Skocz do zawartości

Asiula_m

Mamusie
  • Liczba zawartości

    927
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Asiula_m

  1. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Sorry, Malamyszko, nie widziałam Twoich postów, ze jesteś 😘 Teraz z kolei Ciebie nie ma już... U nas książeczki też już milion razy przejrzane, piłka... zależy od humoru, a telewizji Uli w ogóle nie włączam, tyle co u dziadków czasami obejrzy. Muszę chyba zacząć ją zabierać "na miacho", żeby się trochę rozerwała, nowe miejsca zobaczyła, bo zawsze jak gdzieś jesteśmy to jest zafascynowana i szczęśliwa (oczywiście po początkowej fazie onieśmielenia), tylko nie zawsze mam auto do dyspozycji...
  2. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Miłego dnia Mamusie 😘
  3. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    WOW, nie zdążyłam prania wynieść, bo taka burza przyszła, że świata nie było widać 😲
  4. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Hej. Myślałam, że nie będę miała jak zajrzeć, bo mąż ma urlop i miał pisać pracę magisterską "całymi dniami"... taaaa... mija trzeci dzień urlopu (nie licząc weekendu), a on jednego dnia sprawy z samochodem załatwiał (to musiał, więc spoko), wczoraj weny nie miał i czekał na telefon z ubezpieczalni (nie wiem czy tak się mówi 😜 ), dziś miał twardo siedzieć, ale znów znalazły sie sprawy do załatwienia... 😠 Normalnie mnie denerwuje. Jak on chce to napisać?? A to już naprawdę ostatni z najostatniejszych dzwonków... A moja córka to normalnie chyba się ze mną nudzi... Wszystkie zabawy oklepane, zabawki znane, podwórko też... W co lub czym bawią się Wasze dzieciaki, Wy z nimi? Może coś odgapię i rozerwę tą moją Ulę trochę. Julik, z tym paznokciem to Ci współczuję. Zdarzyło mi się kilka razy przygrzmocić w coś, aż paznokieć się łamał, ale aż tak jak u Ciebie to nie 🥴 Pranie mam do wywieszenia, ale nie wiem czy je na podwórko wynosić, bo jakieś chmury chodzą i duszno jest, jakby na coś większego się zbierało... Ale w domu wolniej schnie,,, najwyżej będę biegiem zbierać 😜
  5. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Żadnej ni widu ni słychu, małż właśnie wrócił więc się żegnam. Buźka Mamusie 😘
  6. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Cześć 😘 Fajnie Alwo, że choć przywitać się wpadłaś 🙂 Julik, Ula, jak byliśmy na koncercie i zobaczyła ludzi kupujących w budce frytki, hot dogi itp. to też koniecznie jeść chciała 😎 no to samą podgrzaną bułkę hamburgerową jej kupiliśmy i wcinała 🙃 To fakt, nad jeziorem to "najbylejaksza" kanapka z całym pomidorem smakowała jak nie wiem 😁 My przez te wczorajsze wspólne pichcenie obiadu nie wyszłyśmy przed drugą drzemką na spacerek, bo burza się zaczęła gdy jadłyśmy. A rano w prognozie pogody synoptyk mówiła, że "żadnych gwałtownych zjawisk nie przewidujemy"... No chyba, że burza to żadne gwałtowne zjawisko 🤨 Ale popołudniu nadrobiłyśmy i się podwórkowałyśmy do wieczora 😆
  7. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Się pointernetowałam trochę, Ula wstała, więc lecę do mojej Królewny. Obiad to dziś razem będziemy pichcić, bo jak spała to nic nie przygotowałam ☺️
  8. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Hej po weekendzie 🙂 Na Podlasie te okrzyczane upały nie dotarły, owszem jest cieplej, ale bez szału. Malamyszko, Ula może aż tak jak Michaś ostatnio się nie zachowuje, ale stała się nerwowa okrutnie, zwłaszcza jak czegoś jej nie pozwalam, ale czasami też ot tak wymyśla coś i marudzi... Nawet moja siostra, która przyjechała na weekend zauważyła, że faktycznie Ula więcej marudzi. Nie wiem czy to jakiś skok rozwojowy czy zęby, staram się na spokojnie do tego podchodzić, ale czasami Ula naprawdę przegina 🤢 W weekend byliśmy u moich rodziców, gdzie była też siostra ze szwagrem, sporo się działo, więc Ula spokojniejsza była, ale też czasem ją nachodziło, jak coś było nie po jej myśli. Alwo, fajnie, że za naukę duńskiego się wzięłaś, może przekonasz się, że wcale nie jesteś taka "noga" do języków 🙂 Trzymam kciuki za obie operacje, oby przebiegły sprawnie i pomogły. No i zazdraszczam "złotego" Niutka 😎 Julik, ja też, tak jak Malamyszka wstawiam miskę do brodzika (z wanienki jakiś czas temu zrezygnowaliśmy, bo przez swoje wyprofilowane brzegi była niebezpieczna dla samodzielnej Uli). Nasz brodzik dość płytki jest, a dużo wody trzeba by nalać, żeby woda do bioder dla Uli sięgała, bo jest spory (90x90), poza tym chyba zbyt ślisko by było, dlatego u nas większa miska się doskonale sprawdza 🙂 Super, że jeszcze z morza skorzystaliście 🤪 Tak jak pisałam, u nas bez szału z temperaturą, więc kąpieli w rzece sobie nie wyobrażam.
