Skocz do zawartości

KWIETNIÓWECZKI 2011 | Forum o ciąży


joll

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusia
matyldusia napisał(a):
ewelinka1007 napisał(a):
matyldusia napisał(a):
ewelinka1007 napisał(a):
co to moje dziecie wyprawia najlepszego... caly brzuch mi przeniosł na lewa strone 😮

moja już z reguły na prawej ale czasem dupsko przeniesie na lewą a potem z powrotem

ale dosc dziwnie sie patrzy na taki przekoszony brzuch 😉


no a ja rano mam taki śmieszny jak nie mój , taki mięciutki jak galaretka , mogę sobie nim tak bujać

oglądacie ten ekspres??????????????masakra

Mowia o tym chorym dziecku?? bo aj nie ogladam teraz takich rzeczy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 114 tys.
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Tyska_1

    5074

  • Ewelinaaleks

    4927

  • alexia_79

    18937

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

aisak napisał(a):
jerunie ja tez ogladam ten ekspres reporterów i pewnie bede miala zaś schizy 😞

oj tam schizy
ja wiem że ta mała Zuzia chora była ale w którym tygodniu ona się urodziła????
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kamikusia napisał(a):
ja kiedys.. gdzies slyszałam ze jak kobieta w ciazy napatrzy sie na chore dzieci to pozniej moze swoje takie urodzic. Pewnie w tym prawdy nie ma ale ja wole unikac tego

what?????????????????????????
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ewelinka1007 napisał(a):
matyldusia napisał(a):
ewelinka1007 napisał(a):
na pulsie sa potyczki jerego springera same głupoty ale nie bedzie po nim schizów

ej ja nie mam tego kanału

ja mam i to z anteny siatkowej a ty jaka masz telewizje? jak cyfrowa to tez powinnas miec tylko gdzies dalej na programach

ja mam polsat cyfrowy ale ta nazwa nic mi nie mówi chyba nawet nie mam tego w abonamencie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
matyldusia napisał(a):
ewelinka1007 napisał(a):
matyldusia napisał(a):
ewelinka1007 napisał(a):
na pulsie sa potyczki jerego springera same głupoty ale nie bedzie po nim schizów

ej ja nie mam tego kanału

ja mam i to z anteny siatkowej a ty jaka masz telewizje? jak cyfrowa to tez powinnas miec tylko gdzies dalej na programach

ja mam polsat cyfrowy ale ta nazwa nic mi nie mówi chyba nawet nie mam tego w abonamencie

a jakii masz familijny?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ej jutro przyjeżdża gość zobaczyć Leona i po zdjęcie- projekt budy( bo bedzie dla niego robił) i dupa żadna strona mi się nie otwiera i nie znalazłam domku dla leonka 😞
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ewelinka1007 napisał(a):
matyldusia napisał(a):
ewelinka1007 napisał(a):
matyldusia napisał(a):
ewelinka1007 napisał(a):
na pulsie sa potyczki jerego springera same głupoty ale nie bedzie po nim schizów

ej ja nie mam tego kanału

ja mam i to z anteny siatkowej a ty jaka masz telewizje? jak cyfrowa to tez powinnas miec tylko gdzies dalej na programach

ja mam polsat cyfrowy ale ta nazwa nic mi nie mówi chyba nawet nie mam tego w abonamencie

a jakii masz familijny?

nie chyba nie mam ten za 40zł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
W kwietniu pierwszy lokal z psiną w Warszawie?
Znajdą się tacy, którzy będą chcieli mnie zabić
Jakub Pham urodził się już w Polsce. Rodzice-Wietnamczycy przyjechali do naszego kraju pod koniec lat 80. Jakub wyrastał wśród Polaków-sąsiadów i rodaków. Ja sam mówi o sobie, jest dwujęzyczny i dwukulturowy, ale nie ma wątpliwości, że sercem czuje się Polakiem.
- Zjeździłem pół świata, ale nigdzie nie czuję się tak dobrze jak w Polsce…
- Nawet w Wietnamie?
- To dom moich rodziców, dom rodzin moich rodziców. Mam tam kilkudziesięciu wujków, cioć, wielu przyjaciół, kocham ten kraj, ale będąc tam myślałem po polsku. Tak samo w innych krajach azjatyckich; choć wszędzie brano mnie za swojego, wszystkim mówiłem, że jestem Polakiem.
- Dziwili się?
- Nie bardzo. Azja powoli przestaje być żółta. Chodzi mi o kolor skóry. To już teraz jest prawdziwa mieszanka ras i narodowości.

