Skocz do zawartości

Emi_ja

Brzuchatka
  • Liczba zawartości

    1116
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi dodane przez Emi_ja

  1. @mamiwłaśnie te badania przesiewowe z tytułu cukrzycy ciążowej niestety nie wychwycą wszystkiego. Cukrzyca może pojawić się równie dobre będę po 30 tygodniu, są takie przypadki na forum cukrzycowym. 

    Słodka ta twoja dziewuszka. To teraz chyba sielanka przez kolejne dni. Trzymaj się i wpadaj tu do nas czasem😘

  2. Godzinę temu, Ewa12 napisał(a):

    Hej my już w domu wczoraj wróciliśmy 😁 ciezko mi fizycznie po cesarce tak jak przed ciążą nie miałam problemów z puchnieciem tak teraz nogi mam jak balony i mamy problem z karmieniem młody nie chce chwytać denerwuje się jak już chwyci to chwila i wypluwa ratuje nas odciąganie i butelka 😨 jesteśmy umówieni do laryngologa bo chyba wędzidełko do podcięcia 

    Ewa po porodzie puchnięcie to norma, zarówno po naturalnym, jak jeszcze bardziej chyba po cesarce. Ja przez 24 po CC, łydki miałam dosłownie kwadratowe, ale to szybko wróci do normy. Czasem faktycznie krótkie wędzidełko uniemożliwia poprawne karmienie, ale lekkie podcięcie powinno załatwić sprawę. Dobrze, że wyszliście i jesteście zdrowi. Powodzenia. Odzywaj się czasem. 

  3. 7 minut temu, mami napisał(a):

    Dziękujemy dziewczyny😘

    jestem w siódmym niebie❤️ Malutka jest cudowna

    sam poród jak się domyślacie był wyzwaniem, parcie 1,5h strasznie ciężkie, 5 osób asystowalo plus mąż, żeby pomoc malutka sprowadzić na swiat. Przewracali mnie w różne pozycje, każdy trzymał nogę w inna stronę, podawali tlen ... sam ból nie do opisania, ale nie wiele krzyczałam. 
    Najbarfziej mnie męczyło ze jest mi duszno, maska z tlenem nie wiele dawała, najchętniej bym otworzyła okno a nikt nie chciał przeciągu mi robić 🤷‍♀️ Czułam się przez to słabo i wiem ze na koniec właściwie odlatywałam. 
     

    malutka jest glodomorem, ma takie fazy na cycka, ze już dwa razy prawie jej dałam mm. Je takie ilosci, ze moje piersi jeszcze się nie przystosowały. Ale położne mówią ze duże dziecko dużo je... 

    problem mamy tez z cukrami u młodej, z uwagi na wagę powyżej 4kg miała mierzone i wyszły na granicy wiec ciagle to monitorują 


    zdjecia zaraz dodam w osobnym poście 

    Brawo, byłaś bardzo dzielna pomimo zgrozy, która przeżyłaś . Grunt że jest już po wszystkim i jestescie razem. Może jednak miałaś niezdiagnozowana cukrzycę ciążowa. Wtedy właśnie tak jest z wagą i cukry u dziecka szaleją. Niestety nasz system badań rutynowych nie zawsze jest w stanie to wyłapać. 

  4. 19 minut temu, Tylko_ONA napisał(a):

    @Emi_ja masz o tyle mądrego faceta,że się po tym razie nauczył 😉bo mój co chwila rzuca takimi  osobliwymi tekstami i stale o to wojujemy. 

    Przytoczę taką jedną historię z naszego życia, synek miał wtedy hmm około półtora roku, ja ta która" siedzi "wiecznie w domu i on który oprócz wyjścia do pracy miał jeszcze wtedy swoje wyjścia z kolegami (ale byłam naiwna!), pewnego wieczoru, po kąpieli małego, posprzeczalismy się bardzo i w tym czasie kuzynka z domu obok napisała żebym wpadła do niej pod altankę bo ma koleżanki. Pomyślałam "dosyć, poradzą sobie, wychodzę" i tak zrobiłam i wiecie co? Wyszedł za mną na balkon nawołując jaką to wyrodna matką jestem, że "opuszczam" swoje małe dziecko i tego typu bzdury... Słów brak🤦

    Ale do dziś dnia jak tylko zaczynam się stawiać to potrafi iść do syna i nagadywac mu tego typu idiotyzmy.