  9. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Miłego dnia wszystkim, które tu dziś zajrzą 🙂
  10. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Oj coś słaby ruch tu u nas 😎 Wczorajszy dzień bez większych rewelacji. Tylko popołudniu jak Ula wstała to w jakimś płaczliwym i marudnym nastroju... Siostra miała wczoraj wizytę u lekarza i nastawialiśmy się trochę na to, że poznamy płeć dzidzi, a tam, lekarz-buc nawet nie chciał jej usg zrobić!! Kiedy siostra się dopytywała dlaczego, że przecież się należy, że trzeba według przepisów, to ucinał rozmowę... 😠 😠 😠 Oczywiście chciał, żeby to usg prywatnie u niego zrobiła! Bardzo zachęcającą reklamę sobie zrobił... Szkoda słów normalnie. Zapisała się do innej przychodni do innego lekarza na wizytę. Będzie wtedy miała już skończone 22. tygodnie, ale to chyba nie szkodzi, że ciut później będzie badanie. No i mogę Wam oficjalnie napisać, że zdecydowaliśmy się z mężem na drugie dziecko 🤪 🤪 🤪 Ciekawe kiedy zobaczę dwie kreseczki na teście?... 😎
  11. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    A dzisiaj czuję się jakby to poniedziałek był, czyli leń 😜 Na szczęście jakiś tam obiad w zamrażalniku jest, więc na spokojnie sobie go spędzimy z Ulą. Słońce próbuje się przebić przez chmury, może mu się w końcu uda i złapiemy jeszcze trochę promyków. Miłego dnia Mamusie 😘
  12. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Hej 😘 Mnie nie było, bo mieliśmy trochę zajęte dni. We wtorek, tak jak pisałam byłyśmy z Ulą na babskim spotkanku (denerwowałam się przed samodzielną podróżą nieznanym samochodem, ale chyba całkiem dobrze sobie poradziłam), potem znajomi z zaproszeniem na ślub i wesele przyjechali. Ula miała ciężki dzień, bo tylko raz przed południem spała i wieczór był na smoczku, żeby dotrwała aż goście pojadą (są w Białym tylko raz na jakiś czas, więc z terminu spotkania nie było jak dobrze dopasować)... Ale w środę rano po 6. Ula już była "wyspana" (w cudzysłowie, bo wstała, ale marudziła, bo niedospana była). Ze względu na pogodę sama pojechałam do kościoła, a Ula z tatusiem zostali w domu. Na obiad pojechaliśmy do moich rodziców, brat 18 lat skończył 😎 i tak do wieczora nam zeszło. Kasiu, wiesz, nie namawiaj Sobolinka na siłę, ale wspomnij jej od czasu do czasu, że może by wróciła... 😉 Mam nadzieję, że dojechali szczęśliwie na miejsce i wakacje będą mieli udane. Z tą pogodą to wkurzyć się można. A jeszcze dobijają te prognozy o zbliżających się upałach, które już od jakiegoś tygodnia zapowiadają, że już-już idą, a jakoś ich nie widać... 😠 My jednak nie wyjedziemy w tym roku nigdzie we trójkę, bo mąż postanowił, że podczas swojego urlopu napisze pracę magisterską, żeby w końcu się obronić i mieć to "z baśki" (po 9 latach "studiów" 🙃 ). Jestem za, niech pisze, niech się broni, bo inaczej wszystko przepadnie (koniec już studiów jednolitych, teraz rozbijają je na licencjat i magisterskie i mąż musiałby studia całkiem od nowa zaczynać...). Mnie z Ulą chce gdzieś "wywieźć", albo do rodziców, albo do siostry, kwestia pogadania z jednymi i drugimi, ale obie strony raczej chętnie nas przyjmą 😜