- I kulturowa?
- Nie bardzo. Sporo azjatyckich zwyczajów dla wielu, nawet specjalistów, jest jeszcze zbyt szokujących…
- Masz na myśli kuchnię – o tym mamy przecież rozmawiać i o twoich planach…
- Naprawdę chcesz o tym napisać?
- No…
- Wahasz się?
- Nie, przecież nie ja podejmuję decyzję o publikacji. Zaczynajmy. Skąd pomysł na knajpę z psiną?
- Nie tylko psiną…
- Ale to będzie dla Polaków najbardziej szokujące.
- Wiem, żyję tu przecież od ponad dwudziestu lat.
- Więc wiesz, jakie mamy podejście do tych zwierząt, czym dla nas są, jak większość z nas je traktuje…
- Wiem również, że tysiące ludzi w Polsce hoduje rybki w akwariach, a jednak nie zrezygnowali z ich jedzenia…
- Niektórzy zrezygnowali…
- Wyjątki potwierdzają regułę.
- Ale przyznasz, że ryba to nie pies. Nie weźmiesz jej na ręce, nie przytulisz, nie poliże ci twarzy, nie poda… płetwy…
- Ale przecież jedno drugiego nie wyklucza!
- Miałeś kiedyś psa, takiego własnego, nie na talerzu?
- Miałem i mam. Teraz nawet dwa. Kundelki.
Wietnamski bazar...
- I?
- Wziąłem je za schroniska. Na obiad. Czasem tak robimy. I polubiłem je. Zamiast do garnka trafiły wspólnego kojca.
- Nie przychodzi ci czasem ochota na…
- Zjedzenie ich?
- Właśnie…
- Dlaczego? Jeśli mam ochotę na psinę, otwieram zamrażalnik i…
- Zawsze tam jest?
- Prawie. Odkąd pamiętam. Nie znaczy to, że jemy psinę na okrągło. Nie. Tak samo jak w polskich domach nikt na okrągło nie jej schabowych, czy zrazów. Po prostu jest w domu i czeka na swoją kolei.
- Co najbardziej lubisz z psiny.
- Zupę gulaszową. Najlepsza i najzdrowsza na mroźne zimy.
- …
- Powinieneś kiedyś spróbować.
- Właśnie, podobno masz zamiar otworzyć w Warszawie restaurację z daniami z psiny.
- To nie tak. Przede wszystkim nie restaurację, a lokal…
- Co za różnica?
- Nie będzie szyldu, nie będzie reklamy, nie będzie to lokal w pełnym tego słowa znaczeniu. Raczej spotkania w szerszym gronie, podczas których znajomi, ich znajomi oraz znajomi znajomych będą mogli skosztować czegoś zupełnie innego…
- Brzmi to trochę jak spotkania jakiejś sekty…
- Nie, dlaczego. Jest w Warszawie kilka tego rodzaju miejsc. Nie muszą się ogłaszać, bo zawsze mają pełno klientów. O wyznaczonej godzinie wszyscy spotykają się w dość dużym mieszkaniu przerobionym na przytulny, domowy lokal i raczeni są wspaniałościami kuchni np. włoskiej.
Psia tuszka nadziewa jarzynami...
- A u ciebie będzie to wietnamska…
- Azjatycka. Taka mieszanka. Wszystko co najdziwniejsze i najlepsze z całej Azji, wszystko, czego nie znajdziesz w normalnej restauracji azjatyckiej w Warszawie. Bo za drogie, bo przekonanie, że się nie przyjmie, bo zbyt szokujące i dziwne. Ale przecież, gdybyś wszedł w bardzo bliski kontakt z Azjatami-właścicielami np. restauracji chińskiej czy wietnamskiej, to pewnie już dawno mógłbyś kosztować przysmaków niedostępnych dla normalnych gości. Starzy bywalcy o tym wiedzą, tylko nie wiedzą jak o taką potrawę poprosić, bo trzeba znać język.
