Skocz do zawartości

Marcóweczki 2012 | Forum dla mam


izunia1986op_m

Rekomendowane odpowiedzi

ewcia napisał(a):
astraaa napisał(a):
U nas budyń też był ble, ale zrobiłam oczy i uśmiech z jagód i już jest ok 🙃 🙃


hehe ale jagody masz pod domem pewnie a ja musze naginac do sklepu 🙂 i u nas maz jezdzi raz czy 2 razy w tyg do hipermarketu wiec trzeba z gory planopwac

nio i zuza cos czuje ze zjadłaby jagody a budyn spróbowała i zostawiła 🙂 cudak moj

hehehe Nie no, w lesie nie mieszkam,z 500m od miasta 😁 choć i do lasu niedaleko.
Mogą być borówki zamaist jagod 😉

fikumiku napisał(a):
Haha Ewcia, masz coś jednak z tego swojego taty 😉 Może kup taki sos jak do lodów i tym coś twórz :P A na serze keczupem coś namalować, ze szczypiora wąsy i już. Te kanapy nie musza być aż tak wymyślne jak te na zdjęciach.

otóż to 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 17,9 tys.
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • ewcia_m

    1877

  • izunia1986op_m

    2844

  • kasia_sztuk_m

    1738

  • sztunia_m

    1650

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusie
Fajny temat żeście poruszyły - pokolenie wyżej heh.
Ja tam narzekać nie mogę bo zarówno moi jak i Karola rodzice są we wnuku zakochani po uszy. Chociaż moi troszkę bardziej stonowani bo mają już jedną wnusię a dla Karolowych to pierwszy bobas. Poza tym są też młodsi bo maja po czterdzieści pare lat i w sumie to mogłoby być jeszcze ich dziecko, hehe 🙃
Ale tak wyszło, że na pomoc w opiece kiedy wróce do pracy nie bardzo mogę liczyć. Zresztą tez chyba bym nie chciała. Już wolę żłobek niż rozpieszczające i noszące wiecznie babcie ;] Za to już teraz wiem (bo mi każdy to tłucze do głowy), że jak podrośnie i odstawi się od cyca to będą Go porywać do siebie :] Hmmm. No nie wiem :P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
fikumiku napisał(a):
Haha Ewcia, masz coś jednak z tego swojego taty 😉 Może kup taki sos jak do lodów i tym coś twórz :P A na serze keczupem coś namalować, ze szczypiora wąsy i już. Te kanapy nie musza być aż tak wymyślne jak te na zdjęciach. No chyba że ktoś ma wprawę już :P Mi też się strasznie podobają i postanowiłam kiedyś że będę takie Jaśkowi robić nawet jak będzie chciał żreć :P


hehe nio widocznie mam, w koncu jego córa jestem.
a zuzi fakt moze jakby keczupem namalował to by zjadła, bo ona keczup lubi pudliszek, jak ma jesc parówki z keczupem to by zjadła całe opakowanie keczupu a parówki z dwa gryzy, hehe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
fikumiku napisał(a):
Fajny temat żeście poruszyły - pokolenie wyżej heh.
Ja tam narzekać nie mogę bo zarówno moi jak i Karola rodzice są we wnuku zakochani po uszy. Chociaż moi troszkę bardziej stonowani bo mają już jedną wnusię a dla Karolowych to pierwszy bobas. Poza tym są też młodsi bo maja po czterdzieści pare lat i w sumie to mogłoby być jeszcze ich dziecko, hehe 🙃
Ale tak wyszło, że na pomoc w opiece kiedy wróce do pracy nie bardzo mogę liczyć. Zresztą tez chyba bym nie chciała. Już wolę żłobek niż rozpieszczające i noszące wiecznie babcie ;] Za to już teraz wiem (bo mi każdy to tłucze do głowy), że jak podrośnie i odstawi się od cyca to będą Go porywać do siebie :] Hmmm. No nie wiem :P


hehe ciekawe fiku jak odstawisz 🙂 czy tez beda takie checi.
ja pwoiem ci ze mimo ze u nas zuzi pilnowała tesciowa to jej nie rozpieszczała, teraz chyba jak juz nei przychodzi tak ajk wtedy tylko czy na spacer czy cos, to ja bardziej pobłazliwie zaczeła traktowac. a z noszeniem to np u nas było tak ze odkad sie nauczyła chodzic to na rece wcale nie chciała, do wózka nie wsadziłabys jej za zadne skarby. ale to od dziecka zalezy, jej kolega z klatki o 10 dni młodszy do tej pory jezdzi w wózku, babcia go pcha, nawet zima jak kurta, czapa, takze zalezy od dzieciaka...

