Skocz do zawartości

Mój poród | Forum dla mam


Rekomendowane odpowiedzi

Witam dziewczyny ,widzę że rozmawiacie o nacięciu.U nas w szpitalu odchodzą od tego i nie nacinają , ale szczerze lepiej być naciętym jak jest duże dziecko ja przy pierwszych dwóch byłam nacięta a teraz nie i popękałam i więcej szycia było ,a z potrzebami fizjologicznymi to położna poleca robić siuru pod prysznicem w tedy tak nie szczypie 😉Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 142
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusia
Macie takie drastyczne podejście do sprawy, lepiej naciąć niz sie podrzeć. Przecież mnóstwo kobiet rodzi dzieci powyżej 4 kilo bez nacinania i darcia tylko położne muszą być odpowiednio przeszkolone do tego żeby w odpowiedni sposób rodząca poprowadzić no i oddychanie jest bardzo ważne bez tego nie da radę.
Powiem Wam ze z tych kobiet co znam które rodziły w UK to tylko jedna sie podarła i to rodząc dość mała dzidzie bo 3 kilo. W Polsce zaraz tłumaczenie no bo dziecko było duże, to co trzeba od razu dac za wygraną i pozostawić rodzącą lasce Boskiej bo albo nacinamy albo niech się sama podrze, dla mnie to skandal. Cieszy mnie ze coraz więcej kobiet domaga się lepszego traktowania przy porodach i w niektórych szpitalach jednak już są położne które pomagają urodzić kobiecie bez zbędnego bólu. Kobiecie należy się nagroda za to ze wydała człowieka na świat a nie traktowanie jakby rodziła za karę !!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Bagira dokładnie tak samo myślę.tak właśnie w PL są traktowane kobiety rodzące. "zrobiłaś i chciałaś to cierp"; i własnie rozmiar nie jest regułą. przy pierwszym dziecku byłam nacinana, szycia było dużo, okropne uczucie. i dłuuugo odczuwałam tego skutki. nadal odczówam z powodu zmian "tam" dyskomfort, jestem krzywo zszyta, gdybym miała dość odwagi i kasiorki zrobiłabym plastykę tego miejsca. właśnie tam gdzie to nacinanie bylo. a dziecko było małe. drugie dziecko ważyło 3800 i rodziłam bez nacinania, wszystko oki. trzecie 3250 i też bez nacinania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Michalindzior, spore te bobaski rodziłaś. Swoja drogą podziwiam za trudny wychowania 3 dzieciaczków w takim wieku. Jedno ledwie kończy skoki rozwojowe i wchodzi w bunt dwulatka a tu następna pociecha. Az się boje jak to będzie. Skok rozwojowy ostro dawał się we znaki ale jest niczym wobec buntu dwulatka. Nic, jakos to będzie. Zajrzyj do tematu " Mała różnica w wieku..." na pewno możesz powiedzieć nam wiele ciekawych rzeczy na ten temat.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Bagira mnie też nie uśmiechało się nacinanie. W ostatniej chwili jednak coś mnie "tknęło" i się zgodziłam. I co? Pomimo nacięcia pękłam jeszcze po szyjkę macicy. 🤢 Czasem tak właśnie też bywa. Choć z drugiej strony cieszy odchodzenie od rutynowego cięcia, ale tak się zastanawiam czy do tego w dużej mierze nie przyczyniła się coraz większa świadomość kobiet wobec siebie, tego co się dzieje w trakcie porodu i czego w szpitalu mogą a czego nie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Wydaje mi się ze spora winę za taki stan rzeczy ponoszą lekarze i położne. To od nich zależy czy kobieta się uszkodzi czy nie. Wystarczy trochę zaangażowania i nie musi być źle. Zazwyczaj to wygląda tak ze personel już chce mieć to z głowy i jedyne co można od nich usłyszeć to "przyj" no i sprawa załatwiona wraz z okaleczona kobietą a przecież wystarczy w odpowiednich momentach powstrzymać i poród przebiegnie bo problemowo. Fakt ze bez prawidłowego oddychania ciężko jest zapanować nad ciałem ale przy wykwalifikowanej położnej wszystko jest możliwe. Pamiętam jak juz resztkami sił wypychałam małego i czułam ostry ból właśnie pękania skóry i zaraz położna zaczęła krzyczeć żebym przestała przeć, dzięki jej zaangażowaniu miałam tylko malutkie pęknięcie a nie "uśmiech" od A do Z. Zobaczymy jak teraz będzie bo czasami dopadają mnie bóle krzyżowe a z synem tego nie miałam więc juz się boje...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 1 miesiąc później...
