpi w nocy, koło 4 godzin ciągiem przesypia 🙂 Poprzedniej nocy obudziłam się jakoś tak sama i myślałam, że zaraz Ula wstanie i zaczęłam na to czekać 😜 po chwili zreflektowałam się i stuknęłam w głowę, po co ja czekam, jak mogę spać 😁

    A wczoraj pierwszy raz dałam Uleńce smoczka... I było to dla mnie ciężkie przeżycie, nawet się nie spodziewałam, że tak to przeżyję... ;( W pierwszym momencie Ula nie wiedziała co ze smoczkiem się robi i nie potrafiła go zassać, ale potem, gdy zasypiała w łóżeczku, najedzona, przewinięta i czyściutka, a coś jej się zamanęło i possać się zachciało, to już wiedziała jak sobie z smoczkiem poradzić. I zaraz się uspokoiła i zasnęła. A ja stałam nad łóżeczkiem i płakać mi się chciało 😞 Bo ja tu ją przytulam, głaskam, śpiewam, noszę a nie zawsze udaje mi się ją szybko uspokoić, a taki smoczek raz dwa i dał ukojenie... Normalnie zazdrosna o smoczek byłam... Do sypialni przyszedł mąż i mu o tym powiedziałam, a on stwierdził, że jak nie chcę, żeby mała smoczek ssała to trzeba go wyjąć i nie używać, i wyjął jej z buzi (już przysnęła, więc nie zorientowała się specjalnie). Ale w nocy Niunia płakała, choć nic złego jej się nie działo i z bólem serca dałam jej smoka i zadziałał... Nie wiem co zrobię z tym fantem... Naprawdę czuję niechęć do niego, ale jeśli pomaga Uli się uspokoić, gdy już różne moje zabiegi nie działają, to po co mam ją "męczyć" tylko dlatego że mam z tym problem. Postaram się go używać tylko w naprawdę ostatecznych momentach, jak najrzadziej, bo nie chcę żeby Ula się do niego przyzwyczaiła za bardzo (chociaż jeśli będzie go dostawała w krytycznych momentach to tym bardziej może go polubić). Zobaczymy jak sytuacja się rozwinie. Naprawdę nie spodziewałam się, że tak mnie poruszy sprawa smoczka... :/
  12. monic pozwoliłam sobie pooglądać Twoje dzieciątko na nce, świetny jest 😁

    nanusiu Twoja Ala też świetna 😁 zadziwiła mnie że w 3 tygodniu tak długo główkę sobie trzymała i patrzyła, moja Ula jeszcze teraz (1 miesiąc i 5 dni) tak "zrywami" ją podnosi, tylko na troszkę
  13. Któraś pytała jeszcze o zakładanie pieluch tetrowych 🙂 Na stronie pieluszkarnia.pl jest instrukcja jak składać takie pieluchy i ja taki sposób stosuję. Powstają takie jakby majteczki, mam jeszcze specjalną zapinkę (wcześniej używałam agrafki, za każdym razem drżąc żeby nie ukłuć Uli, teraz mam ten problem z głowy 🙂 ) i na wierzch zakładam tzw. otulacz, czyli taką nowoczesną "ceratkę" z oddychającego, nieprzemakalnego materiału, zapinany na rzepy, więc bardzo wygodny w użyciu, też się go co jakiś czas pierze, razem z pieluchami. Niestety te dzisiejsze tetry są strasznie cieniutkie, wręcz przezroczyste. Nam udaje się z nimi sobie radzić (zaopatrzyłam się też w innego rodzaju wielorazowe pieluchy), ale widziałam, że są dostępne też o większej gramaturze.

    Pozdrawiam wszystkie Mamuśki 🙂 Miłego dnia 😘
  14. Hej 😘
    Właściwie to nie sadza się maleństwa na nocnik, to wysadzanie to w dużym cudzysłowu. Też jak pierwszy raz usłyszałam o wysadzaniu noworodka na nocnik to byłam oburzona, bo gdzież takie maleństwo sadzać! A dzieciątko trzyma się na ręku, tak jak do karmienia, podtrzymuje pupkę a drugą ręką udka, tylko pupa w nocniczku schowana 🙂 (my akurat używamy miseczki z wywiniętymi brzegami, takiej co to kiedyś ciasto w niej miksowałam 😜), albo preferowana przeze mnie pozycja, gdy dzieciątko opiera się o brzuszek i piersi mamy (ewentualnie taty 🙂 ), jest przodem do świata, też podtrzymuje się plecki i pupkę jedną ręką a udka drugą. A w bardziej pionowej pozycji kupka łatwiej wychodzi niż na leżąco 🙂 Raczej nie jest Niuni niewygodnie, dziś na przykład zasnęła dwa razy "na nocniczku" po załatwieniu sprawy 😜 Aha, można też korzystać z umywalki, wanny, albo też dorosłego kibelka, trawnika, albo też dowolnego dostępnego pod ręką pojemniczka w razie nagłej sytuacji 😁 Nanusiu, faktycznie wymaga to trochę wytrwałości, ale ja uważam że naprawdę warto. Kiedy miałyśmy mały kryzys z Ulą to już myślałam że zrezygnuję, ale jak już się zacznie stosować NHN to naprawdę nie da się przestać 🙂 Moja Córcia też już się przyzwyczaiła do dobrego 🙂 Wierzcie lub nie ale ona czeka na nocniczek, zbiera siuśki i kupkę, żeby zrobić je właśnie do nocniczka (dziś rano po dwóch godzinach miała czystą pieluchę :woohoo 🙂. I robinie takiej "nazbieranej" kupki nawet przy delikatnych problemach (jakie przez kilka ostatnich dni znów nas nawiedziły) nie trwało dłużej jak 10, do maksymalnie 15 minut.