  13. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    U nas jak zaczęło padać po 15. tak pada do teraz 😮 😠 Dobrze, że zdążyłyśmy z Ulą się popodwórkować przed tym deszczem. Juro mamy spotkaniowy dzień z Ulą. Najpierw jedziemy na babskie spotkanie (pierwszy raz "na miasto" sama pojadę i to nie naszym autem tylko pożyczonym, z manualną skrzynią 😎 ), a wieczorem przyjeżdża koleżanka z narzeczonym z zaproszeniem na wesele 🙂 Dobrej nocy, śpijcie wszystkie spokojnie i długo 🙂 😘 EDIT: Malamyszko zobaczyłam właśnie Twój wpis. Ja w sumie wierzę, że to serio decyzja, ale mam nadzieję, że Sobolinek będzie z nami pisać. Ja zaglądać i posty skrobać na pewno będę.
  14. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Julik, moim zdaniem nie potrzebnie czujesz się winna, Sobolinek napisała przecież, że od dłuższego czasu nosiła się z tym zamiarem i widocznie uznała, że jej wyjazd jest dobrym momentem, aby przestać tu zaglądać. I nie poczuła się raczej urażona tylko nie chciała żadnej z nas urazić, bo miała chyba na końcu języka coś ostrego do powiedzenia, a nie chciała na pożegnanie zostawić smrodku. Tak jak Ty Julik mam nadzieję, że jednak Sobolinek nas tak nie zostawi, że zatęskni i będzie zaglądać 🙂 Kasiu, tu też do Ciebie moja prośba, żebyś namawiała Sobolinka na powrót, bo macie ze sobą kontakt też pozaforumowy, więc będziesz miała pewnie okazję. Sobolinku, nie zostawiaj nas 😘
  15. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    ...i już zniknęłaś... I ja znikam, idę z Ulą na podwórko.
  16. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    No to gruchnęłaś Sobolinku wiadomością (a właściwie nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam Twoje pożegnanie...) i świeci się, że jesteś, ale Cię nie ma, bo nic nie piszesz...
  17. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    WOW, Sobolinku, czy Ty się z nami żegnasz nie tylko na wyjazd?? Szkoda, że Ty, która mówisz o sobie, że jesteś szczera i wolisz ciężką prawdę od kłamstwa, gdy ktoś pisze swoje zdanie, które jest odmienne od twojego, podaje swoje argumenty i chce podyskutować, nazywasz to przepychankami słownymi...
  18. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Julik, artykuł ja też na raty czytałam, w sumie chyba dobrze, że niecały jest dostępny... 😞
  19. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    No i nadszedł ten "następny raz" 😜 Wczoraj żegnając się z Wami czułam, że o czymś zapomniałam Wam napisać, o czym chciałam i sobie przypomniałam to nadrabiam 😎 Oglądałam perseidy dwie noce temu 🙂 Ula przebudziła się na chwilę w nocy, przy okazji skorzystałam z łazienki i wracając zauważyłam, że niebo jest czyściutkie i pięknie widać księżyc i gwiazdy, przypomniałam sobie o perseidach, więc narzuciłam na siebie polar i wyszłam na zewnątrz. "Spadających gwiazd widziałam dosłownie kilka tylko, ale miałam okazję pozachwycać się pięknem nocnego nieba. Przy okazji miałam refleksję, że stanowczo za rzadko korzystam z możliwości oglądania takich widoków, a mam je tuż za drzwiami... Julik, pisałaś, że zaczęłaś mocniej ubierać Julkę do spania. Ja powoli też zaczynam ciepej Ulę ubierać, bo ostatnio jak miała krótki rękaw to gdy nad ranem wzięłam ją na cyca do siebie do łóżka to rączki miała strasznie zimne. Rozkrywa się przez sen, a ja też przecież śpię i nie mam jak jej poprawić kocyka. Kurcze, może jestem w mniejszości, ale ja tam tęsknię za upałami, tym bardziej, że już coraz bardziej jesiennie i w domu jakoś chłodno się zrobiło 🤔 🙃 No i jeszcze jedno. Moja druga siostra jest w ciąży! 🤪 🤪 🤪 Jedna ma termin na przełom lat, a drugiej wychodzi kwiecień, jak jeszcze my z mężem zaciążymy w miarę szybko to w przyszłym roku moim rodzicom przybędą trzy wnuki 😁 🙃
