Skocz do zawartości

Wrzesnióweczki 2012 | Forum dla mam


Doti_m

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mamusie
Diera moja tez chodzi tak spac o 20 drzemka.... i wieczorem domaga sie noszenia ;/ jak wstanie. Pieknie sama zasypiala, a teraz ma jakas wizje przy cycku zasypiania...;//
W nocy po pierwszej pobudce biore ja do siebie , bo nie chce mi sie jej odkladac i tak sobie razem spiochamy 🙂 Musze sie zmobilizowac, bo codziennie sobie oiecuje ze ja odloze 😁D

Ja juz po wizycie u dentysty 🙂)

Odnosnie zywienia. Moe kogos zainetersuje.
http://www.nutricia.com.pl/dla-mediow/dieta-dzieci-pod-lupa-jedynie-7-polskich-mam-stosuje-zalecenia-zywieniowe-dla-niemowlat-162.html

Ja tez momentami mam ochote jej podac kaszke na noc moze by spala.. ale u Nadii sie to nie sprawdzilo.. Titucha zasnie i budzi sie po 2h...
A najlepsze, ze sie caly czas przekreca z jedne w druga i czesto gesto wali glowa w szczebelki i beczy ;//
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18,8 tys.
  • Utworzono
  • Ostatniej odpowiedzi

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • sandroos_m

    1712

  • karolka84_m

    1970

  • Doti_m

    2393

  • latka_m

    1749

Najbardziej rozmowne osoby w tym wątku

  • Mamusie
hej 🙂

U nas po szczepieniu nie bylo zle choc i tak chyba najgorsze ze wszystkich....temperatura dopiero dzis rano troche wyzsza bo 37,5 ale nic nie dawalam i wariowal sobie , zaraz sobie nogi polamie tak wali nimi o podloge ze masakra...
jednoco mnie juz do placzu doprowadza to jego karmienie mlekiem, nie chce jesc... jak od jakiegos czasu wymyslal z jedzeniem,musil byc pol spiacy lub przy suszarce tak teraz nawet jak tak jest to nie chce jesc! wczoraj sie tak nameczylam i w koncu zjadł jakies 90-100ml w nocy to samo , myslalam ze mu przeszkadza w brzuszku i go odbije to na wszystkie sposoby proboalam az sie obudzil no i z jedzenia nici dopiero chwile pogadal i i jakos z bieda zjadl cos tez podobnie 100...dlaczego on tak wymysla z mlekiem ?????? pije ladnie, z lyzeczki je tylko nie mleko....mam dosc 😞 moze on nie glodny po prostu?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Zaczęło się tak: tata przez całe popołudnie coś tam w kuchni pichcił. Chińszczyzna to jego danie popisowe. Mama zapaliła świece – wiadomo, żeby zrobić nastrój. Puścili sobie fajną muzyczkę, zjedli i... dalej to ja już niestety nie wiem, co było, bo musiałem walczyć o "swój kawałek podłogi".


Zrobiło się strasznie ciasno, co sekundę dokwaterowywali nam trzy tysiące nowych plemników. Normalnie nie było czym oddychać! Na dodatek każdy się wiercił. Atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca. Nie pamiętam, kto krzyknął "naprzód!". Ruszyliśmy...


1. miesiąc - wielki wyścig
Wystrzeliliśmy jak z procy. To była prawdziwa walka na śmierć i życie. Musiałem pokonać prawie półmetrowe, zwinięte nasieniowody. Potem cewka moczowa, a dalej... Kochani, dalej to był inny świat. Pochwa, macica, jajowody. Lecieliśmy wszyscy na złamanie karku. Peleton wciąż przyspieszał. Najsłabsi odpadali. Na ostatniej prostej z 400 milionów zostało nas tylko kilka tysięcy, większość wyczerpana. I wtedy ją ujrzałem: gigantyczną kulę o średnicy 0,2 milimetra. Komórka jajowa. Piękna. Nie miałem wątpliwości – przede mną meta. Nie było łatwo się do niej dostać. Resztką sił odpaliłem swoją enzymatyczną piłę łańcuchową, rozciąłem otoczkę i wcisnąłem się do środka. Ha! Wszyscy próbowali, ale udało się właśnie mnie. Drugiego miejsca nie przyznano, bo w tej konkurencji zwycięzca bierze wszystko! Wyścig był naprawdę morderczy, po drodze zgubiłem mój ogonek, ale coś mi mówi, że było warto...


