-
Liczba zawartości
141 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Kalendarz
Forum
module__content_content
Galeria
Zawartość dodana przez Aleandra
-
No dzięki Tobie uwierzyłam, że będzie dobrze, ale teraz znów dopadła mnie chyba depresja...nie umiem inaczej teraz myśleć, może w łodzi mnie uspokoją...ale chcę być gotowa na wszystko...zobaczymy:/
-
Hej! No niestety, lekarz, który tu u mnie mnie prowadzi, i to odkąd dopiero wyszła wada, bo wcześniej chodziłam do innego, ale on się na tym nie znał i odesłał do tego..-nie ma doświadczenia w tym wszystkim..on sam szkoli się u prof.Liberskiej, także dzięki Bogu wiedział gdzie mnie odesłać i sprzęt też ma dobry, ale nigdy takiej wady nie widział, shunt'a tym bardziej, dlatego do niego mam chodzić tak co 2,3 tyg. a mimo to i tak jeździć do Łodzi na kontrole...U mnie nie ma żadnych profesorów, to zwykły lekarz, sprawdza więc przede wszystkim jak ma się mały, jak serduszko, a ono działa prawie idealnie, choć jest mocno przesunięte, bo wada i tak naciska, w końcu to prawie 4cm! Ten wysięk z opłucnej może nie byc groźny sam w sobie, ale jak czytałam, przy wadach wrodzonych-to masakra...właściwie tylko się czeka, ale odnotowuje się przede wszystkim wysoka śmiertelnośc u nienarodzonych jeszcze dzieci..Ja juz mam serdecznie dość wszystkiego, już przestałam myśleć, ze będzie dobrze od kilku dni..jutro dzwonię do Łodzi, może ze względu na ten wysięk przesuną mi wizytę, chociaż i tak nic juz więcej zrobić nie można, a kolejne razy kłuć dziecko, czekać na obrzęk, życie lub śmierć...już chyba ma być to co będzie 😞
-
Kilometrami się nie przejmuj...Łódź to najlepiej przygotowany ośrodek w Polsce na takie wady...nie ma w tym raczej konkurencji...uważa, ze Twój lekarz od razu powinien Cię skierować do Łodzi, bo im szybciej np.zrobiliby Ci zabieg-tym większe szanse! zależy jaka to wada, itp. ale czas tu odgrywa bardzo ważną rolę...Oczywiście, w moim przypadku poród tylko w Łodzi wchodzi w rachubę, bo najpierw dziecko musi mieć wyciagniętego shunt'a, a potem zapewne operację, o ile do tego dotrwamy...Ja też mam 400km do Łodzi, a na oddziale leżałam z dziewczynami z jeszcze dalszych zakątków...każdy je kierował od razu do Łodzi, także mam nadzieję, ze trafisz tam jak najszybciej z maleństwem!!! Trzymaj się cieplutko!
-
A ja miałam wczoraj kolejne usg i niestety guzki lekko się powiększyły o 4mm, mimo shunt'a 😞 poza tym w opisie zauważyłam, o czym dr mi nie powiedział: "wysięk z opłucnej"...może wg niego to nic takiego, ale w necie doszukałam się info, ze to powoduje najczęściej śmiertelność i punkcja lub kolejny shunt nic tu nie zmienią...Chcę już do łodzi, może uda mi się przełożyć na wcześniej wizytę...
-
Witaj! ja Ci proponuję zadzwonienie tam, nr tel: +422711135, ale to jest rejestracja w MP w Łodzi i potrzebujesz skierowania, a poza tym nigdy nie wiesz do kogo Cię skierują... Jeśli chcesz mieć pewność-najlepiej wybrać prywatną wizytę u pani prof. Marii Respondek-Liberskiej, tel.426334145, koszt chyba juz 350zł, na ul. janosika w łodzi. przejrzyj strony int.profesor, to pionier w tej dziedzinie, ona już Cię skieruje tam gdzie trzeba i wszystko dokładnie wyjaśni. Dr Janiak i inni to jej wychowankowie. Kolejne wizyty juz możesz odbyć na kasę, ale póki co lepiej chyba prywatnie.. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę, zeby się wszystko pozytywnie wyjaśniło!