- Skąd pomysł właśnie na psinę?
- Tylko się nie dziw. Nie tak dawno głośno było o schronisku chyba w Celestynowie. Co zrobić z 600 psami? To było jak uderzenie w głowę. Przypomniały mi się sceny z wakacji, kiedy w lesie nie raz uciekaliśmy przed watahą zdziczałych, bezdomnych psów. Jest problem. Spotkałem się z dwoma kolegami, obgadaliśmy pomysł, kupiliśmy mieszkanie w apartamentowcu, wyposażyliśmy je, a teraz zamawiamy dostawy produktów. Na dodatek jeszcze ta sprawa z innego miasta, gdzie rada wydała zgodę na uśmiercenie chyba blisko 400 psiaków (chodzi o Starachowice – przyp. red.). Pomyślałem sobie, że gdyby były ubojnie…
- Żartujesz chyba! Ubojnie psów? I co jeszcze, może handel ich mięsem?
- A dlaczego nie? Polskie prawo zakazuje znęcania się nad psami, dręczenia ich, katowania, przywiązywania do samochodów i ciągnięcia za nimi, maltretowania. Za to idzie się do więzienia. Ale to samo prawo nie skaże człowieka za zabicie psa w celach kulinarno-konsumpcyjnych. Nie ma takiego paragrafu. Oczywiście nie zamierzam walczyć z wiatrakami i otwierać w Polsce ubojni psów. Mięso będziemy sprowadzić z zagranicy. Nie tylko zresztą psów.
- A czego jeszcze?
- Na przykład kocinę. W Wietnamie dania z kotów są bardzo popularne.
- Rozumiem, że w wasz lokal będą odwiedzali głównie Azjaci.
- Wręcz przeciwnie. Nie zależy nam na nich. Pierwszeństwo będą mieli Polacy. Zresztą mamy już chętnych do poznania naszej kuchni z Niemiec. Poczta pantoflowa oraz Internet robią swoje.
- Podasz adres?
- Nie ma mowy. Nie chcę mieć na głowie policji, kościoła, różnych towarzystw, które będą wypłaszać mi gości. Nikt nie będzie mógł się do niczego przyczepić, bo w swoim mieszkaniu mogę przyjmować kogo chcę i podawać mu do zjedzenia, co chcę. Ale szkoda mi sąsiadów. Po co zakłócać ich spokój. Poza tym zbyt często w telewizji pokazują agresję ludzi wobec tych, którzy męczą zwierzęta. Ja w ich oczach mogę być jeszcze gorszy, bo co prawda krzywdy im wyrządzić nie chce, ale przecież chcę je zjadać. Pewnie znajdą się i tacy, którzy będą chcieli mnie zabić…
- No, tu już poleciałeś po bandzie…
- Tak? To zobacz tę agresję w oczach, posłuchaj tego języka. Każdy podchodzi emocjonalnie, bo myśli, że ty chcesz zabrać mu jego Azorka, zabić go i zjeść. Poczytaj sobie te dopiski na forach, kiedy chodzi o zwierzęta, te epitety. Można odnieść wrażenie, że pies w Polsce jest tym samym co święta krowa w Indiach…
- Mieszkasz to od urodzenia i nie rozumiesz?
- Nie, w domu wychowano mnie inaczej. W dużej tolerancji do kwestii kulturowych. Nie wszystko co tzw. zachodnie i europejskie jest najlepsze i jedyne i nie trzeba tego narzucać innym. Bo tu właśnie szacunek i tolerancja się kończy. Nie martw się więc o adres naszego lokalu. Ciebie na otwarcie i tak zaproszę…
- Dzięki, może skorzystam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...