2. miesiąc - jak samotna rybka
Wiecie co? Nie jestem już przystojnym plemnikiem. Przypominam galaretkę. Albo kijankę. Czy może rybkę? Dziś, bo jutro mogę przypominać coś całkiem innego. Wszystko zmienia się z sekundy na sekundę. Wyrosły mi ramionka i nóżki z paluszkami. Po bokach głowy mam dwie ciemne plamki i dwie dziurki. To chyba będą oczy i uszy. Nie chwaląc się, mam już kilka osiągnięć. Udało mi się odczepić od ściany macicy i znów mogę się poruszać. Wprawdzie nie tak szybko jak we wczesnej młodości, ale jest nieźle. Próbuję otwierać buzię (choć na razie nie jestem w tym mistrzem). Za to wczoraj dokonałem wiekopomnego odkrycia: mam serduszko! Malutkie jak ziarenko maku, a bije jak oszalałe. Prawdziwa rewolucja dzieje się w środku mojego ciała. Mam kręgosłup i żebra grubości włosa. Rosną mi płuca, wątroba, nerki, mózg. Wszystko naraz. To strasznie męczące. Najgorsze, że odwalam całą robotę i nie mogę nawet liczyć na pomoc. Zresztą, czy ktoś w ogóle wie o moim istnieniu? Hej, hej! To ja! Tu jestem!


3. miesiąc - tato, mamo, to ja!
Mama już wie. Postarałem się o to. Wykorzystałem cały wachlarz możliwości: mdłości, huśtawkę nastrojów, senność, wrażliwość na zapachy, trądzik, zachcianki... W końcu cel uświęca środki, prawda? OK, może trochę przesadziłem, ale trzeba dziewczynę przywołać do porządku. W końcu będzie moją mamą. Musi o siebie dbać. Moja strategia przyniosła efekty. Mama już nie pali i dużo wypoczywa. Przestała wysiadywać po nocach przed komputerem. Ulżyło mi. Godzinami byłem ściśnięty jak sardynka. Kobieto! Ja mam już prawie sześć centymetrów i potrzebuję przestrzeni! Zaczynam przypominać człowieka. Mam już wszystko, co trzeba. Nawet powieki i paznokcie. Tylko głowa jakaś taka za duża. Za to twarz – poezja. Wyraźna szczęka, podbródek, całkiem fajna górna warga. Nosa jeszcze brak, są tylko dziurki. Ale ze mnie przystojniak. Mama jeszcze nie wie, ale wam zdradzę już ten sekret: jestem chłopcem. Wyrosły mi jądra i malutki penis (co jak co, ale ten to na pewno jeszcze urośnie!).


4. miesiąc - zaczynam trening
Powoli oswajam się z sytuacją. Mam tu ciepło i cicho. Miejsca sporo, więc fikam, ile mogę. I zacząłem ssać palec. Drobiazg, a cieszy. Czasem łyknę sobie trochę tego płynu, w którym pływam. Słodki. No więc piję, siusiam... i tak to się kręci. Cały pokryłem się miękkim meszkiem. Mam brwi. A jak za długo kopię, to zaczynam się pocić. Dziwne, nie? Przerzucam się wtedy na spokojne ćwiczenia oddechowe. Człowiek nigdy nie wie, co może się w życiu przydać. A propos ćwiczeń. Nauczyłem się wydymać policzki i marszczyć czoło. Czuję, że w robieniu min jestem bezkonkurencyjny. I mam taki śmieszny, zadarty nosek. Martwi mnie tylko, że staję się coraz bardziej wrażliwy. Wystarczy najlżejsze muśnięcie pępowiny, a cały aż staję na baczność. Takie przygody zakłócają mi drzemkę, a dopiero odkryłem jej uroki. Domyślam się, skąd ta nadwrażliwość. Co minutę w mózgu tworzy mi się aż 250 tysięcy nowych komórek nerwowych. Coraz wyraźniej dociera do mnie, jaki jestem unikalny. Jedyny na świecie. Mam już nawet linie papilarne. Tylko czy komuś potrzebne są moje odciski palców?


5. miesiąc - kopię, kopię!
Udało mi się nawiązać kontakt z mamą! Hura! Zaczynałem już wątpić, że to możliwe. Kopałem, kopałem i nic. Aż któregoś dnia źle wyliczyłem zakręt i z całym impetem moich 30 deko uderzyłem w ścianę macicy. I wtedy mama... poklepała się w to miejsce. Odpuknąłem jej. A ona się rozpłakała! Normalnie mnie zamurowało. Ach, te kobiety... Od tamtej pory coś się między nami zmieniło. Zaczęła do mnie mówić! Nazywa mnie swoim Groszkiem. Często mnie głaszcze. A ja to uwielbiam! Do tej pory słyszałem tylko bulgotania z brzucha mamy. Teraz stopniowo zaczyna do mnie docierać coraz więcej dźwięków. Najmilszy jest głos mamy. Taki ciepły... Słów wprawdzie jeszcze nie rozumiem, ale wyczuwam, kiedy mówi do mnie, a kiedy do taty. Nie znoszę, jak się kłócą. Oboje wtedy krzyczą. Najchętniej gdzieś bym się schował, ale gdzie? Kulę się w sobie i czekam, aż im przejdzie. Na szczęście zawsze się godzą. A jak się przytulają, to robi mi się tak błogo jak w niebie. Wczoraj byliśmy wszyscy u miłego pana doktora. Zdaje się, że próbowali mnie podejrzeć.