Ja też chciałabym uniknąć za wszelką cenę nacinana 🥴 i tutaj naprawdę kg dziecka nie mają większego znaczenia, ogólnie to moja ginka stw, że chodzi o mięśnie krocza czy są dość rozciągliwe (a tu przychodzi z pomocą masowanie krocza od 34tyg.) potem wielkość dziecka - zdecydowanie główka tak mi się wydaje, bo jest największa i przede wszystkim jak to ona powiedziała "współpraca" z położną 🙂 sama jest ginekologiem-położnikiem to swoje wie..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej dziewczynki ja rodzilam syna naturalnie waga4300..i tez nie chcialam naciecia krocza,niestety zostalo to wykonane poniewaz mglam popekac jak polozna stwierdzila...porod nie byl dla mnie wielkim bólem...natomiast naciecie tak 😞
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
a ja rodziłam w październiku bóli dostałam o 2.30 wzięłam ciepły prysznic(polecam)o 3.30 pojechałam do szpitala okazało się ze mam 10 cm rozwarcia urodziła bym od razu tylko małemu główka sie cofała więc podpięli mi kroplówkę a o równej 5 urodził się mój synek bez nacięcia rodziłam na klęcząco bo to podobno ułatwia schodzenie główki do kanału rodnego normalnie aż byłam w szoku że w takiej pozycji można urodzić 😜mały miał 3335 i 50 cm 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zapomnialam dodac ze rodzilam 20 minu,mialam sztucznie wywolany poros poniewaz bylo po terminie..4300 i 58 dlugi byl moj Kacperek 🙂a teraz szczuplutki i wysoki no ale teraz ma 14 latek i czeka na siostrzyczke albo braciszka 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Mój poród był nieco na wariackich papierach. A wyglądalo to tak :
Pierwsze skurcze poczułam po 12 a o 1 postanowiłam ze czas ruszyć do szpitala bo skurcze były już dość bolesne i regularne co 3 minuty. Przyjęli mnie na triage i czekałam aż ktoś łaskawie mnie zbada. Po godzinie przyszła położna pomacała brzuch, sprawdziła częstotliwość skurczy, na moja prośbę zajrzała tu i tam stwierdzila ze rozwarcie na 2-3 cm i oświadczyła ze najprawdopodobnie to nie poród tylko zapalenie pęcherza :evil: :shock: Zapalenie pęcherze kiedyś miałam , rodzic tez rodziłam więc dla mnie to był poród, zresztą przy zapaleniu pęcherza nie ma regularnych skurczy.