  20. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Do następnego razu Mamusie 😘
  21. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Też podejrzałam Michasia na agu. Duży i przystojny chłopak z niego. Czy Ania nadal na niezagrożonej pozycji? 😁 🙃 U niego takie bujne włoski, a u Uli pióreczka, które mało widać, do tego nad czołem króciutkie, na szyi i z tyłu głowy dłuższe (oprócz miejsca gdzie miała zszorowane od leżenia 🤔 ). Chyba będziemy próbować w tym tygodniu podciąć jej włoski, żeby wyrównać je trochę. Ale i tak na placu była oczywiście najładniejszą dziewczynką 🙃 😜 😁
  22. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Hej 😘 Ale dziś wymęczyliśmy Ulę... Wczoraj położyła się dopiero o 21. bo gości mieliśmy, a wstała normalnie, po 6., miała tylko jedną drzemkę, ciut później niż zwykle, bo chcieliśmy do parku ją zabrać. Pojechaliśmy do parku z Gosią, Arkiem i ich rodzicami. Ula chodziła po placu zabaw, zjeżdżała ze zjeżdżalni, huśtała się, robiła babki z piasku, kilka razy robiła z tatą obchód po placu (notabene fantastycznym), zjadła trochę gofra, potem jeszcze do moich rodziców na herbatkę zajechaliśmy i ledwo dojechała do domu, odpuściliśmy już kąpiel, tyko buźkę, rączki, nóżki i pupę pod kranem jej obmyłam i położyła się spać, o 20. Ale chyba jej się podobało 🙂 Sobolinku, uwierz mi, Ula naprawdę potrafi wiele razy w ciągu dnia płakać, bo na coś jej nie pozwalam lub nie chcę spełnić jej zachcianki. Zresztą niedawno nawet pisałam o tym, że ten jej płacz potrafi być tak żałosny jakby jej naprawdę coś strasznego się działo. Mamy swój porządek dnia, mamy zasady, które Ula zna, ale nadal próbuje naciągać i sprawdzać czy rodzice może nie zmienili zdania 😎 Nie piszę tego, żeby się usprawiedliwiać, ale żeby wyjaśnić, że wcale nie poczułam się dotknięta tym co napisałaś, bo nie do końca jest tak, jak napisałaś. Jestem zdania, że wszelkie ważne i duże zmiany w życiu dziecka można przeprowadzić na spokojnie, bez wielkich histerii, tyle, że pewnie zajmie to więcej czasu. Nie twierdzę, że wtedy są one łatwe dla dziecka, bo nie są, ale łagodniej przez nie przechodzi. Dzięki za info o kaloszkach, teraz mam zagwozdkę które lepiej kupić 😜 ale tak sobie myślę, że pewnie te lżejsze kupimy, takie, żeby weszła i wkładka i grubsza skarpetka, tylko czy wtedy nie musiały by być ze dwa numery większe? a w takich to raczej niewygodnie 🤢 Malamyszko, tak jak piszesz, zauważyłaś u Michała, że można spróbować z tym smoczkiem. Znasz go na tyle, że wiesz czy potrzebuje wsparcia, czy sam sobie poradzi z płaczem (zresztą jak napisałaś, kolejne wieczorne zasypianie przebiegło nadspodziewanie spokojnie), to że niektóre z nas inaczej to widzą to wcale nie znaczy, że nie masz racji, bo w sprawie swojego synka masz. Ale przecież Ty to wiesz 🙂 Kasiu, to faktycznie A. ciekawych rzeczy może się o życiu dowiedzieć 🙂 Oby jak najczęściej spotykał tych ciekawych i przyjemnych podróżnych. I bardzo życzyłabym sobie, żeby mnie i mojego męża nigdy nie spotkało coś takiego jak tamto małżeństwo, co to żona sama na wczasy wyjeżdża, a mąż się cieszy i tęsknić nie będzie 🙃
  23. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Sorry za tak długiego poprzedniego posta 😎 🙃 Zostawiłam Wam lekturę i zmykam 😜 Miłej soboty moje ulubione Mamusie 😘