moja tez wstała, a starsza sie usypia 🙂 ide po mała do łózia, i ebdziemy arzem leczo z cukini na obiad szykowac... a potem spalac kalorie na baseniku 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Astra współczuję, swoi rodzice to jeszcze bardziej boli. W takim razie dobrze, że już tam nie mieszkasz, teraz jak to się mówi sama sobie rzepkę skrobiesz i jest ok. Ważne, że na teściów możesz liczyć.
Fiku to tak jak moi rodzice, po 40 kilka lat i traktują Emi jak swoje, drugie dziecko. Całują, tulą, gadają śmiesznie, polewkę z nich mam czasami. 😁
Kanapki i inne bajery super 🙂 Pamiętam jak mama z babcią mi robiły kanapki, ogórek jako oczy czy nos, pomidor policzki, papryka uśmiech. Warzywa średnio lubiłam i tak szamałam. 🙂
A kuzynce ukrywali pomidor pod żółtym serem, bo nie lubiła i w ten sposób polubiła kanapki z 'ukrytym pomidorkiem'.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
hej latam caly czas
teraz czekam na chłopa jedziemy na basen a potem na obiad 🙂

moi rodzice cudowni,widujemy się codziennieprawie co druga niedzela wspólny obiad,z dziecmi nie ma problemu kochają,zajmują się,a jak dłuzej nie widzą to dzowniażeby im mmsy wysyłać

tesciowa jakmówiła ma nas w dupie i tez zrywa przejebana babcie jak się widzimy,o tesciu nie wpsominam albo wpsomne moze mu krosta na jezyku wyrosnie,michał teżma taki do nich stosunek

Majka nie chce jesc wedlin,ale nie naciskam, je jajecznice, jajka na mieko-ostatnio pochłoneła dwa, pomidory ogórki, sery zółte topione, chleb ciemny,parówki, pasztet, czasem cos skubnie ode mnie ak jej sie spodoba i zalezy jak posmakuje to zje do konca
ona jeszcze chleje mleko modyfikowane na noc, ale np. boje się jak bedzie z krowim bo wogóle nie chce pic, ale je jogurty,serki jakies wiec chyba nie musi walic szklanki mleka dziennie

ewcia akupa ze sluzem to umnie już od ponad tygodnia i wogóle wiecej tych kup jest, mam stresa czy w tym brzcuszku wsyztsko ok, tylko tyle wam powiem ze nic sie nie skarzy,jest wesoła i wogóle, za tydzien chce iść na mierzenie i ważenie to się dowiem 🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
ggulek napisał(a):
Astra współczuję, swoi rodzice to jeszcze bardziej boli. W takim razie dobrze, że już tam nie mieszkasz, teraz jak to się mówi sama sobie rzepkę skrobiesz i jest ok. Ważne, że na teściów możesz liczyć.
Fiku to tak jak moi rodzice, po 40 kilka lat i traktują Emi jak swoje, drugie dziecko. Całują, tulą, gadają śmiesznie, polewkę z nich mam czasami. 😁
Kanapki i inne bajery super 🙂 Pamiętam jak mama z babcią mi robiły kanapki, ogórek jako oczy czy nos, pomidor policzki, papryka uśmiech. Warzywa średnio lubiłam i tak szamałam. 🙂
A kuzynce ukrywali pomidor pod żółtym serem, bo nie lubiła i w ten sposób polubiła kanapki z 'ukrytym pomidorkiem'.