Po 5 godzinach przyszła kolejna, spytała się jak się czuje a że juz za fajnie nie było to dala mi łaskawie gaz a skurcze jak były to tak zostały co 3 minuty z tym ze doszło krwawienie. Pomacała brzuch, zajrzeć nie zajrzała i po raz kolejny usłyszałam ze pewnie nie rodzę. Myślałam ze mnie trafi, prawie 6 godzin męczarni i co na nic ?! Po kilku minutach od jej wyjścia skurcze stawały się coraz silniejsze i częstsze. Po chwili były co minutę a wody niestety nadal nie odeszły, wtedy już wiedziałam na pewno ze rodzę. W momencie jak poczułam ze rozwieranie przechodzi w parcie pogoniłam mojego żeby ktos przyszedł i mnie badał bo zaraz urodzę. On oczywiście dyskutując ze mną że przecież przed chwila mnie badali poszedł po położną. Jak ta zajrzała to zarz zaczęła się panika ze za chwile dziecko sie urodzi a to jest triage a nie porodówka !!! Więc biegiem ze mną na salę tam zleciały się 4 lekarki krzyczą ze mam poczekać z parcie bo nie sa gotowe a mala juz tak pchała ze fizycznie nie byłam w stanie przestać. Przebili mi wody i po chwili zaczęły krzyczeć ze mam przeć ile mogę. Ja widząc ze nikt nie patrzy czy się podrę czy nie krzyczę ze nie chce się podrzeć one że mam przeć więc jak sie wydarłam ile sil i złości w płucach to mala wyskoczyła za 3 podejściem 🙂
Synka wypychałam 6 godzin tutaj od pierwszego skurczu partego do urodzenia minęło jakieś 10 minut ale bolało duuuuużo mocniej. Najlepsze ze prze cały czas słyszałam ze powinnam pamiętać ze to poród i bolec będzie coraz bardziej :evil: Nie byłam nacinana ani tez nie popękałam ale bolało bardzo może dlatego że tak szybko poszło.
Małą urodziłam o 6.30 a wyszliśmy o 17 tego samego dnia tak że wszystko zgodnie z planem 🙂
Malutka ważyła 3180kg czyli dokładnie o 100gram mniej od Maksia i ma 52cm. Jest maluśka i słodka 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc później...
  • Mamusia
Dawno nikt nie opisywał swojego porodu to ja napiszę jak przebiegł mój.
Moją córkę Alicję rodziłam ponad 4 dni. Alicja urodziłam się z wagą 3870kg i miałam 10 pkt 🙂
Skurcze zaczęły się 23 grudnia o 4:00 rano a Ala urodziła się 27 grudnia o 18:12 🙂
Rodziłam w Anglii i dlatego to tak bardzo długo trwało ponieważ oni wychodzą z założenia, że należy rodzić jak najbardziej naturalnie a, że ze mną i Alą było wszystko dobrze to kazali czekać aż naturalnie zrobi się rozwarcie, które u mnie nie postępowało. Skurcze prze te 4 dni były regularne i w odstępach nie większych niż 5 do 10 minut. 25 grudnia odszedł mi dopiero czop i zaczęły sączyć się wody. W szpitalu byłam 5 razy za szóstym zostałam i już urodziłam. Tak długo się męczyłam bo u mnie rozwarcie nie chciało postępować i po 3 dniach było tylko 4 cm dopiero 26 grudnia kiedy pojechała do szpitala skurcze były już co 1-2 minuty i wtedy rozwarcie zaczęło postępować. Przebili mi wody. Dali gaz do wdychania, dwa razy morfinę a na koniec jak było już około 7cm rozwarcia zdecydowała się na epidural. I dziękuję Bogu za niego. Po ponad 4 dniach skurczy, nie spania i nie jedzenia nie miała bym siły wypchnąć Ali. Po podaniu epiduralu dostałam oxy bo rozwarcie na 7cm się zatrzymało. Troszkę się przespałam a jak już się obudziłam to położna odsączyła ze mnie resztę wód płodowych i zaczęłam przeć. Alę parłam godzinę i 12 minut. W Anglii można przeć tylko 1 godzinę, ale położna dała mi szansę bo po 1 godzinie parcia Mała już na dobre zaczęła wychodzić 🙂 Pękłam sama na sześć szwów na wieszków i kilka było w środku. Były to 4 dni cierpienia, nerwów i bólu, ale warto było bo mam teraz największe szczęście w życiu !!!!!!!!!!!!!!! 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Kasia, pamiętasz, ja parłam 6 godzin i nikt nie mówił ze nie wolno, w dodatku przy położeniu back to back, tak ze to zalezy od personelu i chyba wytrzymałosci. Moze gdybym zgodziła sie na nacinanie to poszłoby szybciej, kto wie. Skurcze tez miałam ponad 3 tygodni a i tak nie chcieli badac. Taka ta Brytyjska "opieka "
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,to także ja opiszę mój drugi poród..piereszy to cesarka-koszmar 😞
Drugi zaczął się niespodziewanie....
