Skocz do zawartości

Mamusie i przyszłe mamusie z Trójmiasta i okolic. | Forum o ciąży


Niunia26

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusia
Ja już mam wszystko, wczoraj przyszedł wózek, łóżeczko też już rozstawione. Teraz czekamy na Pawełka ;-) A kiedy wprowadziłaś inne potrawy niż mleko do jadłospisu?
Muszę Ci powiedzieć, że wczoraj wylądowałam w szpitalu na Zaspie, bo mam straszne te bóle w kroczu, boli mnie przy siusianiu i w lewej stronie mnie bolało. I co mnie tam spotkało:
Najpierw czekałam z godzinę na izbie przyjęć, aż wejdę. Jak weszłam i powiedziałam co mi dolega to pielęgniarka powiedziała do mnie czy nie mogłam iść do innego lekarza, powiedziałam, że mój lekarz jest na urlopie, a ona do mnie że inni też są i, że każdy myśli, że szpital to lek na każde zło. Ja jej na to, że owszem po to jest szpital. W końcu zrobiła mi KTG i przyszedł lekarz też obrażony, że musi mnie badać. Nic mi nie pomogli, tylko stwierdzili, że tak musi być, bo dziecko się rozpycha. Potraktowali mnie okropnie, łacha totalna. Na szczęście nie mam skurczy, kupiłam sobie no-spę i mi mi pomogła. Człowiek sam musi się leczyć, bo lekarze się obrażają.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 721
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusia
No wiesz co, jak tak można pacjenta, a w szczególności kobietę w ciąży potraktować. Niunia, to trafiłaś na konowałów, ale i niestety tacy też pracują, łaskę robią, że mają taki zawód.

Ja na dobrą sprawę pierwszy raz byłam w szpitalu jak pojechałam rodzić i naprawdę miałam farta, że trafiłam na życzliwych ludzi.
Za to na konowałów-chirurgów trafiłam na SORze na Zaspie, ponieważ coś zaczęło mi się robić w prawej piersi i mała nie chciała z niej jeść wreszcie poszłam do poradni laktacyjnej na Zaspie, ogólnie jest odpłatna (państwówka), z resztą na Klinicznej to samo, ale tak z marszu pomogła mi pani za free, dobre rady, które powinny pomóc, ale muszę iść do chirurga, bo trzeba sprawdzić czy ropień się nie robi, a najlepiej ze zrobionym usg. Na szybko usg piersi zrobiłam niestety prywatnie - stan zapalny piersi z tworzącym się ropniem. Jeden konował - niech mąż tak wyciska i masuje, aż będzie bolało, poza tym okłady itd, oprócz tego wyciskania, to robiłam ciepłe, zimne okłady,okłady z kapusty, odciąganie laktatorem, rozmasowywanie, nic nie pomagało albo jak coś minimalnie. Ponownie pojechałam na Zaspę - drugi chirurg, antybiotyk i on powinien to rozgonić. Dalej nic nie polepszyło się, zadzwoniłam do poradni laktacyjnej na Kliniczną i przyjechała do mnie do domu pani położna z laktatorem elektrycznym i oksytocyną. Dostałam oksytocynę do nosa, próbowała rozmasować i poodciągać pokarm, minimalnie coś tam zeszło, ale poleciłam mi chirurga w Invicta, miał on mi zrobić usg i sprawdzić jak to się ma,bo wg pani miałam takie stwardnienie wielkości mandarynki (jak okazało to już był ropień). Umówiłam się do niego prywatnie, bo szybciej był termin, wizyta 100 zł, a ten tylko pomacał mi piersi, kazał robić to co mówiły już położne, dodatkowo mąż miał ściągać ustnie pokarm. Miałam pojawić się za 2 tyg., ale już nie pojechałam, bo trafiłam na Zaspę z pękniętym ropniem. Jeszcze nim pękł znajoma położna (na emeryturze) poleciła robić takie ciepłe okłady - gazik na brodawkę, na to kawałek folii, żeby była ochrona,duża gaza zmoczona i skropina odrobiną wódki, przyłożona dookoła piersi lub w miejsce, gdzie jest zapalenie, na to folia, złożona pielucha tetrowa, chyba jeszcze ręcznik, z pieluchy tetrowej temblak, a na nim pierś. Lekarze mówią, że to dzięki tym okładom rozrzedził się i pękł i że dobrze się stało, bo mogłoby coś tam się narobić. Z pekniętym już ropniem trafiłam na Zaspie na porządnego, tym razem, chirurga, jak mu opowiedziałam co i jak, to za głowę się złapał i powiedział, że szkoda że odrazu na niego nie trafiłam. Miałam zabieg ze znieczuleniem ogólnym. Przeprowadził go chirurg, który też jak później okazało się na zmianach opatrunków, pracuje tez w mojej przychodni. Teraz jestem pod jego opieką, w maju znowu idę do niego, ponownie skieruje mnie na usg. Pani od laktacji z Klinicznej, jak dowiedziała się, jak prywatnie przebiegła wizyta w Invicta, to zaczęła mnie przepraszać, że to zawsze był taki dobry chirurg (może kiedyś), teraz poleca tego mojego, przynajmniej tak miała robić. Karmię jedną piersią, bo w drugiej muszą odbudować się tkanki gruczołowe i tłuszczowe, więc na tej jednej pociągniemy do końca karmienia. Mam w planach karmić prawie do ukończenia przez małą 1 roku.
Jak widzisz są lekarze i konowały nie warci swojego tytyłu zawodowego.
Mam nadzieje, że jak już będziesz rodzić to trafisz na życzliwy personel, będę trzymać kciuki.

