Skocz do zawartości

Nasze rozpakowane mamusie, ich opowiesci i fotki maluszków:) | Forum o ciąży


ewci@

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 212
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Dobra, to już piszę jak było 🙂

Zaczęło się o 13.00 od odejścia wód płodowych. Myślałam, że to fałszywy alarm, ale co naciskam na brzuch, to coś tam wypływało, więc zadzwoniłam po mamę, bo mąż był w pracy, żeby podrzuciła mnie do szpitala. Na szybko się wykąpałam, dopakowałam torbę. W międzyczasie pojawiły się takie bardzo delikatne (właściwie to nie można tego było nazwać bólami) skurcze w podbrzuszu - mierzę czas - pojawiały się regularnie co 5min.
W szpitalu potwierdzili, że to faktycznie wody płodowe, ale szyjka otwarta na pół palca - przyjmą mnie na oddział, ale nie mam się co łudzić, że dziś urodzę. Zrobili mi usg, ktg, bóle się w tym czasie nasiliły i były co 3min. Dali mi łóżko na porodówce, mogłam chodzić, skakać na piłce - co tylko chciałam, bo powiedzieli, że mam jeszcze dużo czasu. Od 16 bóle już były naprawdę silne, ale rozwarcie w dalszym ciągu na "luźny" palec. Dopomniałam się o lewatywę, więc mnie położna po jakimś czasie wzięła. W łazience myślałam, że będę gryzła ściany z bólu, bo skurcze naprawdę były już mocne (oddychanie ze szkoły rodzenia było pomocne, jak się skupiłam w 100% na oddechu, to ból był troszkę mniej dokuczliwy). Po lewatywie wróciłam na porodówkę - okazało się, że rozwarcie mam na 4 palce i góra godzinka porodu przede mną. Prosiłam o znieczulenie, ale anestezjolog brał udział akurat w operacji i nie mógł przyjść. Kazali mi szybko dzwonić po męża, bo może nie zdążyć na poród i faktycznie wpadł na salę w momencie, kiedy Ulę wyciągali, akurat żeby przeciąć pępowinę 🙂 Skurcze parte trwały 10minut i jak dla mnie to już był tylko mega wysiłek, ból poczułam jedynie jak mnie nacinali. I szycie też było mało przyjemne, choć znieczulili mnie miejscowo. Ale lekarz, który mnie szył powinien zostać chirurgiem plastycznym - jak się w domu pooglądałam, to już tam nic nie widać, jedynie lekką opuchliznę, a przecież to jeszcze świeżutkie zupełnie 🙂
Tak więc podsumowując: poród od pierwszych objawów trwał 7 godzin, Ula sie urodziła o 19.50, 2900g, 52cm, 10 Apgar.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety śniada skórka jest efektem ubocznym tej żółtaczki, jeszcze jej kolorek troszkę został. Ale kładziemy ją przy oknie na łóżku, słoneczko powinno trochę przyspieszyć schodzenie tego odcienia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
leliva napisał(a):
No niestety śniada skórka jest efektem ubocznym tej żółtaczki, jeszcze jej kolorek troszkę został. Ale kładziemy ją przy oknie na łóżku, słoneczko powinno trochę przyspieszyć schodzenie tego odcienia.


sliczniutka 🙂 i zaraz mi sie moja Zuzia przypomina. ona tez taka kruszynka była. 2950g sie urodziła to tak jak Ula. a z ta zołtaczka juz ok?? ona była naswietlana w szpitalu, tak chyba pisałas?? bo u mnie nie naswietlali, ja jakos przy pierwszym dzecku myslałam ze ona ma taka opalona cere i przegapiłam to, a potem w 5 tyg chyba była akcja z odciaganiem pokarmu z piersi i odgotowywaniem tego białka co w mleku mamy jest. i na luminalu była. jezdzilismy sprawdzac ta bilirubine. was jak wypisywali to juz miała dobry poziom?? a to teraz wam kazali przy oknie ja kłasc?? ja nie słyszałam takiego sposobu??
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, w szpitalu była naświetlana przez całą dobe, tj 2 godz była pod lampą, 2 godz przy mnie, żebym mogła ją nakarmić. Wyszła ze szpitala z dobrym wynikiem bilirubiny-górna granica, ale jeszcze kazali w domu na słoneczku ją układać, to ponoć pomaga jej dojść do siebie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...