W piątek 26 listopada byłam rano na kontroli,5 dni przed terminem,lekarz stwierdził,ze przez najbliższy tydzień sięnie rozwiąże....załamana,wieczorem się wykąpałąm,zrobiłam kolacje,usiadłam,żeby popisać na brzuszku i....wody mi odeszły 🤪
Była 20,mąż zasnął,synek spał...budzę męża,ze ma lecieć do bankomatu,żeby siano wypłacił..no i tak w skrócie o 21.15 byłam w szpitalu,o 23 na sali obserwacyjnej na porodówce,1,5 cm rozwarcia tylko,potem zaczęły się coraz mocniejsze skurcze,o 1 miałam 3 cm dopieroo 3 mnie wzieli na porodówkę,a tam małemu tętno zannikało i pobierali mu krew jak był w brzuchu jeszcze a potem wszystko się działo błyskawicznie,objawy zagrożenia życia płodu,nacięcie,vakum i o 4.03 synek wyszedł....i to najcudowniejsze uczucie,jak leżał na moim brzuchu 😁
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
to i ja się dołączę
leżałam kilka dni w szpitalu bo minął już termin a nic się nie działo
w poniedziałek 24.01 ok 10 zadecydowano, że nie ma na co czekać i należy indukować poród
po pół godzinki trafiłam już pod dozownik z oxytocyną a za jakieś 15 minut był już przy mnie mój mąż
skurcze, ale takie naprawdę delikatne zaczęły się o godz. 11 i do 13 był luzik
lekarze i położne bardzo miłe, przychodziły co jakiś czas pytały czy wszystko dobrze i zagadywały
minusem porodu indukowanego jest to że leży się pod ta "kroplówką" i niestety zabawy np przy drabinkach czy na piłce są raczej nie możliwe
leżałam cały czas na łóżku a odłączały mnie od ktg tylko jak mówiłam że chce siusiu albo przejść się chwilkę
o 13:50 lekarz przebił pęcherz i wtedy zaczęłam odczuwać silniejsze skurcze
zaczynałam z rozwarciem 2cm i pomału robiło się większe
o 16 położna zapytała czy chce lewatywę i dala mi godzinkę na prysznic
jak już wróciłam na salę to zaczęły się 2 godziny najmocniejszych skurczy jęczałam w poduszkę i bałam się każdego następnego skurczu
już nie mówiąc o badaniu rozwarcia podczas skurczu - no niestety rozumiem że tak trzeba bo dziecko rodzi się w skurczu ale i tak jak widziałam zbliżającą się położną mówiłam "nie nie proszę nie teraz ..."