6. miesiąc - ups, był wypadek
Nie spodziewałem się takich przeżyć. Jakiś czas temu zacząłem obrastać w tłuszczyk. Ważyłem już prawie kilogram. Nauczyłem się robić nóżkami rowerek i trącać pępowinę. Czułem się pewnie i to chyba uśpiło moją czujność... Mama wymyśliła malowanie pokoju "dla dzidziusia". To się chyba nazywa syndrom wicia gniazda czy jakoś tak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pozwoliła wykazać się tacie. Ale ona oczywiście sama musiała wszystkiego dopilnować. Weszła na drabinę, poślizgnęła się i spadła. A ja razem z nią. Nieźle mną huknęło. Na moment mnie zamroczyło. Potem zrobiło mi się zimno i nie mogłem się poruszać. Tata od razu zawiózł nas do szpitala. Po drodze złamał chyba wszystkie przepisy. Szkoda mi ich było. Mało nie oszaleli z rozpaczy. Na szczęście w porę trafiliśmy w fachowe ręce. Uff... Wszystko dobrze się skończyło. Teraz mama musi się oszczędzać. Chyba się nieźle wystraszyła, bo ciągle leżymy na kanapie i gadamy przez telefon. To znaczy ona gada, a ja słucham. Tylko dzisiaj zrelacjonowała naszą przygodę dwanaście razy. Ostatecznie wolę jednak to niż sporty ekstremalne. Aha! Z nowości: już dwa razy dostałem czkawki.

7. miesiąc - zatańcz ze mną...
W końcu udało mi się otworzyć oczy. Wprawdzie wokół półmrok i widoki mizerne, ale mruganie bardzo mi się podoba. Przy okazji okazało się, że mam całkiem fajne rzęsy. Od czasu do czasu razi mnie silne światło. Obliczyłem, że ważę około 1300 gramów. Od czubka głowy do stóp mam 40 centymetrów. Tyle że nie mogę się już wyprostować. O fikaniu koziołków można zapomnieć. Jedyny sport, jaki uprawiam, to przeciąganie się. Też niezłe. ň propos przyjemności. Uwielbiamy sobie z mamą dogadzać. Lubię ciepłą kąpiel i muzykę. Nie, nie poważną. Mama próbowała mnie namówić na Mozarta. Nie wiedziałem, co jest grane: przecież zawsze słuchała rocka! Na szczęście długo nie wytrzymała. Teraz słuchamy dużo spokojnych, optymistycznych kawałków. Albo nawet tańczymy. Ach, co to musi być za kobieta! Oddałbym pół pępowiny za to, żeby choć przez chwilę ją zobaczyć. Czasami mi się śni, że się do niej przytulam, tak z zewnątrz. I jest mi wtedy tak dobrze...

8. miesiąc - jestem wielki!
Uff, co za ciasnota. Przekręciłem się głową w dół i teraz nie mogę się ruszyć ani w tę, ani w tę. Muszę wyglądać dziwnie. Ręce i nogi skrzyżowane, kolana pod brodą, a broda przyciśnięta do klatki piersiowej. Coraz mniej mi się to podoba.
Na dodatek ktoś cały czas do mnie puka. Proszę państwa! Ja wszystko rozumiem. Każdy chce dotknąć brzucha na szczęście. Ale co byście powiedzieli, gdyby ktoś wam cały czas tak walił w ściany? Postanowiłem ignorować te zaczepki. Udaję, że mnie nie ma. No, chyba że to mama albo tata. Ich puknięcia rozpoznaję od razu. Śmieszy mnie, jak tata łapie mnie za kolano i podekscytowany wykrzykuje: "Łokieć! Łokieć!". Szczerze wam powiem, że jest już za co złapać. Zrobiłem się pulchny (codziennie przybieram 10 gramów), a tu i tam pojawiły się nawet małe dołeczki. Skóra też coraz ładniejsza. Cud, nie dziecko. Od czasu do czasu odzywa się we mnie taka jakaś tęsknota. Mam wrażenie, że coś mnie omija. Z czego mama się śmieje? Czego babcia nie może się doczekać? Dlaczego pan doktor próbował niedawno dotknąć mojej głowy?