Znowu rozpisałam się hehe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Olcia zaczęła na dobrą sprawę jeść inne jedzonko niż moje mleko jak miała ok. 6 m-cy (chyba 5 m-cy i 3 tyg.) - najpierw była gotowana marchewka, potem marchewka z masełkiem, kolejno marchewka z ziemniakiem, słoiczek z dodatkiem dyni (obiadek i deserek),następnie marchewka-ziemniak-pietruszka (korzeń) i to jest moja baza obiadkowa. Dla urozmaicenia dodaję do tej bazy, ktoreś z warzyw jak cukinia, burak, kalafior, brokuł. Do tych zupek dodaje odrobinę masła, ale może też być oliwa z oliwek (chyba, musze jeszcze dokładnie sprawdzić). Jak mała miała już skończone 7 m-cy to wprowadziłam pół żółtka jajka (daje 2 razy w tygodniu, ale chyba można 3 -też muszę doczytać), no i mięsko- sama robię z dodatkiem piersi z indyka, a w słoiczkach kupowałam z królikiem i cielęcinką. W słoiczkach jak pisałam kupuję też zupkę ze szpinakiem. Jak skończy mi się indyk, bo mam poporcjowany i zamrożony, to kupię inne mięsko lub mięska i znowu zamrożę.

Niunia, powiem Tobie, że ja na początku byłam mało odważna i pewnie jeszcze odrobinkę jeszcze jestem, jeżeli chodzi o rozszerzanie diety malej, trochę trzymam się schematów, ale też nie dokońca, bo np. buraka wprowadziłam o 1 m-c szybciej. Moje koleżanki z wątku są w większości odważniejsze w tej kwestii.