o 19 zaczęły się parte - podczas zmiany dyżuru ehhhh
wiec przetrzymały mnie jeszcze 15 minut a następnie kazały przeć
po kilku parciach podeszła młoda dr i stwierdziła macając brzuch że dziecko jest na pewno dużo większe niż wynika z usg (ok 3300) i że jak przy kolejnym parciu mała nie wyjdzie to trzeba będzie naciąć - no i nacięły (nic nie czułam) a mała wyszła zaraz po tym 19:35
ważyła 3350 ale miała rączkę zgiętą w ramieniu dlatego nie chciała wyjść

położono mi ją na brzuszek, ja i mąż płakaliśmy razem z nią 🙂
była śliczna, różowiutka i miała mega gęstą czuprynkę a oceniona na 3x10 pkt 🤪
pamiętam że mówiłam później do niej "nie płacz malutka mi tez się tu nie podoba ale nie długo będziemy w domku" 🙂

a jaka była w tym wszystkim rola mojego męża - najważniejsza
był przy mnie cały czas, mówił do mnie, rozśmieszał w skurczach, mówił że zaraz będzie dzidzia,
jak źle oddychałam to mnie poprawiał, głaskał po przedramieniu w trakcie skurczu a to mi bardzo pomagało, był po prostu niezastąpiony
gdyby nie on to na pewno nie mogłabym powiedzieć, ze poród to fantastyczne przeżycie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
HONORATKA napisał(a):
to i ja się dołączę
leżałam kilka dni w szpitalu bo minął już termin a nic się nie działo
w poniedziałek 24.01 ok 10 zadecydowano, że nie ma na co czekać i należy indukować poród
po pół godzinki trafiłam już pod dozownik z oxytocyną a za jakieś 15 minut był już przy mnie mój mąż
skurcze, ale takie naprawdę delikatne zaczęły się o godz. 11 i do 13 był luzik
lekarze i położne bardzo miłe, przychodziły co jakiś czas pytały czy wszystko dobrze i zagadywały
minusem porodu indukowanego jest to że leży się pod ta "kroplówką" i niestety zabawy np przy drabinkach czy na piłce są raczej nie możliwe
leżałam cały czas na łóżku a odłączały mnie od ktg tylko jak mówiłam że chce siusiu albo przejść się chwilkę
o 13:50 lekarz przebił pęcherz i wtedy zaczęłam odczuwać silniejsze skurcze
zaczynałam z rozwarciem 2cm i pomału robiło się większe
o 16 położna zapytała czy chce lewatywę i dala mi godzinkę na prysznic
jak już wróciłam na salę to zaczęły się 2 godziny najmocniejszych skurczy jęczałam w poduszkę i bałam się każdego następnego skurczu
już nie mówiąc o badaniu rozwarcia podczas skurczu - no niestety rozumiem że tak trzeba bo dziecko rodzi się w skurczu ale i tak jak widziałam zbliżającą się położną mówiłam "nie nie proszę nie teraz ..."
o 19 zaczęły się parte - podczas zmiany dyżuru ehhhh
wiec przetrzymały mnie jeszcze 15 minut a następnie kazały przeć
po kilku parciach podeszła młoda dr i stwierdziła macając brzuch że dziecko jest na pewno dużo większe niż wynika z usg (ok 3300) i że jak przy kolejnym parciu mała nie wyjdzie to trzeba będzie naciąć - no i nacięły (nic nie czułam) a mała wyszła zaraz po tym 19:35
ważyła 3350 ale miała rączkę zgiętą w ramieniu dlatego nie chciała wyjść

położono mi ją na brzuszek, ja i mąż płakaliśmy razem z nią 🙂
była śliczna, różowiutka i miała mega gęstą czuprynkę a oceniona na 3x10 pkt 🤪
pamiętam że mówiłam później do niej "nie płacz malutka mi tez się tu nie podoba ale nie długo będziemy w domku" 🙂

a jaka była w tym wszystkim rola mojego męża - najważniejsza
był przy mnie cały czas, mówił do mnie, rozśmieszał w skurczach, mówił że zaraz będzie dzidzia,
jak źle oddychałam to mnie poprawiał, głaskał po przedramieniu w trakcie skurczu a to mi bardzo pomagało, był po prostu niezastąpiony
gdyby nie on to na pewno nie mogłabym powiedzieć, ze poród to fantastyczne przeżycie



wow, Honorata, az sie wzruszylam!!! 🙃

ja jestem z Majoweczek, termin mam na 5 maja 🙂 takze wszystko przede mna!
chodze na Szkole Rodzenia i wlasnie tam polozna opowidala nam o porodzie i tak jak bylo u Ciebie- tak samo ona nam mowila 🙂 bo niektore Dziewczyny mowia, ze urodzily w 30 minut, ale tak naprawde od pierwszych boli, to jest zawsze troszke dluzej 🙃
nigdy jeszcze, w trakcie jej tylu lat pracy, nie zdarzylo sie, ze Kobieta dostala boli i od razu rozwarcie i porod! 🙃 zawsze to trwa troszke!