    Jak każda mama chcę dla mojego dziecka jak najlepiej, na pewno nie chcę zrobić jej krzywdy 🙂
  15. Cześć Mamusie 😘
    Widzę że większość z Was boryka się z mniejszymi lub większymi kłopotami związanymi z maluszkami... Życzę cierpliwości, sił i wytrwałości w walce z nimi 😘

    U mnie na razie bez większych problemów. Też lubię karmić piersią i póki co nawet nie próbowałam z butelką... Nie ciekawi mnie specjalnie ile mililitrów wypija Ula. Wygląda na zadowoloną, rośnie ładnie to póki nie będę musiała to butelka leży, nawet niewygotowana jeszcze 😜 Tak samo smoczki zresztą, obchodzimy się bez nich, choć czasami mam wrażenie, że by się przydał, bo zdarza się tak, że Ula potrzebuje cycusia tylko na chwilę, żeby sobie usnąć z cycem w buzi, a tak, hyc, bym jej smoczka włożyła i nie musiałabym się rozbierać 😜 Ale jakoś chyba za leniwa jestem, żeby do smoczka przyzwyczajać, żeby później odzwyczajać 😜 Tak samo mam z pieluszkami i załatwianiem jej potrzeb. Odkąd Ula skończyła 8 dni "wysadzam" ją na nocniczek 🙂 Nie chcę jej przyzwyczajać do robienia w pieluchy tylko po to, by za kilkanaście miesięcy "walczyć" z nimi, żeby ją do nocnika przyzwyczaić. Kiedy w ciąży czytałam o Elimination Comunication (po polsku Naturalna Higiena Niemowląt) wydawało mi się to trudne do wprowadzenia w życie, ale postanowiłam spróbować. Bo faktycznie trudno mi było zrozumieć dlaczego tak łatwo godzimy się na to, żeby dzieci robiły pod siebie, skoro one dają nam znaki, że potrzebują się wypróżnić (bo naprawdę dają znaki i to wyraźne)... No i tak próbujemy z tym nocniczkiem 🙂 W minionym tygodniu miałyśmy kryzys związany z tym, że miała jakieś problemy z brzuszkiem, ale w tym tygodniu idzie nam wyśmienicie. Wszystkie kupy lądują w nocniczku (no, jedna poszła w pieluchę, bo Ula była zbyt głodna, żeby dać sobie i mi czas na kupkanie do nocniczka 😜). Z siusianiem różnie bywa, bo pieluszki dość często mokre, ale zdarza się, że przesypia godzinkę, półtora a pielucha sucha i siusiu ląduje w nocniczku 😁 Cały czas jestem pod wrażeniem tego, że metoda naprawdę działa. I za każdym razem jestem dumna z mojej Córci, gdy ewidentnie czeka, aż ją na nocniczek wysadzę, żeby mogła się wypróżnić 😁 Może i mnie od czci i wiary teraz odsądzacie, ale wiem, że nie robię Uli krzywdy żadnej, a praca nad komunikacją z moją Córeczką sprawia mi mnóstwo radości i satysfakcji (choć czasem rozbieranie Uli, żeby mogła siknąć kilka kropli 4 raz w ciągu 15 minut potrafi zmęczyć 😜), bo bynajmniej nie chodzi tu o suche pieluchy (choć to przyjemny "efekt uboczny' 🙂 ) a właśnie o lepszą komunikację z dzieckiem, lepsze wsłuchiwanie się i rozumienie jego potrzeb.

    Alwo, co do wielorazowych pieluszek to nie jest to jakiś wielki kłopot, tyle co wstawić pranie co drugi dzień, rozwiesić, zebrać i poskładać w przypadku tetry 🙂 Po miesiącu takiego pieluchowania nie mam już serca wkładać jej pupki w pampersa (ostatnio wyjęłam jednego z paczki to jakąś okrutną chemią mi śmierdział...). Pupka Ulci jest gładka i mięciutka bez stosowania żadnych kremów przeciwko odparzeniom. Może uznacie, że dziwna jestem, ale trudno, się nie zmienię 😜
    Zachęcam Was do zapoznania się z tematem EC (NHN), może którąś to zainspiruje 🙂

    Co do szczepionek to na pneumokoki i rotawirusy się nie zdecydujemy, a co do skojarzonych też mamy wątpliwości, bo opinie są różne. Z jednej strony mniej ukłuć, ale z drugiej ponoć niekoniecznie dobrze organizm dzieciątek reaguje na skojarzone... Mamy jeszcze czas do 7.04, żeby się zastanowić.