    A twój mąż to twój pierwszy chłopak także? No to grubo. Poniżej pasa teksty, które nie powinny mieć miejsca. Heh, musisz wziąć się za tego twojego męża, no bo tak się nie da pewnie kolejnych 16 lat.

  5. 1 godzinę temu, Eda85 napisał(a):

    Oj pamietam jaka ja byłam głupia przy pierwszym dziecku. Wszystko robiłam w domu sama i praktycznie sama zajmowałam się małym. Mało co w depresję nie wpadłam. Mój mąż potrafił co niedzielę spać do 12 a ja od samego rana na pełnych obrotach. Cały tydzień to ja zajmowałam się dzieckiem. Jak poszli na spacer to zaraz byli z powrotem bo mały marudził, że chce do mamy. Przy drugim było mi na początku bardzo trudno bo jednocześnie 3,5 latek i noworodek to nie lada wyzwanie ale szybko poszłam po rozum do głowy i zmieniłam podejscie i podzieliłam obowiązki. Doszłam do wniosku, że sama jestem sobie winna bo tak przyzwyczaiłam męża, że ja wszystko zrobię a jemu było wygodnie. No ale nikt nie powiedział, że życie tyle lat ze sobą będzie proste. Uważam, że najpierw trzeba sporo przejść, żeby się dotrzeć. 

    No tak istna matka polka, zajechać się i nie dać sobie pomóc😉. Na szczęście, jak piszesz , poustawialas sobie wszystko, jak należy. Pamiętam jedna osobliwa sytuację z jakoś drugiego roku życia naszego synka. Ja musiałam czymś tam innym się zajac , a mąż po powrocie z pracy przejął synka. Trochę to trwało i w końcu przychodzi do mnie i mówi, że to nie może być tak, że on od ponad półtorej godziny zajmuje się dzieckiem bez chwili odpoczynku...O żesz ty, myślałam, że wyjdę z siebie. Tak mu zmylam głowę, że szybciutko naprostowal swoje myślenie. Potem już nigdy więcej się na to nie powołał 😅

  6. 1 minutę temu, Anonimowa napisał(a):

    Czasem tam podjeżdża pod górną granice, ale ostatnio nie narzekam. Leki robią robotę 🙂 Na szczęście mam jeszcze studia, więc zajmuje czymś głowę i nie myślę o pierdółkach. Co ma być to będzie.

    No i slusznie. Grunt to sobie nie brać aż tak bardzo do głowy. I nie nastawiać się negatywnie😅

  7. 1 godzinę temu, Paaula napisał(a):

    Całe popołudnie mam skurcze. Ale nie są regularne.. zaraz chyba idę do położnych niech mnie podłącza pod ktg czy będzie się coś pisało w końcu...

    No a jest jakieś rozwarcie?Tamto się zupełnie cofnęło?Niech w końcu dadzą ci ta cholerna oxytocyne i może to załatwi sprawę. 

  8. 6 minut temu, Anonimowa napisał(a):

    Mam to samo termin co prawda na piątek, ale nic się nie zapowiada. Żadne porządki, pranie, gimnastyka nic nie pomaga. Skurczy brak 😆 Tylko mam się przyjąć na oddział w poniedziałek jak nic się nie zacznie, więc już staje na głowie żeby zacząć rodzić.

    No może akurat się uda😉A jak twoje ciśnienie?

  9. 31 minut temu, Tylko_ONA napisał(a):

    @Eda85muszę właśnie się chyba nauczyć olewać takie sytuację i wprowadzić w życie chociaż odrobinę zdrowego egoizmu 😒 bo o ile w pierwszej ciąży poprostu  nie byłam przez niego rozpieszczana tak odkąd mamy syna najchętniej zrzuciłby cała opiekę na mnie, co w ciąży naprawdę jest męczące dwa razy bardziej.