Ale chyba będę musiała na jakiś czas wrócić do robienia samej zupki bazowej, bo małą coś wysypało i nie wiem czy to jedzenie jej, moje (mleko już odstawiłam i spróbuję też z pozostały nabiał) czy kurz (można sprzątać, ale i tak to wszystko fruwa i jeszcze ten piasek też lata, który nanosi się z dworu), a może kosmetyki do tej pory Nivea była ok, ale diabli wiedzą. Jakby miała tylko na buzi to mogłabym pomyśleć, że to od śliny i dlatego, że czołga się i bierze wszystko do buzi, ale ma w zgięciach rączek, nóżek, na brzuszku, szyjce i za uszkami. Muszę pójść do pediatry w przyszłym tygodniu, więc muszę też Olę przepisać do naszej przychodni. Obecna pediatra, jak byliśmy na szczepieniu w grudniu, to usłyszeliśmy że nie ma co się przejmować, a Ola miała tego odrobinkę na nóżkach i rączce, ostatnio kazała mi zmienić mleko, a ja mówię, że przecież ja karmię piersią to i tak wypisała na dokarmianie (nie wiem po co) Bebilon Pepti. Co wizyta to inne zdanie na konkretny temat, pomijając ten fakt to jest w porządku i miała pani doktor, ale ja chcę panią doktor konkretną. Może przekonam się w następnym tygodniu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Matko masakra. I co to za pomysł, żeby mąż ustnie ściągał pokarm. Ja akurat chodzę do Invicty do gina. i endokrynologa, bo mam ubezpieczenie z pracy i nie muszę płacić. Jestem bardzo zadowolona z tych lekarzy, ale z chirurgiem tam nie miałam jeszcze styczności i mam nadzieję, że nie trafię do Niego. Anulka powiem Ci, że strach chorować.Moja mam też miała zapalenie piersi i boję się, że i mnie to nie ominie ;-(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Zapominałam napisać, że pierwszą marchewkę (Gerbera) Ola dostałam jak miała 4,5 m-ca, ale nie podpasowało, następne podejście było jak miała 5 m-cy nadal nie chciała, potem 5,5 też nic, dopiero za kolejny tydzień podpasowało.
Jak karmi się piersią to zaczynamy wprowadzać inne pokarmy jak dziecko ma 6 m-cy, ale to różnie mamy robią, zawsze można próbować, a i tak dziecko nam da znać, zjadając calą porcję lub jej większość, kiedy przyjdzie na nie czas.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
No właśnie z tym jedzenie u mnie może być problem, bo muszę wrócić po macierzyńskim do pracy i nie będę mogla karmić i mały idzie do żłobka.A tam raczej nie daje się mleka matki tylko sztuczne i zastanawiam się jak z innym jedzeniem, czy oni będą mu coś dawać, czy tylko mleko, niby już będzie miał pół roku. Szkoda mi oddawać takie maleństwo do żłobka, ale nie mam wyjścia ;-(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Moja mama przy mnie też miala zapalenie piersi, ale bez ropnia i tymi domowymi sposobami udalo się. Różnica była tylko taka, że ja nie miałam wole gorączki, tylka najpierw mnie coś rwało, potem nic nire bolało, a na dni przed wylądowaniem na zabiegu to już brałam paracetamol przeciwbólowo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Ja jeszcze Oli gotuję zupki na Żywiec Zdrój (kupujemy 5 l baniaki), chociaż i na kranówce też już gotowałam. Wodę zagotowuję, dodaję warzywa, gotuje je razem 20 min. wtedy są już miękkie. Mięso gotuję osobno i dodaję bez wywaru. Wyławiam łyżką cedzakową warzywa albo można trochę wywaru warzywnego odlać do kubeczka, wrzucam do pojeminiczka od blendera dodaję mięsko i miksuje. Jak wyławiam łyżką cedzakową to z garnuszka dolewam wtedy trochę wywaru i po zmiksowaniu sprawdzam konsystencję, w razie potrzeby dolewam jeszcze wywaru, w drugim przypadku można dolać z tego kubeczka ja bedzie za malo wywarowej wody. Ogolnie taka zupka papka nie powinna być ani za rzadka ani za gesta.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Jak trzeba wrócić do pracy, to nie ma innej rady. ja też miałam wracać po macierzyńskim, ale i tak czekamy na miejsce w publicznym żłobku, więc stwierdziliśmy, że pójdę na wychowawczy na pół roku. Po macierzyńskim miałam jeszcze zaległy urlop wypoczynkowy, więc miałam w zapasie 1 m-c płatny. Wracam do mojej obecnej albo jak znajde coś innego do tego czasu od 1 lipca br.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Olcia jest zapisana do 2-ch żłobków. Do jednogo zapisałam ją jak byłam w 6 m-cu ciąży, a do drugiego jak ją urodziłam, po wyjściu ze szpitala. Nie wiem jak jest w Sopocie, ale ja co m-c muszę potwierdzać mailowo zainteresowanie miejscem. W tym pierwszym nie wiem, która jest, bo już drugi mail z rzędu nie odpowiadają na prośbę o tę informację, tylko powierdzają, że przyjęli do wiadomości, natomiast w tym drugim (bliżej domu) jest 108. W obydwu żłobkach startowała z miejsca ponad 300-go. Mam nadzieję, że do czasu mojego powrotu do pracy będzie miejsce.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anulka81 napisał(a):
BlueLagoon, mieszkasz w Trójmieście czy w jego okolicach?