    Pozdrawiam serdecznie wszystkie Mamusie i ich dzidziusie i do następnego razu 🙂 😘
  16. hej 😘
    My na USG bioderek jedziemy w najbliższą środę. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Jedna położna zalecała tzw. szerokie pieluchowanie, druga powiedziała że ortopedzi już od tego odeszli... I zdecydowałam, że nie będę dodatkowych pieluch zakładać, ale nosiliśmy ją w chuście, jak trzymałam ją pionowo na rękach pilnowałam, żeby miała szerzej rozłożone nóżki, kładłam ją na brzuszek... Jak na moje oko jest w porządku, ale może mi się tylko wydawać... Ula akurat 4 tygodnie we środę skończy i z umówieniem się na wizytę do poradni, która jest przy szpitalu nie było na szczęście problemu 🙂
  17. A dzień dobry, dzień dobry 🙂
    My już po porannej wilekiej kupie, oczywiście z wyciekiem, i to z dwóch stron (mama przysnęła z córką przy boku i jakąś godzinę Niunia spała w swojej kupie.... 😞 ) Nanusia ja staram się na świeżo zapierać (zapieram szarym mydełkiem) i na razie udaje się ocalać ubranka, ale faktycznie to troszkę uciążliwe.

    Jeśli chodzi o ciążę to mam ogromny sentyment do tego okresu i miło go wspominam, ale jakoś mocno nie tęsknię. Chyba udało mi się nim nacieszyć, fajnie go przeżyć i teraz mogę "z czystym sumieniem" cieszyć się Córcią po tej stronie brzuszka 🙂

    Przed urodzeniem niby słyszałam, że dzieci bardzo szybko rosną, ale nie dowierzałam za bardzo. A jak wróciłyśmy do domu i tylko kilka ciuszków było odpowiednich to byłam trochę zła, że posłuchałam i mało najmniejszego rozmiaru kupiłam, ale minęły zaledwie trzy tygodnie a ja już musiałam kilka rzeczy odłożyć, bo zrobiły się na Ulę za małe 🤪 Wasze szkraby też "rosną w oczach"? 🙂

    Miłej niedzielki (już jutro wiosna! 😁 )
  18. Pocieszające jest to co piszecie, ale ja i tak na razie nie wyobrażam sobie zostawić mojej Córci z kimś innym niż mąż 😜 Mam nadzieję że mi to minie 🙂 A tak nawiasem mówiąc, ja tu rozkminiam, martwię się, a jak powiedziałam o swoich rozterkach mężowi to on nie widział żadnego problemu, powiedział, że weźmie dzień urlopu jak będzie trzeba i tyle 🙂

    Edzia, to już nie mogę się doczekać tego 6. tygodnia 😜 Dziś były już trzy duże kupy z wyciekami bokiem... 😜
  19. Aha, kryzys kupkowy minął, już łatwiej Uli przychodzi się wypróżnić. Herbatki to pewnie dobry pomysł, ale ja póki co nie chcę jej ich podawać, bo słyszałam, że słodzone i w ogóle, na razie tą z koperkiem kupiłam i sama będę pić, może coś tam i Uli poprzez mleczko też skapnie, no i dodaję koper do każdej możliwej potrawy i jabłka jem i masuję jej brzusia, postaram się bardziej uważać na to co jem, może damy radę takimi sposobami... Chociaż tak po prawdzie to nie mogę się doczekać kiedy będzie jedna kupka dziennie 😜 bo pięć razy dziennie myć pupę i czyścić pieluchy (używamy wielorazowych) to jak dla mnie dużo 😜 A właśnie, nie wiecie kiedy nadejdzie taki moment? Obiło mi się o uszy że u dzieci karmionych piersią to w okolicach 6. tygodnia, czyli jeszcze drugie tyle co już razem przeżyłyśmy 🙂
  20. Czyli Monic i Joanna macie już chrzest bojowy za sobą i jakoś przeżyłyście 😜 ale zostawiałyście z tatusiami, więc jak dla mnie najmniej "bolesna" wersja, a u mnie raczej nie będzie takiej możliwości... ;( Do kwietnia muszę coś wymyślić... Może jak Urszulkę zabierzemy na szczepienie, które wypada 7.04 to ja zahaczę o ginekologa... 🙂 tylko czy moje dziecko będzie w stanie po szczepieniu poczekać na mamę w samochodzie z dziadkiem... Zobaczymy... No i jeszcze fakt, że u mnie wyjazd wiąże się z kilkugodzinną nieobecnością (zanim dotrę, zanim załatwię, zanim powrotny PKS będzie)... A może przy ładnej pogodzie zabiorę ją ze sobą i podrzucę "na chwilę" mężowi do pracy pod opiekę, albo on wyrwie się na godzinkę z pracy... To jest jakaś myśl 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...