-
To juz...no ja niestety muszę liczyć się z tym, że moje małe, o ile wszystko pójdzie dobrze i urodzi się w terminie - to i tak będzie miał operację wyciągnięcia shunt'a i pewnie wycięcia kawałka płuca, o ile torbiele się nie powiększą 😞 póki co wierzę w cud, bo czasami sie przecież zdarzają 🙂)) Pozdrawiam cieplutko!
-
Gratuluję!!! To musi być cudowne usłyszeć taką diagnozę 🙂 Czyli rodzisz w Łodzi, tak? a kiedy musisz się u nich zjawić? bo Ty też masz kawałek do Łodzi, więc zastanawiam się jak to jest z porodem... Najważniejsze, że maluszek zdrowy i już czeka na wyjście 🙂))
-
Ach tak, no jak pisałaś 🙂 z móżdżkiem wszystko ok, po prostu dr nie mogła natrafić dobrze na niego, bo mały strasznie wtedy podskakiwał i tyle..ulżyło mi, ale znajomej maluszek właśnie sobie wyciągnął shunt'a i wbił sobie go do środka pęcherza...:/ także stres jest do końca ciąży, mam nadzieję tylko, ze nie będzie przy nim za bardzo grzebał i jakoś przetrwamy te min.10tyg... Trzymam kciuki i pozdrawiam!
-
Ja już po usg. Shunt na miejscu, lekarz pod wrażeniem, maluszkowi serduszko działa teraz bardzo sprawnie, a torbiele z prawie 7cm mają teraz 3,2cm..miałam nadzieję, ze całkiem znikną, ale wiem, że to już jest sukces i maluszek ma szansę przeżyć.Dopiero się dowiedziałam, że dziecko po 2 zabiegach miał wielki już obrzęk i wszyscy byli przekonani, że dziecko umrze...szkoda, ze dowiedziałam się o tym dopiero teraz:/
-
No tak, nie ma co słuchać, że mamy rodzić u siebie, mój lekarz też mówi, że nigdy nie wiadomo co z takim dzieckiem będzie i po co śmigłowcem w razie czego go transportować, gdzie tu potrzebny jest czas i zagrożony jest maluszek, a przecież może być na miejscu, gdzie są na miejscu specjaliści, wiedza i odpowiedni sprzęt... Ja idę we wtorek na usg, zobaczę co tam z tym szantem...mam nadzieję, ze na miejscu.. Buziaki!!!
-
Dziękuję Ci bardzo 🙂 Troszkę nabrałam nadziei, że faktycznie to może być pomyłka...Nie mogę się już doczekać usg. A Twój lekarz zalecił Ci poród w Łodzi? Bo mi prof.Szaflik nic nawet nie powiedział gdy pytałam, a przecież muszą dziecku jeszcze i tak zrobić operację mimo wszystko, zeby usunąć shunta..Dopiero muszą się zorientować czy robia coś takiego w Poznaniu, ale chyba i tak czułabym się bezpieczniejsza w Łodzi, Życzę Wam powodzenia!!!
-
Witam ponownie i pozdrawiam Was mocniutko 🙂 Ja niestety znów się zamartwiam, bo lekarze mi szybko tylko zdawkowo napomknęli,że shunt może się zatkać,wypaść, być wyrwany, wbity w płuco przez dziecko lub ittp.....także usg trzeba robić często. Ale zmartwiło mnie coś innego,mianowicie opis dr Janiak,o czym nie powiedziała mi przy badaniu: nietypowy obraz móżdżku-wielkość prawidłowa,lecz zatarte rysy... Nikt mi o tym nie powiedział, zdanie wytłuszczone i podkreślone na opisie...wiem,że mały wiercił się mocno przy badaniu, ale to chyba nie miało aż takiego wpływu...Ja już jestem siwa...