    Gorzej bo ilekroć nie próboje zaraz są krzyki i płacz. I albo przylatuje do mnie jedno z buzia albo drugie z płaczem.

    Okropność... A szpital,zgadzam się nic przyjemnego, no chyba że ma się to szczęście i trafi na pojedyncza salę z tv wtedy można leżeć i odpoczywwc do woli😉

    Ale wiadomo jakie są realia,dlatego zapieram się rękami i nogami żeby póki co tam nie trafić ,no chyba że na samiutki  poród i to też najchętniej jakbym zajechała z przynajmniej 5cm rozwarciem i skurczami co 8minut🙈 Żeby zajechać i szybko urodzić 😁

    Jutro mam termin i ustalony zapis ktg, ale torby nie biorę. Lekarz prowadzący na wszelki wypadek ustalił mi jeszcze kolejne ktg na po terminie, 14tego i wtedy ewentualnie planuje ją zabrać chociaż też mi się to wcale a wcale nie uśmiecha bo to piątek,a leżeć przez weekend i patrzeć w sufit to żadna perspektywa 😞 Liczę,że może jednak ta moja córa zlituje się nademna i wyskoczy wreszcie😉

    Myślę, że to nawet nie byłby zdrowy egoizm, tylko coś naturalnego, coś co zwyczajnie ci przysługuje. Siła rzeczy też twój mąż będzie musiał przejąć większą część opieki nad starszym, bo ty zwyczajnie nie dasz rady sama przynajmniej w tym okresie początkowym. Może to ustali jakieś zdrowsze proporcje. Pogadaj z córunia, może cię posłucha 😉

  10. 30 minut temu, Tylko_ONA napisał(a):

    @Emi_jano u mnie to już tylko to sprzątanie zostaje, bo schodów nie mam (dom parterowy) zaś z mężem żyjemy na wojennej ścieżce 😒  chociaż i sprzątanie jest utrudnione bo trzeba się cały czas synem zajmować. Strasznie mnie denerwuje,że nawet na końcówce nie mam taryfy ulgowej,dziś na przykład zaszylam się na chwilkę w domu żeby odpocząć,strasznie mnie sen zmógł, a po paru minutach słyszę,że już mnie wołają.

    Uparcie leżałam dalej to mój potrafił przyjść tylko po to żeby mi pokazać jak kark sobie spalił  bo przecież ja tylko udaje że śpię...a za parę minut znowu stanął nademna, ogłaszając że jak już odpocznę to mam małego brać bo on chce iść pokosić działkę, a za chwilę znów przyszedł bo wysadził syna na kibelek ale on go nie podetrze, a na koniec przybiegł syn z wielkim płaczem i tyle było mojego "snu".

    Jestem już tak umęczona tym wszystkimi 😞

    Chwilami myślę,że w szpitalu bym bardziej odpoczęła niż we własnym domu😒

    Przykre. Wygląda na to, że będziesz miała ręce pełne roboty, gdy pojawi się druga pociecha. W końcu synek pierwszy nie jest jeszcze całkowicie samodzielny. A przecież powinno być tak, że tata jest równie zaangazowany a nie tak, że czarnej roboty nie wykona..Nie wiem, czy są na to szanse, ale mam nadzieję, że to się zmieni, jeśli nie zawalcz o siebie koniecznie. 

  11. 33 minuty temu, Paaula napisał(a):

    Nie wiem jak z miejscem niestety, ale dzisiaj usłyszałam że moją szyjka jeszcze nie jest gotowa do porodu.. kazali po prostu chodzić. Ale dzisiaj mogłam wyjść na dwór. 😍 Generalnie odkąd mam balonik to mam skurcze, więc może w końcu coś się zadzieje

    No oby, bo to jest przecież wykańczające. Przynajmniej masz piękną pogodę w tych niezbyt miłych okolicznościach. Daj znać, jak coś pójdzie. 