ale milo poczytac jak Wy to przeszlyscie juz!
pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
hehe no włoski to ma bajeczne
cała porodówka ją podziwiała
a najlepsze jest to, że jak lekarz sprawdzał w dzień porodu rano czystość wód płodowych taką latarką śmieszną to powiedział, ze widzi nieliczne czarne włoski .... 😜
a jak mała wyszła z brzucha to się razem z nim śmialiśmy z tych nieliczności 😁 😁 😁
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
HONORATKA napisał(a):
hehe no włoski to ma bajeczne
cała porodówka ją podziwiała
a najlepsze jest to, że jak lekarz sprawdzał w dzień porodu rano czystość wód płodowych taką latarką śmieszną to powiedział, ze widzi nieliczne czarne włoski .... 😜
a jak mała wyszła z brzucha to się razem z nim śmialiśmy z tych nieliczności 😁 😁 😁



hehe, no to niezle! 😁
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak Honoratka opisała swój poród to i ja 😜

No więc wszystko zaczęło się od tego, że w nocy ok. 2 za potrzebą poszłam do wc i tak jeszcze zaspana patrzyłam na majtki a tam kilka plamek jasnoczerwonej krwi.. Od razu z przerażenia się "odbudziłam" i zaczęłam w głowie siać panikę 😁 naczytałam się sporo na necie, że jak jest krew to trzeba pędzić do szpitala. Od razu zaczęłam się myć, suszyć włosy, golić itd. pakować do końca 😁 (ogólnie to groził mi poród przedwczesny jak byłam w 33tyg. to ginka tak powiedziała, ale nie wiedziała kiedy to może nastąpić to sama zaczęłam łykać w wielkich ilościach nospę zwykłą i dużo leżeć, nie chciałam rodzić w grudniu. Dodatkowym pechem było to, że mój mąż miał tydzień wolnego i nic się nie działo, a jak zaczął mi czop odpadać konsystencji śluzu na dni płodne z krwią to on szedł do pracy 🥴 umówiliśmy się, że będzie dzwonił co godz. i będę mówić jak się czuję. Skurcze miałam nieregularne raz co 5 raz co 3min. od razu takie były tych co 20-10 w ogóle nie było, na początku trwały po 30 sek. ale z czasem coraz bardziej się wydłużały. W między czasie błagalnie pisałam do swojego żeby przyjechał, bo tu zwariuję. Miałam przeróżne myśli, że zaraz urodzę w domu. Jak przyjechał to nie był w stanie nawet za mnie liczyć skurczy. Wszystko mu się myliło, a miał STOPER!! 😁 Kiedy skurcze trwały po 50sek. postanowiliśmy, że jedziemy do szpitala. Po 12 pojechałam na IP tam oczywiście przyjęto mnie z wielką łaską i jeszcze dostało mi się za różne rzeczy np. położna?pielęgniarka? nie wiem.. prosi o dowód ubezpieczenia ja jej daję wszystkie dokumenty a ona oburzona, że po co jej to daję, mam jej dać to i to (jak wszystko tam miała) 🤢 zbadała mnie podłączyła do ktg i marudziła, że skurcze są mizerne ale stw, że jeszcze lekarz musi mnie zbadać, bo rozwarcie jest małe no to czekałam na izbie zanim mnie zawołają to była wieczność.. no i była tam b. miła lekarka z dużym poczuciem humoru to mnie rozluźniła, zaczęła badać i powiedziała, że mała ma czarne włoski, ale rozwarcie nadal małe chyba na 3cm. Nie mieli zbytnio miejsc to się zastanawiała co ze mną zrobić, ale w końcu wysłali na patologię ciąży, zrobili mi łóżko i podłączyli znowu do ktg, mała dupsko wypięła podczas zakładania pasów i położna się śmiała, że chce wyjść górą i jak ona się układa, momentami skurcze podchodziły do 100% to był niewyobrażalny ból. Wcześniej podpisywałam milion dokumentów, ankiet, wywiadów w trakcie tych cholernych skurczy nie byłam nawet w stanie chodzić tak bolało. Zostałam nawet wyproszona z sali, bo kogoś tam mieli zbadać i stałam jak kołek na korytarzu z bólami.. dostałam papaweryne na rozwarcie szyjki i miałam czekać. Chociaż jak oni słyszeli, że jestem pierworódką to nikt mi wielkich szans na szybki poród nie dawał. Dostałam