a i zapomniałam dodac ze moja owoce i warzywka jje, pomidor chyba własnie jest ulubiony, na tym weselu co bylismy jadła ziemniaki i wsyztskie pomidory zjadła z talerza ze stołu, były w cwiartki pokrojone i reka jadła, hehe cudak

a iga wstała, znów w srednim humorku, taka maruda ze szok. chyba zaczynam ząbków wypatrywac, bow sumie oprócz kaszy nic jej wczoraj nie dawałam co mogłoby zaszkodzic, i to było chyba rano to juz tyle czasu...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
sztunia napisał(a):
hej latam caly czas
teraz czekam na chłopa jedziemy na basen a potem na obiad 🙂

moi rodzice cudowni,widujemy się codziennieprawie co druga niedzela wspólny obiad,z dziecmi nie ma problemu kochają,zajmują się,a jak dłuzej nie widzą to dzowniażeby im mmsy wysyłać

tesciowa jakmówiła ma nas w dupie i tez zrywa przejebana babcie jak się widzimy,o tesciu nie wpsominam albo wpsomne moze mu krosta na jezyku wyrosnie,michał teżma taki do nich stosunek

Majka nie chce jesc wedlin,ale nie naciskam, je jajecznice, jajka na mieko-ostatnio pochłoneła dwa, pomidory ogórki, sery zółte topione, chleb ciemny,parówki, pasztet, czasem cos skubnie ode mnie ak jej sie spodoba i zalezy jak posmakuje to zje do konca
ona jeszcze chleje mleko modyfikowane na noc, ale np. boje się jak bedzie z krowim bo wogóle nie chce pic, ale je jogurty,serki jakies wiec chyba nie musi walic szklanki mleka dziennie

ewcia akupa ze sluzem to umnie już od ponad tygodnia i wogóle wiecej tych kup jest, mam stresa czy w tym brzcuszku wsyztsko ok, tylko tyle wam powiem ze nic sie nie skarzy,jest wesoła i wogóle, za tydzien chce iść na mierzenie i ważenie to się dowiem 🙂


aha, nio to jak tak piszesz to mzoe moja wcale nie jest jakims niejadkiem tylko teraz jzu zaczyna wybrzydzac, bo jadła tez pasztet swego czasu, i joigurty i serki, i widocznie ma teraz obrzydzenie do tego czy tego i to wyglada jakby nic nie chciała jesc. ale jak cos jej posmakuje to potrafi zjesc jak stary. zjadła w sumie teraz pzred spaniem dwa gołąbki, troche kapusty zostawiła,a le nie wmuszam na siłe pzreciez. ale ze sniadaniami jakos masakra, bo aj sie dwoje troje a ona tego nie, tego nie.... pwooli, moze minie... ponoc dzieci tak maja i pzrechodzi...