W okolicach 😉 a dokładnie to mieszkam w Pruszczu. Widzę, że niektóre z was mają już nieźle odchowane dzieciaczki, też bym już chciała żeby moja była tyle mieś. do przodu 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Witam BlueLagoon ;-)
Ja dziś miałam nawet przespaną noc i za bardzo mnie nie bolało w kroku i mogłam się przewracać, za to teraz siedzę i mam krzywy brzuch. Młody się wypiął tyłkiem do mamy ;-)
Zazdroszczę Wam, że już macie maluszki przy sobie. Ja też bym już chciała, ale boję się porodu panicznie 😞 A najbardziej tego, że nie zauważę kiedy on nadejdzie i za późno wyruszę do szpitala. Zresztą co chwilę jak mam jakiś objaw to myślę, że to już to ;-)
BlueLagoon, a jak u Ciebie wyglądał dzień porodu, tzn. jakie miałaś objawy, kiedy pojechałaś do szpitala i gdzie rodziłaś?
Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodziłam w wojewódzkim i nie polecam 🙂 wstałam o 2 w nocy do łazienki i zobaczyłam plamki krwi na majtkach i taki ciągnący śluz konsystencji kurzego jajka podbarwiony krwią, brzuch mnie nie bolał (ale miałam bóle jak na @ które trwały 6tyg. groził mi poród przedwczesny, ale jadłam tylko nospę i ok. 1-2tyg. przed porodem codziennie wymiotowałam po kilka razy, zaczęłam bardzo mało jeść) no i więcej leżałam, a zaczęły się gdzieś w 32tyg. no i ze stresu zaczęłam myć włosy, ogólnie całą siebie ogoliłam się i poszłam do łóżka cała w nerwach jak na złość mój mąż przez cały tydzień miał wolne, a tego dnia szedł rano do pracy.. więc stres był ogromny!! No to poszedł, ale obiecał, że będzie dzwonić co 1-2h.. zostałam sama w domu i w między czasie przyszły skurcze 🙂 trwały na początku ok. 30 sek. i były co 5-6min. na zmianę z 3min. potem się stopniowo wydłużały i dochodziły nawet do 50sek. gdzieś przeczytałam, że jak trwają ponad 50sek. to migiem do szpitala.. no i już je miałam co 2-3min. to zaczęłam mojego ponaglać, że ma wracać do domu, bo niedługo tu umrę 😁 byłam strasznie zdenerwowana, nie mogłam się skupić, nie miałam biegunki ani wymiotów. W końcu przyjechał do domu i pojechaliśmy.. w drodze do spotkała nas miła niespodzianka "korek" 😁 bo to było już południe a wiadomo jakie są wtedy zatłoczone ulice w centrum, ale jakoś dotrwałam.. potem przywitała nas niemiła położna/pielęgniarka? zbadała mnie podłączyła do ktg i na końcu skomentowała, że mam mizerne skurcze 🙂 ale decyzję o pozostaniu w szpitalu podejmie lekarz, bo był wtedy szał porodów.. zapytała się czy chce lewatywę to się oczywiście zgodziłam 🙂 a potem stw że jednak się goliłam to nie muszę się już golić, więc każdej z was radzę to zrobić! No i musiałam wyjść na korytarz czekać na lekarza a tam zaskoczenie 🙂 bardzo miła lekarka zbadała mnie gin. i powiedziała, że mała ma czarne włoski 🙂 potem zrobiła usg i wg niej miała 3700g. Jako iż nie było miejsc położyli mnie na patologii ciąży, podłączyli do ktg i leżałam (omijam cyrk z wypełnianiem ankiet, podaniem papaweryny na rozwarcie szyjki itd.) jak skurcze dochodziły do 100% to myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok.. rozżalona do granic poszłam do męża na korytarz, bo nie mógł wejść na patologię 😉 no i posiedziałam z nim