załamki i poszłam do wc, to było jedyne miejsce gdzie czułam się intymnie i swobodnie i z całej siły zaczęłam napierać jak były skurcze i w jednej chwili eksplodował pęcherz.. połowa z hukiem wleciała do wc a reszta wyprysnęła na kafelki no to od razu stamtąd poszłam do położnych, dopiero mnie wzięło na bóle szok! One się zdziwiły, że to "już" i zawieźli mnie na porodówkę. Tam zostałam sama ze swoim, bo lekarze nie wyrabiali chodzili od porodu do porodu. No i nie byłam w stanie ani chodzić, ani siedzieć, to się położyłam w bezruchu. Skurcze były koszmarne. No i za jakiś czas poczułam niezłe parcie, poprosiłam mojego żeby kogoś zawołał i przyszła położna pow. że mam się położyć na bok to dziecko szybko zejdzie do kanału dobrze się ułoży. Nie byłam w stanie nawet się ruszyć i tak dalej leżałam jak wróciła to znowu poprosiła żebym się obróciła.. no i tym razem jej posłuchałam, pomogła mi i jak to zrobiłam to myślałam, że zacznę chodzić po ścianach rzeczywiście mała zaczęła bardzo szybko przechodzić. Przyszła w między czasie lekarka zbadała rozwarcie i powiedziała 8cm zaraz będziemy rodzić. Potem zaczęły się parte dla mnie one były najgorsze, czułam jak mnie piecze tam w środku, w trakcie skurczu? zrobili mi nacięcie i w sumie nic nie czułam, jedyne takie ciągniecie skóry
i pieczenie. No i kazali przeć z całej siły kilka partych i mała była na świecie (podczas partych mojemu kazałam wyjść) ale i tak przyszedł od razu jak ją wyciągnęli. I co najlepsze jak tylko mi ją dali to położna sama z siebie powiedziała, że jest ładna. Nie miała żadnych plam, zaczerwień i sinicy. Dostała 10pkt. Szycie krocza trwało dłużej niż sam poród 😁 Aha i jak już urodziłam to lekarka mnie chwaliła za szybki poród 🙂 że ładnie mi to wszystko poszło, nie płakałam, nie krzyczałam byłam zupełnie cicho 😉 kiedy był obchód gin. lekarz (inny) powiedział, że mam bardzo ładny szew, że powinnam się cieszyć i o niego dbać, a ja mówię no tylko ja się boję tam spojrzeć, obrzydza mnie to.. a położna z lekarzem, że niepotrzebnie, że bardzo ładnie to wygląda, że mam "arcydzieło" I rzeczywiście! Po 6tyg. po bliźnie nie ma prawie śladu, zlała się ze skórą. Przy ściąganiu szwów położna powiedziała, że miałam założony szew kosmetyczny i to dzięki staranności osób, które mnie zszywały wszystko tak ładnie wygląda. 🙂 Mała urodziła się w 38t6d z wagą 3610g i 56cm. A mój jak tylko wyszedł ze szpitala to od razu zaczął bryzgać krwią z nosa, normalnie fontanna z niego leciała i jakaś kobieta co szła dała mu wielkie gazy 🙃 jednak faceci też się potrafią zestresować 😜
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Obiecałam opis swojego porodu-więc proszę 🙂
Nie miałam żadnych objawów przedporodowych więc byłam przekonana że urodzę po terminie-a tu niespodzianka 😉
Termin na 2 marca a urodziłam 22lutego 🙂
Zaczęło się 21...Cały dzień miałam leniwy.Zupełnie nic mi się nie chciało ale dokończyłam pakowanie torby do szpitala.Zanim poszłam spać odszedł mi czop śluzowy ale przecież może odchodzić długo...Pomyślałam że się ogolę i umyję...tak zrobiłam i ogodzinie 1 w nocy położyłam się.Mój mąż już spał.A ja tylko zdążyłam się położyć i chlup odeszły mi wody. 🤪
Mąż się obudził i zaczęliśmy się zbierać do szpitala.Nie wiem jakim cudem ale gdzieś zawieruszył mi się dowód i legitymacja ubezpieczeniowa 🤢Ale nie było już czasu więc wsiedliśmy w samochód-cały czas się ze mnie lało.W życiu nie myślałam że tyle tych wód może być 🤢
Na izbie przyjęć kazali nam iść do gabinetu ginekologicznego pod 15 😠
Oczywiście nikogo nie było i długo czekaliśmy... 😠Przyszła położna z lekarką i po wypisaniu papierów i badaniu zabrały mnie na ktg.