a ta kupa sztunia to uwas taka ewidentnie ze sluzem?? pzrezroczyste ciagnace sie gluty?? jak katar jakis?? bo tak czytałam w necie ze to wyglada, to moja nie miała nigdy.
ide te leczo robic, baj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łukasz się wkurzył i będzie z nią gadać, ale ja mam już w dupie jej pomoc. Nie zbiednieję od niani dłużej o 2 tygodnie. Foch 😜
Ewcia wbrew pozorom robienie jakiś bardziej zmyślnych rzeczy w kuchni nie jest takie bardzo pracochłonne, Ty tak zawsze się dziwujesz nad tymi naszymi obiadami np., a te przepisy co wrzucamy to niejednokrotnie są na 20 minut roboty. A takie drobne upiększenia dla dziecka to już w ogóle czysta przyjemność przygotowywania, możecie nawet takie kanapki szykować razem i jaka zabawa będzie 🙂 Zabije się codzienną rutynę tak. Ja np. nie znoszę robić jakiś zwykłych obiadów, bo to nuda. Nawet głupią pomidorówkę się staram urozmaicić i a to jest z bagietką zapiekaną z masłem czosnkowym, a to przystrojona listkiem bazylii i posypana parmezanem, ostatnio robię pomidorową krem, a nie tradycyjną. Drobne rzeczy, a cieszą. Dzieci pewno też 🙂
Dostałam w końcu tą szczepionkę, bo obdzwonieniu z 30 aptek. Jutro jedziemy się szczepić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zapomniałam się pochwalić jak moje małe dziś wcinało jarzynową z kurczakiem. Normalnie buzie otwierała jeszcze zanim łyżeczkę zbliżałam, jak pisklątko czekające aż mu mama włoży jedzonko do dzióbka 🙃 Strasznie jej smakowało. Nawet się mało pobrudziła i nie bulgotała jedzeniem jak to czasem lubi robić marchewką 😉 Dałam pół łyżeczki kaszki do tego z tym glutenem. Szczęście po tej mojej wpadce z kaszką nic się nie działo.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
moze i racja Lady z tą pracowitoscia tych potraw, tylko wiesz ja np w domku byłam nauczona tradycyjnej kuchni i zrsezta nie kazdemu smakuja jakies wydziwiane rzeczy. moja córa ma czasami taki kaprys ze ser zje i wez np dla niej pomidorówke zrób z parmezanem czyz bazylia, jak dla niej to mzoe byc pretekst do tego zeby w ogole nie zjesc. jak ja czasami anwet głupi koperek wrzuce do rosołu czy pietruszke i juz xle. marchewki bron boze nie moze byc. mzoe a nóz widelec by jej posmakowało, ale nie wiem.
nio i kwestia organizacji, mzoe ja jestem źle zorganizowana po prostu. moja Iguska teraz w ciagu dnia spi niecała godzine wiec nie wiem jak sie ze wszytskim ogarnac, a mam tez zuze której tzreba czas poswiecic i ona pewnie zamiast tej zupy woli zebym z nia porysowała czy pograła. owszem pomaga w kuchni nam, ale nie zawsze.... chce zeby z nia cos innego porobic, to farby to cos. Astra gotuje ale sama dzis pisała ze tez wiekszosc czasu bartek ejst u tesciów bo tam sa atrakcje, a jak ja siedze z nimi w domku to i dla zuzy musze miec czas i dla niej cos wymyslic. nie mowa juz jak np czegos zabraknie, zapomnisz, nie ma jak wyjsc, jak np iga spi i ja wtedy cos moge zrobic, przeciez nie zostawie ich samych i nie pójde do sklepu... a nie ma u nas Almy bo juz patrzyłam 😉 hehe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
a nio i ja np robie leczo i latam jak szalona miedzy kuchnia i salonem bo mojemu dziecku tzreba zmieniac, lezała w lezaczku troche, potem w krzesełku lezała do karmienia, teraz na macie i na macie sie znudziło i biegne, pzremieszam, lece do mąłej itd.w ez cos zrób
najlepiej zrobic schabowe w weekend ajk jestemy oboje i odgrzac, bo z nimi dwiema to nigdy nie zaplanujesz, dzis zuzia spi np a wczoraj kłótnie odstawiała ze spac nie bedzie, nie przymuszałam, wiec potem była maruda i nie do wytrzymania... och
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak ale obiad i tak i tak gotujesz więc po prostu można coś urozmaicić. Parmezan to akurat pisałam jako urozmaicenie obiadu dla dorosłych. Ale jakieś kanapki z buziami z warzyw to przecież są super dla dzieciaków, przecież samej jałowej kanapki z wędliną chyba dziecku nie dasz warzywko też trzeba przemycić, tylko to jakoś fajnie ułożyć i już. Wiadomo, że dzieci wybrzydzają wszystkie, ale można je spróbować zachęcić. Ja jako dziecko w ogóle nie chciałam tykać warzy i owoców. Pomidora nie znosiłam. Potem jak mi tata zaczął robić z takimi cieniutkimi plasterkami aż prześwitującymi to udawało mi się przemycić, a na wiosennych kanapeczkach takich urozmaiconych zawsze zjadłam. Grunt to znaleźć metodę.
Ja kuchnię polska klasyczną też uwielbiam, ale np. przygotowanie takiego rosołu, czy pierogów np. to większa praca niż większość potraw kuchni włoskiej chociażby. Więc te eksperymenty są z czystej wygody, a mąż nie narzeka na jednolite dania 😉
Ps. Też latam w trakcie robienia obiadów czy ciast i niejednokrotnie przerywam w środku roboty i muszę kończyć po godzinie chociażby.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ewcia napisał(a):
Astra gotuje ale sama dzis pisała ze tez wiekszosc czasu bartek ejst u tesciów bo tam sa atrakcje, a jak ja siedze z nimi w domku to i dla zuzy musze miec czas i dla niej cos wymyslic. nie mowa juz jak np czegos zabraknie, zapomnisz, nie ma jak wyjsc, jak np iga spi i ja wtedy cos moge zrobic, przeciez nie zostawie ich samych i nie pójde do sklepu... a nie ma u nas Almy bo juz patrzyłam 😉 hehe