chwilę i poszłam do wc za potrzebą, o dziwo mało chodziłam się załatwić. No i stw, że nie wytrzymam, że muszę coś zrobić, jak były silne skurcze to napierałam z całej siły i w jednej chwili poszły wody płodowe, pół z hukiem wleciało do wc a reszta rozbryzgała się po kafelkach to czym prędzej stamtąd poszłam do położnej i pow. że mi wody odeszły, skurcze przybrały na sile, zbadały mnie i od razu zawieźli mnie na porodówkę. A tam znowu zostałam sama ze swoim.. i tak siedzieliśmy.. albo raczej "leżałam" nie byłam w stanie się z bólu ruszyć. No i co jakiś czas lekarka mnie odwiedzała i położna no i kazała mi się obrócić na bok to dziecko zejdzie szybko do kanału nie byłam w stanie 😁 to za drugim razem musiała mi pomóc się obrócić jak to zrobiła to zaczął się niewyobrażalny ból! Miałam już takie bóle, że kazałam zawołać kogokolwiek.. no i wyszło, że mam rozwarcie na 8cm i niedługo "rodzimy". Wg mnie najgorsze były parte, obrzydliwe uczucie, ale na szczęście nie musiałam się długo męczyć, oczywiście sprawnie mnie nacięli (a marzyłam, żeby tego nie było) no i mała była na świecie 🙂 jak tylko mi ją dali to stwierdziły, że jest ładna 😉 bo była śliczna! 0 przebarwień, plam itd. ur. się o 18;45 dostała 10/10 w skali Apgar, 56cm i 3610g także usg pomyliło się o jedyne 90g. Zszywali mnie dłużej niż sam poród trwał, ale z biegiem czasu mogę powiedzieć, że zszyli mnie idealnie, blizny nie ma prawie widać. A to co się działo po porodzie oceniam jako horror.!! aha i położne pochwaliły mnie za taki poród, że dobrze mi poszło, że był szybki itd. tylko, że nie wiedziały, że ja się tak męczę od 2 w nocy. Podczas porodu w ogóle nie krzyczałam ani nie wydawałam z siebie jakichś głośnych dźwięków 😜 Na IP byłam bodajże ok. godz 12 lub 14 nie pamiętam teraz coś koło tego 🙂 Aha i to był ostatni dzień 38tyg.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusia
Blue wow jaki poród ;-) To u mnie też bóle jak na @ się zaczęły około 2 tygodnia. Już od jakiegoś czasu ogolona chodzę ;-) bo gin. powiedziała, że mogę w każdej chwili urodzić, bo mały już jest bardzo nisko główką i że raczej do 40 tyg. nie dotrwam. Co jakiś czas mam skurcze, ale to chyba te przepowiadające, ale strasznie mnie w kroczu boli przy chodzeniu lub przewracaniu się na drugi bok ;-( Nie wiem dlaczego, ale mam dziś wrażenie, że w nocy zacznę rodzić. Naprawdę nie wiem skąd ta myśl ;-) Znów mnie zgaga chwyciła, fuj okropna. Aha Blue oklask za opowieść ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niunia26 napisał(a):
Aha Blue, jeszcze zapytam o tą lewatywę, czy jak ją zrobili to bolało to i czy od razu działa? Bo Ja też chcę, ale się boję ;-)


Kazała się położyć na boku, to nic nie boli, czujesz tylko jak się napełniasz płynem 😜 no i potem każe Ci iść do łazienki, a tam kolejny odlot hehe 🙂 Serio polecam przynajmniej podczas partych nie narobisz pod siebie 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niunia a gdzie chcesz rodzić? 🙂 może kiedyś wam opowiem te cyrki co się działy po porodzie, bo to dłuższa historia, ale zapewne każdy kto rodził w woj. wie o czym mowa 😜
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...