Poleżałam podłączona ale że wszystko było ok a ja nie miałam żadnych bóli to kazali mi się położyć na innej sali i pospać.Spać nie mogłam a bóle wciąż się nasilały.Chodziłam do toalety z nadzieją że ominie mnie lewatywa.Udało się!
Kiedy już nie mogłam wytrzymać poszłam obudzić położną...za co mi się oczywiście dostało bo żeby do niej dojść podłożyłam sobie ręczniki papierowe-podkład przeciekł...Prawie nakrzyczała na mnie że ręczników się używa do rąk...eh podłączyła do ktg w tym czasie obok rodziła jakaś dziewczyna i wszystko słyszałam... 🤢to było dla mnie straszne bo wiedziałam że zaraz czeka mnie to samo...położna na nią krzyczała bo nie mogła przeć...To mnie tak zestresowało że cała się trzęsłam...za chwilę kazała iść do pokoju że zaraz mnie zawołają.Poszłam ledwo co...w tym samym czasie dziewczyna z pokoju miała zakładany cewnik więc mnie wyprosili i stałam na korytarzu...opierałam się o ścianę i nie mogłam wytrzymać z bólu nawet nie miałam gdzie usiąść... 😠W końcu zawołali mnie na badanie.Lekarz stwierdził że jest super że rozwarcie na 6cm że dać na przyspieszenie i namówili mnie na tą kroplówkę żeby przyspieszyć...musiałam podpisać zgodę i podali.Leżałam i nawet się nie spodziewałam bo kroplówka zadziałała szybko i trochę przyznaję że ból mnie zaskoczył i powalił.Położna kazała oddychać a się nie napinać bo bardziej boli i rzeczywiście...oddychałam i myślałam tylko o tym że zaraz przejdzie...Póżniej chodziłam sobie i przykucałam aż zaczęły bóle przechodzić w parte...niestety nie było położnej i wołałam a nikt nie przychodził i myślałam że zaraz sama tam urodzę...W końcu się pojawiła...szybko się położyłam i już sam poród mogę nazwać przyjemnością.Czułam wielką ulgę...Położna która odbierała poród była rewelacyjna.Tak krótko to trwało...bo za chwilę położyli na mnie mojego synka i cały czas go trzymałam...kiedy rodziłam łożysko i kiedy mnie zszywali...a i przecięłam sama pępowinę...Pierwsza faza porodu trwała cztery i pół godziny a druga piętnaście minut.
Wszystko byłoby lepiej gdyby były milsze położne i była lepsza opieka...ale ogólnie jestem zadowolona i szczęśliwa...poród nie był traumą...Rzeczywiście dziś choć ledwo co siedzę pisząc Wam ten opis już tego bólu nie pamiętam...najważniejsze że mam swoją kruszynkę.
🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...