9. miesiąc - atakuję z główki
Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Po prostu czuję i już. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilo, mierzę 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal. Mama też chyba w nie najlepszej formie. Głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... właśnie coś się ruszyło. Ludzie! Woda mi ucieka! W czym będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: "Kochanie, rodzimy!". Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem. Możemy rodzić. Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Mój własny domek się wokół mnie zaciska, wypycha mnie, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, chwila, tylko bez takich numerów! Walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Wiem, zaatakuję teraz z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!! Jejku... Ale numer. Jak pragnę zdrowia! Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat.

🙂
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Witam.
U nas pierwsza drzemka.
Noc rewelacja. Mały jak zasnął o 21 to wstał o 6 na jedzenie i obyło się bez MM. Zjadł i wstał po 8. 🤪 Życzę sobie więcej takich nocy he he.
Co do słoiczków to nie wydaje mi się, żeby Hippa były dosładzane bo w składzie musieliby to napisać a ja mam shizę i czytam wszystkie składy produktów i nic tam nie ma o cukrze. 🙂 I właśnie przez to zraziłam się do Bobovity. Jak przeczytałam skład herbatki to aż się przeraziłam - wszystko sztuczne. 😮
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Sandra mam to samo Wiki jak miała 3,5 miesiąca ubzdurała sobie spanie przy cycu i tak wylądowała u mnie w łóżku bo jakbym miała wstawać co 2 h i ja karmić to bym się nigdy nie wyspała ,a tak cyc w buzie ,a ja dalej przysypiam. Co prawda ona w nocy to tak max 10 minut pociągnie i dalej śpi .
Ile razy mowie sobie ,ze będę ja odkładała i nici z moich planów.
A takie było super dziecko spala w łóżeczko nie musiałam jej usypiać tylko sama zasypiała ,w nocy wogole nie jadła i co teraz się to mści.Moja lekarka mówi ,że tak to bym nie wiedziała ,ze mam dziecko 😁 😁
Jeżeli chodzi o jedzenie to ja wszystko robię co mi pediatra mówiła ,wiec od dzisiaj marchewka 🙃
Może potem wyjdziemy na spacerek bo słoneczko wyszło, jednak nie wyjdziemy zerknęłam przez okno i jest straszny wiatr ,aż urywa głowę 🤪 🤪
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Dziewczyny, dzięki za życzenia dla Natalki 😘

Isa, świetne! 😁 Od razu ciążowe wspomnienia wróciły 🙂

Sandra, jaka fotomodelka z Tituchy 😁 A ta mina na drugim zdjęciu - boska 😁

A moja Niunia śpi 🤪 Obudziła się o 10 na cycka, chwilę się pobawiła, pośmiałyśmy się obie i znowu odpadła 😁 Ja zdążyłam posprzątać ale teraz chyba uciekamy na spacer, chociaż na pół godzinki, bo mi brakuje świeżego powietrza 🙂

Co do ciemieniuchy, to oliwką już jej smaruję, ale nie skrobałam tego tylko narazie myłam jej główkę delikatnie masując i efekty były narazie takie sobie. Ale skoro efek piszesz, że to nawet miesiąc może potrwać, to muszę się po prostu uzbroić w cierpliwość. A czapeczki pokąpielówki to jej na naoliwioną głowę raczej nie założę. Ona czapek w domu nie znosi 🤢 🤢 Toleruje tylko czapkę jak idziemy na spacer.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Latka tylko do poniedziałku. Wiem ze krótko, ale ja sie od ostatniego spotkania nie zdążyłam stesknic 😞 i znow sie wprosili.
Sandra to Tatianka nieźle musi
wywijac. Krzyś jeszcze nigdy nie ściągnął 🙂 śliczna masz córeczkę 🙂
Deira buziaczki dla Natalki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mamusie
Jak zwykle z opóźnieniem odpisuję 😉

Buff..dzięki za namiary 🙂
Mixi...Iza pluła tą marchewką i za żadne skarby nie chciała jej zjeść, a jak ja ją spróbowałam to wcale jej się nie dziwiłam, jest obrzydliwa w smaku tj. bez smaku
Isa..fajna opowieść...przydałaby się na teraz taka co teraz nasze maluchy myślą o nas 😉
sandros....ależ ma mądre oczęta

Moja "kluseczka" zasnęła na macie...to ostatnio jej ulubione miejsce do spania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...