  24. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    Sobolinku, faktycznie, to my jesteśmy rodzicami i to my podejmujemy wiele decyzji dotyczących naszych maluchów, właśnie z myślą o przyszłości, czasami dla swojej wygody, a już na pewno zgodnie ze swoimi przekonaniami. Ja staram się wsłuchiwać w Ulę, żeby wypatrzeć na co jest gotowa i to ona mi podpowiada, albo wręcz sama decyduje (jak na przykład z ograniczeniem ilości karmień piersią), co dalej robimy. Zawsze staram się mieć z tyłu głowy, że ten maluszek to przecież taka sama osoba jak dorosły, któremu należy się szacunek dla jego potrzeb, a może nawet większy, bo w większym stopniu jest zależny od innych. Nie jestem za tym, aby robić coś na siłę, tylko dlatego, że my uważamy, że to dobre dla... no właśnie, dla kogo? Ula od dawien dawna zasypiała sama wieczorami i w dzień, a od jakiegoś tygodnia domaga się, żebym została gdy zasypia wieczorem, więc zostaję. Mam w głowie to, co pisała Kasia, że Zuzia się przyzwyczaiła i nie chciała jej długo wypuścić przy zasypianiu, ale zostaję. Staram się nie głaskać, nie mówić, ba nawet nie patrzeć na Ulę, ale jestem i to Uli wystarcza, zasypia spokojnie, bez płaczu. Jestem pewna, że niedługo znów wieczorne zasypianie obędzie się bez nas. A jej pielusia, którą sobie w łapkach trzyma i miętosi przed zasypianiem jest dla niej równie ważna jak smoczek. Podobnie z cyckowaniem się u nas porobiło. Podejrzewam, że ma na to wpływ to, że jesteśmy cały czas razem i Ula ma cycusie "pod ręką", bo częściej zaczęła się domagać piersi. Zawsze staram się ją czymś zająć, proponuję jej coś do zjedzenia, czasem działa i je o zwykłej porze, czasem działa na krótko i znów się domaga, a czasem w ogóle nie działa i Ula dostaje mleczko (tyle, ile zdążyło go się tam naprodukować, czyli zwykle niewiele). Niebardzo mi się uśmiecha to częstsze wyciąganie cycka (tak ze dwa razy więcej niż do niedawna), ale wyciągam, wierząc, że niedługo się to znów unormuje, ba, że to nasza końcówka cyckowa. Wiem, że gdyby mnie nie było w okolicy to Ula bez większej szkody dla siebie poradziłaby sobie bez cycusia, a skoro ja jestem to jestem dla niej 🙂 Już dawno tu pisałam, że chciałabym pozbyć się smoczka, ale widzę, że Ula nie jest na to gotowa (choć zaczęłam obserwować pewne symptomy, że ten moment się chyba zbliża), a nie chcę jej fundować stresu. Oczywiście są pewne granice, gdy pewne zachowania są przesadą, ale to chyba "wina" rodziców, którzy nie wychwycili tego odpowiedniego momentu do popracowania z dzieckiem i potem oglądamy takie masakryczne sytuacje (bo przecież nie dzieci) jak w superniani. Nie jestem pewna czy wyłożyłam to co myślę tak jak myślę, bo czasami ciężko ubrać myśli w słowa, a czasami coś napiszę, a po chwili przychodzą mi do głowy kontrargumenty, ale tak to mniej więcej u mnie wygląda. Może któraś to odbierze, że jestem "niewolnikiem" własnego dziecka, ale ja się tak absolutnie nie czuję, chcę dla Uli jak najlepiej (zresztą chyba jak większość matek) i chcę ją wychować na dobrego, mądrego i szczęśliwego człowieka i realizuję to zgodnie z tym jak mi się wydaje, że będzie najlepiej. Oczywiście różni rodzice mają różny pogląd na tą samą sprawę, ale to chyba dobrze (o ile nie jest to jakiś patologiczny pogląd), bo dzięki temu ludzie są tak interesujący i różnorodni. Koniec 😎
  25. Asiula_m

    Mamy lutowe 2011

    zuzka napisał(a): U nas też jesiennie tak jakoś...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...