  12. Godzinę temu, KahnaMaj napisał(a):

    Jestem, jestem! Nadrabiam zaległości. Widzę, że tu akcje lepszeniż w powieściach!

    Gratulacje ogromne dla wszystkich rozpakowanych mamusiek i maluszków, oby zdrowo rosły ❤️ Słodkie te wasze dzieciaczki! 

    I trzymam kciuki za akcję kolejnych, bo widzę, że się co poniektóre rozkręciły. 

     

    Powiem Wam, że musiałam się na trochę odciąć od ciążowych wiadomości, bo zaczął zeżerać mnie stres. A mała wtedy mniej się ruszała co powodowało jeszcze większy stres... Koło zamknięte. Ale już wracam do rzeczywistości. Stres jest nadal, ale staram się pozytywniebznastawiać. 

     

    Jesgem już po ostatniej wizycie u ginekologa, masażu szyjki, odpadnięciu kawałka czopa. Jutro ostatnie ktg a  17 mam się stawić do szpitala na indukcję. Czyli został tydzień w dwupaku. Tak pi razy drzwi, że o czytając min wasze historie wiem, że wywoływanie może potrwać bardzo różnie. 

    Urwałam. Nie dziwię się, że miałaś potrzebę odcięcia się od tematów ciążowych, ja niestety nie potrafię tego zrobić. Aktualnie nie jestem w stanie nawet usiąść do książki tak na 100% się w nią zatopić. Ciągle mnie coś rozprasza. Masz w miarę jasną perspektywe tego, co się będzie działo, możesz się do tego przygotować. Niestety te ostatnie tygodnie/dni są wręcz zabójcze. Ale jest szansa, że coś się samo zadzieje do tego 17😊,więc bądź dobrej myśli.

  13. Godzinę temu, KahnaMaj napisał(a):

    Jestem, jestem! Nadrabiam zaległości. Widzę, że tu akcje lepszeniż w powieściach!

    Gratulacje ogromne dla wszystkich rozpakowanych mamusiek i maluszków, oby zdrowo rosły ❤️ Słodkie te wasze dzieciaczki! 

    I trzymam kciuki za akcję kolejnych, bo widzę, że się co poniektóre rozkręciły. 

     

    Powiem Wam, że musiałam się na trochę odciąć od ciążowych wiadomości, bo zaczął zeżerać mnie stres. A mała wtedy mniej się ruszała co powodowało jeszcze większy stres... Koło zamknięte. Ale już wracam do rzeczywistości. Stres jest nadal, ale staram się pozytywniebznastawiać. 

     

    Jesgem już po ostatniej wizycie u ginekologa, masażu szyjki, odpadnięciu kawałka czopa. Jutro ostatnie ktg a  17 mam się stawić do szpitala na indukcję. Czyli został tydzień w dwupaku. Tak pi razy drzwi, że o czytając min wasze historie wiem, że wywoływanie może potrwać bardzo różnie. 

    No właśnie zaginelas w akcji i zaczęłam się zastanawiać, czy aby coś już u ciebie nie nastąpiło 😊

  14. Godzinę temu, Tylko_ONA napisał(a):

    @mamigratuluję 😊😊😊

    1,5 h partych i akrobacje oj znam znam, u mnie było równe 2 i chyba wszelkie pozycje świata 🙈 dobrze,że masz już to za sobą,obyście jak najszybciej wyszły do domku 🤞😊

    Ja mam termin porodu JUTRO.... I w sumie na tym koniec bo nic się nie zapowiada.

    Dzisiaj lazilam po działce góra dół z pełnymi konewkami i podlewalam rośliny, wieszam prania, chodzę,schylam się,już ledwo żyje ze zmęczenia ale skurczy jak nie było tak nie ma.

    Zaczynam wątpić,że urodzę jeszcze w tym tygodniu 😞

    Pamiętaj, że taktyka ta obejmuje 3xs..schody, sprzątanie, seks..😊

  15. 2 godziny temu, Paaula napisał(a):

    A ja ponownie mam balonik 👍 także ciekawie...