Ewcia, my mamy duże podworko, my mieszkamy od strony ulicy, a teciowie na drugim jego końcu, podwórko jest wspólne więc jak Bartek lata, to ja mam na niego oko przez okno. I nie jest tak,ze wyprawiam go rano, a przychodzi wieczorem. Jest "u babci", ale na naszym podwórku lub w ogrodzie. Bo tam koło babci to kury, kaczki, króliki, za domem stodoła, w której pełno kotów, dalej psy, gołębie i 20 krów, a pod płotem dwa króliki sąsiada 🙂 Ale jak juz wszystko obleci, to przychodzi i smęci. Rysujemy, gramy, spacerujemy, oglądamy bajki, czasami coś wspólnie gotujemy, ale od czasu jak sobie przeciął palucha kiedy się pastwił nad marchewką, i jak mu tłuszcz z patelni prysnął na czoło, a on rękawem zdarl to do krwi, już nie jest taki chętny zeby gotowac. Ale jest bardzo absorbujący. Mąż jak wróci z pracy to najeść się nie moze, bo najpierw musi isc z nim na rower, potem zrobić milion różnych rzeczy i dopiero moze zająć się sobą. zawsze było z niego zywe srebro.
Trzeba być zorganizowanym, ja wstaję codziennie przed 6:00, robię śniadanie, jemy, potem razem sprzątamy. Do godz. 10:00 zwykle mam ogarnięty dom i plan na obiad, albo nawet już się gotuje. Jakbym się miała nad wszystkim rozczulać to bym kurwicy dostała. Miał być spacer, a mała śpi? Na ręce delikatnie i do wózka, i w drogę 🙂
Mam z lekka sajgon jak obydwoje naraz trzeba wieczorem kąpać i szykować do spania, ale i to jest do ogarnięcia. 1/3 dnia mam dla siebie, a to dlatego,ze zwykle robię po kilka rzeczy naraz i potem siłą rzeczy znajduje się chwila odpoczynku 🙂
Wika też potrafi pomarudzić, ale nie rozumiem potrzeby wiecznego zabawiania jej i noszenia, dziecko samo sobą też umie się zająć 😉

Ewcia, sorki, ale ja Ciebie to własnie odbieram jak taką osobę ostrożną, wręcz przewrażliwioną i kurde nie umiem inaczej nazwać, ale trochę nieporadną... Jak ja bym się tak nad wszystkim trzęsła, rozczulała i stale nie dawała sobie z czymś rady, to bym wykorkowała.
Nie wiem czy na wsi wśrod maszyn i miliona niebezpieczeństw mam łatwiej niż Ty w mieście.
Musze mieć oczy dookoła głowy nawet jak teoretycznie B jest pod opieką babci, bo to jest żywioł nie dzieciak. Jest tu, a za chwilę siedzi w odpalonym ciągniku albo stoi na drabinie do gołębnika, a pół metra niżej stoją ustawione tymi kolcami do góry widły...
Ty na moim miejscu byś zeszla na zawał a ja idę, ściągam go z drabiny, wypruwam se flaki,żeby zrozumiał niebezpieczenstwo, kieruję w stronę piaskownicy i wracam do gotowania obiadu 🙂
dzieciaki z porcelany nie sa,a życie wcale też nie jest takie trudne 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzis zuzia spi np a wczoraj kłótnie odstawiała ze spac nie bedzie, nie przymuszałam, wiec potem była maruda i nie do wytrzymania... och