-
No to widzę, że też przeszłaś małe piekło, ale za to jaka nagroda 🙂 Ja już po zabiegu, dziecku wszczepili shunta i dziś na usg wyszło, że wszystko dobrze, płyn odpływa do owodni, wszystko się pozmniejszało...teraz oby do porodu wytrzymać i wtedy chyba lekarz mnie skieruje gdzie miałabym rodzić, bo po porodzie ten shant jest usuwany, a dziecko musi mieć wszystkie niezbędne badania...Ja też miałam prawe płucko typu "ser szwajcarski", ale największe zmiany miały ponad 3cm, a generalnie całe płuco wypełnione guzkami na 7cm...Mój lekarz najpierw skierował mnie na konsultację prywatną do prof. Marii Resp.-Liberskiej, a ona do prof. Szaflika, też prywatnie, po czym trafiłam na oddział...Jutro po 2 tyg.wychodzę i jestem przeszczęśliwa. Co do echa, to jeszcze tu na miejscu pani prof. raz robiła mi echo, a potem dr. Janiak, którą baaaardzo polecam, bo ma fachowe oko, mimo młodego wieku. To ona wykluczyła sekwest, a także wynalazła już u mojego bobasa, że serduszko marnieje pod wpływem tej wady, tzn. powiększone płucko naciskało już mocno na tętnicę i serduszko już mu szwankowało...także powodzenia założenia shuntu u moim przypadku-decydowało o jego dalszym życiu...gdyby się nie udało serduszko nie pociagnęłoby za długo...Ale fakt, ona też mówiła, ze często u niektórych dzieci te torbiele same się kurczą w ok.30tyg. Wy mieliście dużo szczęścia 🙂 Życzę powodzenia i czekać będę na wieści z porodu!!!! Pozdrawiam!
-
Udało się, ale znów się napełniło i to baaardzo...jutro znów zabieg i próba założenia shuntu...Trzymajcie kciuki...
-
Dziękuję Wam za odzew! jestem bardzo wdzięczna, a linki zaraz sobie pootwieram i poczytam 🙂 Tak, zapomniałam napisać, że to mój 24/25 tydzień, ostatni zabieg miałam w 24, jutro zaczyna się 25tc i też mamy operację...Jestem w Lodzi oczywiście, operował prof. Szaflik i mimo ogromnej wiary i chęci - nie udało się...ale sami nie spotkali się jeszcze z takim przypadkiem, żeby nic nie można było odciągnąć...to jakaś zbita galareta, podejrzewano nawet sekwest płuca, ale już pewne, ze to CALM, prawdopodobnie II typ, ale b.rzadki. Po 1 zabiegu nieudanym , lecz po nakłuwaniu tych torbieli-okazało się, że coś się zmniejszyło mimo wszystko i płuco-bo całe jest wypełnione torbielami, miało wcześniej ok.7cm, teraz miało 5,5cm, a największy torbiel 3,2cm, teraz miał 18mm. Zaczęłam znów wierzyć, nawet 2 płucko się lekko powiększyło o niecały cm. Jutro usg i kolejna próba odciągnięcia tego świństwa, przynajmniej do badania cytologicznego ...wciąz wierzę, że się uda, a może jakiś cud nastąpi, chociaż nikt mnie tu nie czaruje, że wszystko może się wydarzyć...
-
Witam, mam pytanie do mam mających zabieg na płodzie na CALM. Ja właśnie taki przeszłam, jednak nie udał się, gdyż torbiele nie były wypełnione cieczą, lecz galaretką i żadną igłą nie chciało wyjść. Zrobią jeszcze 2 podejście do innych guzków za 2 dni, ale raczej nikt nie daje szansy na powodzenie...A dodam, że całe prawe płucko jest wypełnione guzkami o łącznej wielkości 7cm...Gigantyczne wręcz...Szukam informacji gdzie na świecie jeszcze lub w Europie mogliby nam pomóc. Maluszek czuje się dobrze i póki co jeszcze rozwija się dobrze, ale ma przesunięte serduszko i ściśnięte 2 płucko. Proszę Was bardzo o pomoc, jeśli mieliście do czynienia z taką "galaretką"...