    No to się kwalifikuje na jakąś farsę...A jak tam z miejscem na porodówce?Rozumiem, że nadal masz przykaz łażenia w te i wewte i śmigania po schodach?Naprawdę współczuje, oby to w końcu dało jakieś rezultaty...

  16. 2 godziny temu, Do_Mi napisał(a):

    Tak na 100% wychodzę tylko musi ordynator zrobić wypis 🙂 Ja akurat z prowadzeniem auta nie mam problemów ale teraz częściej jestem pasażerem bo mąż boi się że zacznę rodzic za kierownicą hehe. W sumie 25 minut to nie tak dużo... Wydawało mi się że dłużej się od ciebie idzie jak porównywałam dystans do parku bo zamierzam tam z Leonem spacerować jak już będziemy mogli chodzić na dłuższe spacery.

    Właśnie ja się bałam o swoje stopy bo wszędzie piszą że w ciąży stopa potrafi się powiększyć o rozmiar ale u mnie też na szczęście nic takiego się nie dzieje. Nawet jadąc do szpitala założyłam Conversy których nie miałam na nogach od jesieni i są idealne 🙂 Jedynie jakiś czas tenu przeraziłam się jak chciałam do zdjęcia włożyć lniane spodnie sprzed ciąży i okazało się że zatrzymały się na udach 😞 mam nadzieję że po porodzie moje uda i biodra wrócą do siebie bo nie widzi mi się wymieniać większości garderoby tym bardziej że na początku ciąży szalałam w sklepach i nakupilam tonę ubrań których jeszcze nie miałam na sobie bo zaczęłam tyć 😕

    Nie martw się na pewno odzyskasz sylwetkę, zresztą jeśli przed ciążą byłaś szczupła to norma jest że przyrost wagi w ciąży jest bardziej dynamiczny. Zaczniesz karmić, chodzi na spacery i wszystko się wyrowna. Ja właśnie wróciłam z wojaży. Jakaz byłam naiwna z tymi baletkami. Nie ma absolutnie nic, co by się dla mnie nadawało. Z każdymi było coś nie tak. A to za płytkie, a to za krótkie, twarde, obcierajace. ..Skończyłam z czymś na kształt kapci przetykanych błyszczącą nitką, na lekkiej koturnie😅W Tefalu jak zawsze norma były duże obniżki, tak dziś ani jednej. Odpuściłam, gdyż w necie kupię za 50 procent mniej, niestety. Widzę, że pewnie chcą się odkuć po lockdownie. 

  17. 2 godziny temu, MariKate napisał(a):

    Jestem już dziewczyny na oddziale. Było trochę zamieszania na izbie przyjęć, bo okazało się że dziewczynie przede mną wyszedł test pozytywny, więc musieli dezynfekować wszystko w gabinecie i na korytarzu przyjmowali resztę  🙈 Póki co jeszcze nie miałam wizyty u lekarza, ale ktg już położne zrobiły. Pisały się skurcze takie od 70 do nawet 100, ale nie były jakieś długie 🙄 

    Mam nadzieję, że nie miałaś z nią styczności, choć chyba bezobjawowa była. Masz jakieś towarzystwo w pokoju?Przekąski zapewnione w razie pogromu, jeśli chodzi o menu szpitalne?

  18. 3 godziny temu, Eda85 napisał(a):

    No mi szkoda tej pogody. Ja mieszkam w takim miejscu, że żal by teraz było iść do szpitala. Nie muszę daleko chodzić, mamy dużą działkę, graniczymy z rzeką i lasem, mało sąsiadów, ktorzy zresztą i tak w wiekszosci są teraz w pracy, właśnie zrobiłam sobie kawę i siedzę na tarasie. Bardzo Wam współczuję tej cukrzycy, ja bym chyba w depresję wpadła. Ja ogólnie jem dużo słodkiego i nie dałabym rady. Jest tak fajnie ciepło, że ja już przymierzam się do lodów z bitą śmietaną i czekoladą, które mam w zamrażalniku. I jak tu iść na porodówkę... 🤦‍♀️