No i to jest to, o czym mowie.
Jak B mi nie chciał spać (a nie śpi w południe odkąd miał 3 lata, teraz mu się zdarza jak ma za dużo wrażeń,ze zaśnie, ale to święto jest) - to niech nie śpi. Robiłam taki spacer, ze nawet wieczorynki nie doczekał, tylko ciął komara aż do 7 rano 🙂
tylko do dziś z tym jedzeniem problem jest. Np zjadł z bólem kanapkę na śniadanie, potem pączka albo jogurt, a przy obiedzie był placz, bo nie chce, bo śpiący, bo niedobre. Ja ci dam gnojku niedobre. To nie jedz.
O 16 na podwieczorek nie wołałam, godzina 19 on przychodzi,ze głodny. Co mamo na kolację?
A Kochanie, Twój obiad, już Ci odgrzewam. Dziękuję mamuś, pyszne było, myję jeszcze zęby i idę spać. Kocham Cię.
Bez rozczulania się.
bywało,ze potrafił nie jesc cały dzien, podawałam mu citropepsin na apetyt, chuja dawało. Potem było nie jesz - nie wychodzisz z domu, albo nie jesz? tam w szufladzie jest pasek. Paskudne takie straszenie, ale nie było wyjścia, bo nie żarł, mdlał, a jeść nie chciał nic innego poza słodyczami,błagał nas o nie i płakał tak zawzięcie,że aż miał odruch wymiotny, a my nieugięci 🙃 bywało ciężko, ale dalo się go jakoś ułożyć. choć pracy przed nami jeszcze wieeeeeeeeeeeele i dobrze o tym wiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie jestem na każde Werki kwęknięcie. Tyle, że mam ją zawsze w kuchni przy gotowaniu, bo się boję jak Lola dostanie świrusa, że mi po niej przebiegnie czy coś. Ale jak zaczyna kwękać, a ja mieszam sos beszamelowy, który nie może mieć grudek to do niej gadam nad patelnią "oj tam, oj tam, ale jestem mazgaj" i takie tam różne. Nie że wszystko rzucam i dziecko biorę uspokajać.
Łukasz zadzwonił, że się z mamą nie zrozumiałam. Że ona teraz w tym roku mogłaby urlop wziąć w każdej chwili, a od nowego musi czekać aż będzie grafik ustalony, więc nie może mi od razu konkretnego terminu powiedzieć. To po kiego grzyba mówiła jeszcze o tym trzymaniu urlopu na remont? Już mniejsza o to. Przestałam strzelać piorunami z oczu. Może jestem złośnicą, ale mam swoje powody. Tym bardziej, że wszystko co o niej pisałam to jest prawda. Moja mama rzuci wszystko by być dla mnie i dla Werki, ona zawsze miała i ma swoje sprawy.
Przynajmniej ze złości wyładowałam się na mopie solidnie 😎
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie jestem na każde Werki kwęknięcie. Tyle, że mam ją zawsze w kuchni przy gotowaniu, bo się boję jak Lola dostanie świrusa, że mi po niej przebiegnie czy coś. Ale jak zaczyna kwękać, a ja mieszam sos beszamelowy, który nie może mieć grudek to do niej gadam nad patelnią "oj tam, oj tam, ale jestem mazgaj" i takie tam różne. Nie że wszystko rzucam i dziecko biorę uspokajać.