    No w takich okolicznościach przyrody faktycznie odchodzi chętka na cesarkę i szpital😊 Ja właśnie muszę wykorzystać ogród, który obecnie jeszcze mamy, nim przeprowadzimy się na dobre do typowego bloku 😔

  19. 1 minutę temu, Do_Mi napisał(a):

    Przepływy idealne 🙂 do 14 czekam na wypis 🙂 mam się zgłosić w poniedziałek do mojej doktor na kontrolę i jeśli będzie wszystko dobrze to czekamy do porodu a jeśli przepływy się pogorszą to rodzimy.

    Powodzenia w wyprawie ale chyba nie idziesz pieszo? Toż to kawałek drogi.  Patelnie to koniecznie tefal. Oni ciągle mają tam promocje 🙂 Ja w weekend też pojadę na zakupy bo tak jak ty zostałam w trampkach, adidasach i baletkach 😕 ale ja to raczej po takie zakupy jeżdżę z przyzwyczajenia do Arkadii. 

    No uff, czyli można zakładać, że wracasz do domku. Myślę jednak, że uda ci się dotrwać do porodu, przepływy nie pogarszają się z dnia na dzień, jak sądzę. Ja nie mam jak dotrzeć do Arkadii, niestety. Nie jestem zmotoryzowana na ten moment a nawet gdyby, to i tak nie zdecydowałabym się prowadzić. Mam 25 minut piechotą do Skoroszy. Będzie spacer. A wrócę taxa 😊Planuje kupić baletki. W tej ciąży właśnie nic nie dzieje się z moimi stopami. Nie puchną wogole, nie urosły mi tez o kolejny rozmiar jak w poprzedniej 😅

  20. 6 minut temu, Eda85 napisał(a):

    Wiesz, wbiłam sobie do głowy, że cesarka tydzień przed terminem a jak baba sobie coś wbije do głowy to później ciężko 🤣 a teraz jeszcze taka ładna pogoda. Też jeszcze przydałoby się na zakupy po buty dla dzieci kupić ale jakoś ciężko się wybrać. Ja też jestem na kupnie butów dla siebie ale mam tak opuchnięte stopy, że tylko klapki narazie mogę ubrać. 

    Hehe no tak, jednak widać że w tym stanie niczego większego nie zwojujesz😅Ja wczoraj właśnie ubolewam, co z tego, że piękna pogoda, skoro ja na spacer dłuższy niż ,40 minut nie jestem w stanie wyjść. Na ławce nie posiedzę. Zaraz trzeba też jeść i pomiary. Więc choć miło za oknem, to też za bardzo nie mam z tego pożytku 😔

  21. 1 minutę temu, Eda85 napisał(a):

    Chciałabym, żeby malutki jeszcze trochę podrósł, już mnie to męczy trochę więc korci czy nie jechać ale w głowi mam, że to lepiej dla małego. We wczesniejszych ciążach tak nie miałam. 

    No niby tak, ale to już kwestia pewnie max 200 gramów,  myślę, że w ogólnym rozrachunku to niczego nie zmieni, skoro norma jest, że rodzisz dzieci drobne. Ja bym się chyba jednak skusiła. Jeszcze gdyby nie było tych boleści, to można trwać jak najbardziej a tak...może niepotrzebnie się męczysz. 

  22. @Do_Mitrzymam kciuki za dzisiejsze wyjście, daj znać, czy wszystko poszło, jak trzeba. Ja wybieram się dziś do Skoroszy. Na szybko potrzebuje butów, bo okazuje się, że prócz botków i butów do biegania nie mam nic.😯Syn potrzebuje też spodni na gwałt i koszulek, no wszystko jest za małe. No i jeszcze patelnia 😊Bo ta która mam doprowadza mnie do szału. Mam nadzieję, że jakoś się tam dotocze. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...