Nie mam kota w domu, a też małą do kuchni zabieram hehe bo jakbym chciała kota, to bym musiała całą wesołą jedenastkę trzymać, bo wszystkie są tak samo zajebiste.
Przynajmniej ze złości wyładowałam się na mopie solidnie

ja jak mam wkurwa to kibel szoruję, nie wiem, potrzebuje jakichś silniejszych substancji chemicznych się nawąchać, czy co 😎
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inna rzecz, że Werka zostawiona sama na macie zaraz piszczy i kwęka, a jak siedzi i patrzy co mama w kuchni majstruje to potrafi tak i godzinę wytrzymać 😉
A najbardziej się śmiała moja Agniecha z pracy jak przyszła do nas, a ja rozwieszam pranie w łazience i kot siedzi na spłuczce od kibelka, a Werka w foteliku na podłodze i towarzycho mi się przygląda.
Moja Kasia natomiast ta co wczoraj była miała tak absorbującego synka jak był niemowlęciem, że domowe roboty dopiero robiła po położeniu go spać. Ale on bidulek miał kolki, więc to inna para kaloszy.
"Czeba" se radzić 😉 Dla mnie takie problemy jak kupienie jagód to po prostu nie istnieją i tyle. Miałam problem z zakupami to se wynalazłam Almę i Piotra i Pawła co to dowożą do domu ha! A ile osób nawet nie wie o takiej opcji. Naprawdę w Łodzi dużo ludzi nie korzysta.
Mój tata to jest z takich marudników. Np. gada ile to czasu potrzebuje na płacenie rachunków, ale jak mu mówię by płacić przelewem przez internet to nieeeee, bo on woli tradycyjnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie no, rachunki płacę przez neta, ale almy, ani piotra i pawła u nas nie ma,a z Łodzi nie dowiozą, bo za daleko 😉
grunt to podejscie do wszystkiego, ja nie z tych, co wszystko w życiu biorą na poważnie i ze wszystkiego robią problem 🙂 miałabym jeszcze jedno dziecko i pewnie też bym sobie poradziła nawet, gdyby było bardzoej zajmujące niż B & W razem wzięci 😉 ale to juz tajemnica, jak to mowią, służbowa 😜
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz grunt to znaleźć rozwiązania dla siebie. Ja korzystam z Almy, bo nie umiem zaplanować zakupów raz na tydzień, zawsze coś zapomnę, a przy moim kręgosłupie jakbym miała tachać zakupy z wózkiem i Werką to bym chyba w grobie wylądowała. No i w tym markecie jest dużo takich rzeczy, które nie wszędzie są dostępne, więc przy eksperymentach w kuchni marzenie po prostu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no wiem, zazdroszczę, bo kilkakrotnie przeglądałam ofertę almy 🤨
Zakupy raz na tydzień u mnie tez nie zdają egzaminu, bo mi stale czegoś potrzeba, czegos innego braknie i tak jakoś jest, ale na szczęście mężuś nie ma nic przeciwko robieniu zakupów po drodze z pracy 😉
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój jest dupa wołowa i mi często kupuje nie to o co mi chodziło i potem moją koncepcję na obiad następnego dnia szlak trafia. On tylko robi tradycyjne zakupy raz w tygodniu w Biedronce, typu coś do chleba, mąki, cukry, papier toaletowy. Nic wyszukanego 😉 Jakby miał kupić Ricottę np. to by już go przerosło 😁
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
astraaa napisał(a):
Mój juz zaprawiony w boju hehe 😁 wszystko znajdzie 😁

Astra to tak jak mój. Z resztą ja mu czasem nie muszę mówić co ma kupić. Otwiera lodówkę, zagląda do chlebaka i jedzie kupuje 🙂 jeszcze jakąś chemię do domu kupuje bo z reguły tylko on tego używa 😉 ja mało co sprzątam, jeszcze tymbardziej teraz z moim kręgosłupem przez którego ruszać się nie mogę :/ ja gotuję i zajmuję się dzieckiem(a nasze dziecko wymaga opieki non stop) mało śpi, dużo miauczy ale już się przyzwyczaiłam i też się nauczyłam nie reagować na każde jej kwęknięcie. Dzisiaj wszytko robię na siedząco, nawet obiad. Musiałam iść do Lidla. Mam może z 200 metrów a szłam w jedną i drugą stronę godzinę plus 15 minut zakupy 😮 myślałam, że nie dojdę. Masakra, boli mnie strasznie miednica i spojenie łonowe, mam wrażenie jakby coś tam się przemieszczało jak chodzę 😞 idę frytki do piekarnika wstawić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...